Jędrzej Giertych: LIST DO OJCA ŚWIĘTEGO

Londyn 8 października 1984 roku

Ośmielam się niniejszym listem zwró­cić się do Waszej Świątobliwości z prośbą, do której impulsem stała się dla mnie wiadomość, znana mi dopiero od kilku dni, o przemówieniu Waszej Świątobliwości do Polaków szwajcar­skich w dniu 17 czerwca b.r. W prze­mówieniu tym Wasza Świątobliwość wymienił liczny zastęp Polaków, któ­rzy w różnych czasach w Szwajcarii działali, wśród nich także i Józefa Piłsudskiego, który właściwie prawie nig­dy w Szwajcarii nie działał, natomiast uznał za stosowne pominąć milczeniem szwajcarską działalność narodowców polskich.

 

Nie znalazła się w przemó­wieniu Waszej Świątobliwości wzmian­ka o Lidze Polskiej i Lidze Narodowej, których początek wywodzi się od Zyg­munta Miłkowskiego (T. T. Jeża) w Rapperswillu. Ani o Centralnej Agencji Polskiej w Lozannie, która już od 1915 roku prowadziła działalność polityczną polską na zachodzie. Ani przede wszystkim o trójzaborowym, reprezen­tującym wszystkie trzy części Polski Komitecie Narodowym Polskim pod prezesurą Romana Dmowskiego, zało­żonym 15 sierpnia 1917 roku w Lo­zannie, a następnie przeniesionym do Paryża, który stał się de facto polskim rządem emigracyjnym i w pewnej formie został uznany przez państwa alianckie, co stało się powodem, że Polska znalazła się wśród państw alianckich, a więc mogła  być współuczestniczką zwycięskiego pokoju wer­salskiego z Niemcami i odzyskać tym pokojem zabór pruski.

Jako jeden z nielicznych żyjących polityków narodowych starszego poko­lenia poczuwam się do obowiązku nie tylko wyrażenia bólu i zmartwienia, że jesteśmy my, narodowcy, jakby od­trąceni, nie tylko wyżej wymienionym, znamiennym przemówieniem szwajcar­skim, ale i innymi wydarzeniami, od udziału w wielkiej rodzinie polskokatolickiej, ale także i do zwrócenia się z gorącą, a pokorną prośbą, byśmy jednak zostali uznani za takich samych jak inni (w rzeczywistości gorętsi niż inni) synów powszechnego Kościoła i jego polskiej gałęzi.

Obóz nasz był w okresie międzywo­jennym obozem politycznym, obejmu­jącym największą liczebnie część Po­laków i to należących do wszystkich stanów. Wyraziło się to także i w wol­nych wyborach 1919 i 1922 roku, w których obóz ten odniósł zwycięstwo. Zapewne i dzisiaj, gdyby miały miejs­ce wolne wybory, okazałby on swoją siłę.

Obóz nasz, zwany potoczne „ende­cją”, nie ma powodu wstydzić się swojej polityki. W wieku XIX i w początkach XX prowadził on akcję odrodzeńczo-organiczną we wszystkich dzielnicach Polski, oraz zwalczał ugo­dę, zarówno jak ruch rewolucyjny, — marksowski i silnie związany z rewo­lucją rosyjską. W erze pierwszej woj­ny światowej dążył do zjednoczenia trzech zaborów i do niepodległości Pol­ski od gór aż do morza, a sprzeciwiał się pozornej niepodległości okrojonego Królestwa Kongresowego, opartego o Niemcy i Austrię. Sprzeciwiał się pró­bom powstańczym w Kielecczyźnie (6-16   sierpnia   1914  roku),  z  których niektóre siły krakowskie, te, które poszły z odsieczą do Lwowa, by­ły dziełem „endeków”.

Gdy Niemcy, otrzymawszy od Piłsudskiego dnia 9 listopada 1918 roku zapewnienie pod słowem honoru, że Polska pod jego rządami nie będzie żądać zaboru prus­kiego i jest w toczącej się wojnie neutralna (to znaczy nie będzie uczest­niczyć w kongresie pokoju), przywieźli Piłsudskiego do Warszawy i w istocie to oni uczynili go Naczelnikiem Pań­stwa, Dmowski uznał go w tej roli, by uniknąć rozdwojenia w polskim naro­dzie.

Obóz narodowy był przeciwny wyprawie kijowskiej Piłsudskiego i bu­dowaniu Ukrainy, dążył do przyłącze­nia   ziem   wschodnich   (łącznie z Kamieńcem Podolskim, Mińskiem i Dyneburgiem) do Polski, dążył do zbudo­wania Polski narodowo-polskiej i sprze­ciwiał się dążeniom do nadania Polsce cechy państwa, rządzonego wspólnie przez Polaków i nie-Polaków.

Jest prawdą, że odroku 1912 obóz „en­decki” toczył walkę z narodem żydow­skim. Nie sądzę, by mu to przynosiło ujmę.

Naród żydowski stanowił na ziemi polskiej potężną siłę, wrogą Pol­sce. Głosy żydowskie sprawiły, że dwa największe polskie miasta, Warszawa i Łódź, reprezentowane były od roku 1912 w parlamencie rosyjskim przez posłów, którzy nie należeli do Koła Polskiego, lecz do stronnictw rosyj­skich. Żydowska socjalistka Róża Lu­ksemburg głosiła pogląd, że nie ma być niepodległej Polski, a Polacy mają się zrosnąć z Rosją i z Niemcami. Na konferencji wersalskiej żydowskie „gru­py nacisku” zawzięcie zwalczały dąże­nia polskie. W wojnie 1920 roku duża część ludności żydowskiej w Polsce stała   po  stronie  nieprzyjaciela.

„Endecja” skupiała między wojnami w przytłaczającej większości Polaków wszystkich warstw społecznych, mają­cych postawę katolicką i stojących pod sztandarem Boga i Ojczyzny. Ich ideo­logię wyraził Dmowski rozprawą p.t. „Kościół,   Naród   i   Państwo”.

W okresie drugiej wojny światowej i po niej „endecy” byli tymi Polakami, którzy byli i przez Niemców i przez komunistów najbardziej prześladowani, najliczniej rozstrzeliwani, najbezwzględniej męczeni w więzieniach. To ich najbezwzględniej odsunięto po wojnie od wszelkiego głosu w życiu polskim.

              Młodzi piłsudczycy i neostańczycy z przedwojennego „Buntu Młodych” są już od blisko 40 lat grupą koncesjono­waną, mogącą wydawać swój „Tygodnik Powszechny”, będący nie tylko pis­mem katolickim, ale także pismem po­litycznym, wyrażającym przynajmniej częściowo poglądy swojego obozu, — także i niepohamowaną jego niena­wiść do „endecji”. „Endecy” przez tych 40 lat prawa do zabierania głosu nawet   w   najskromniejszej   postaci   w Polsce nie mieli: (Słyszę, że to się w 1984 roku zmieniło o tyle, iż grupa „endeków” uzyskała w piśmie „Ład” podobnie koncesjonowaną pozycję, jak wydawcy „Tygodnika Powszechnego”. Zbyt mało tę sprawę znam, bym mógł uwierzyć w rzeczywiste równouprawnienie dzisiejszych „endeków” z „Ładu” z wydawcami „Tygodnika Powszech­nego”).

Tak samo i na emigracji ta sama grupa „Buntu Młodych” otrzymała środki do stworzenia potężnej placówki propagandowej, w postaci pisma „Kul­tura” w Paryżu, też od lat około 40 zajmującej w życiu polskim stanowisko wyjątkowe. Jest to pismo w istocie kierunkowi katolickiemu nieprzyjazne. Redaguje je stale przedwojenny redak­tor „Buntu Młodych”.

„Endecy” są zawzięcie zwalczani i uciskani, oraz obdarzani nienawiścią, a także obrzucani nieprawdziwymi oskar­żeniami, zarówno w życiu politycznym, jak wśród „sił ustanowionych” życia intelektualnego i kulturalnego w Pol­sce i na polskiej emigracji.  

Pozwalam sobie jednak, z całą nieśmiałością i szacunkiem wobec władz kościelnych, wyrazić pogląd, że byłoby czymś bar­dzo smutnym, gdyby także i odpowie­dzialne czynniki kościelne i w ogóle katolickie, ze względów oportunistycznych, lub z powodu ignorancji, stawały w jednym szeregu z politycznymi wro­gami „endecji” i przyjmowały wobec tej „endecji” postawę uważania jej za zjawisko niebyłe i ostracyzmu. I dla­tego ośmielam się niniejszym listem wystąpić z moją prośbą, by Wasza Świątobliwość zechciał, wbrew stano­wisku politycznych „sił ustanowio­nych”, przygarnąć nas, „endeków”, jako wiernych, niesłusznie odsuwanych synów do swej piersi i traktował nas tak samo, jak innych Polaków.

Czynię to nie tylko jako Polak i „endek”, ale i jako katolik. Ośmielam się zapewnić Waszą Świątobliwość, że nie przyjmuję postawy katolickiej ze względów politycznej i społecznej wy­gody, ale jestem i byłem katolikiem i działaczem   katolickim   zawsze.   Moja wydana po raz pierwszy w roku 1929 książka „My nowe pokolenie” (która w następnych wydaniach zawierała list wprowadzający ówczesnego Prymasa Polski, Jego Eminencji księdza Kar­dynała Hlonda), myślę, że przyczyniła się choć trochę do odrodzenia katolic­kiego w polskim młodym pokoleniu. Wśród moich dziewięciorga dzieci wy­chowałem jednego księdza i dwie za­konnice. W ciągu dziesiątków lat wal­czyłem o sprawy katolickie piórem i uczestniczyłem czynnie w rozmaitych katolickich   poczynaniach.

Ośmielam się zwrócić się do Waszej Świątobliwości — niniejszym listem w drodze listownej. Przed kilku laty czyni­łem, różnymi drogami, starania o oso­bistą, choćby piętnastominutową roz­mowę z Waszą Świątobliwością. Sta­rania te nie przyniosły rezultatu. Po­zwalam sobie wyrazić nadzieję, że list niniejszy do rąk Waszej Świątobliwości dotrze. Pozwalam sobie zakomuniko­wać treść tego listu Jego Eminencji księdzu Prymasowi Glempowi, oraz kilku polskim czasopismom na emigra­cji  i w kraju.

Na zakończenie, pragnę wyrazić uczucia wysokiej czci i synowskiego dla    Waszej    Świątobliwości    przywiązania.

(—) Jędrzej Giertych

175 Carlingford Road Londyn N.15 3ET

Rozdzielnik  odpisów

Jego Eminencja Ksiądz Kardynał Pry­mas Józef Glemp, Gniezno-Warszawa.

Osservatore Romano, polskie wydanie, Rzym.

Opoka,   Londyn.

Myśl Polska,  Londyn.

Narodowiec,  Lens,  Francja.

Nasza   Rodzina,   Paryż.

Dziennik   Związkowy,  Chicago.

Gwiazda Polarna, Stevens Point, Stany Zjednoczone.

Ład, Warszawa.

Przegląd Katolicki, Warszawa


Comments (0)

Rated 0 out of 5 based on 0 voters
There are no comments posted here yet

Leave your comments

  1. Posting comment as a guest. Sign up or login to your account.
Rate this post:
0 Characters
Attachments (0 / 3)
Share Your Location