Szczyt w Helsinkach jako walka Trumpa i Putina z Deep State

Histeryczne reakcje neokonów i jego przedstawicieli po spotkaniu Trumpa z Putinem pokazują jak walka wewnętrzna w USA jest zażarta. Neokoni walczą o przeżycie jak również o realizację swoich paranoicznych pomysłów.

 Czytając i przeglądając polską prasę oraz portale internetowe odnosi się wrażenie że tzw. polska klasa polityczna nazwana przeze mnie eliciarstwem magdalenkowym, jest zszokowana zwycięstwem Putina nad Trumpem podczas szczytu w Helsinkach. Jest to jak najbardziej prymitywna ocena i bardzo powierzchowna. Przecież nasze eliciarstwo nie ma zielonego pojęcia jakie tematy były poruszane na tym spotkaniu najpierw w cztery oczy, a później w szerszym gronie. Również z tego spotkania nie wyciekły żadne informacje. Jedynym punktem zainteresowania Trumpa i Putina w temacie polskim mogły być tylko żądania „Holocaust Industry” i jaki w tym dealu będzie miała udział Rosja.

 

W USA rozpętała się histeria po już słynnym „przejęzyczeniu” Donalda Trumpa. Myślę, że prezydent Trump powiedział to celowo, twierdząc że w sprawie wpływów rosyjskich na wybór prezydenta USA, bardziej ufa Władymirowi Putinowi niż swoim służbom. Wypowiedź ta oznacza, że amerykańskie służby jak FBI, CIA, NSA, opowiedziały się w kampanii prezydenckiej po stronie Clintonów i zwalczały Trumpa na wszelkie możliwe sposoby na rozkaz Obamy, czyli faktycznie organizacji nazwanej „Deep State”, co też było niezaprzeczalnym faktem. O tym można się było przekonać podczas kampanii. Tajemnicą pozostaje fakt, dlaczego wtedy nie wyciągnięto sprawy gwiazdki porno Stormy Daniels i czekano aż do momentu, kiedy Trump okrzepł na stanowisku prezydenta. Myślę, że to wtedy podczas kampanii grupa, która poparła Trumpa, musiała mieć na Clintonową haki większego kalibru, o które zresztą wcale nie było trudno.

Jak już wiadomo, sprawa rzekomego romansu Trumpa ze Stormy Daniels szybko upadła, świadczy to tylko o tym, że tzw. komisję Muellera interesuje tylko i wyłącznie trwanie jak najdłużej w śledztwie, podobnie jak w Polsce w sprawie Amber Gold, by wypić i zakąsić na koszt podatnika. Ostatnio z okazji spotkania Trumpa z Putinem, aresztowano kilkunastu Rosjan i postawiono zarzuty jakiejś przypadkowej Rosjance, którą będą się starali wrobić w jakąś sprawę większego kalibru. Ponownie wypłynęła jakaś kolejna porno-gwiazdka której to Trump miał płacić za milczenie, za pośrednictwem swojego prawnika Cohena, który teraz kopie dołki pod Trumpem.

Skala przedsięwzięć przeciwko Trumpowi, jakie podejmują elity obu partii wskazuje że zbliża się jakieś poważne przesilenie w samym Kongresie i kto wie czy Trumpa nie pozbawią urzędu, lub Trump wraz podległymi mu służbami nie zacznie aresztowań.   O tym może wskazywać sytuacja jaka się rozgrywa w wielkich mediach. Otóż przed każdymi wyborami do Kongresu na kilka miesięcy przed wyborami odbywa się ostra kampania pomiędzy kandydatami demokratów i republikanów, a tymczasem prawie nic nie ma na ten temat. Demokraci od początku prezydentury Trumpa jako jedyny punkt swojego programu chcą koniecznie obalić Trumpa, przygotowując się propagandowo i wyborcy widzą, że nic ich kompletnie nie obchodzi. Przywódcy republikańscy też by się chętnie pozbyli Trumpa, którego z konieczności musieli poprzeć, licząc że pokona go Clintonowa. Wydaje się, że jedynym programem wyborczym demokratów jest jak najszybsze odsunięcie Trumpa od władzy, oraz ludzi stojących za nim.

Musimy też sobie powiedzieć, kto stanął po stronie Trumpa zapewniając mu zwycięstwo. Grupa ok. 400 emerytowanych generałów stała za wyborem Trumpa zapewniając mu zwycięstwo najpierw jako kandydata republikańskiego, a później jako prezydenta. Grupa generałów, którą reprezentuje Trump, ma jasny program naprawy państwa. Trump go teraz realizuje z różnym powodzeniem, ponieważ demokraci i część republikanów blokuje jego inicjatywy.

Taką sytuację pełną wewnętrznej wojny zastaliśmy w przededniu spotkania prezydentów Rosji i USA w Helsinkach.

Natomiast w polityce zagranicznej ekipa Trumpa stawia na zakończenie polityki interwencji wojskowej w każdym kraju, z tego prostego powodu, że podatnik już nie wyrabia, zaś gospodarka z trudem przeżyła eksperyment globalizacji wraz z wojnami w Iraku i w Afganistanie.  Ponadto ekipa Trumpa zlokalizowała głównego wroga, z którym przyjdzie stoczyć naprawdę ciężką walkę, a są nim Chiny. To, że oskarżono Rosję zaraz po wyborze Trumpa na prezydenta o ingerowanie w proces wyborczy, może świadczyć o tym, jakie wpływy muszą mieć Chiny w Kongresie USA, a jeszcze większe w głównych mediach amerykańskich, by skierować uwagę na problem zastępczy, jakim jest wybór Rosji na głównego wroga i sprawcy porażki faworyty demokratów.

Ekipa wojskowa Trumpa zdaje sobie sprawę z wpływów „Deep State”, zwłaszcza w mediach korporacyjnych, więc musi prowadzić odpowiednią walkę, a szczególnie wobec środowisk proizraelskich. Przy okazji polityki zagranicznej musimy też pamiętać o priorytecie polityki wewnętrznej nad zagraniczną. Ale tutaj demokraci nic nie mają do powiedzenia i nie maja się do czego przyczepić, więc ich jedynym punktem programu wyborczego jest obalenie Trumpa. I jest to zupełnie obojętne, czy by to była Russiagate, Chinagate, Polishgate, czy Papuagate. Tak więc w polityce zagranicznej największym wrogiem pozostają Chiny, będące największym beneficjentem globalizmu.

Właśnie to było jednym z głównych powodów, dla którego spotkali się Trump z Putinem w Helsinkach. Amerykańskie służby otwarcie mówią już o każdym telefonie komórkowym wyprodukowanym Chinach, że ma zamontowaną aplikację szpiegowską.  Tak więc Amerykanie mają poważny problem z Chinami nie tylko na polu elektroniki użytkowej. Coraz częściej mówi się o finansowaniu kampanii Clintonowej właśnie przez Chiny. Chiny i nie tylko wykorzystując amerykańskie ustawodawstwo lobbują na rzecz swoich interesów oraz wykupują amerykańskie przedsiębiorstwa z dziedziny high-tech.

Właśnie Trump powiedział dosyć tego i rozpoczął z Chinami wojnę ekonomiczną. Chińczycy w tej wojnie będą musieli odkryć swoje atuty, czyli assety w USA, jeśli nie chcą bezczynnie patrzeć jak USA wymiata ich wpływy tak ciężko zdobyte. Chiny w tej wojnie same są bez żadnych szans, ponieważ marynarka amerykańska kontroluje cały światowy handel i w każdej chwili może zablokować chińskie porty. Jedwabny szlak jest w fazie zaawansowanego planowania i rozbudowy paru przyczółków w Azji. 

Ostatnio Amerykanie zrobili coś nieprawdopodobnego, doprowadzając do pierwszego spotkania przywódców Korei Płn. i USA. Ma to kapitalne znaczenie, ponieważ neutralizuje to wściekłego psa, którego to Chińczycy szczuli na Japonię i Koreę Płd, jak również Amerykę. Ponadto Korea Płn. posiada metale ziem rzadkich o ogromnej wartości, którymi to handel zmonopolizowały Chiny, zapewniając Korei bezpieczeństwo. Trump spotykając się z Kimem, pokazał Kimowi, że Chiny nie są jedynym gwarantem suwerenności Korei i jeśli Kim zechce może doprowadzić do zjednoczenia obu Korei, przy czym nie myśli zmieniać systemu komunistycznego w Korei Płn. na siłę. Myślę, że Trump w tym spotkaniu z Kimem dał przyzwolenie na zjednoczenie obu Korei, co w przypadku posiadania przez Koreę Kima metali ziem rzadkich o podstawowym znaczeniu dla rozwoju technologii nanokwantowych.  A najwięcej na tym mogą stracić właśnie Chiny. A jakby USA dało zjednoczonej Korei klauzulę najwyższego uprzywilejowania w handlu z USA, to wielki skok chiński, byłby zatrzymany.

Tak więc Putin w przededniu spotkania z Trumpem w Helsinkach znalazł się w bardzo komfortowej sytuacji, gdyż zarówno Chińczycy i Amerykanie bardzo go potrzebują do swoich wojen handlowych i jak się okazuje może sobie przebierać w ofertach. 

I dochodzimy do najważniejszej sprawy, czyli czyją strefą wpływów będzie Iran, który to moim zdaniem ma jeszcze bardziej sytuację komfortową niż Rosja. Na dzisiaj ze względu na pozycje lobby proizraelskiego w polityce amerykańskiej sprawa Iranu wydaje się najważniejsza. Chiny, Rosja, Izrael-USA, maja różne podejścia do irańskiego problemu.

Dla Izraela umacnianie pozycji Iranu na Bliskim Wschodzie jest nie do przyjęcia chociażby ze względu na obsesję budowy Wielkiego Izraela w urojonych biblijnych granicach. Cała awantura o Iran rozpoczęła się wraz z II wojną w Zatoce, kiedy to neokoni, którzy zdominowali rząd prezydenta G.W. Busha, po blitzkriegu w Iraku natychmiast chcieli uderzyć na Iran, lecz wojsko odmówiło zdecydowanie grożąc podaniem się do dymisji całego sztabu generalnego. Ponadto czego nie mogą przeboleć neokoni, to brutalny fakt, że wojnę w Iraku wygrał Iran i on faktycznie zajmuje dominujące miejsce w polityce Iraku.

Ale neokonom było mało awantur wojennych, więc rozpoczęli cykl kolorowych rewolucji zwany wiosną arabską, która obaliła przywódców Tunezji i Libii. Zachęceni tym sukcesem neokoni przystąpili do obalenia przywódcy Syrii, ale zdecydowane wejście Rosji pokrzyżowało im szyki. Jestem zdania, że gdyby Obama zdecydował się uderzyć na Rosję w Syrii zaraz po jej przystąpieniu po stronie Assada, neokoni byliby zapewne dzisiaj już w Teheranie. Rosję próbowano odciągnąć od Syrii organizując jej przewrót banderowski na Ukrainie, w wyniku czego Ukraina straciła swój najważniejszy atut strategiczny jakim był Krym, jak również pogrążając się w chaosie przechodząc w krótkim czasie na pozycje państwa teoretycznego, identycznie jak Polska magdalenkowa po 1989 roku.

Na dodatek Rosji udało się wyłuskać najważniejszego sojusznika USA-Izraela, Turcję Erdogana, podpinając się pod spisek przygotowywany w celu obalenia Erdogana, by zastąpić go bardziej obliczalnym czyli posłusznym, wobec dyktatu Zachodu. Rosja w porę ostrzegła Erdogana ratując mu życie, przeciągając na swoją stronę kluczowego sojusznika NATO, który to z biegiem czasu, staje się coraz bardziej antyizraelski.

Na dzisiaj dzięki neokomom, którzy już widzieli w czasach Ronalda Reagana obalonego Chomeiniego i całkowitą kontrolę zasobów naturalnych Iranu, „Wielki Izrael” ma pod nosem tysiące rakiet wycelowanych w niego z pobliża granicy syryjsko-izraelskiej, zaś premier Izraela Netanjahu jeździł do Moskwy by żebrać u Putina jako głównego rozgrywającego, o oddalenie wojsk irańskich o ponad 90 kilometrów od granicy z Syrią. Znamienna jest wypowiedź prezydenta Rosji, że Iran uzyskał zgodę prezydenta Syrii na obecność wojsk irańskich w celu zwalczania Państwa Islamskiego, więc Rosja respektuje decyzję prezydenta Syrii. Przywódcy Iranu już zapowiedzieli, że jeśli Stany Zjednoczone zaatakują Iran, natychmiast tysiące irańskich rakiet uderzy w Izrael. Neokoni w swoich najczarniejszych snach nie przypuszczali, by Iran kiedykolwiek mógł zagrażać realnie Izraelowi. Jak więc widzimy polityka neokonów poniosła całkowitą klęskę, zamiast rozbić Iran, doprowadziła do sytuacji, w której nie da się pominąć zdania Iranu w sprawach BW. Jeszcze neokoni próbują zorganizować jakieś wewnętrzne rozruchy, ale ajatollachy nie będą się cackać z obcymi agentami. Zresztą Iran posiada chyba najlepszy wywiad na BW, czego dowodem było przyznanie się Izraela, iż jeden z dygnitarzy rządowych szpiegował na rzecz Iranu. Warto nadmienić, że Iran wyłapał całą izraelską agenturę w czasie kiedy mordowano osoby odpowiedzialne za irański program jądrowy.

 Rosja w przeciwieństwie do neokonów traktuje Iran jako równorzędnego partnera, z którym ma wspólny cel: zakończenie dominacji amerykańskiej na BW. Rosjanie zdają sobie sprawę z bezcennej wartości sojusznika jakim jest dla niej Iran. Warto wspomnieć że Rosja weszła do gry o Syrię, kiedy Iran był  obecny w Syrii od dłuższego czasu i pomagał zwalczać bandy islamistów prezydentowi Assadowi. Zresztą Iran był świadomy o konieczności pomocy Syrii, gdyż on był następnym w kolejce neokonów. Rosja weszła tam również zawierając wcześniej porozumienie o współpracy wojskowej na terenie Syrii. To wywiad irański podaje namiary na cele ugrupowań popierane przez cały Zachód, które Rosjanie skutecznie bombardują. Rosja próbowała nawiązać współpracę z Rządem Trumpa, wskazując, gdzie są bazy irańskie w Syrii co USA wykorzystało wypuszczając tomahawki, ale Iran się szybko zrewanżował Rosji, wskazując Amerykanom, gdzie jest baza rosyjskich najemników. Tak więc Rosjanie przekonali się, że z Iranem lepiej współpracować niż z nim walczyć. Ameryka sobie już odpuściła atak na Iran, co wskazują liczne pielgrzymki Netanjahu do Moskwy i żebranie u Putina o zapewnienie bezpieczeństwa Izraela przed Iranem. Parę dni przed szczytem w Helsinkach Putin powiedział, że wojska irańskie znajdują się w Syrii wezwane do pomocy przez legalnego prezydenta, a on nic nie ma do tego. Jedynie obiecał Trumpowi i Netanjahu, że dołoży starań, by wojska irańskie odsunęły się od granicy izraelskiej na odległość większą niż 90 km. Co w zamian uzyskał Putin od Trumpa?

Tak więc Izrael musi zaakceptować obecność wojsk irańskich w Syrii, co jest dla Izraela wielką porażką. Miała być hegemonia izraelska na BW, a skończyło się na tym, że mają pod samym nosem wycelowane rakiety na teren całego państwa. Wieść gminna niesie, że szpieg irański w rządzie Izraela podał wszystkie lokalizacje swoich wojsk Iranowi. Rozmieszczenie żołnierzy i sprzętu w nowych lokalizacjach tajnych dla Iranu, to olbrzymie koszty, a pieniędzy Izrael nie posiada, zaś Ameryce coraz trudniej jest wygospodarować jakieś pieniądze dla Izraela, gdyż przeciętni Amerykanie mają już dosyć sponsorowania Izraela.

Jedynie Izrael może już tylko liczyć na monarchie naftowe, które czują się zagrożone coraz mocniejszą pozycją Iranu, które mogą sponsorować bandy najemników, zaś Zachód będzie zadowolony dostarczał im broń, identycznie jak w przypadku Syrii. Tylko że Iran już oficjalnie zapowiedział, że w przypadku ataku na ich kraj, zaatakują rakietami Izrael. Ponadto Iran dysponuje bardzo silną armią lądową, która jest w stanie szybko rozpędzić to pospolite ruszenie. Jeśli więc dojdzie do wsparcia lotniczego Izraela bądź USA, natychmiast zostaną wystrzelone wszystkie rakiety w kierunku Izraela. Tak twierdzą ajatollachowie.

Kiedy więc dojdzie do aktu agresji, Iran najbardziej może w takim przypadku liczyć na pomoc Chin, które są zainteresowane najbardziej upadkiem militarnym USA, by móc już bez przeszkód kontynuować budowę Jedwabnego Szlaku. Kto wie, czy za interwencją militarną USA w Iranie nie stoi bardziej lobbing chiński niż izraelski, bo przecież ostatnio to Chinom stoi na przeszkodzie do globalistycznej dominacji ekonomicznej polityka prezydenta Trumpa i jego ekipa.  Więc jeśli neokoni zechcą zaatakować Iran, to nie dość że tysiące irańskich rakiet uderzy w Izrael, to Chiny jak również Rosja będą wspomagać militarnie Iran. A może neokoni w swoich grach wojennych uwzględnili zniszczenie Izraela przez Iran, by następnie już na spokojnie rozpocząć regularną wojnę z Iranem aż do zwycięstwa? 

O strategii neokonów świadczy jeden z faktów, kiedy G.W. Bush, domagał się od Paula Wolfowitza głównego autora ataku na Irak, dalszej strategii walki w Iraku, kiedy US Army ugrzęzło na poważnie i Dżordż Dablju nigdy się nie doczekał żadnej strategii. Drugim takim niewydarzonym artystą był Donald Rumsfeld, który się kompletnie zagubił w swoich koncepcjach jak nasz Kukuniek. Więc jeśli neokoni ponownie myślą w taki sam sposób jak ci dwaj wspomniani, to God Save America.

Więc jeśli Ameryka chce zachować wpływy na BW, droga wiedzie tylko przez Teheran, gdyż poza opcją wojenną, nie ma innego wyjścia, jak potraktować Iran ajatollachów jak równorzędnego partnera. Gdyby doszło do spotkania przywódców USA i Iranu, będzie to oznaczało koniec hegemonii Izraela, zaś Ameryka uwolni się od zmory deep state neokonów.

 http://slepamanka.neon24.pl/post/144860,szczyt-w-helsinkach-jako-walka-trumpa-i-putina-z-deep-state


Comments (0)

Rated 0 out of 5 based on 0 voters
There are no comments posted here yet

Leave your comments

  1. Posting comment as a guest. Sign up or login to your account.
Rate this post:
0 Characters
Attachments (0 / 3)
Share Your Location