Zapomniany Ojciec Ojczyzny
Mal. Franciszek Paderewski
O dziwo, postarali się o to nie niszczący nas trzej zaborcy, ale „polacy” w II RP oraz żydokomuna. Do dziś to robią prześmiewczo celebrują już tyle lat szalone „miesięcznice” (bo brak im miesiączek?) tuż pod kopytami brązowego konia Bohatera.
Józef Antoni Poniatowski książę herbu Ciołek (ur. 7 maja 1763 w Wiedniu, zm. 19 października 1813 pod Lipskiem) – polski generał, minister wojny i wódz naczelny Wojsk Polskich Księstwa Warszawskiego, marszałek Francji, członek Rady Stanu Księstwa Warszawskiego.
Tylko książę Józef ma udokumentowaną datę śmierci 19 października,
(data śmierci i kultu księdza Jerzego jest domyślna, ustalona arbitralnie.)
Tylko też książę Józef zasługuje na tytuł bohatera narodowego, twórcy nowoczesnej armii polskiej i podwalin niepodległego państwa polskiego, bo wszak gdzie armia tam państwo. Gdyby nie jego honorowa postawa, pracowitość, rzetelność, upór, odwaga i bohaterstwo była duża szansa na przełomie 18 i 19 wieku, by Polska na trwałe została wymazana z mapy i pamięci Europy. Nie stało się tak jednak z woli Bożej, gdyż Królowa Polski Maryja dała narodowi swemu „przedziwną pomoc i obronę”, a raczej Obrońcę, który, jak niegdyś król Jan III, mimo ludzkich wad i ułomności oraz piętrzących się przeszkód, potrafił przezwyciężyć i wznieść się ponad to.
„Z matki obcej”, bo austriackiej księżniczki Kinsky i brata króla Stanisława Augusta, Andrzeja generała w służbie cesarza Józefa II, wychowany w niemieckojęzycznych środowiskach Wiednia i Pragi, stał się Polakiem z wyboru, dzięki opiece stryja, Stanisława Augusta Poniatowskiego (z którym był blisko związany aż do śmierci króla), uniknął wynarodowienia.
Młodemu człowiekowi zaimponował król czyniący reformy w państwie, porzucił więc wojsko austriackie, do którego wstąpił, jak ojciec i świetnie zapowiadającą się karierę dworską – ojciec otrzymał mitrę książęcą nie tylko od królewskiego brata, lecz też od cesarza więc nad kołyską Józefa jaśniały dwie mitry (był księciem do kwadratu), a matka, była przecież damą dworu cesarzowej Marii Teresy, która stała się matką chrzestną jego siostry – książę Józef całym sercem zaangażował się w obronę reform konstytucji majowej i organizację armii polskiej. Ten entuzjazm świetnego początku w ojczyźnie nie trwał długo i od pierwszego napadu wojsk carycy
Katarzyny na ziemie Królestwa Polskiego było już tylko coraz gorzej:
Wprawdzie w bitwie pod Zieleńcami 18 czerwca 1792 r., gdzie, jak to było w jego zwyczaju, kiedy jedna z kolumn polskich załamywała się, dał ks. Józef przykład osobistego męstwa i zwyciężył jeden z korpusów rosyjskich – Arkadija Markowa, a ta pierwsza od czasów Jana III Sobieskiego zwycięska bitwa armii polskiej stała się okazją do ustanowienia orderu, który istnieje do dziś:
za odwagę i brawurowe zwycięstwo książę odznaczony został, wraz z Kościuszką i innymi oficerami, orderem, który Stanisław August stworzył wszak dla bratanka, był to medal, a potem Krzyż Virtuti Militari.
Jednak rozczarowanie postawą króla, który zamiast walczyć w obronie swego królestwa poddał się przystępując do Targowicy, spowodowało, że książę podał się do dymisji i oddał stryjowi wszystkie ordery, które od niego otrzymał: Orła Białego, Świętego Stanisława oraz Virtuti Militari.
Na emigracji przeżywał książę Józef rozpacz: przecież na wiadomość o akcesie do Targowicy króla, - który nie wierzył w możliwość pokonania Rosjan, - a tym samym kapitulacji i oddaniu do dyspozycji wroga armii , która chciała i mogła walczyć dalej, w rozpaczliwej walce (ostatnia potyczka pod Markuszowem 26 lipca) szukał śmierci. Decyzję króla skomentował: „Na taką nikczemność nie byłem przygotowany” oraz że „raczej należało bić się do zgonu, niż oddychać hańbą”. Był przeciwny jakimkolwiek układom z państwami rozbiorowymi; mimo realnej oceny sytuacji politycznej i świadomości nikłych efektów w zakresie odbudowy polskiej potęgi militarnej, stał niezmiennie na stanowisku kontynuowania walki o utrzymanie niepodległości; protestował, bezskutecznie, przeciwko porozumieniu zawartemu przez Stanisława Augusta z Katarzyną i wzywał króla, by broniąc do końca niepodległości, stanął osobiście na czele armii; już w 1792 przestrzegał króla przed poniżającymi układami, które – jak słusznie przewidywał – doprowadzą do całkowitego upadku państwa.
Nie zdecydował się natomiast na proponowany mu zamach i porwanie króla, którego poczynania określił jako „podłość”.
Na pierwsze jednak wezwanie Stanisława Augusta, który zląkł się powstania, wrócił, by jako prosty żołnierz bić się o niepodległość Ojczyzny pod rozkazami Kościuszki - dawniej swego podkomendnego - i bronić stryja przed zrewolucjonizowanym tłumem.
Po klęsce powstania kościuszkowskiego ks. Józef pozostał przez jakiś czas w Warszawie (jego majątki ziemskie skonfiskowano), ale odmówiwszy przyjęcia posady w armii carycy, jak i zadeklarowania lojalności wobec władz rosyjskich, dostał polecenie opuszczenia stolicy i w kwietniu 1795 wyjechał jeszcze raz do Wiednia. Po śmierci Katarzyny II car Paweł I (który, lepiej nastawiony do Polaków, uwolnił Kościuszkę i wielu innych) zwrócił Poniatowskiemu majątki i usiłował znowu zatrudnić go w armii rosyjskiej, od czego ks. Józef wykręcał się pod pozorem złego stanu zdrowia wynikłego z niewyleczonych ran.
W 1798 zmarł na przymusowej emigracji w Petersburgu jego stryj Stanisław August Poniatowski. Ks. Józef udał się na pogrzeb stryja i pozostał kilka miesięcy celem pozałatwiania niezbędnych formalności prawnych i spadkowych, jak i uregulowania stosunków z carem Pawłem i jego dworem. Stamtąd wrócił do będącej wtedy pod panowaniem pruskim Warszawy. Rezydował w podarowanym mu przez stryja Pałacu pod Blachą obok Zamku Królewskiego, a latem w swym pałacu w Jabłonnie pod Warszawą.
Przymusowa bezczynność polityczna i militarna przygnębiała go „ Lubił być samotnym, albo wśród małej liczby osób”- jak wspominał książę Eustachy Sanguszko. Nie wykazywał też ks. Józef ani odrobiny tej egoistycznej inicjatywy i zręczności, która cechowała np. jego stryjecznego brata Stanisława, syna Kazimierza Poniatowskiego, który uzyskał w Petersburgu zdjęcie sekwestru ze swych wielkich dóbr korsuńskich, szybko i korzystnie je sprzedał, a uzyskane fundusze przeznaczył na dokończenie budowy wspaniałego pałacu w Luksemburgu,
który miał stanowić oprawę dla jego kolekcji rzeźb!
W porównaniu z tym kosmopolitycznym posunięciem drugiego bratanka Stanisława Augusta, „hulaszczy” tryb życia w pruskiej Warszawie, jaki zarzucano księciu Józefowi wygląda nader blado i niepozornie.
Od 1801 gościł w Pałacu Łazienkowskim przez kilka lat brata straconego przez rewolucję francuską Ludwika XVI, przyszłego Ludwika XVIII, który wraz z rodziną i dworem potrzebował schronienia. W 1802 z powodu niezałatwionych spraw związanych z sukcesją po Stanisławie Auguście przebywał przez kilka miesięcy w Berlinie, gdzie wynegocjował pewne zmiany dla poprawienia sytuacji w Warszawie i nawiązał pełne kurtuazji stosunki z pruską parą królewską.
Księstwo Warszawskie i zwycięska wojna austriacko-polska 1809 r.
W listopadzie 1806, kiedy Prusacy zagrożeni przez Napoleona gotowali się do opuszczenia Warszawy, Poniatowski na wezwanie króla Fryderyka Wilhelma III zgodził się zarządzać stolicą i stanął na czele milicji miejskiej, organizowanej przez zamożną część społeczeństwa miasta. Pod koniec tego roku, po wejściu wojsk Joachima Murata do Warszawy, zaistniała kwestia, kto ma przewodzić polskim żołnierzom w nowym przymierzu z Francją. Dawni powstańcy i legioniści chcieli aby armią polską dowodził Jan Henryk Dąbrowski, ale Napoleona przekonano, że zasłużony generał nie posiadał odpowiednich kontaktów i powiązań wśród wpływowych kręgów w kraju. Po dłuższych pertraktacjach z Muratem (z którym zresztą szybko się zaprzyjaźnił) i perswazji Józefa Wybickiego, Poniatowski zdecydował się wystąpić po stronie Napoleona i przyjąć na siebie odpowiedzialność za nowo powstające wojsko.
7 grudnia Murat obwieścił go „naczelnikiem siły zbrojnej”, 14 stycznia 1807 został dyrektorem wojny Komisji Rządzącej uformowanej pod przewodnictwem Stanisława Małachowskiego. W lipcu powstało i miało nadaną konstytucję Wielkie Księstwo Warszawskie, w którego rządzie Poniatowski został ministrem wojny 7 października, ale nie ufający mu jeszcze w pełni Napoleon pozostawił komendę militarną w rękach Davouta, który w przeciwieństwie do Murata zupełnie do Poniatowskiego nie był przekonany. Dowódcą naczelnym sił zbrojnych Księstwa Poniatowski został dopiero 21 marca 1809, na krótko przed wybuchem wojny austriacko-polskiej.
Poświęciwszy się całkowicie rozwojowi i organizacji nowej armii polskiej i jej infrastruktury, borykając się z niechęcią Henryka Dąbrowskiego i wielu dawnych legionistów, a szczególnie nienawiścią gen. Zajączka, - któremu, nie będąc człowiekiem małostkowym, minister wojny Józef książę Poniatowski załatwił podwyżkę pensji, sam swojej nie pobierając, żeby nie obciążać skarbu i przeznaczyć to na wojsko! - stopniowo zdobywał sobie zaufanie ogólne i przywiązanie wojska. W piśmie do Napoleona w 1807 lojalnie tłumaczył odmowę współpracy Kościuszki z cesarzem francuskim przeszłymi rozczarowaniami i wyjątkową odpowiedzialnością moralną naczelnika powstania. Jakkolwiek najwięcej poświęcał się sprawom wojskowym, pozostawił swój ślad również w innych dziedzinach działalności publicznej. I tak np. w rządzie Księstwa w październiku 1808 domagał się, żeby posady wójtów były przyznawane chłopom, a nie jak to było przyjęte lokalnej szlachcie, oskarżanej o „ucisk włościan” i doprowadził do dopuszczenia takiej możliwości. W 1809 argumentował, że sądy powinny być zobowiązane do jednorodnego stosowania bardziej postępowego kodeksu napoleońskiego, a nie według ich uznania również dawnej Konstytucji 3 maja, czy prawa pruskiego, aby uniknąć arbitralności w decyzjach sądowych. Minister wojny jako założyciel Szkoły Lekarskiej, która w 1816 stała się częścią nowo powstającego Uniwersytetu Warszawskiego, jest współzałożycielem i tej instytucji. W 1809 bronił Żydów usuwanych decyzją władz z głównych ulic Warszawy, a w 1812, upraszany przez starszych społeczności żydowskiej, aby młodzi poborowi Żydzi mieli w wojsku możliwość przestrzegania swoich powinności religijnych, nie widząc sposobu pogodzenia tego z praktyką i dyscypliną wojskową, zdecydował się zwolnić ich od poboru, a tym samym od uczestnictwa w wojnie z
Rosją. Nie zareagował na propozycje najpierw współpracy z Prusami przy tworzeniu nieokreślonego „Księstwa Wielkopolskiego” (1807), a potem (1811, za pośrednictwem Adama Jerzego Czartoryskiego) przejścia z wojskiem na stronę władcy Rosji, Aleksandra I, który w zamian miał rzekomo zamiar odbudować Polskę w granicach przedrozbiorowych. A samego Poniatowskiego zaborcy kusili w tym okresie wysokimi pozycjami, z koroną polską włącznie.
Na wiosnę roku 1809 stawił czoło dwukrotnie przeważającym siłom inwazji austriackiej pod wodzą Ferdynanda d’Este; w nierozstrzygniętej bitwie pod Raszynem 19 kwietnia zaimponował swoim i przeciwnikom bohaterstwem osobistym,walcząc przeciw swemu ciotecznemu bratu, księciu Karolowi Schwarzenbergowi.
2 czerwca na polecenie cesarza Napoleona I powołał na wyzwolonych terytoriach Rząd Centralny Wojskowy Tymczasowy Obojga Galicji.
15 lipca wkroczył zwycięsko do Krakowa (wchodząc do miasta skoczył z brawurą na koniu na blokujący ulicę i most szwadron huzarów rosyjskich, z których kilku „wywróciło koziołka”), gdzie celebrowany jako bohater przez mieszkańców dawnej królewskiej stolicy pozostał do końca roku, nadzorując tymczasowy rząd galicyjski funkcjonujący na wyzwolonych ziemiach. Był to kulminacyjny punkt kariery księcia, który też czuł, że jego obecność była najlepszą gwarancją, że Kraków, którego Austriacy nie przestawali się domagać, pozostanie w polskich rękach. Podpisał ustawę autorstwa Kołłątaja dotyczącą reformy Uniwersytetu Jagiellońskiego i systemu szkolnictwa, ale pomny jego roli w radykalnych ekscesach insurekcji, na osobiste spotkanie się nie zgodził. Wojna austriacko-polska uwieńczona została traktatem pokojowym z 14 października, powiększającym obszar Księstwa Warszawskiego o tereny Nowej Galicji i cyrkułu zamojskiego. Dzięki sukcesom w samodzielnym prowadzeniu działań wojennych Poniatowski zdobył bezwzględne zaufanie i szacunek Napoleona i Francuzów, a jego imię odbiło się echem w Europie. W Polsce miał, mimo zarzucanych mu – często niesłusznie – błędów i niedociągnięć w dziedzinie administracyjnej, ogromny autorytet; szczególnie uwielbiany był przez wojsko, gdyż potrafił dbać o warunki bytowe żołnierzy, jak też nawiązywać doskonały kontakt z szeregowymi.
Jego odezwy pisane do wojska, jakby przez ojca i wychowawcę, tchną szacunkiem dla prostych żołnierzy, uczą patriotyzmu i dumy narodowej, Książę stał się nie tylko twórcą i wodzem, lecz wychowawcą nowoczesnego wojska polskiego
Podczas kampanii 1812 w drodze na Moskwę walczył w awangardzie i odznaczył się wielokrotnie.
W czasie odwrotu był dumny ze swych wychowanków: swego V Korpusu, którego polscy żołnierze karnie przestrzegali dyscypliny i zachowywali się honorowo nie plądrowali Moskwy i nie okradali Rosjan.
Ciężko kontuzjowany 29 października w bitwie pod Wiaźmą, próbował kontynuować aktywną służbę, ale po kilku dniach zmuszony był do zdania komendy korpusu (przekazanej gen. Zajączkowi) i podróżowania dalej na zachód w powozie z dwoma rannymi przybocznymi (do końca życia do zdrowia w pełni nie powrócił). Przy przeprawie przez Berezynę ledwie uniknęli niewoli rosyjskiej, ale ostatecznie 12 grudnia dotarli do Warszawy.
Po katastrofie armii napoleońskiej Poniatowski podjął od razu pracę nad odtworzeniem wojska polskiego. W 1813 r. przeciwstawił się naleganiom rządu i opinii polskiej, skłaniającej się do ugody z Aleksandrem I. Sam też nie przyjął oferty Aleksandra dotyczącej amnestii i współpracy. Częściowo uformowaną armię wyprowadził z Warszawy 5 lutego, unikając posuwających się na zachód wojsk rosyjskich, z czasem docierając do Krakowa. W 1813 powstała nowa formacja wojskowa – pułki chłopskiej kawalerii, Krakusi; pułk Krakusów będący częścią nowej armii ks. Józefa wsławi się walecznością w nadchodzącej kampanii. W Krakowie książę zwlekał jeszcze parę tygodni, przeżył ostatnie dramatyczne wahania nad wyborem słusznej drogi i przygotowywał żołnierzy do następnej próby.
7 maja wyruszył z wojskiem w dalszą, ostatnią już swoją drogę
Poprowadził kilkunastotysięczną armię przez Austrię do Saksonii, gdzie jako dowódca VIII korpusu Wielkiej Armii, walczył pod Lützen, następnie bronił pasma gór czeskich i walczył na lewym brzegu Łaby. 9 września pod Löbau VIII (polski) Korpus stoczył bitwę z przeważającą siłą i utrzymał się na pozycjach. 10 października pod Zedtlitz generał Pahlen usiłował zatrzymać maszerujące polskie kolumny. Poniatowski poprowadził szarżę kawalerii i w krwawej bitwie wziął 500 jeńców, przełamał opór przeciwnika i umożliwił sobie dalszy postęp w kierunku Lipska. 12 października, już blisko Lipska z Muratem, zostali przy śniadaniu zaskoczeni przez oddziały wroga. Poniatowski wskoczył na konia, przebił się i sprowadziwszy na czas kawalerię polską uratował sytuację. Zarekomendowany przez Murata, został w pierwszym dniu bitwy pod Lipskiem, 16 października, mianowany przez Napoleona marszałkiem Francji, co było jedynym takim wyróżnieniem dla cudzoziemca. W przeciągu długotrwałej bitwy prowadził ułanów i piechotę do walki, organizował z Macdonaldem ostatnie próby obrony, parokrotnie ranny. Zdołał przekroczyć rzekę Pleisse, chociaż utonął pod nim koń; na apele przybocznych aby się poddał odpowiadał odmownie. Był to 19 października i Poniatowski wykonywał swój ostatni rozkaz w bok osłonę odwrotu armii francuskiej. Mając za sobą przedwcześnie wysadzony przez uciekających Francuzów, most na Elsterze, znowu ciężko raniony w bok, rzucił się z koniem do wezbranej rzeki i został omyłkowo ostrzelany przez Francuzów stojących na drugim brzegu. Dostał kulę w serce. Zginął, prawdopodobnie zastrzelony przez sojuszników, co francuscy historycy potwierdzili dopiero w 2005 roku!
Na ostatnich etapach przed śmiercią byli z nim Kicki, mały oddział Krakusów pod kpt. Puzyną, polski artylerzysta płk. Jakub Redel i Francuz kpt. Hipolit Blechamps, który jeszcze wskoczył do rzeki, żeby Poniatowskiego ratować i przypłacił to życiem.
Ostatnim aktem politycznym naczelnego wodza było szybkie, podczas kiedy Rosjanie stopniowo zajmowali Polskę, zorganizowanie nowej siły zbrojnej, na miejsce wojsk niemal doszczętnie zdewastowanych w rezultacie kampanii moskiewskiej i wyprowadzenie jej z kraju celem kontynuowania walki. Manewr ten opłaciłby się sowicie, gdyby kontrofensywa Napoleona w roku 1813 zakończyła się sukcesem.
Manewr ten opłacił się i tak, tam bowiem gdzie jest wojsko, tam jest wolne państwo. Wojsko Księcia Józefa powróciło do Polski pod bronią eskortując na lawecie trumnę z zabalsamowanym ciałem swego kochanego Wodza... pozwolił na to car Aleksander I zachwycony męstwem Polaków oraz walecznością, honorem i wiernością Księcia. Wojsku Poniatowskiego i jego powiększeniu terytorium Księstwa Warszawskiego, w kampanii 1809 roku, zawdzięczamy, że ustanowiono na Kongresie Wiedeńskim w 1815 roku, Królestwo Kongresowe pod berłem cara, że polska choć terytorialnie okrojona, niesuwerenna i pod zmienioną nazwą, ostała się jednak całkowitemu unicestwieniu. Wojsko Polskie zawsze już pamiętało o swym Wodzu, honorze i patriotyzmie. Poniatowskiemu przypisała historia słynne słowa: "Bóg mi powierzył honor Polaków i tylko Bogu go oddam." Wielu dzieciom polskim płci męskiej nadawano od tamtej pory imię Józef, nie tylko ze względu na mocnego świętego Patrona, ale i na pamięć o bohaterskim Polaku ponieważ to On był twórcą nowożytnego wojska polskiego, stworzył też podwaliny pod niepodległość państwa. Dlatego wdzięczni rodacy zapewnili mu miejsce wiecznego spoczynku wśród królów, w podziemiach katedry na Wawelu jako pierwszemu, który nie był koronowanym monarchą, jednak już za życia uznawany był za niekwestionowanego, potencjalnego króla Polski.
„Poniatowski był prawdziwym królem, łączył wszystkie po temu tytuły i wszystkie talenty, a jednak on zmilczał (il s,est tu)”. [nie upomniał się o to. MF] Napoleon we wspomnieniach na wyspie św. Heleny.
Sarkofag księcia Józefa Poniatowskiego w Krypcie św. Leonarda na Wawelu
Pomnik księcia Józefa Poniatowskiego w Lipsku, wzniesiony w 1834, zburzony przez Niemców w 1939 roku, stan obecny z 2013 – skwer Poniatowskiego (Poniatowski Plan)
Pomnik upamiętniający Józefa Poniatowskiego ustawiony w Lipsku, 1957 rok. Napis głosi: Honor i Ojczyzna. Książę Józef Poniatowski, wódz naczelny wojsk polskich ery napoleońskiej, marszałek Francji, wzór cnót żołnierza polskiego. Zginął w nurtach rzeki Elstery w dniu 19.10.1812 roku po Bitwie Narodów. Żył lat 52 [błąd żył 50 lat]. 1813 – 1945 Polak i bohater, którego pomnik usunięty przez Prusaków, wmurowaniem tablicy odrestaurowali rodacy.
Pomnik Poniatowskiego w Warszawie
(Aż się prosi, żeby zeskoczył z pomnika i kopnął ten tłum histerycznych hipokrytów, których głównym zajęciem „patriotycznym” jest użalanie się…)
Źródła:
Szymon Askenazy: Książę Józef Poniatowski 1763-1813. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1974
Jerzy Skowronek: Książę Józef Poniatowski. Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1984.
http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Poniatowski
http://pl.wikipedia.org/wiki/Krypta_%C5%9Bw._Leonarda_na_Wawelu
Maria Flis






