ANTYCHRYST

"Czyż nie ten jest kłamcą, kto przeczy, że Jezus jest Chrystusem? Ten jest Antychrystem, kto wypiera się Ojca i Syna. [...] wszelki zaś duch, który nie wyznaje Jezusa, nie jest z Boga. Jest to duch Antychrysta,..."

Bibliści i teolodzy są zgodni co do faktu, że profanację, o której mówiliśmy powyżej, utożsamić należy z nadejściem Antychrysta. Zauważmy, że samo określenie „antychryst” występuje jedynie u świętego Jana. I to zarówno w liczbie pojedynczej, jak i mnogiej:

„Dzieci, nadeszła już ostatnia godzina: tak jak słyszeliście, Antychryst przychodzi. Teraz wielu jest antychrystów; po tym właśnie poznajemy, że nadeszła ostatnia godzina. Oni wyszli z nas, lecz z nas nie byli; jeśliby bowiem z nas byli, to pozostaliby z nami. Lecz w ten sposób wyszło na jaw, że nie wszyscy do nas należą. [...] Czyż nie ten jest kłamcą, kto przeczy, że Jezus jest Chrystusem? Ten jest Antychrystem, kto wypiera się Ojca i Syna. [...] wszelki zaś duch, który nie wyznaje Jezusa, nie jest z Boga. Jest to duch Antychrysta, o którym słyszeliście, że przyjdzie, a teraz jest już na świecie. [...] Pojawiło się na świecie wielu zwodzicieli, którzy nie uznają, że Jezus Chrystus przychodzi w ciele; taki właśnie jest zwodzicielem, Antychrystem”[181].

Tę samą, a przynajmniej podobną rzeczywistość, przywołuje w swoim Liście do Tesaloniczan święty Paweł:

 

 „Bo najpierw musi dojść do odstępstwa i objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, przeciwnik, wynoszący się ponad wszystko, co nazwane jest Bogiem lub odbiera cześć Boską. Zasiądzie on nawet w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem. Czy nie pamiętacie, że wam mówiłem o tym, przebywając jeszcze z wami? Wiecie przecież o tej przeszkodzie, która nie pozwala mu działać, aż czas jego nadejdzie. Nieprawość już potajemnie rozwija swoją działalność, najpierw jednak musi ustąpić ten, który ją powstrzymuje. Wtedy wystąpi jawnie ów gwałciciel prawa, ale Pan Jezus powali go tchnieniem ust swoich, zniszczy go w chwili swego przyjścia. Działalności jego towarzyszyć będą za sprawą szatana cuda kłamliwe, znaki i dziwy. Tych, którzy nie umiłowali prawdy mającej ich zbawić, zwiedzie wszelkimi pokusami zła ku ich zgubie. Bóg dopuści, że omamieni błędem wciągnięci zostaną w sidła i dadzą wiarę kłamstwu. Tak wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, lecz upodobali sobie zło, zostaną potępieni”[182].

Widzimy, że list Pawłowy rzuca światło na tekst świętego Jana. Zapowiada dwa powiązane ze sobą wydarzenia: nadejście apostazji i pojawienie się tajemniczego tyrana, zwodziciela. Ów nowy „bałwan” odniesie sukces jedynie dlatego, że pójdą za nim ci, którzy w zatwardziałości odrzucili prawdę. Oznacza to, że prekursorzy Antychrysta pojawili się już u zarania chrześcijaństwa — i pojawiać się będą aż po kres dziejów. Święty Jan, rzucając im wyzwanie, jednocześnie demaskuje rysujące się na horyzoncie dziejów globalne sprzymierzenie sił antychrystusowych. Tymczasem są tacy, którzy nie są zupełnie pewni, czy ową personifikację zła należy rozumieć dosłownie. Preferują bardziej abstrakcyjną, symboliczną interpretację „sił zła”. Czy zatem rzeczywiście, myśląc o Antychryście, powinniśmy myśleć o konkretnej postaci historycznej, manipulowanej przez szatana?

Raczej tak, bowiem do takich wniosków prowadzi obiektywna lektura. Po pierwsze, sam Jan wprowadza rozróżnienie pomiędzy jemu współczesnych „antychrystów” i przyszłego „antychrysta”. Czyli „antychryści” — w liczbie mnogiej i „antychryst” — w liczbie pojedynczej, nie są jednym i tym samym. Po drugie, różnicę tę uwypuklają określenia, których używa Paweł mówiący o „człowieku grzechu”, „synu zatracenia”. Te dwa wyrażenia raczej wskazują na konkretną istotę ludzką aniżeli na pewną grupę osób czy szatana jako takiego[183]. Także Tradycja[184] naucza, że antychrystem będzie człowiek: przywódca ziemskiego cesarstwa, który pojawi się tuż przed powrotem Chrystusa (Paruzją) i — jak powiada święty Paweł — ulegnie Jego chwale. Ten punkt widzenia przyjmuje też kardynał Newman, który precyzuje:

„Antychryst jest osobą, konkretnym człowiekiem, a nie królestwem czy mocą. Właśnie to, a nie inne wrażenie odnosi się czytając fragmenty Ewangelii, które się do niego odnoszą — nawet jeśli weźmiemy pod uwagę metaforyczny charakter profetycznego języka. I taka też była uniwersalna wiara pierwotnego Kościoła”[185].

 

Jeśli przyjmiemy tę tradycyjną egzegezę, natychmiast musimy sobie zadać następujące pytanie: czy to możliwe, że Bóg przeznaczyłby istotę ludzką na zatracenie? Czy przypadkiem nie tworzymy karykaturalnej wizji Bożej opatrzności, przypisując jej tak machiaweliczne zamysły?

Odpowiedź na te pytania mieści się w tym, co już powiedziałem na temat prorokowania. Żadną miarą ów ewentualny „syn zatracenia” nie padnie ofiarą wcześniejszego zaprogramowania. Stwórca nie ma zamysłów machiawelicznych i nikogo wbrew jego woli nie zmusi do realizacji jakichkolwiek planów. Prawda jest taka, że nawet antychryst dostanie od Boga — podobnie jak wszystkie istoty ludzkie — wszystkie łaski niezbędne do zbawienia. Jednak prawdą jest także i to, że Bóg odwiecznie widzi akty wolności, lecz ich nie projektuje — ogarnia wszystko swoim spojrzeniem: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Mając ów całościowy wgląd, może, w formie proroctwa, uchylić nam rąbka tajemnicy, jednak nigdy nie gwałci naszej wolności. Na samym początku każdy otrzymuje uwarunkowania, które definiują jego osobiste uzdolnienia i ograniczenia. Zgodnie z przypowieścią o talentach, każdy jest wezwany do podwojenia tego depozytu, który Pan złożył w jego rękach. Jedni otrzymali tysiące talentów, inni — tylko jeden. Każdy, z łaską Bożą, musi sprostać wyzwaniu: jeden będzie musiał oddać dwa talenty, drugi — miliony. I będzie to jak najbardziej sprawiedliwe. Przyszły antychryst — jako jednostka, która wybierze zatracenie — być może już od dziecka będzie przejawiał skłonności do zła, co w niczym nie umniejszy ani jego odpowiedzialności, ani uprzedzających łask Bożej dobroci, niezbędnych do zbawienia[186]. Jest to niezwykła tajemnica wolności i łaski!

Pozostaje jeszcze kwestia historyczności. Starożytni raczej nie byli w stanie nakreślić portretu przyszłego antychrysta. Na przykład Grzegorz Wielki widział go niemal jako wcielenie diabła. Inni zbyt prędko chcieli go [to jest antychrysta] rozpoznać w osobach z kręgu religii — takich jak Mahomet, Luter, a nawet — jak było to w przypadku wielu protestantów w XVI i XVII stuleciu — w osobie samego papieża! Wszystkie te spekulacje z czasem zostały zdyskredytowane. Stanęło na tym, że nadejściu Antychrysta nadano wymiar czysto symboliczny, depersonifikując go jako takiego. Podczas gdy dziewiętnastowieczni katolicy wciąż jeszcze uznawali jego istnienie za artykuł wiary, współcześni egzegeci, około roku 1930, gratulowali sobie wyrugowania z popularnych wierzeń tego demona przeszłości.

Niemniej, człowiek w sposób naturalny przejawia skłonność do kultu jednostki. Wszystkie cesarstwa miały tak zwanych „charyzmatycznych” przywódców, którzy pociągali za sobą tłumy. Jednym z owych przywódców był Napoleon, którego osobą uległ fascynacji sam znany ze skrajnego racjonalizmu Hegel. Otóż nazajutrz po piorunującym zwycięstwie i wkroczeniu wojsk Napoleona do Jeny, 13 października 1806 roku niemiecki myśliciel napisał do Niethammera:

„Widziałem, jak cesarz — owa dusza świata — wyjeżdżał z miasta na rekonesans; zaiste, to niesamowite wrażenie ujrzeć tak wielkiego człowieka, który, wpatrzony w jeden cel, siedząc na koniu, zdobywa świat i nad światem panuje”.

Jak zaczarowany, widział Hegel w Napoleonie „wybitnego człowieka, którego nie podziwiać — niepodobna”. W XX wieku, wraz z rewolucją bolszewicką, nastał czas systemów totalitarnych i przywódców upojonych pychą i władzą; tyranów, którzy w swym okrucieństwie bili na głowę wszystkich swoich poprzedników: Lenin, Stalin, Hitler, Mao, że wymienię tylko tych najbardziej osławionych. Byłżeby to oczekiwany powrót demona? Zwłaszcza Hitler postrzegany jest jako ucieleśnienie zła w skali, jakiej nigdy dotąd w świecie nie widziano. Do tego stopnia, że jeden z teologów wydał na temat dyktatora następujący osąd:

„Medium, przez które szatan chciał obalić wszelkie normy moralności i prawa — które to normy, mimo postępującej dechrystianizacji wciąż jeszcze były normami ogólnie uznawanymi, i to zarówno przez tradycję, jak i przez naturę — był Adolf Hitler. Nie ma definicji bardziej zwięzłej, bardziej precyzyjnej, bardziej spójnej z naturą Hitlera niż ta, wyrazista i sugestywna: medium szatana”[187].

 

Tą samą definicją można by spokojnie określić wszystkich innych dyktatorów — gdyby tylko zerwać z ich twarzy tak dobrze dobrane maski „dobroczyńców ludzkości” czy „ojców narodu”.

Nie dziwi więc fakt, że Ewangelia zapowiadała przyjście fałszywego mesjasza, który w skali globalnej będzie chciał zniewolić ludzkość. W odniesieniu do władzy absolutnej jest to naturalna kolej rzeczy. Osobie Antychrysta nie trzeba nadawać monstrualnego wyglądu — jak gdyby był on wcieleniem szatana! Nawet jeśli — mówiąc słowami świętego Ireneusza — w swej osobie streszcza apostazję diabła, pozostaje istotą ludzką. Aby móc przeprowadzić dzieło zwodzenia całego świata, będzie potrzebował nie tyko diabelskiej pomocy, lecz także typowo ludzkich talentów. Kiedy już osiągnie władzę nad światem, ukaże nam swe prawdziwe oblicze: największego dyktatora, największego manipulatora, największego niszczyciela, jakiego znała historia. Wszędzie zapanuje okrucieństwo i kłamstwo, które będą się nasilać. Antychryst będzie dążył do obalenia wszelkich religii i wprowadzenia religii własnej — ubóstwienie samego siebie. W tym celu ucieknie się do fałszywych cudów, okultyzmu, magii i czarów. Omami sztukami takimi jak: pozorne zmartwychwstanie; ogień z nieba spływający na ziemię; obraz Bestii, która przemówi, i której wszyscy będą musieli oddawać cześć itp. Nie będą to prawdziwe cuda, a jedynie diabelskie sztuczki, które demony potrafią czynić, odwołując się do praw naturalnych, nieznanych ludziom. Będą to znaki przypominające sztuki egipskich magów, którzy niemal jak równy z równym walczyli z Mojżeszem, aby przeciągnąć na swoją stronę zadziwione tłumy. Do wszystkich odstępców od judaizmu lub chrześcijaństwa odniosą się wówczas smutne słowa Jezusa: „Gdyby ktoś inny przyszedł we własnym imieniu, to byście go uznali”[188]. Jednocześnie jednak nie jestem pewien, czy rzeczywiście powinniśmy się zatrzymywać na owej jednostkowej charakterystyce — jak w przeszłości czynili to nasi przodkowie, lub jak wyobrażają sobie niektórzy pisarze współcześni[189]. Zresztą, Katechizm Kościoła Katolickiego pozostaje w tej kwestii bardzo dyskretny i unika kierowania naszej uwagi na jedną postać historyczną:

„Przed przyjściem Chrystusa Kościół ma przejść przez końcową próbę, która zachwieje wiarą wielu wierzących. Prześladowanie, które towarzyszy jego pielgrzymce przez ziemię, odsłoni «tajemnicę bezbożności» pod postacią oszukańczej religii, dającej ludziom pozorne rozwiązanie ich problemów za cenę odstępstwa od prawdy. Największym oszustwem religijnym jest oszustwo Antychrysta, czyli oszustwo pseudomesjanizmu, w którym człowiek uwielbia samego siebie zamiast Boga i Jego Mesjasza, który przyszedł w ciele”[190].

W konsekwencji pojawia się kolejne pytanie, być może dla nas najważniejsze: po czym rozpoznać największe oszustwo religijne [por. KKK 675]? Tu pojawia się kwestia rozeznania — bez niego nie zdołamy rozpoznać zwodziciela, który przywdzieje najbardziej uwodzicielską maskę. To samo zresztą dotyczy żydów, którzy nie zdołali rozpoznać Mesjasza. Zresztą, główny fortel Antychrysta będzie polegał na tym, że sprzeciwi się Chrystusowi, udając do Niego podobieństwoAnty- ukryje się pod płaszczykiem pseudo-. Właśnie dlatego ryzyko pomyłki jest tak ogromne. Właśnie dlatego Jezus, a za Nim Apostołowie, tak bardzo przestrzegali przed zwodzicielami, którzy ustawicznie opuszczają wspólnotę kościelną. Zwodzenie niejako wyrasta z tradycji judeochrześcijańskiej. Polega na naśladowaniu Objawienia poprzez mamienie jego imitacją: obiecywaniu pseudo-zbawienia ludzkości. A jako że corruptio optimi pessima, fałszywi prorocy nowej ideologii będą naśladować Boże cuda.

 

 

 

 

 

[181] 1 J 2,18-19 i 22; 4,3; 2 J,7.

[182] 2 Tes 2,3-12.

[183] Jedyny inny fragment Ewangelii, w którym jest mowa w „synu zatracenia” (J 17,12) mówi o Judaszu, jednym z Dwunastu.

[184] Najstarszym tekstem pozostaje Didache (z II wieku), mówiąca o „zwodzicielu świata”. Motyw zwodziciela powraca później w tekstach Ireneusza, Hipolita, Laktancjusza, Cyryla Jerozolimskiego, Ambrożego, Augustyna, Jana Chryzostoma, Grzegorza Wielkiego, Tomasza z Akwinu i innych.

[185] John Henry Newman, L'Antichrist, Ad Solem, 1995, s. 37-38.

[186] Święty Tomasz z Akwinu uważa, że Antychryst będzie miał swojego Anioła Stróża, który sprawi, że ten pierwszy nie będzie tyle szkodził, ile będzie chciał (W, I, q. 113, a. 4, na 3).

[187] Dom Aloïs Mager, w: Satan, Etudes carmélitaines, DDB, 1948, s. 605.

[188] J 5,43.

[189] Dawni pisarze z rozmachem tworzyli wizje Antychrysta, jakby z góry chcieli stworzyć coś w rodzaju jego biografii. Pisarze współcześni także krążą wokół tego tematu. Na przykład Włodzimierz Sołowjow, Krótka powieść o Antychryście, przekł. Ludwik Posadzy, Lumen, Wrocław 1998; Robert Hugo Benson, Pan świata, przekł. Stefan Barszczewski, Veritas, Londyn 1962; George Orwell, 1984, przekł. Juliusz Mieroszewski, ABC, Kraków 1981.

[190] KKK 675.

 

 

SYSTEM OSZUSTWA

Analizując globalny system antychrystusowy, dobrze by było odwołać się do myśli kardynała Wojtyły, którą ten zawarł w rekolekcjach z 1976 roku, wygłoszonych obecności Pawła VI i jego współpracowników[191]. Czwarta konferencja dotyczy tego, co przyszły papież nazywa „drogami negacji” i odsyła nas do pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju, w których „szatan, zły duch, pojawia się [...] jako rzeczywistość «gotowa», już istniejąca i już działająca”. W słowach pradawnego węża

„zły duch pozwala się rozpoznać i utożsamić nie poprzez jakąkolwiek definicję swego bytu — ale wyłącznie po treści słów. Oto już w trzecim rozdziale Pisma Świętego staje się jasne, że dzieje człowieka, a wraz z nim dzieje świata, z którym człowiek stanowi jedność poprzez dzieło Stworzenia, będą poddane Słowu i anty-Słowu, Ewangelii i anty-Ewangelii”[192].

Ojciec kłamstwa zaszczepia fałszywą informację, która niszczy przymierze pomiędzy Bogiem i człowiekiem. W pierwszej chwili, „nie występuje wobec człowieka z negacją istnienia Boga [...]. Godzi bezpośrednio w Boga Przymierza”.[193] Rzeczywiście, wobec oczywistości istnienia Boga w stworzonym wszechświecie, bezwzględna absolutna negacja jest niemożliwa. Dlatego Apostoł napisze: „także i złe duchy wierzą i drżą” (Jk 2,19, cyt. za Biblią Tysiąclecia).

Szatan, który jest „anty-Słowem umieszczonym w bezpośredniej bliskości Słowa”, chce przenieść na człowieka swój własny bunt, który streszcza się w jednym zdaniu: „nie będę służyć”[194]. Tym samym, rozpoczyna się droga negacji. Punkt wyjścia, z jakiego startuje, pozwala przewidzieć jej przyszły rozwój.

Przyszły papież kontynuuje swe rozważania, wyznając, iż jest pod wrażeniem zarówno głębi biblijnego tekstu, jak i jego zdumiewającej aktualności. Tekst ów ukazuje świat jako terytorium sporu człowieka z Bogiem — podczas gdy miał to być świat przyjaźni. Duch tego świata popycha ludzi do zaspokajania ich własnej pychy, do afirmowania siebie kosztem Boga. Dlatego też zapominają oni o szukaniu chwały Stwórcy. Ten temat podjął Sobór Watykański II, wykazując różnicę pomiędzy „sekularyzacją”, która przyznaje słuszną autonomię rzeczy stworzonych[195], a „sekularyzmem”, który neguje zależność rzeczy doczesnych od Boga. Sekularyzm woła: Odebrać świat Bogu! I co? Oddać go bez reszty człowiekowi! A przecież świat, który zostanie oddany człowiekowi poza obiektywnym porządkiem bytu, poza obiektywnym porządkiem dobra i zła, zwróci się przeciw człowiekowi. „Samo stworzenie zapada w mroki przez zapomnienie o Bogu”[196]. Ów mrok, u którego źródła leży grzech pierworodny, niestety poprowadzi historię drogą najbardziej szalonych negacji, drogą najprzeróżniejszych form ateizmu.

Dla polskiego kardynała ateizm nie jest pojęciem abstrakcyjnym, znanym z książek. Jest to rzeczywistość, której doświadczył już we wczesnej młodości, pod postacią codziennego poniżania i prześladowań. Pod ołowianą pokrywą komunizmu odkrył nowy etap szatańskiej negacji, rozpoczętej w pierwszym etapie dziejów człowieka. Koncepcja alienacji, jaką nadał jej Marks, odnosi się nie tylko do relacji społecznych, lecz także do religii. Ponieważ także religia, „opium dla mas”, zdaniem Marksa alienuje człowieka, pozbawia go godności i tożsamości na rzecz mrzonki będącej jego własnym wytworem! A zatem należy wreszcie uwolnić ludzkość od wyimaginowanych, niematerialistycznych zaświatów. W tym marksistowskim żądaniu, Karol Wojtyła widzi kontynuację pierwotnego kuszenia człowieka.

„Jest to chyba najwyższy ze znanych dotąd w historii człowieka stopień napięcia pomiędzy Słowem i anty-Słowem. Zawiera się bowiem w tak sformułowanej koncepcji alienacji już nie tylko negacja Boga Przymierza — ale po prostu negacja Boga, negacja Jego istnienia, oraz postulat, poniekąd nakaz wyzwolenia się od Boga celem afirmacji człowieka”[197].

 

Dalej Karol Wojtyła cytuje Feuerbacha, mistrza Marksa:

„Musimy w miejsce miłości Boga uznać miłość człowieka za jedyną, prawdziwą religię, w miejsce wiary w Boga krzewić wiarę człowieka w siebie samego, w swe własne siły, wiarę, że los ludzkości nie zależy od istoty znajdującej się ponad nią, lecz zależy od niej samej, że jedynym diabłem człowieka jest sam człowiek: człowiek prymitywny, zabobonny, egoistyczny i zły, ale też jedynym bogiem człowieka jest sam człowiek”[198].

Kończąc swe rozważania, arcybiskup Krakowa pyta:

„Możemy stawiać sobie pytanie: czy to już ostatni etap tej drogi negacji, która się zaczęła u stóp drzewa poznania dobra i zła? (por. Rdz 2,7). Dla nas, którzy znamy całe Pismo, od Księgi Rodzaju do Apokalipsy, żaden etap tej drogi nie może być całkowitym zaskoczeniem. Przyjmujemy z drżeniem, ale i z ufnością te słowa: «Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo dzień ten nie nadejdzie, dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu» (2 Tes 2,3)”[199].

I wreszcie, wobec idei człowieka, który uważa, że jest sam, poza dobrem i złem, poza Bogiem i szatanem, stawia Wojtyła kolejne pytanie:

„Czy jednak na tym nie polega cała poniekąd doskonałość kuszenia człowieka, aby uważał, że jest sam?”[200].

Prawda jest taka, że ateizm ideologiczny zrodził się dużo wcześniej niż w XX wieku. Już u zarania czasów współczesnych, co najmniej w epoce Kartezjusza, racjonalizm podjął próbę odcięcia wiary chrześcijańskiej od jej nadprzyrodzonych korzeni. Wiek oświecenia, potem rewolucja francuska, poszerzyły wyłom, by doprowadzić do kultu Rozumu. W XIX wieku narodziny — i to w samym sercu chrześcijaństwa — darwinizmu, marksizmu i scjentyzmu doprowadziły do „śmierci Boga”. Ojcowie współczesnego ateizmu wywodzą się z judaizmu i chrześcijaństwa. Nietzsche stracił wiarę jako dziecko, w wyniku uczestnictwa w kursach egzegezy racjonalistycznej. Krzycząc: „Bóg umarł! Bóg nie żyje! Myśmy go zabili”, obarczał winą niemieckie Kościoły chrześcijańskie. Apostazja, którą zapowiadał apostoł Paweł, stanęła oko w oko z historią[201], przynosząc, w XX wieku, znane wszystkim zatrute owoce: przede wszystkim komunizm i nazizm. A propos tego pierwszego, wspomnijmy bardzo mocne słowa papieża Piusa XI:

 

„Szybkie rozpowszechnianie się idei komunizmu, przenikających niepostrzeżenie do wszystkich krajów, małych i wielkich, wysoko cywilizowanych i słabo rozwiniętych, do najodleglejszych nawet zakątków ziemi, tłumaczy się również uprawianiem niecnej propagandy, jakiej świat zapewne dotąd nie widział. Kieruje się nią z jednego ośrodka, zręcznie dostosowując do warunków poszczególnych narodów: rozporządza ona ogromnymi środkami pieniężnymi, niezliczonymi stowarzyszeniami, kongresami światowymi i dobrze wyszkolonymi siłami, korzysta z czasopism i broszur, szerzy się w kinach, ze sceny teatralnej i przez radio, na koniec w szkołach i uniwersytetach, ogarniając powoli coraz szersze warstwy społeczne, nawet najbardziej wartościowe; jak trucizna sączy się niepostrzeżenie w umysły i serca. [...] Po raz pierwszy bowiem w dziejach ludzkości jesteśmy świadkami starannie i planowo przygotowanego buntu przeciw wszystkiemu, «co nazywa się Bogiem» (2 Tes 2,4)”[202].

Począwszy od roku 1989, obserwując upadek lub stopniowe ustępowanie większości reżimów komunistycznych, możemy z większą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć ostateczną fazę systemu antychrystusowego. Jednak nade wszystko, złóżmy dzięki Opatrzności Bożej, która nie opuszcza ludzi dobrej woli. Po raz kolejny miłosierdzie udowodniło, że tam, gdzie rozpanoszył się grzech, jeszcze pełniej zatriumfowała łaska [por. Rz 5,20]. Wobec odwagi prawdy, oszczerstwo i fałsz zawsze rozpada się jak domek z kart. I teraz już wiemy, że komunizm nie był ostatnim stadium tajemnicy nieprawości. Nie tylko nie zrealizował programu całkowitego panowania nad światem, lecz także przegrał batalię z demokracją i Kościołem. Skończył się jego „Wielki Wieczór”[203], „ostatni bój”, „bezklasowe społeczeństwo”! Historia zatem toczy się dalej, stwarzając możliwość zaistnienia cywilizacji miłości. Póki co jednak, siły zła wznowiły poszukiwania magicznej formuły, która mogłaby zahipnotyzować tłumy i zjednoczyć je wokół antychrystusowego sprzysiężenia. Możemy się jedynie domyślać, że nadchodząca ideologia, stanowiąca ostatni etap rewolty przeciwko Bogu, najprawdopodobniej nie stanie do bezpośredniego starcia z religią. Raczej będzie się starać naśladować chrześcijaństwo — wyzuwając je z jego substancji. Tak jak komunizm wszem i wobec głosił odrzucenie Boga, tak przyszła propaganda będzie musiała ukrywać swój ateistyczny charakter aż do czasu przejęcia władzy.

Sprężyną propagandy pseudo-Chrystusa staną się idee chrześcijańskie, o tyleż szalone, że wymieszają się z przesądami humanizmu, socjalizmu i ideologii New Age[204]. Z całą pewnością nowa ideologia sprytnie podejmie ideę cywilizacji miłości, z tą jednak różnicą, że zatopi ją w oceanie tolerancji, pacyfizmu i moralnego rozprężenia. A ponieważ siłą napędową świata pozostaje pycha, idąca w parze z umiłowaniem przyjemności i pieniędzy, musimy przyznać, że autostrady zła[205] już stoją otworem przed Księciem tego świata[206]. W tym miejscu możemy posłużyć się modelem teoretycznym opracowanym przez Włodzimierza Sołowiowa[207]. Nowa ideologia będzie — a właściwie już jest — gloryfikacją pójścia na łatwiznę i wielkiego przemieszania, szeroką drogą wiodącą wprost do ogólnego dobrobytu i pokoju na świecie. Chcąc uniknąć wszczynania wojny z religią, fałszywi prorocy ogłoszą nadejście nowej ery, ery szerokich dróg — tak bardzo niezgodnych i rozbieżnych z wąską drogą, którą proponuje Ewangelia. Pod płaszczykiem obrony praw człowieka zaproponują pseudoprogram, którego głównymi założeniami będą: pokojowe współistnienie antagonizmów, pochwała niejednorodności, détente (odprężenie w stosunkach międzynarodowych), prawo do odmienności, przyjemności, słabości, sytości, ekologii, miłości do zwierząt i eutanazji. Stojąc w sprzeczności z Chrystusem, pseudomesjanizm będzie głosił nastanie pokoju na świecie i materialny dobrobyt. Antychryst, który w swych rękach dzierżyć będzie finanse świata, wprowadzi najlepszy z możliwych systemów, by raz na zawsze rozwiązać konflikty społeczne i ekonomiczne. W porównaniu z nim Jezus z Nazaretu postrzegany będzie jako prorok, którego misja nie została spełniona. Nowa globalna władza sięgnie po miano zbawczyni świata, do którego da jej prawo bezmierny sukces, jaki zdoła osiągnąć! Kluczem do sukcesu będzie — jak miało to miejsce w przypadku komunizmu — nieustanne „opowiadanie się” po stronie pokrzywdzonych. Jak napisze René Girard,

„Szatan [...] pożycza język ofiar. Coraz lepiej naśladuje Chrystusa i ma zamiar Go prześcignąć. To uzurpacyjne naśladowanie od dawna jest obecne w schrystianizowanym świecie, ale szalenie się w naszej epoce wzmogło”[208].

Wraz z tą kłamliwą utopią pojawi się totalitaryzm, który po raz pierwszy i ostatni w dziejach obejmie we władanie całą ludzkość. Każda inicjatywa zmierzająca do zburzenia pozornego spokoju zostanie uznana za zbrodnię. Zacznie się tyrania samozwańczego „dobra”. Doskonała ideologia, która przejmie władzę nad światem, uśmierzy międzynarodowe konflikty na rzecz wzmożonych działań policyjnych. W Księdze Apokalipsy symbol tej kontroli totalitarnej stanowi znak Bestii, bez którego „nikt nie może kupić ani sprzedać”. Zatem można przewidzieć, po raz kolejny zresztą, że wolność wyzuta z etyki i duchowości obraca się w swoje własne przeciwieństwo. Prawdziwe oblicze Antychrysta ujawni się wówczas, gdy zacznie on prześladować tych, którzy mimo wszystko zdołali zachować moralny kręgosłup i czyste sumienie. Będzie to straszny czas „różnorakiego zakłamania, manipulowania opinią, eksponowania sensacji, łamania ludzkich sumień, sterowania procesami odstępstwa”[209]. Chrześcijaństwo zostanie sprowadzone do roli głównego kozła ofiarnego. Jednocześnie jednak Bóg wyleje swoje miłosierdzie na wiernych — stosownie do prób, jakie będą musieli przejść.

Ponieważ nie ma słów, które mogłyby opisać te tragiczne wydarzenia, Księga Apokalipsy odwołuje się do języka symboli — tak dobrze znanego prorokom. Język ten w pełni oddaje groteskę i bestialstwo imperium zła. W zwięzłych słowach wyraża całą głębię tajemnicy — szczególnie w rozdziale 13., który dotyczy omawianego przez nas zagadnienia:

„Potem ujrzałem Bestię wychodzącą z morza, mającą dziesięć rogów i siedem głów, a na rogach jej dziesięć diademów, a na jej głowach imiona bluźniercze. Bestia, którą widziałem, podobna była do pantery, łapy jej — jak u niedźwiedzia, paszcza jej — jak paszcza lwa. A Smok dał jej swoją moc, swój tron i wielką władzę. I (ujrzałem) jedną z jej głów śmiertelnie zranioną, lecz (ta) śmiertelna rana została uleczona. A cała ziemia w podziwie powiodła wzrokiem za Bestią, i pokłon oddali Smokowi, bo dał władzę Bestii. Oddali też pokłon Bestii, mówiąc: «Któż jest podobny do Bestii i któż potrafi rozpocząć z nią walkę?» Pozwolono jej przechwalać się i bluźnić, i dano jej swobodę działania przez czterdzieści dwa miesiące. Zatem otworzyła swe usta dla bluźnierstw przeciwko Bogu, by bluźnić Jego imieniu i Jego przybytkowi, i mieszkańcom nieba. I pozwolono jej stoczyć walkę ze świętymi i zwyciężyć ich. Dano jej władzę nad wszystkimi szczepami, ludami różnojęzycznymi i narodami. Wszyscy mieszkańcy ziemi będą oddawać pokłon władcy, każdy, którego imię nie jest zapisane od założenia świata w księdze życia zabitego Baranka. Jeśli kto ma uszy, niech usłyszy. Jeśli kto jest do niewoli przeznaczony — idzie do niewoli, jeśli kto na zabicie mieczem — musi być mieczem zabity. Tu się okazuje wytrwałość i wiara świętych. Potem ujrzałem inną Bestię wychodzącą z ziemi: miała dwa rogi podobne do rogów Baranka, a mówiła jak Smok. Ona całą władzę pierwszej Bestii przed nią wykonuje i sprawia, że ziemia i wszyscy jej mieszkańcy oddają pokłon pierwszej Bestii, której rana śmiertelnie została uleczona. I czyni wielkie znaki. Sprawia, że nawet ogień na oczach ludzi zstępuje z nieba na ziemię. I zwodzi mieszkańców ziemi znakami, które jej dano czynić przed Bestią, mówiąc mieszkańcom ziemi, aby wykonali obraz Bestii, która ma ranę od miecza, a ożyła. Pozwolono jej nawet tchnąć ducha w obraz Bestii, tak iż nawet przemówił obraz Bestii i sprawił, że zostaną zabici wszyscy, którzy nie oddadzą pokłonu obrazowi Bestii. I sprawia, że wszyscy: mali i wielcy, bogaci i ubodzy, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawej ręce albo na czole, tak że nikt nie może kupić lub sprzedać, kto nie ma znamienia: imienia Bestii lub liczby jej imienia. Tu jest (potrzebna) mądrość. Kto ma rozum, niech przeliczy liczbę Bestii, liczba to bowiem człowieka. A liczba jego sześćset sześćdziesiąt sześć”[210].

Jak już wspomniałem, misterium nieprawości zawsze odgrywa rolę drugoplanową, w stosunku do nadrzędnej rzeczywistości rozwijającego się Królestwa Bożego — nawet jeśli efekt wahadła niekiedy zdaje się sugerować, że jest inaczej. Każdy nadmiar zła pociąga za sobą przebudzenie dobra (na przykład po dwóch wojnach światowych powołano do życia Unię Europejską). Inicjatywa Wcielenia i Zbawienia pochodzi od Boga. Inicjatywy szatana zawsze pozostają bezpłodne i jałowe. Zły duch maskuje swoją bezsilność za zasłoną dymną.

Smok i dwie Bestie stanowią pseudo-Trójcę. Smok jest nikim innym, jak szatanem, którego święty Jan nazywa pradawnym wężem. Szatan pociąga za sznurki zła, stawiając się na miejscu Boga Ojca. Działa za pośrednictwem dwóch Bestii: Bestii wychodzącej z morza i Bestii wychodzącej z ziemi. Pierwsza z nich narzuca swą władzę wprowadzając terror polityczny: reprezentuje brutalną siłę, chorobliwe zamysły, nienawiść. Druga zjednuje sobie wyznawców uwodząc ich magią i ideologią. Jej mowy stanowią podnietę dla politykę pierwszej Bestii: jest wcieleniem kłamliwego „słowa”, anty-Słowa.

Następuje przeinaczenie Paschalnego Misterium. Bestia, śmiertelnie zraniona mieczem, w sposób cudowny odzyskuje życie. Istotną ranę zadał jej Ukrzyżowany Chrystus, który już odniósł zwycięstwo nad księciem tego świata. Oznacza to, że szatan już został pokonany — nawet jeśli wciąż jeszcze walczy i w magiczny sposób zdolny jest nadawać kształt coraz to nowym antychrystusowym imperiom. Być może nawet zdoła udać śmierć i zmartwychwstanie, aby zachwycić tłumy, w czasach Antychrysta.

Diabelska anty-Pięćdziesiątnica zajmuje miejsce cywilizacji miłości. Siły zła tworzą globalny anty-Kościół, który ma swoją bałwochwalczą liturgię, nadzwyczajne charyzmaty, entuzjazm wzbudzony przez sztuki magiczne i iluzję. Świat popadł w delirium, wyznając kult człowieka, który siebie uczynił Bogiem. Wielka Nierządnica dzierży w ręce złoty puchar pełen obrzydliwości, upajając się krwią świętych i krwią świadków Jezusa[211]. Ale Duch Święty bardziej niż kiedykolwiek indziej wylewa swoją moc na tych, którzy żyją rzeczywistością ostatniego Błogosławieństwa:

„Szczęśliwi jesteście, jeśli z mojego powodu lżą was i prześladują, i kłamliwie przypisują wam wszelkie zło. Cieszcie się i radujcie, bo czeka was sowita zapłata w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy żyli przed wami”[212].

Dalej >>

[191] Kard. K. Wojtyła, Znak sprzeciwu, Rekolekcje w Watykanie od 5 do 12 marca 1976, Editions du dialogue, Paryż 1980.

[192] Ibidem, IV, 2.

[193] Ibidem.

[194] Jr 2,20.

[195] Zob. „Jeśli przez autonomię w sprawach ziemskich rozumiemy to, że rzeczy stworzone i społeczności ludzkie cieszą się własnymi prawami i wartościami, które człowiek ma stopniowo poznawać, przyjmować i porządkować, to tak rozumianej autonomii należy się domagać; nie tylko bowiem domagają się jej ludzie naszych czasów, ale odpowiada ona także woli Stwórcy. [...] Owszem, kto pokornie i wytrwale usiłuje zbadać tajniki rzeczy, prowadzony jest niejako, choć nieświadomie, ręką Boga, który wszystko utrzymując sprawia, że rzeczy są tym, czym są. [...] Lecz jeśli słowom «autonomia rzeczy doczesnych» nadaje się takie znaczenie, że rzeczy stworzone nie zależą od Boga, a człowiek może ich używać bez odnoszenia ich do Boga, to każdy uznający Boga wyczuwa, jak fałszywe są tego rodzaju zapatrywania. Stworzenie bowiem bez Stworzyciela zanika” (Gaudium et spes, 36, cyt. za: Kard. K. Wojtyła, op. cit., IV, 3) (przypis tłumaczki).

[196] Gaudium et spes, 36.

[197] Ibidem, IV, 3.

[198] Ibidem (za: L. Feuerbach, Wykłady o istocie religii, PWN, Warszawa 1953, s. 318).

[199] Ibidem, IV, 3.

[200] Ibidem.

[201] „Apostazja jest oszustwem, które polega na odrzuceniu wiary, że w Jezusie nastąpiło wypełnienie Obietnicy, jaką Bóg złożył Izraelowi. Już nie Bóg staje się człowiekiem, by wypełnić Prawo, lecz Człowiek ubóstwia samego siebie, by Prawo abrogować. Antychryst to mąż anomii (bez wiary i prawa), a jego apostazja stanowi perwersyjną imitację chrześcijaństwa. Antychryst rości sobie prawo do odcięcia Jezusa od Jego pobratymców według ciała (Rz 9,5), od jego korzeni, gdzie „urodził się pod panowaniem Prawa” (Ga 4,4). «Pojawiło się na świecie wielu zwodzicieli, którzy nie uznają, że Jezus Chrystus przychodzi w ciele; taki właśnie jest zwodzicielem, antychrystem» (2 J 7)”. Jean-Miguel Garrigues, op. cit., s. 174.

[202] Pius XI, Divini redemptoris, 17 i 22.

[203] Wielki Wieczór (fr. Le Grand Soir) — innymi słowy — rewolucja: obalenie władzy i ustanowienie nowego społeczeństwa (przypis tłumaczki).

[204] Odnosząc się do Chestertona, Hans Urs von Balthasar pisze: „Ten świat pełen jest idei chrześcijańskich, które popadły w obłęd. Ogałaca Kościół i Ewangelię, niczym owocujące drzewo; ale po zerwaniu z drzewa owoce gniją i nie przynoszą nowych owoców [...]. Światło i ciepło rozprzestrzenia się dopóty, dopóki płonie ognisko; [...] gwiazdy wygasłe dawno temu, już nie świecą” (De l'intégration, DDB, 1970, s. 186).

[205] Zob. odważną i wizjonerską książkę Jacques'a Bichot i Denisa Lensel, Les autoroutes du mal, Presses de la Renaissance, 2001.

[206] Przewrotna i okrutna trawestacja słów Jana Chrzciciela Prostujcie ścieżki Panu (przypis tłumaczki).

[207] Zob. Towarzystwo Włodzimierza Sołowjowa, Œcuménisme et eschatologie selon Soloviev, F.-X. de Guibert, 1994, s. 163-164.

[208] René Girard, op. cit., III, XIX, s. 195.

[209] Karol Wojtyła, op. cit., XIX, 3.

[210] Ap 13,1-18.

[211] Zob. Ap 17,1-6.

[212] Mt 5,11- 12.

 

 

 

DLACZEGO DIABEŁ ZOSTANIE SPUSZCZONY Z ŁAŃCUCHA?

Tak skrajny pesymizm, wręcz nihilizm, doprawdy zbija z tropu. Przywodzi na myśl zdumienie Jana, gdy ten ujrzał Nierządnicę czerpiącą sadystyczną przyjemność z zagłady sprawiedliwych. Wobec nieszczęść, które mają spaść na lud Izraela, prorok Habakuk zadawał Bogu pytanie:

„Dlaczego każesz mi patrzeć na nieprawość, dlaczego muszę przyglądać się uciskowi?”[213].

Po czym, widząc, że Bóg dopuszcza, by Jego lud cierpiał pod jarzmem pogan, pytał:

„Czy nie od wieków istniejesz, o Jahwe, Boże mój, Święty, Nieśmiertelny? Powołałeś go, o Jahwe, by dokonał sądu, Opoko moja, wyznaczyłeś go do wymierzenia kary. Tak czyste są Twoje oczy, że nie możesz patrzeć na zło, nie możesz znieść widoku udręki. Dlaczegóż więc przyglądasz się niewiernym i milczysz, gdy bezbożny gubi sprawiedliwego? Sprawiłeś, że [może postępować] z ludźmi jak z rybami morskimi, jak z robactwem bezpańskim”[214].

Wówczas Pan odpowiedział:

„Zapisz to widzenie, na tabliczkach je wyryj, tak by każdy mógł je łatwo przeczytać. Widzenie to bowiem odnosi się do chwili, która dopiero nadejdzie, mówi o końcu i nie zawiedzie; jeżeli zaś nie ziści się rychło, czekaj cierpliwie na jego spełnienie; nastąpi ono niezawodnie i nie opóźni się. Oto pyszny nie utrzyma się przy życiu, a sprawiedliwy dzięki swej wierności będzie żył”[215].

Nie jest łatwo zrozumieć powód, dla którego Bóg dopuszcza istnienie zła. Możemy jedynie wierzyć, że jest w tym pewna logika i czekać do czasu, aż wszystko się wyjaśni. Skoro Bóg dopuszcza istnienie zła i pozwala mu doświadczać wszystkich swoich możliwości, musi w tym być immanentna sprawiedliwość, jak to w swym Komentarzu do Księgo Hioba napisał święty Grzegorz Wielki:

 

„Należy zaś wiedzieć, że wola szatana zawsze jest niegodziwa, ale jego moc nie jest nigdy bezprawna; sam decyduje o swojej woli, lecz moc posiada od Pana. Jeśli sam chce coś niegodziwie uczynić, Bóg pozwala, aby się tak stało, tylko wówczas, gdy to sprawiedliwe”[216].

Patrząc z perspektywy Boga, musimy uznać, że, wbrew pozorom, wszystko jest pod kontrolą. Gdyby szatan dysponował nieograniczoną swobodą działania, zniszczyłby świat w bardzo krótkim czasie. Zatem siła jego destrukcyjnych działań jest zawsze powściągana, wedle kryteriów sprawiedliwości, wolności i miłosierdzia.

Pierwszą przeszkodę postawił jej sam Jezus, kiedy — zakładając Kościół — zwrócił się do Piotra słowami:

„Ty jesteś opoką i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne nie zwyciężą go”[217].

Tradycja katolicka postrzegała tę obietnicę jako gwarancję Bożej ochrony przed najgorszym nawet zagrożeniem. Wierzyła, że Kościół nie da się zepchnąć z prawidłowego kursu, że nie pozwoli, by zniszczyli go zdrajcy, działający od wewnątrz, gotowi zamachnąć się na sukcesję Piotrową. Jak pięknie to ujął Hans Urs von Balthasar:

„Sama już świadomość tego, że gdzieś w historii jest taki żywy, napominający, prowadzący i niby oścień pobudzający czynnik — nawet jeżeli nie przechodzi do konkretnych działań — nigdy nie daje nam całkowitego spokoju. Z drugiej strony, kiedy się z nim świadomie liczymy, budzi w nas uskrzydlającą świadomość, że nie zeszliśmy zupełnie z drogi i nie jesteśmy samotnymi i zdanymi na siebie samych poszukiwaczami, ponoszącymi całe ryzyko i wszystkie koszty”[218]. Jednak, niejako dla równowagi, ów żywy punkt [Kościół i urząd Piotra] stanie się „punktem prowokującym najbardziej mroczne moce w dziejach świata. Aczkolwiek „w huczącym przyborze pokus [...] jest to wystający jeszcze z topieli wierzchołek — darowany Kościołowi akt Boży, ratujący go przed zatonięciem”[219].

Nie mają racji ci, którzy zarzucają papieżom ludzką słabość. Nawet jeśli w niektórych momentach papiestwo zdawało się przywdziewać ohydną maskę Antychrysta, wykroczenia moralne najgorszych nawet papieży nie doprowadziły do zasadniczych odstępstw doktrynalnych[220]. Zresztą, jak uczy historia, wszystkie wspólnoty chrześcijańskie, które nie podlegają zwierzchności Rzymu, o wiele łatwiej zostają wchłonięte przez ruchy nacjonalistyczne lub ulegają niemożliwym do pokonania podziałom. W roku 1870 papiestwo utraciło Państwo Kościelne i chcąc nie chcąc, przekroczyło nieodwracalny próg. Była to prawdopodobnie strata opatrznościowa, która przyniosła papiestwu możliwość niezwykłego oddziaływania duchowego. Kościół wydaje się być gotowy do ostatniego boju.

 

Drugą przeszkodą, która nie pozwoli, by zło zawładnęło światem, będzie obecność świętych — tych, którzy bez względu na wszystko pozostaną wierni. Oni udowodnią, że kłamstwo i nienawiść, pleniące się w świecie za sprawą piekielnych sztuczek, pozostają absolutnie bezsilne, wobec tajemnicy Chrystusa. W Księdze Apokalipsy ową siłę świętych symbolizują dwaj prorocy Pana, o których jest mowa w rozdziale 11.:

„Dwom moim Świadkom dam władzę, a będą prorokować obleczeni w wory przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni. Oni są dwoma drzewami oliwnymi i dwoma świecznikami, co stoją przed Panem ziemi. A jeśli kto chce ich skrzywdzić, ogień wychodzi z ich ust i pożera wrogów. A jeśli ktokolwiek zechciałby ich skrzywdzić, w ten sposób musi być zabity. Mają oni władzę zamknąć niebo, aby nie padał deszcz za dni ich prorokowania, i mają władzę nad wodami: (mogą) przemienić je w krew i (mogą) porazić ziemię wszelkimi plagami, ilekroć zechcą. A gdy dopełnią swojego świadectwa, Bestia, która wychodzi z Przepaści, stoczy z nimi walkę, zwycięży ich i zabije. A zwłoki ich (leżeć będą) na placu wielkiego miasta, które przenośnie zwie się Sodoma i Egipt, gdzie także ukrzyżowano ich Pana. I (wielu) spośród ludów, szczepów i różnojęzycznych narodów przez trzy i pół dnia patrzy na ich zwłoki, i nie zezwala ich złożyć do grobu. Mieszkańcy ziemi cieszą się i radują z ich powodu. I będą sobie nawzajem posyłali dary, bo ci dwaj prorocy mieszkańcom ziemi zadali katusze. A po trzech i pół dniach wstąpił do nich duch życia od Boga i stanęli na nogi. A wielki strach padł na tych, którzy na nich patrzyli. Oni zaś usłyszeli donośny głos z nieba mówiący do nich: «Wstąpcie tutaj!» I wstąpili do nieba w obłoku, a ich wrogowie (tak) ich zobaczyli. W owej godzinie nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi i runęła dziesiąta część miasta, a od tego trzęsienia ziemi zginęło siedem tysięcy osób. A pozostałych ogarnęło przerażenie i oddali chwałę Bogu nieba”[221].

Najstarsza i najbardziej obiegowa interpretacja każe rozpoznać w owych dwóch świadkach proroków Henocha i Eliasza, o których jako jedynych Stary Testament mówi, że nie umarli, lecz zostali zabrani przez Pana... Właśnie dlatego niektórzy uważali, że Jezus jest Eliaszem. Jednak sam Jezus odrzucił tę hipotezę, utożsamiając z prorokiem z Góry Karmel Jana Chrzciciela, w sensie symbolicznym — jednakże nie odwołując się do idei reinkarnacji! Zatem wolę powiedzieć — jak czyni to część egzegetów — że dwaj prorocy symbolizują całą wspólnotę sprawiedliwych i jej dwie gałęzie: żydowską i chrześcijańską. Choć może też chodzić o dwóch apostołów czasów ostatecznych — takich, jakimi byli święci Piotr i Paweł. Tak czy inaczej, prześladowany Kościół przejdzie przez śmierć i zmartwychwstanie w walce, którą będzie musiał toczyć z bestią w czasie jej panowania na ziemi, to znaczy „przez trzy i pół roku”.

Trzecią przeszkodą stojąca na drodze szatana jest przeszkoda czasu. W tej kwestii, kilka liczb rzuca wyzwanie przenikliwości egzegetów: tysiąc; trzy i pół; sześćset sześćdziesiąt sześć.

Apokalipsa powiada, że szatan zostanie wrzucony do czeluści na tysiąc lat, „by już nie zwodzić narodów”. W tym miejscu powraca trudna kwestia millenaryzmu. Idąc za myślą świętego Augustyna i nauką Magisterium Kościoła, byłbym skłonnym uznać, że najbardziej prawidłowa interpretacja wiąże się z dosłownym potraktowaniem określenia „narody”. Wiedząc, że czas historyczny jest czasem przemieszania dobra i złą, musimy zdawać sobie sprawę z tego, że uwięzienie szatana ma jedynie charakter względny. Oznacza to, że wciąż może zwodzić ludzi, na tysiące sposobów, choć jednocześnie przez tysiąc lat (liczba symboliczna) nie może przejąć władzy nad narodami. Ale znów — nie oznacza to, że nie wywiera żadnego wpływu na głowy Państw czy rządy! Zbyt wiele przykładów wykazuje coś zgoła odmiennego. Niemniej, wielki plan zdobycia władzy nad światem jest póki co uniemożliwiony aż do chwili, gdy na krótki czas szatan zostanie uwolniony. Określenie „a potem ma być na krótki czas uwolniony” może oznaczać koniec czasów i nawrócenie żydów. Jeśli chodzi o tysiącletnie panowanie Chrystusa i świętych, można by się tu zgodzić z hipotezą Hansa Ursa von Balthasara, że owymi świętymi i błogosławionymi są ci, którzy powstali z grobów w chwili śmierci Jezusa, by wraz z Nim wstąpić do nieba[222]. W takim razie Maria byłaby pierwszą, lecz nie jedyną, której ciało zostało wskrzeszone[223].

Okres władania zła w czasach ostatecznych miałby wynosić trzy i pół roku — połowa siódemki! Taką właśnie liczbę podaje Księga Daniela[224]. Później, owe trzy i pół roku, czterdzieści dwa miesiące lub tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni oznaczać będą czas eschatologicznej próby[225]. Liczb tych nie należy pojmować dosłownie, gdyż mają jedynie wymiar symboliczny. Tak jak liczba 7 symbolizuje pełnię czasów, tak jej połowa oznacza czas „złamany”, niepełny, niedokończony.

To samo dotyczy liczby 666. Na temat tej osławionej liczby wysnuto wiele hipotez, przy czym żadna nie spotkała się z jednomyślnym uznaniem specjalistów. Klucz do interpretacji zaginął[226]. Choć — nie do końca, jeśli przyjmiemy najbardziej oczywiste znaczenie. 666 oznaczałoby wówczas pseudo-trójcę, niezdolną do urzeczywistnienia swoich planów w obliczu Boga, który jako jedyny jest Panem historii. Trynitarne spełnienie historii byłoby więc wyrażone liczbą 777 lub 888 — jeśli by się skłonić ku wieczności. Szach i mat diabelskiemu oszustwu mówi liczba 666.

Dalej >>

[213] Ha 1,3.

[214] Ha 1,12-14.

[215] Ha 2,2-4.

[216] Św. Grzegorz Wielki, Moralia, Komentarz do Księgo Hioba, tom 1, Ks. II, X, 17, przekład Teresa Fabiszak, Anna Strzelecka, Rafał Wójcik, Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2006.

[217] Mt 16,18.

[218] Hans Urs von Balthasar, Antyrzymski resentyment, przełożył Wiesław Szymona OP, W Drodze, Poznań 2004, s. 29.

[219] Ibidem.

[220] Nie możemy więc dać wiary niektórym widzeniom Vassuli Ryden (prawosławnej Greczynki). Kongregacja Nauki Wiary przestrzega przed błędami zawartymi w jej pismach: „Rzekome objawienia obwieszczają, że wkrótce w Kościele zapanuje Antychryst. W duchu millenarystycznym zapowiadają decydującą i chwalebną interwencję Boga, który ma jakoby ustanowić na ziemi, jeszcze przed ostatecznym przyjściem Chrystusa, erę pokoju i powszechnego dobrobytu”. Informacja na temat pism i działalności pani Vassuli Ryden. Molti Vescovi, AAS 88 (1996), w: W trosce o pełnię wiary, Dokumenty Kongregacji Nauki Wiary 1995-2000, red. ks. Janusz Królikowski, ks. Zygmunt Zimowski, Biblos, Tarnów 2002, s. 11. Z tą samą krytyką spotyka się przepowiednia z La Salette, mówiąca o tym, że „Rzym straci wiarę i stanie się siedzibą antychrysta” — o ile nie odnosi się do mieszkańców Rzymu, a nie do centralnej władzy Kościoła.

 

[221] Ap 11,3-13.

[222] Mt 27,52-53.

[223] Artykuł „Les jugements de Dieu dans l'Apocalypse”, w: Communio, X, styczeń-luty 1985, s. 15.

[224] Dn 12,7: prześladowania Antiocha IV.

[225] Ap 11,3; 12,6-14; 13,5.

[226] Wspomnijmy jednak, że dla judeochrześcijan w czasach świętego Jana, liczba 666 mogła oznaczać cesarza Nerona, ponieważ wartość numeryczna jego imienia, obliczona według alfabetu babilońskiego, po aramejsku rzeczywiście oznacza 666.

opr. ab/ab

 

https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/sw_wojciech_2012_koniec_04.html

 

 

 

 

 

 

Comments (0)

Rated 0 out of 5 based on 0 voters
There are no comments posted here yet

Leave your comments

  1. Posting comment as a guest. Sign up or login to your account.
Rate this post:
0 Characters
Attachments (0 / 3)
Share Your Location