GRIGORIJ KLIMOW. „NARÓD BOŻY”. Załącznik 12. ANTYSEMITYZM W STAROŻYTNYM ŚWIECIE.

GRIGORIJ KLIMOW. „NARÓD BOŻY”.

Załącznik 12. ANTYSEMITYZM W STAROŻYTNYM ŚWIECIE.

Próby wyjaśnienia tego zjawiska w nauce i jego przyczyny.

Solomon Lurie,
profesor historii starożytnej

w I Wyższym Instytucie Pedagogicznym

Susza i morze będą  
wypełnione wami wszędzie,
Wszyscy was będą nienawidzić
za wasze przyzwyczajenia i obyczaje.

Żydowska Sybilla.

Lepiej by było, aby niosąca przerażenie broń
Pompejusza i Tytusa nie podbijała przez nas kraju Judzkiego,
Po wyrwaniu z ziemi, zarazę na biały świat rozniesiono,
A zwycięzca od tego czasu jęczy pod jarzmem niewolnika.

Rutilius Namatianus.

 Aha! A więc nieprzyjemnie jest,  
kiedy nazywają kogoś Żydem!

RAR Och, X, 1242

PRZEDMOWA

Decyzja o napisaniu niniejszej pracy została podjęta w latach 1914–1915, kiedy to rosyjskie żydostwo najbardziej cierpiało na skutek antysemityzmu społecznego, który został zaostrzony na skutek nowych oskarżeń na temat roli Żydów w wojnie europejskiej. Każda myśląca i posiadająca uczucia osoba powinna być zainteresowana kwestią przyczyn tego historycznego fenomenu, niezwykle ważnego, choćby ze względu na swą wielowiekową dawność. Nawet wtedy, autor tej pracy, nie miał wątpliwości, że przyczyna antysemityzmu leży w samych Żydach, innymi słowy, że antysemityzm nie jest zjawiskiem przypadkowym, że jest zakorzeniony w różnicy między całym duchowym obrazem Żyda i nie-Żyda.

W drodze samoobserwacji (autor ma szczęście lub nieszczęście być, w ogólnej opinii wszystkich, którzy go znają, jednym z najbardziej typowych przedstawicieli plemienia żydowskiego we wszystkich zdecydowanych stosunkach) oraz studiowania otoczenia, udało mi się dojść do pewnych poglądów na temat przyczyn antysemityzmu. Kiedy przypadkowo natknąłem się w tym czasie na  książkę Th. Reinach'a „Textes d'auteurs grecs et romains relatifs au judaisme”, z przyjemnością zauważyłem, że dane z epoki hellenistycznej potwierdzają te wnioski, które sformułowałem podczas studiowania współczesności; to dało mi powód do rozpoczęcia tej pracy.

 

Praca obiecywała bardzo dużo, ponieważ wraz ze mną przystąpił też do tej pracy mój nieżyjący ojciec, który był lepiej niż ja do niej naukowo przygotowany i który wyznawał diametralnie przeciwny punkt widzenia: kwestia żydowska – to wynik historycznego nieporozumienia, żydostwo istnieje dlatego, ponieważ istnieje antysemityzm, który się pojawił na świecie przypadkowo i które będzie istniało tak długo, jak długo będzie on istniał. Zdolność do wymiany myśli na każdy temat z człowiekiem, który stoi na tak przeciwległym punkcie widzenia, dawała prawo mieć nadzieję, że praca wyjdzie w pełni poważna i uzasadniona.  

Niestety, już na samym początku moich studiów mój ojciec zmarł na swoim stanowisku lekarskim, zarażając się nieuleczalną chorobą. W tym samym czasie miały miejsce wydarzenia wiosny 1917 roku, kiedy wydawało się, że antysemityzm, a wraz z nim cała kwestia żydowska, zapadły w wieczność wraz z innymi widmami starego reżimu. Dlatego odłożyłem rozpoczętą pracę, jak myślałem, na bardzo długi czas.

Minęły  3-4 lata i musiałem do niej wrócić. Przebieg wydarzeń pokazał, że wiosenne nastroje z 1917 roku były pustą iluzją i wspaniale potwierdził prawidłowość wniosków, jakie wyciągnąłem wcześniej na temat przyczyn i pochodzenia antysemityzmu: pomimo całkowitego braku oficjalnych żydowskich ograniczeń, antysemityzm wybuchł z nową siłą i osiągnął taki rozkwit, jakiego nie można było sobie wyobrazić przy starym reżymie. W szczególności, miał ciężki wpływ na moje życie osobiste. Oczywiste jest, że musiałem zrezygnować ze wszystkich obecnych zajęć  pedagogicznych i wrócić do pozostawionej pracy.

Tak więc, niniejsza praca jest wynikiem długotrwałych refleksji i badań i dlatego, bez względu na to, jak by wielkie nie były jej wady, to w żadnym wypadku nie można ją winić za kompilację lub proste rejestrowanie cudzych opinii. Mój punkt widzenia jest całkowicie nowy.

Rzeczywiście, prawie każdy badacz przedstawiał szczególne wyjaśnienie pochodzenia antysemityzmu. Niektórzy widzą przyczynę antysemityzmu w fakcie, że Żydzi są ponad swoim środowiskiem i dlatego powodowali zazdrość sąsiadów, to jest naród bezinteresownych idealistów i apostołów (M. Friedländer), inni, wręcz przeciwnie, w tym, że Żydzi są moralnie niżsi niż ich środowisko, są oni chciwi i żądni krwi (F. Shtegelin), że jest to naród lichwiarzy (V. Zombart); dla niektórych cała sprawa polega na tym, że Żydzi są przesiąknięci partykularyzmem, oddzielają się od otoczenia chińskim murem (E. Schürer), inni, wręcz przeciwnie, widzą historyczny błąd żydostwa w tym, że zbyt chętnie nasycało się ono obcą kulturą (I. Freudenthal); jedni próbują podzielić żydostwo starożytności na dwa odrębne i walczące ze sobą prądy i uważają, że tylko jeden z tych prądów - wąsko nacjonalistyczny zrodził antysemityzm (A. Bertolet), inni, wręcz przeciwnie, widzą w żydostwie starożytności jedną, ściśle złączoną rodzinę i tłumaczą  antysemityzm właśnie tą jednością, spójnością (T. Mommsen); jedni widzą przyczynę antysemityzmu w niezwykłej tożsamości i irracjonalności żydowskiego charakteru narodowego, stanowiącego ścisłe połączenie skrajnych przeciwieństw (Ed. Meyer), inni, wręcz przeciwnie, wyjaśniają antysemityzm mniej lub bardziej przypadkowymi przyczynami o charakterze czasowym - religijnymi, ekonomicznymi, politycznymi itp. - i uważają, że naród żydowski nie istnieje, a są tylko obywatele różnych narodowości, wyznający religię żydowską (T. Reinac).

Jak już powiedziałem, zdecydowanie przyłączam się do tej grupy naukowców, którzy, opierając się przynajmniej na jednym fakcie, że gdziekolwiek pojawiają się Żydzi, pojawia się również i antysemityzm i którzy dochodzą do wniosku, że antysemityzm powstał nie z powodu jakichkolwiek czasowych lub przypadkowych przyczyn, ale w wyniku tych lub innych cech szczególnych, stale właściwych dla narodu żydowskiego. Dlatego konieczne jest odrzucenie wyjaśnienia antysemityzmu przez przypadkową koniunkturę gospodarczą, religijną lub polityczną.

Oczywiście mam dowody źródłowe dotyczące tylko epoki, która wchodzi w zakres moich badań naukowych - starożytności. Ale jestem, a priori, przekonany, że w średniowieczu nie było inaczej. Artykuł L. Caneta w Revue des études juives, 61 (1911) str. 213 („La priére pro iudaeis de la liturgie catholique romaine”) jest pod tym względem bardzo ciekawy. W Kościele katolickim jest ustanowiona w Wielki Piątek modlitwa za Kościół, za papieża, duchowieństwo, za cesarza, za parafian, za cierpiących (chorych, głodnych itd.), za Żydów i pogan.

Każdy modlitewnik składa się z 1) wstępu, rozpoczynającego się od słów: „Módlmy się za ... (oremus pro ...), 2) klęczenie z modlitwą za siebie i 3) zakończenia. Jedną z części tej modlitwy jest modlitwa za Żydów („ módlmy się za perfidnych Żydów „- oremus pro perfidis iudaeis”, w tej modlitwie, w przeciwieństwie do wszystkich innych (w tym nawet modlitwy za pogan), począwszy od IX wieku, najważniejsza część - klęczenie - jest pominięta.

W literaturze cerkiewnej (kościelnej) wyjaśnia się to tym, że Żydzi, szydząc z Chrystusa, klękali przed nim, dlatego Chrześcijanom nie wypada klękać przed Żydami. Wyjaśnienie to - jest oczywiście dowolne i wymyślone ad hoc: zgodnie z Ewangelią to nie Żydzi szydzili z męki Chrystusa, ale żołnierze rzymscy.

Po dokładnym przestudiowaniu literatury cerkiewnej (kościelnej) Kane (s. 210) podsumowuje w sposób następujący: „U wszystkich autorów sprawa sprowadza się do tego, aby usprawiedliwić już istniejącą praktykę, a nie aby ją wprowadzić po raz pierwszy. Widocznie praktyka ta ustaliła się sama i w niej należy widzieć przejaw narodowego antysemityzmu. Dowodem na to jest notatka na marginesie sakramentarza Ratolda (lub S. Vast i Corbi): „W tym miejscu nikt z nas (tj. członków duchowieństwa katolickiego) nie powinien klękać z powodu gniewu i wściekłości narodu.”

Tak więc, to właśnie naród nie pozwalał klękać ... W tym, że masy ludzi w Corby odmawiały klękania, kiedy ich wzywano do modlitwy za Żydów, nie ma nic dziwnego, więc w ten sposób ustalił się nowy zwyczaj. Duchowieństwo jedynie dbało o to, żeby sama modlitwa została zachowana i żeby ten zwyczaj został potwierdzony.

Z tego przypadkowo wyrwanego przykładu widzimy, że nawet w tym przypadku, gdzie najłatwiej byłoby zrzucić całą winę na propagandę duchowieństwa i wyjaśnić wszystko przy pomocy przyczyn religijnych i ekonomicznych (Kościół/Cerkiew, jak mówią, był (y) głównym lichwiarzem, a antysemityzm był powodowany pragnieniem Kościoła/Cerkwi do wyeliminowania konkurencji lichwiarzy -  Żydów (Sombart), w rzeczywistości jednak Kościół/Cerkiew posłusznie wlokły się za ogonem ludowego antysemityzmu.

Stałą przyczyną, która wywoływała antysemityzm, była naszym zdaniem ta osobliwość narodu żydowskiego, w wyniku której on, nie mając ani własnego terytorium, ani własnego języka, i będąc rozproszonym po całym świecie, a mimo to (biorąc aktywny udział w życiu nowej ojczyzny i od nikogo się nie izolując) pozostał narodowo – państwowym organizmem.  

Rzeczywiście, wszelkiego rodzaju „konstytucje” i „ustawodawstwa” – są jedynie zewnętrznym umocowaniem szeregu zjawisk czysto psychologicznych przeżyć społecznych i moralnych. A te przeżycia są widoczne u Żydów nie w mniejszym, ale w większym stopniu niż u narodów, które posiadają własny język i swoje terytorium; ta cecha szczególna Żydów, jak zobaczymy, jest zadowalająco wyjaśniana specyfiką starożytnej historii Żydów.

Jednak ta cecha szczególna pozostała niezrozumiana nie tylko przez „gospodarzy” Żydów, ale także przez badaczy naukowych spośród samego żydostwa, wychowanych na doktrynach prawnych „gospodarzy”. Jeśli Freudenthal jest gotów uważać za podstawę tożsamości narodowej - język (patrz poniżej, część II, 1), jeśli R. G. Levy (Revue des études juivés, 62 (1911), 188) kategorycznie deklaruje, że nie ma narodu żydowskiego, a są tylko obywatele różnych państw, którzy wyznają prawo Mojżesza („pas plus qu'il ny a de peuple catholique ni de peuple protestant, il ny a de peuple juif”), to oni już w czasach starożytnych mają poprzedników Philona (niżej, 115).

 

Podobnie i dla nie-Żydów fakt ten pozostaje niezrozumiały: ciekawe, że na przykład, Bludau charakteryzuje uczucie, które wiąże Żydów z różnych krajów jako pochodzące od słowa „ziomkostwo” (ros. - "земляческое", niem. - landsmannschaftliche, poniżej s. 56). Tymczasem te psychologiczne przeżycia, które są obecne u każdego moralnie zdrowego Żyda i o których on często nie zdaje sobie sprawy, mogą być charakteryzowane jedynie jako państwowo-narodowe.

W tym względzie istotna jest rzecz następująca. W czasie wojny europejskiej, kiedy z jednej strony powstawały już w środku wieku wierutne legendy o szpiegostwie żydowskim, paleniu przez Żydów zboża na polach, gromadzeniu złota w trumnach, które miały być wysyłane do nieprzyjaciela itp., a z drugiej strony prasa żydowska („Wschód – ros. - "Восход") wyłaziła ze skóry, by udowodnić nieistniejący patriotyzm Żydów i drukowała portrety Żydów – Kawalerów orderu Św. Jerzego – wśród Żydów była szczególnie popularna następująca wzruszająca historia.

Podczas panicznej ucieczki Austriaków w Karpatach jakiś Żyd - podoficer, nieokrzesany i niepiśmienny człowiek, ale który wielokrotnie się wyróżnił i posiadał krzyże św. Jerzego - rzucił się do ataku jako jeden z pierwszych i, po dopędzeniu najbliższego austriackiego żołnierza, przebił go bagnetem. Nieszczęsny zdołał tylko wykrzyknąć: „Shema, Yisroel!” (żydowska codzienna modlitwa) i padł martwy. Z niefortunnym bohaterem nastąpiła ostra zmiana. Ukrył się on w kącie, nic nie jadł przez trzy dni, a czwartego dnia podciął się brzytwą.

Jeśli pomyślimy o tej historii, to zobaczymy, że psychologiczne przeżycia podoficera przed i po zabójstwie członka jego plemienia są dość jednorodne, z tą tylko różnicą, że przed zabójstwem obiektem jego uczucia narodowo - państwowego była Rosja, a po zabójstwie okazało się, że to uczucie było powierzchowne, pochodzące z zewnątrz, naleciałe i że w duszy podoficera znacznie głębiej siedziało inne uczucie narodowo - państwowe, którego obiektem był naród żydowski.

Naturalnie, że nie-Żydzi nie mogli ani zrozumieć, ani uznać tego faktu. Jeśli język i terytorium są warunkami sine qua non jakiegokolwiek uczucia narodowego, to swoje żydowskie narodowo – państwowe uczucie u żyjących wewnątrz greckiego społeczeństwa Żydów diaspory powinno było im się wydawać jako przestępstwo, jako moralna degeneracja.

Jeśli ta praca nad źródłami podstawowymi nie jest tak dokładna i nie ma tak wyczerpującego charakteru, jak bym chciał, to powodem tego jest nieznośna ekonomiczna i psychologiczna sytuacja obecnego czasu.  

Moją specjalnością naukową jest historia Grecji, dzięki czemu mogłem samodzielnie badać tylko historię antysemityzmu w epoce hellenistyczno-rzymskiej. Jeśli moja praca nosi tytuł „Antysemityzm w starożytnym świecie”, to tylko dlatego, że dane na temat antysemityzmu w poprzednich epokach są tak nieliczne, że nie zasługują na uwagę w osobnej książce, a w mojej książce są potrzebne jako paralela i wprowadzenie.

Jest rzeczą oczywistą, że pomniki tej epoki (głównie dokumenty żydowskiej kolonii na Elefantynie) nie mogły być tutaj poddane samodzielnej analizie, powinienem był zadowolić się wykorzystaniem materiału już opracowanego w nauce, a zatem nie ponoszę żadnej odpowiedzialności za takie lub inne rozumienie tych dokumentów.

Dla historii antysemityzmu w starożytności istnieje zarówno materiał literacki, jak i dokumentalny, zarówno w języku greckim, jak i łacińskim, a także w języku hebrajskim i arabskim.

Źródła literackie w języku greckim i łacińskim zostały przeze mnie zbadane szczególnie uważnie. Są to po pierwsze utwory literatury antysemickiej i poszczególne antysemickie ataki starożytnych pisarzy. Wszystkie one są zebrane w książce Th. Reinach, Textes d'auteurs grecs i rotifs relatifs au judaisme, Paryż, 1895. (W Berliner Philologische Wochenschrift: 1895, str. 985-989, Willhrich umieścił zaczepną recenzję tej książki i podał długą listę miejsc, które Reinack opuścił).

Przejrzałem te miejsca, ale nie znalazłem nic interesującego dla mojego tematu). Po drugie, są to pozostałości świeckiej literatury żydowskiej, dzieł historycznych i utworów wykwintnej filologii. Są to przede wszystkim Filon i Józef Flawiusz, następnie fragmenty utraconych dzieł historyków żydowsko-hellenistycznych, zebranych w cytowanej już książce Freudenthala; fragmenty tragedii Ezechiela najlepiej opublikowane przez LM Phillippson, Ezechiel und Philo, Berlin, 1830. Po trzecie, jest to grecka Biblia, apokryfy i pseudo-epigrafy.

Porównanie kanonicznej części Septuaginty z hebrajskim oryginałem i zbadanie celowych dygresji (odstępstw) w tłumaczeniu dostarczy wielu materiałów dla naszego tematu. Niestety, takie porównanie zostało zrobione przeze mnie tylko dla poszczególnych miejsc, nie miałem czasu na przeprowadzenie tego porównania w całości. Wykorzystałem Septuagintę (część kanoniczną i apokryfy) według wydania C. de Tischendorf, Vetus testamentum graece iuxta LXX interpretes, T. I et II Lipsiae 1880.

Wyrocznie Sybilii studiowałem według wydania Rzach Oracula Sibyllina, Wien 1891. Za przewodnik do studiowania apokryfów i pseudo-epigrafów posłużyło mi dwutomowe tłumaczenie z artykułami wprowadzającymi, opublikowane przez E.Kautzsch’a.  

Ze źródeł dokumentalnych udało mi się ponownie wybrać i w pełni wykorzystać papirusy i egipskie napisy. Sytuacja była nieco gorsza w przypadku napisów innych niż egipskie. Spośród nich wykorzystałem te, na które znalazłem odniesienia w literaturze, oraz te, które w jakiś sposób były referowane w europejskich periodykach naukowych. Oczywiście pożądane byłoby przejrzenie całego zbioru greckich i łacińskich napisów i wyodrębnienie z nich wszystkiego, co dotyczy naszego tematu. Byłoby to jednak równoznaczne z opracowaniem Corpus inscriptionum graecarum et latinarum ad res iudaicas pertinentium, a do takiej pracy oczywiście w obecnych warunkach nie miałem czasu.

Sytuacja jest jeszcze gorsza w przypadku źródeł literackich w języku hebrajskim i aramejskim (Biblia i Talmud). Ze względu na słabą znajomość języka hebrajskiego niezbędną do mojej pracy, byłem zmuszony studiować późniejsze fragmenty Biblii we wzorcowym niemieckim tłumaczeniu E. Kautzsh’a i tylko w szczególnie interesujących, trudnych lub kontrowersyjnych miejscach mogłem zwracać się do oryginału.

Ale najgorzej było w przypadku Talmudu. Nie uważałem się za uprawnionego do korzystania z tłumaczenia nie tylko dlatego, że nie ma ogólnie przyjętego autorytatywnego tłumaczenia Talmudu, podobnego do tłumaczenia Biblii przez Kautzsh’a, ale także z powodu oskarżeń zwykle wysuwanych przez antysemitów, że najbardziej „kryminalne” miejsca w przekładach i późniejszych wydaniach Talmudu są opuszczone.

Dlatego do zaangażowania w sprawę Talmudu potrzebna jest niezależna praca nad tekstem talmudycznym, co przy moim obecnym przygotowaniu jest absolutnie niemożliwe. Jeśli zajęcia, które rozpocząłem teraz, dadzą mi odpowiednie przygotowanie i jeśli warunki zewnętrzne nie przeszkodzą w tym, to podejmę się specjalnej pracy o Talmudzie, jako źródle historii antysemityzmu w starożytności. W międzyczasie cytowałem tylko te miejsca Talmudu, które są już omówione w literaturze naszego tematu z podaniem odsyłaczy do naukowców, którzy je podali.

Jeśli chodzi o literaturę tematu, to i tutaj istnieją luki. Dzięki temu, że udało mi się uzyskać dostęp do przekazanej do Azjatyckiego Muzeum Akademii Nauk biblioteki zmarłego prof. Chvolsona, to literatura do lat 1909-1910 została przeze mnie wykorzystana prawie w całości. Sytuacja była gorsza w przypadku nowszej literatury.

W Muzeum Azjatyckim są i były wykorzystywane przeze mnie książki o interesujących mnie kwestiach aż do roku 1920, ale ich wybór jest daleko nie pełny i pozostawia wiele do życzenia. Jeśli chodzi o bibliotekę mojej macierzystej uczelni, Uniwersytetu w Piotrogrodzie, to, ku mojemu najgłębszemu ubolewaniu, jestem pozbawiony możliwości jej wykorzystania.

Niestety, w mojej pracy czytelnik nie znajdzie odniesień do literatury rosyjskiej tego tematu. O ile wiem, cała literatura rosyjska sprowadza się do artykułu N. Briułłowej „Antysemityzm w starożytności” w „Encyklopedii Żydowskiej” (red. L. Katsenelson i Bar. D.G. Gunzburg; II oddz. - judeo-hellenistyczny - pod redakcją profesora F. F. Zielinsky'ego, tom II, s. 639-643). Ten artykuł jest krótkim streszczeniem wyraźnie antysemickiej broszury Shtegelin’a, Der Antisemitismus Altertums, bez najmniejszej próby krytycznego wniknięcia w informowane fakty.

Artykuł został napisany wyjątkowo niedbale: na przykład, w pracy Posidoniusza z Anamey powiernicy Antiocha VII Sideta opowiadali temu carowi o zdemaskowaniach, dokonanych przez Antiocha IV Epifanesa w świątyni jerozolimskiej; Briułłowa najwyraźniej nie rozumiała tego, co przeczytała u Shtegelina i na str. 641 przypisuje te zdemaskowania bezpośrednio Antiochowi VII.

Co więcej, Shtegelin mówi o rzekomym żydowskim monopolu na handel papirusami w bardzo ostrożny sposób, składając całą odpowiedzialność na Schlattera. Briułłowa mówi o tym od dawna obalonym w nauce oszczerstwie (patrz poniżej, str. 39) jako o niepodważalnym fakcie. Jedyny osobisty dodatek Briułłowej: „Żydzi odgrywają dominującą rolę w różnych spekulacyjnych gałęziach handlu i gospodarki państwowej” – jest dalszym rozwinięciem myśli Shteghelina i nie jest oparte na żadnych faktach. Oczywiste jest, że powoływanie się na ten artykuł w pracy naukowej było by niewłaściwe.   

Ponadto, jak poinformowano mnie, w tych dniach wychodzi w świat książka prof. Tiumieniewa: „Żydzi w starożytności i średniowieczu”, ale do chwili oddania mojej pracy do druku nie udało mi się zdobyć tej książki.

Wobec braku czcionek greckich i hebrajskich w typografii musiałem wszystkie cytaty podawać w  transkrypcji łacińskiej.

Podsumowując, uważam za swój obowiązek wyrazić moją głęboką wdzięczność mojemu drogiemu towarzyszowi Piotrowi Wiktorowiczowi Ernsztedtowi, dyrektorowi Muzeum Azjatyckiego Akademii Nauk za pomoc w poszukiwaniu literatury naukowej, za wskazanie najnowszych prac naukowych, dotyczących interesujących mnie zagadnień, za kierownictwo w moich pierwszych krokach w studiowaniu języka hebrajskiego i za przekazanie mi wielu bardzo istotnych faktów dla mojej pracy (na stronie 34 czytelnik znajdzie cenną notatkę, sporządzoną przez niego).

Piotrogród, 15 lutego 1922 roku

Solomon Lurie

 

CZĘŚĆ DRUGA
PRZYCZYNY STAROŻYTNEGO ANTYSEMITYZMU

Uwagi ogólne

Powyżej widzieliśmy, że wyjaśnienie starożytnego antysemityzmu jakimikolwiek czasowymi, przypadkowymi przyczynami lub przyczynami leżącymi poza samymi Żydami, jest absolutnie niemożliwe. Jeśli wszędzie, gdzie pojawiają się Żydzi, natychmiast wybucha antysemityzm (Mommsen, Rom. Gesch. V, 519) i jeśli antysemityzm jest całkowicie „szczególnym zjawiskiem”, nie mającym żadnych paraleli w stosunku do Greków i Rzymian i innych grup narodowościowych (Wilcken , Zum alex. Antisemitismus, 783), to jest oczywiste, że przyczyn antysemityzmu należy szukać w samych Żydach.

Jest to jasne dla większości naukowców; ale ponieważ antysemityzm do dziś pozostaje złem dnia, wojowniczym problemem, to jest w pełni naturalne, że takie wyjaśnienie antysemityzmu otrzymuje wartościowy posmak; uczeni nie są zadowoleni ze stwierdzenia, że ​​Żydzi w jakiś sposób różnią się od reszty całego starożytnego świata, ale jeszcze uważają za konieczne objaśnić antysemityzm tym, że Żydzi są albo o wiele gorsi, albo znacznie lepsi od swoich sąsiadów.

Z poglądami pierwszej grupy spotykaliśmy się już częściowo w pierwszej części, częściowo wyjaśnimy ich pochodzenie i obalimy je poniżej. Teraz zajmiemy się poglądami drugiej grupy. Takiego rodzaju poglądy wyrażają nie tylko żydowscy uczeni (dla których są one zarówno zrozumiałe, jak i wybaczalne), ale także uczeni chrześcijańscy. Rzecz w tym, że w żydostwie ci ludzie widzą prekursora chrześcijaństwa, a ponieważ dla nich przewaga świata chrześcijańskiego nad światem „pogańskim” – to jeden z pierwszych aksjomatów ich historycznego spojrzenia, przepojonego wiarą w ciągłość postępu moralnego, to jest naturalne, że i żydostwo, zawierające w siebie zalążek chrześcijaństwa – jest o wiele „wyższe od pogaństwa”.

Autor tej książki nie widzi żadnego postępu moralnego w przejściu od tzw. „pogańskiej” religii greckiej do średniowiecznego chrześcijaństwa, jak równie tak samo nie widzi tych moralnych maksym, które byłyby zawarte w Biblii, ale nie byłyby już osiągnięciem kultury hellenistycznej. Dla niego w ten sposób, ta aprioryczna przesłanka odpada sama przez się.

Jednak takie poglądy są często słyszalne w nauce. Renan (Revue de deux Mondes, 1890, s. 801) mówi: „Dla Izraela (kursywa moja) nie był przeznaczony los zwykłego narodu, przywiązanego do swojej ziemi; jego udziałem było stać się fermentem (zakwasem) dla całego świata. Rozproszenie było jednym z przesłanek jego historii; przeznaczone mu było wykonywanie swojej głównej misji będąc rozproszonym.”

Jeszcze dalej idzie autor książki „Das Judentum in der vorchristlichen griechischen Welt” (Wien und Leipzig, 1897) M. Friedländer. Na podstawie (oczywiście dalekich od bezstronnych) wskazówek żydowskich pisarzy starożytności, Filona i Józefa Flawiusza, dochodzi on do wniosku, że cały naród żydowski (nie tylko jego ideowi przywódcy, ale także szerokie kręgi średnie) ”postawił sobie jedyny cel, aby służyć jako przywódca w moralnym życiu całej ludzkości” (s. 3–4), że „jedyną poważną działalnością, którym intensywnie zajmowały się żydowskie diaspory, było powszechne nauczanie i nawracanie pogan” (s. 23), że „diaspora żydowska była w rzeczywistości wspólnotą apostołów, która się czuła za wezwaną, by stać się latarnią narodów, którą tak naprawdę i stała się” (str. 23), że „pogarda dla bogactwa w ogóle była główną cechą żydowskiej diaspory” (s. 66) itd. I tak dalej. Dokładnie tak samo w wyjaśnianiu antysemityzmu M. Friedländer naśladuje Józefa Flawiusza (str. Ap. I. 125): antysemityzm powstał z zazdrości pogan za sukces propagandy religijnej i moralnej doskonałości wzorcowego pod każdym względem narodu żydowskiego (s. 6,47) .

Jeśli pójdziemy śladami tych uczonych, to naród żydowski przedstawi się jako jakiś niesłychany i niezrozumiały wyjątek w historii świata. Inne narody prowadzą zażartą walkę o istnienie i w tej walce hartuje się ich natura i kształtuje się charakter narodowy; Żydzi zlekceważyli tę walkę o istnienie, odeszli od drobiazgów życia, „pogarda dla bogactwa w ogóle była ich główną cechą” i zamiast tego, korzystając z wyrażenia Renana, całkowicie pogrążają się w wypełnienie jakiejś zawczasu przeznaczonej dla nich historycznej misji, na szkodę dla siebie i dla dobra otaczających.

Samo istnienie takiego „narodu apostołów” jest nieprawdopodobne. Taki naród, żyjący wśród ludzi  o anielskich duszach, oczywiście poraziłby ich wszystkich swoim przykładem i w krótkim czasie nawróciłby ich wszystkich na judaizm, natomiast żyjąc wśród ludzi o twardym sercu, ze względu na swoje całkowite nieprzystosowanie do walki życiowej, zostałby w krótkim czasie zniszczony. W rzeczywistości ani jedno, ani drugie nie wydarzyło się. Ponadto, takie przedstawienie w żaden sposób nie pasuje do danych historycznych.

Pomimo antysemityzmu i prześladowań moralnych Żydzi, jak widzieliśmy powyżej, odnieśli wielki sukces w życiu praktycznym. Co więcej, nie tylko prorocy, sprawiedliwi i uczeni, ale także praktyczni handlarze, którzy myśleli przede wszystkim o tym, jak uciułać dobry majątek, byli ogólnie szanowani i poważani przez Żydów, jeśli przestrzegali znanej przyzwoitości, minimum dobroczynności i zewnętrznej religijności. Tak więc wielki dzierżawca - spekulant Joseph Tobiad „był bardzo popularny wśród mieszkańców Jerozolimy ze względu na jego pobożność, mądrość i sprawiedliwość”. (Jos. Ant. XII, 4, 2).

Skąd się wzięło takie wyobrażenie o starożytnych Żydach? Jego źródło jest dwojakie: po pierwsze, podobne uwagi są u pisarzy starożytności „pogańskich” i żydowskich; po drugie szeroko zakrojona działalność misyjna starożytnych Żydów.

Zacznijmy od wskazówek „pogańskich” pisarzy. Pisarze z końca IV i początku III wieku Feofrast (fr. 5 R), Clearch (fr. 7 R), Megasfen (fr. 8 R) i inni (Diog. Laert. Praef _ 9; fr. 98 R) uważali Żydów nie za naród, ale za sektę filozoficzną. Ale to się tłumaczy, oczywiście, nie „apostolską misją” Żydów: w tamtym czasie asymilacja w społeczności żydowskiej, jak widzieliśmy, dopiero się zaczynała i ci pisarze po prostu nie znali Żydów.

Wiedzieli oni tylko, że jest to naród, żyjący w większości na obcym terytorium, a mimo to wyznający i głoszący wszędzie z uporem swoją religię; a ponieważ dla starożytnego człowieka religia jest nierozerwalnie związana z państwem, to dla niego i religia, nie wciśnięta w ramy konkretnego państwa, nie jest religia, ale „filozofią”, dlatego Żydzi, z jego punktu widzenia, nie są grupą narodową, ale sektą filozoficzną.

Równie mało przekonujące są panegiryki Esseńczyków, które znajdziemy u Pliniusza (fr. 150 - 73 R) i Solina (fr. 196 - 9 R). Esseńczycy – to zakon mnichów w Palestynie i oczywiście nie oni, ale Żydzi diaspory dali wyobrażenie o charakterystycznym obliczu Żyda i byli przyczyną tych lub innych uczuć do nich ze strony sąsiadów. Oczywiście, zarówno u Żydów, podobnie jak i u każdego innego narodu, były zalety, które wyróżniały ich korzystnie (szczególnie w dobie moralnego upadku świata hellenistycznego) od ich sąsiadów; „takie są cnoty, uznawane nawet przez wrogów Żydów: głęboka religijność, ścisłe posłuszeństwo prawu, niezwykle skromne potrzeby, miłosierdzie, przywiązanie, sympatia dla innych, pogarda dla śmierci podczas wojny, gorliwość dla rolnictwa i rzemiosła” (L. Friedlander, Darst. aus der Sittengeschichte Roms III, 515), ale nie byłoby niemożliwym paradoksem twierdzić, że to właśnie te cnoty były przyczyną antysemityzmu.

Przeciwnie, widzimy, że starożytni pisarze są w stanie połączyć szacunek dla tych zasług Żydów z najbardziej wyraźnym antysemityzmem; na przykład Strabon (Georg. XVI, 35) składa hołd prostocie i wzniosłości żydowskiego kultu religijnego, a jednocześnie traktuje Żydów wyjątkowo wrogo za inne cechy ich życia i nauki.

Jeszcze mniej przekonujące są wskazówki żydowskich pisarzy starożytności. Przede wszystkim, na pierwszy rzut oka, Żydzi byli odróżniani od otaczających przez ich religię i jej zewnętrzne obrzędy. Tak jak greccy pisarze (patrz wyżej, s. 20), którzy próbowali wyobrazić sobie tę religię jako mieszankę niemoralności, krwiożerczości i przesądów, a tym samym tłumaczyli sobie antysemityzm, tak samo i pisarze żydowscy byli skłonni widzieć przyczynę antysemityzmu w religii żydowskiej. Ale ponieważ Żydom, oczywiście, ich religia powinna była się wydawać lepszą i doskonalszą, to jasne jest, że uważali oni siebie za apostołów, męczenników tej religii i widzieli jedyną przyczynę antysemityzmu w zazdrości swoich sąsiadów (Józef, s. Ap. I 25, Or. Sib. III 194 kw. Et passim Sapientia Salomonis, passim).

Szeroko postawiona działalność misyjna Żydów, która nie miała nawet odległych analogii w historii innych religii starożytności, oraz pragnienie rekrutowania jak największej liczby nowych wyznawców religii żydowskiej, zdawały się przeczyć narodowej i religijnej izolacji Żydów i zmuszały widzieć w nich naród, który odszedł od świata, naród apostołów. To jest główny powód pojawienia się tych poglądów, o których tylko co mówiliśmy.

Tymczasem bliższe zapoznanie się z charakterem działalności misyjnej Żydów starożytności stawia nas od razu w ślepy zaułek.

Według uczciwej opinii Bertoleta (str. 322 i nast.), aby zostać uznanym za Żyda, konieczne było przestrzeganie pewnego minimum żydowskich obrzędów religijnych, które nie miały bezpośredniego związku z doskonałością moralną (taki związek jest ustalany przez pisarzy hellenistyczno-żydowskich tylko przez symbolizację tych obrzędów) i zachowujących jedynie wartość tradycyjną i narodową.

Oczywiście nie można dokładnie określić, jakie było to minimum, ponieważ wewnątrz samego żydostwa także trwała walka między elementami partykularnymi i asymilacyjnymi, i wolno myśląca część żydostwa sama nie uznawała za konieczne przestrzegania znacznej części ustanowionych obrzędów. W każdym bądź razie, obrzezanie, przestrzeganie szabatu, czczenie Świątyni Jerozolimskiej, niektóre zasady dotyczące żywności były uważane za conditio sine qua non dla Żyda, a co za tym idzie, również dla każdego, kto chce wstąpić do środowiska żydowskiego. „Albo obrzezanie i związane z nim pełne przejście do żydostwa, albo pozostajecie całkowicie poza ich kręgiem” (Bertolet, s. 329): „dla prozelitów jest prawem wszystko to, co było prawem dla samych Żydów,” (tamże, 335 ).

Próba M. Friedlandera (str. 56) otwarcia w żydostwie ruchu religijnego, odrzucającego obrzezanie i świątynię jerozolimską, powinna zostać uznana za nieudaną: jak zobaczymy poniżej, opiera się on na literaturze żydowskiej, przeznaczonej dla nie-Żydów, a przy tym dla takich nie-Żydów, którzy wcale nie mają być wciągani w krąg żydostwa. Rzeczywiście, on sam (na str. 57 swojej książki) wskazuje, że ten sam Filon, który wyjaśnia w swoich pracach obrzezanie i sabat jako czysto symboliczne przedstawienie określonych maksym moralnych, tym nie mniej jednak dla potrzeb żydowskiego czytelnika uważa za konieczne odnotować: „Należy jednak surowo potępiać tych ludzi, którzy zdając sobie sprawę z prawdziwego filozoficznego znaczenia starożytnych rytuałów świętych w oczach mas ludowych, przestają wskutek tego je przestrzegać”. (Philo de migr. Abr. H. I 450 m., Por. Dodaj do s. 91).

W oczach Żydów wszystkich odłamów „przejście do żydostwa” i „zrobienie sobie obrzezania” – to są synonimy. Żyd, przeniknięty kulturą hellenistyczną, mógł w ten sposób uważać obrzędy żydowskie same w sobie za obojętne dla doskonalenia moralnego i widzieć w nich tylko symbole; niemniej jednak domagał się on ich przestrzegania ze względu na ich „starość”, to znaczy ze względów narodowo-patriotycznych.

Z drugiej strony, Żydzi prowadzili szeroko rozpowszechnioną propagandę swojej religii wśród swoich sąsiadów (por. na przykł. Hor. Sob. I, str. 138 cytat wyżej na stronie 23); jednocześnie najczęściej propagowali oni tylko moralne dogmaty religii żydowskiej, celowo reinterpretując symbolicznie żydowskie rytuały - innymi słowy, prowadzili propagandę, która mogła i doprowadziła jedynie do pojawienia się dużej liczby ludzi przyjmujących część nauczania religii żydowskiej, ale nie przyłączenie się do żydostwa większych grup społeczeństwa greckiego (Bertholet, s. 302, 334. Bludau. s. 27, por. Mommsen, s. V, 492).

  1. Friedlander słusznie zauważył, że Filon wcale nie chce „nałożyć na pogan brzemienia żydowskiego prawa, on przedstawia im żydowskie nauczanie jako błogosławieństwo dostępne dla umysłu i łatwo osiągalne” (o.s. 70). Tendencja żydowskiej Sybilli jest taka sama (ten sam autor, str. 57 nast.); M. Friedlander jest w błędzie tylko dlatego, że widzi tutaj poglądy jednej z partii wewnątrz żydostwa, podczas gdy w rzeczywistości mamy tutaj, jeśli można tak się wyrazić, towar, przeznaczony wyłącznie do użytku zewnętrznego.

Jeszcze bardziej ciekawa jest książka, opublikowana pod nazwą (najwyraźniej egipskiego kapłana) Artapana. Pomimo faktu, że istotą żydowskiej propagandy religijnej jest głoszenie monoteizmu i walka z politeizmem, autor tej książki, jak widzieliśmy powyżej (str. 24-25), przypisuje Mojżeszowi wynalezienie religii pogańskiej, identyfikuje Mojżesza z greckim bogiem Hermesem (i najwyraźniej z egipskim bogiem Tothem), przypisuje mu nie tylko budowę pogańskich świątyń, ale także „szczyt pogańskich obrzydliwości” - kult świętych zwierząt. A równocześnie autor tej książki jest wybitnie nacjonalistyczny, a jego celem jest zdobycie jak największej liczby zwolenników żydostwa.

Oczywiście jest to również towar, przeznaczony wyłącznie na eksport, ale jaki jest pożytek z rekrutacji żydowskich zwolenników, którzy nie mogliby nawet przyswoić sobie głównej istoty tej religii - monoteizmu?

Otrzymujemy zatem niezrozumiałą sprzeczność, na którą wskazał już Schürer (o.s. III, 162). Aby ją wyeliminować, Bertolet i Shtegelin, podobnie jak i M. Friedlander, uciekają się do dopuszczenia istnienia dwóch ostro wrogich sobie partii w żydostwie, z tą tylko różnicą, że zdaniem M. Friedlandera ta wolnomyślicielska partia, nie uznająca obrzezania i Świątyni, nadawała ton żydowskiej opinii publicznej diaspory, z punktu widzenia tych uczonych ta uniwersalistyczna partia była żałosną mniejszością (Bertholet, str. 318) i najwyraźniej nie odgrywała samodzielnej roli w żydostwie: całe jej znaczenie sprowadzało się tylko do tego, że z jej wnętrza wyłoniło się chrześcijaństwo i że zmuszała ona dominującą partię partykularną do znanych ustępstw na rzecz uniwersalizmu.

Istnienie tych dwóch partii Bertolet udowadnia za pomocą następującego przykładu (o. s. 316). Król Adiabeny, Izat, był tak przesiąknięty moralną wyższością religii żydowskiej, że chciał poddać się obrzezaniu i zostać Żydem. Ale, jak informuje Józef Flawiusz, od którego dowiadujemy się o tej historii (Ant. XX, 2, 5), religijny mentor Izata, Żyd Annaniasz, z obawy, że obrzezanie króla może sprowadzić na niego samego jako na winowajcę gniew ludu, przekonuje króla, aby ten tego nie robił. Próbuje mu wypersfadować, że Boga można czcić i bez obrzezania - wystarczy dokładnie tylko przestrzegać praw żydowskich. Jest to o wiele ważniejsze niż obrzezanie. Taką nieistotną mniejszością, której zdanie może być w ogóle nie brane pod uwagę.

Jeśli jednak uważać tendencję, wprowadzającą propagandę za przyjęcie jedynie moralnej części prawa żydowskiego, za tak mało wpływową, to pozostanie niepojętym pojawienie się dość licznej kategorii nie-Żydów, którzy przyjęli częściowo prawo żydowskie, tak zwanych „czczących Boga” lub „czczących Boga Najwyższego” (sebomenoi ton Theon, phobumenoi ton Theon, sebomenoi Theon ton Hypsiston). Bertolet odczuwa to i dla niego pozostaje tylko jedna możliwość – uważać, wbrew ogólnie przyjętemu w nauce poglądowi, sebomeno - jów nie za pół-prozelitów, a za prawdziwych prozelitów, którzy przyjęli w pełni żydowskie prawo (art. 329 jego pracy). Pomimo talentu, ta próba całkowicie się Bertoletowi nie powiodła. W istocie, na poparcie swego poglądu, przytacza on, co następuje:

1) Józef Flawiusz (Ant. XIV, 7, 2) wskazuje, że skarby Świątyni Jerozolimskiej składały się z wpłat: a) Żydów całego wszechświata, b) sebomenoi ton Theon i c) mieszkańców Europy i Azji. Pod a) oczywiście rozumiani są Żydzi, pod b), zdaniem Bertoleta, półprozelici; w ten sposób pozostają prawdziwi prozelici, jakimi zatem są sebomenoi ton Theon. Rozumowanie to jest prawidłowe w tym przypadku, jeśli założymy, że prawdziwi prozelici stanowili znaczącą odrębną grupę, którą należało wymienić osobno. Natomiast jeśli, jak zobaczymy, prawdziwych prozelitów była niewielka garstka, rozpuszczona bez śladu w rodzimej masie żydowskiej, to byłoby o wiele bardziej naturalne widzieć w drugiej grupie – półprozelitów, a w trzeciej grupie - osoby, którzy nie mają nic wspólnego z żydostwem i którzy wnieśli wkład ze względów dyplomatycznych, politeistycznych (pragnienie życia w zgodzie ze wszystkimi bogami - to zwykłe zjawisko w erze hellenistycznej) itd.

2) W „Dziejach Apostolskich” (13, 50) Żydzi szczują na Pawła i Barnabę kobiety z kategorii sebomenoi - tas sebomenas gynaikas. Według Bertoleta absurdem jest przypuszczać, że oni szczuli na Apostołów półprozelitów, a nie szczuli prawdziwych prozelitów: oczywiście sebomenoi są prawdziwymi prozelitami. Ale jeśli wyobrazimy sobie, że prawdziwi prozelici byli nieistotną garstką, która bez śladu rozpuściła się w masie żydowskiej, która nie tylko nie cieszyła się wpływami, ale była pogardzana na równi z Żydami, podczas gdy półprozelitki, które nie chciały przyłączyć się do środowiska żydowskiego, były kwiatem lokalnej arystokracji, to stanie się jasne, dlaczego Żydzi uciekli się właśnie do ich wpływów, pragnąc wydalenia Pawła i Barnaby.

3) Wyrażenie Pawła (tamże, 13, 16) „Mężowie izraelscy i phobumenoi ton Theon” również nie dowodzi, że phobumenoi – to prawdziwi prozelici, ponieważ prawdziwi prozelici z powodu ich niewielkiej liczebności implicite (domyślnie) rozumiani są w wypowiedzi jako „mężowie izraelscy”. Bardziej przekonujący jest cytat z dalszej części jego przemówienia (13, 26): „Mężowie bracia, synowie rodu Abrahama i włączeni do naszego środowiska phobumenoi ton Theon”. Ale taki przekład jest oparty na dowolnej koniunkturze - hoi en hymin - „włączeni do naszego środowiska” - zamiast hoi en humin - „znajdujący się (czyli obecni tutaj) wśród was” - i w związku z tym to miejsce absolutnie niczego nie dowodzi. Absolutnie niczego nie dowodzą również przytaczane przez Bertoleta na s. 332 jego książki napisy (inskrypcje).

4) Wreszcie, aby udowodnić swój punkt widzenia, Bertolet powołuje się na str. 96 na ccl. XIV satyry Juvenaliusza, gdzie mówi się o metuentes - dosłowne tłumaczenie na język łaciński greckiego słowa phobumenoi. A ponieważ tutaj mówi się o obrzezanych, które w całości przyjęli prawo żydowskie, to phobumenoi są prawdziwymi prozelitami. Ale w rzeczywistości to miejsce dowodzi czegoś przeciwnego: mówi się tutaj, że sami metuentowie - phobumenoi zadowalają się wielbieniem jedynego Boga, przestrzeganiem szabatu (soboty) i powstrzymywaniem się od wieprzowiny, podczas gdy ich dzieci powszechnie są poddawani obrzezaniu i w całości przyjmują prawo żydowskie.

Dlatego Phobumenoi więc są tutaj ostro przeciwni prawdziwym prozelitom (wyrażenie metuunt ius w art. 101 nie jest użyto nie w sensie technicznym, ale w zwykłym potocznym języku) (Schurer, o.s. 174 pr. 70).

Na koniec, zwróćmy jeszcze uwagę na fakt, że południowo-rosyjskie napisy z Gorgippii (dzisiejsza Anapa - Łatyszew, IOSPE II, 400, 401, por. uwagę do I 98), bez wątpienia pochodzą z tej samej grupy religijnej, co i południowo - rosyjskie napisy z Tanais, napisane przez sebomenoi Theon Hypssiston, „czczących Boga Najwyższego”, ponieważ te napisy zaczynają się od żydowskiej formuły: „Do Boga Najwyższego Wszechmogącego Nieskończenie dobrego” (Theo hüpsisto pantocratori eulogeto). A tymczasem napisy te kończą się tym, że umieszczają wtajemniczonego pod patronatem Zeusa, Ziemi i Gielija - innymi słowy, w żaden sposób nie można tutaj uznać sebomenoi za prawdziwych prozelitów.

Tak więc próba Bertoleta musi być uznana za nieudaną: największa kategoria prozelitów – sebomenoi - utworzyła oddzielną grupę, która znalazła się poza żydostwem i nie byli oni prawdziwymi prozelitami. A w ogóle próbę rozbicia Żydów na dwie partie – dominującą, partykularystyczną, wymagającą od nowych Żydów pełnego przyjęcia prawa, w tym obrzezania i asymilacyjno - uniwersalistyczną, nie wymagającej tego od prozelitów - należy uznać za nieudaną.

Rzeczywiście, wydawało by się, że obie partie powinny były ostro sobie przeciwstawne. Tymczasem, jak wskazuje ten sam Bertolet (str. 322), akurat szkoła Shamai, która posiadała partykularystyczne poglądy, była często bardziej liberalna w kwestii prozelitów niż szkoła Hillela, która miała uniwersalistyczny punkt widzenia. Z tego powodu był on zmuszony zauważyć: „Różnicy między obiema szkołami w stosunku do nie-Żydów nie można przeceniać”.

Oto dlatego inni uczeni (na przykład Bludau i Shtegielin) inaczej wyjaśniają tę sprzeczność i widzą w żydowskiej propagandzie przyjęcie tylko moralnej części ich religii, tylko jako sprytny manewr wojenny: wpierw towar jest pokazywany od najlepszej strony, podkreśla się tylko część religii, która ma uniwersalną wartość ludzką, ​​aby zwabić łatwowiernego Hellena (Greka), a potem stopniowo zmusza się go do przyjmowania absurdalnych, irracjonalnych rytuałów żydowskich, jak to widzieliśmy w satyrze Juwenaliusza. Jest to jednak sprzeczne z faktami: gdyby tak było, to Żyd Ananiasz ucieszyłby się z pragnienia króla Izata, aby się poddać obrzezaniu, a tymczasem w rzeczywistości, jak widzieliśmy, on na wszelki sposób zniechęca go do tego. W rzeczywiście, jak teraz pokażemy, żydowska propaganda prowadziła do powstania szerokich kręgów sebomenoi, ale nie sprowadziła dużej liczby „pogan” na łono prawowiernego żydostwa.

W psalmach, u Proroków i innych miejscach Starego Testamentu często wypowiadana jest nadzieja, że kiedyś wszyscy poganie staną się Żydami. Jednak te życzenia odnoszą się do odległej przyszłości - zazwyczaj do czasów Mesjasza. Oczywiście, Żydom sprawiało radość, jeśli już w ich czasach „poganie”, po przekonaniu się o potędze żydowskiego Boga, przechodzili na wiarę żydowską (ks. Estery 9, 17, ks. Judyty 14, 10). Ale Żydzi nie tylko nie próbowali zwabić wszystkich i każdego do swojego środowiska, ale przeciwnie, byli bardzo ostrożni w przyjmowaniu prozelitów. Prozelici nie byli równoprawnymi członkami wspólnoty żydowskiej i taki nieufny stosunek do nich, jak słusznie zauważył Müller (Des Fl. Josephus Schrift gegen Apion), uniemożliwił znacznej liczbie nowych wyznawców wchodzenie do środowiska żydowskiego.

Rzeczywiście, cały szereg świadectw wskazuje, że liczba żydowskich prozelitów była ogromna - prawdopodobnie znacznie przewyższała liczbę samych Żydów: ale o jakich prozelitach mówimy tutaj? Schürer (o.s. 165) mówi: „Liczba osób, które w większym lub mniejszym stopniu (in engerer oder freierer) przystąpiły do wspólnot żydowskich, brali udział w żydowskiej służbie bożej i w większym lub mniejszym stopniu (bald mehr bald weniger vollkommen) przestrzegali prawa żydowskie, była bardzo duża.” „W większym lub mniejszym stopniu ...” - innymi słowy, unika on odpowiedzi na pytanie, w jakim właśnie stopniu większość tych prozelitów przyjęła wiarę żydowską. Jednakże w przytoczonych przez niego przykładach z literatury starożytnej znajdujemy wskazanie tylko na dwie osoby, które rzeczywiście po wielu wahaniach i pokusach stały się prawdziwymi Żydami: jest to już wspomniany król Adiabeński Isat i jego matka Jelena (Helena) (s. 169).

Wszystkie pozostałe cytaty odnoszą się wyłącznie do sebomenoi, tj. do osób, które przyjęły część żydowskiej nauki wiary i nie weszły do środowiska żydowskiego. O szerokim rozpowszechnieniu tego i tylko tego typu prozelityzmu mówi się w cytowanych przez niego miejscach zarówno Józef Flawiusz (por. Ap. II, 39), jak i Seneka (y Augustin, de civitate Dei, VI, 11) oraz Dion Cassius (Dio Cass. XXXVII, 17). Na przykład, ten sam Józef Flawiusz jest dumny z faktu, że w Antiochii „Żydzi stale przyciągali do sprawowania ich kultu (służby bożej) dużą liczbę Hellenów (Greków) i czynili ich w znanym stosunku swoją podstawową częścią”. „W znanym stosunku” - tropo tini – oczywiście, Józef nie wyraziłby się w ten sposób, gdyby wielka liczba mieszkańców Antiochii naprawdę weszła do wspólnoty żydowskiej!

Na dowód tego, że i liczba prawdziwych prozelitów w diasporze była ogromna, Niebuhr (Rom Gesch. I s. 7, Alte Gesch, III, 544), a po nim i Bludau (o. s. 27) powołują się na fakt, że w epoce Filona Żydzi stanowili 2/5 ogółu mieszkańców Aleksandrii, tj. około 400 000 ludzi. Tak duża liczba nie mogła pochodzić z małej żydowskiej kolonii, która powróciła z niewoli; a więc większość tych Żydów to byli prozelici i ich potomkowie. Jednakże Bertolet (o.s., s. 297) słusznie wskazał na niemożliwość takiej argumentacji, ponieważ przez 550 lat populacja w umiarkowanie sprzyjających warunkach wzrasta 65 razy, tj. 400 tysięcy Żydów mogło być potomkami zaledwie 6.150 tych, co powrócili z wygnania. Do tego dodajemy jeszcze: 1) że u Żydów, ze względu na zakaz zabijania dzieci, który był szeroko stosowany w starożytnym świecie, zgodnie ze świadectwem starożytnych autorów (Hekatei Mederski, fr. 9 R, 9, Tacyt, Hist, V, 5) przyrost populacji był szczególnie duży; 2) że znaczna liczba Żydów została wysiedlona z Palestyny ​​do Egiptu w czasie pierwszych Ptolomeuszy, oraz 3) że, jak wykazały wykopaliska w Elefantynie, żydowska kolonia w Egipcie powstała znacznie wcześniej niż powrót Żydów z niewoli.

W konsekwencji nie ma żadnych wskazówek, które dałyby nam możliwość wyciągnięcia wniosków na temat liczby prawdziwych żydowskich prozelitów. Przestrzeganie poszczególnych żydowskich obrzędów i wyznawanie poszczególnych żydowskich dogmatów było „krzykiem mody” w starożytnym społeczeństwie. Jeśli z Dziejów Apostolskich (13, 44) dowiadujemy się, że „prawie całe miasto” (skhedon pasa he polis) zebrało się w synagodze w Antiochii, aby wysłuchać Pawła i Barnaby, to jasne jest, że chodzenie do synagogi było przyjęte również i u nie-Żydów (Bertholet, s. 296 *).

Owidiusz w swojej książce „Ars amatoria” (I, 75) radzi szukać sobie kochanki w miejscach, gdzie gromadzi się wielu ludzi, w szczególności kobiet; wskazuje przy tym także na synagogę: „oczywiście, nie ma się na myśli Żydówek lub oficjalnych prozelitek”. Szczególnie w modzie w greckim społeczeństwie było obchodzenie szabatu. „Nie ma ani jednego narodu, do środowiska którego nie przeniknął by nasz zwyczaj obchodzenia siódmego dnia tygodnia” (Jozef. Ap. II, 39). O ile w modzie Rzymianie było świętowanie szabatu, widzimy to także ze wskazań poetów (Pers, Sob. V, 176 słów; Tibull Eleg. 1, 3, 17-8; Hor. Sob. 1, 9, 68-72 - tutaj człowiek, który czci szabat, przeprasza za to, że ​​jest on przecież tylko „jednym z wielu” - unus multorum; Ovid. Rent am 217).

Wreszcie, co jest najbardziej interesujące, od Swetoniusza (Tiber. 32) dowiadujemy się, że gramatyk Diogenes czytał swoje odczyty tylko w soboty i nawet ze względu na cesarza Tyberiusza nie zgodził się na przeniesienie swego odczytu na inny dzień. Obchody szabatu były charakterystycznym, widocznym znakiem sebomenoi, dlatego Juvenaliusz (sob. XIV, 96) nazywa sebomenoi „czczącymi szabat” - metuentes sabbata; ojciec prawdziwego prozelity, oczywiście nie Żyd i nie prawdziwy prozelita, charakteryzuje się tutaj tym, że każdy siódmy dzień poświęcał on lenistwu i nie robił nic”. U Bertoleta (s. 299) i M. Friedlandera (s. 39) czytelnik znajdzie tyle, ile chce świadectw o takim częściowym zapożyczeniu żydowskich rytuałów przez nie-Żydów.

Jasne jest, że było to w wielkiej modzie; ale po tym wszystkim, co zostało powiedziane w pierwszej części naszej pracy na temat antysemityzmu w społeczeństwie hellenistycznym, trudno sobie wyobrazić, żeby mogło być w modzie pełne wejście do wspólnoty żydowskiej. Wszyscy ci zwolennicy żydowskiego prawa woleli jedynie „odgrywać Żydów” (hypokrinestai Joudaious), podobało im się być „ni tym, ani owym” (epamphoterizontes) „na słowa Żydami, ale w rzeczywistości kimś innym” (Arian. Nic. Epik. II, 9, 19-21); innymi słowy, aby prawdziwe wejście do wspólnoty żydowskiej, i poddaniu się obrzezaniu uważali oni za haniebne dla siebie. Znanym Greczynkom i Rzymiankom, które chętnie przejmowały modne żydowskie obrzędy, nawet do głowy nie przychodziło, aby zmienić swoją ważną pozycję społeczną na mało honorową rolę żydowskiej prozelitki.

Z satyry XIV Juvenaliusza (art. 96 i nast.) co prawdą jest, można wywnioskować że potomkowie - sebomenoi stawali się już prawdziwymi Żydami. Ale to znaczy nie rozumieć prawdziwego znaczenia tego miejsca, ilustrującego przysłowie: „Pazur utknął, cały ptak zginął”. Kiedy dzieciom mówi się: jeśli nie będziecie słuchać swoich rodziców, to w końcu dojdzie do tego, że zaczniecie okradać i zabijać ludzi, to po prostu chce się podziałać na ich wyobraźnię, a nie powoływać się na rzeczywisty fakt. Tak więc i tutaj: „czcić szabat”, metuere sabbata - było „krzykiem mody”, a być obrzezanym Żydem było uważane za szczyt wstydu.

Juvenalisz biczuje tę modę i mówi w celu przestraszenia: „ojciec zadowala się czczeniem soboty, ale syn na tyle wejdzie w smak żydowskich obrzędów, że podda się obrzezaniu i stanie się prawdziwym krwiożerczym i bezlitosnym Żydem, który nienawidzi wszystkich oprócz swojego plemienia” (cytat powyżej, strona 82) .

Tak więc, w tym przypadku, Sombart ma rację, kiedy pisze  (str. 342-343): „Dzisiaj można stwierdzić, że wcześniej rozmiary prozelityzmu były niezwykle zawyżone. Bez wątpienia, w epoce hellenistycznej i w epoce narodzin Chrześcijaństwa, żydostwo znajdowało wśród ludów pogańskich wyznawców swoich nauk; nic dziwnego, że Żydzi, i nie na próżno więc zarówno żydowskie jak i na przykład, rzymskie ustawodawstwo rozprawia o tego rodzaju ludziach.

Ale teraz można uznać za niewątpliwe, że jeśli mówi się tu o prozelitach, to tutaj mamy na myśli tylko tych nawróconych, którzy chociaż uczestniczyli w bożej służbie, nie zostali dopuszczeni ani do obrzezania ani małżeństwa z Żydami (zauważę w nawiasie, że prawie wszyscy oni w końcu weszli do środowiska Chrześcijan ...). Ale załóżmy nawet, że i w czasach przedchrześcijańskich miało miejsce również całkowite przechodzenie do żydostwa; w stosunku do milionów Żydów z epoki hellenistycznej ich liczba była niezwykle znikoma.”

Podobnie Bludau (s. 27) słusznie zauważa: „Nawet w przypadku Egiptu trudno przypuścić, żeby wśród pogan znalazło się tu wielu (kursywa autora) takich, którzy formalnie nawrócili się na żydostwo i pozwolili narzucić na siebie cały ciężar życia Żydów, ściśle przestrzegających prawo”*. Co więcej, jest bardzo prawdopodobne, że te same osoby, które z podziwem odnosiły się do poszczególnych praw żydowskich, były jednocześnie w tym czasie do pewnego stopnia antysemitami i nazywały siebie nie Żydami, ale tylko sebomenoi ton Theon, ponieważ zbyt duża bliskość z Żydami szokowałaby ich: bycie Żydem było uważane za haniebne nawet w kręgach judofilskich (Ox. Pap. X. 1242, I. 48).

Jednakże osoby, które zapoznały się z żydowskimi pismami świętymi i przyjęły część rytuałów żydowskich jako szczyt mądrości, nie mogły już oczywiście odnosić się do Żydów z tą rozjątrzoną zaciętością, z jaką odnosiły się do nich osoby, którzy nie byli dotknięci żydowską propagandą religijną; na pomoc właśnie tych sebomenoi mogli liczyć Żydzi, kiedy byli zmuszeni zabiegać o poprawienie swojej sytuacji lub zniesienie prześladowań.

Jak można wyjaśnić żydowską propagandę religijną, której celem nie jest przyciągnięcie prawdziwych prozelitów, ale tworzenie dużych grup takich sebomenoi? Jeśli na chwilę zapomnimy, że Żydzi są narodem bez terytorium, a wyobrazimy ich sobie w postaci wspólnoty narodowo-państwowej, to sprawa natychmiast stanie się jasna. Przyciąganie bezkrytyczne nowych obywateli jest niezwykle niebezpieczną sprawą i tutaj Żydzi wykazali szczególną ostrożność i niedowierzanie. Ale dla tych, którzy żyją w otoczeniu wrogów, pożądanym jest wpłynąć na opinię publiczną w taki sposób, aby stworzyć neutralne, a nawet przyjazne grupy.

Grupy sebomenoi, stworzone dzięki żydowskiemu talentowi agitacyjnemu i organizacyjnemu, nie wchodzące do żydostwa, ale także wyemancypowane w większym lub mniejszym stopniu od tradycji hellenistyczno-rzymskich, były swojego rodzaju „państwami buforowymi”, które odbijały i częściowo przyjmowały na siebie spadające na Żydów ciosy; ze względu na swoją pozycję społeczną (do grona sebomenoi mogli, bez ściągania na siebie wstydu, wchodzić i w rzeczywistości wchodzili członkowie najznakomitszych i wpływowych rodzin), ci sebomenoi mogli z powodzeniem bardziej niż ktokolwiek inny, prowadzić w najwyższych kręgach starożytnego społeczeństwa propagandę najszerszej tolerancji wobec Żydów.

Tak więc działalność misyjna Żydów nie miała za swój główny cel rekrutowanie nowych wyznawców religii żydowskiej. Ta szczególna działalność misyjna jest tłumaczona ludzką, a nie anielską naturą Żydów; nie wyrzeczenie, ale samozachowawczość powodowało tę działalność.

Z drugiej strony, naturalnym jest, że ta żydowska propaganda nasilała antysemityzm w nacjonalistycznych kręgach, wiernych tradycji, nie dotkniętych żydowską propagandą religijną. Widzieliśmy już, jak ta propaganda oburzała Juvenaliusza. Seneca (fr. 145 R) z oburzeniem zauważał: „Zwyczaje tego zbrodniczego narodu otrzymały taki wpływ, że zostały przyjęte prawie we wszystkich krajach: pokonani zmusili zwycięzców do przyjęcia ich praw”.

W rzeczywistości ta agitacja prowadziła do nowych ugrupowań w społeczeństwie grecko-rzymskim i, jak nic innego, przyczyniła się do zniszczenia tradycyjnego sposobu życia. Co więcej, agitacja ta volens nolens miała określony demokratyczny smak. Wyjaśniano to absolutnie nie powołaniem apostolskim i niedemokratycznymi tendencjami Żydów. Żydzi byli nowymi ludźmi w społeczeństwie grecko-rzymskim i tylko w tym przypadku mogli liczyć na uznanie siebie za „wysoko urodzonych”, jeśliby polegali na imponującej sile fizycznej.

Rzymianie, którzy mieli za sobą potężny Rzym, bardzo szybko zostali uznani za „wysoko urodzonych” w społeczeństwie greckim; ale Żydzi, którzy mieli w swojej metropolii miniaturową Palestynę nie mogli na to liczyć. Tylko występując przeciwko tradycyjnym arystokratycznym zasadom w ogóle, Żydzi mogli oczekiwać, że staną się szanowaną grupą wspólnotową: jeśli nie pochodzenie, a mądrość daje prawo do bycia uważanym za prawdziwego arystokratę, to wówczas i Żydzi z ich Biblią i religią filozoficzną będą mogli liczyć na szacunek w społeczeństwie.

Żydzi powinni zawsze stawać po stronie uciskanych, ponieważ zawsze są oni najbardziej narażeni na to, że staną się ofiarą ucisku. Dlatego, jeśli Pseudo-Artapan przedstawia (fr. 2 _ 2 Fr.) biblijnego Józefa jako wielkiego reformatora społecznego, który dokonał ponownego podziału ziemi w celu zniszczenia ucisku słabych przez silnych, to celem jego jest nie tylko pokazanie, że również Żydzi nie są gorsi od Ateńczyków lub Spartan i mają swego Solona lub Likurga; jak również jego zadaniem jest pokazanie, że Żydzi od niepamiętnych czasów byli bojownikami o demokrację i równość.

Konieczne jest zniszczenie starych podziałów klasowych: „Niech przybysze obcy będą równoprawni wśród obywateli: w końcu wszyscy znosimy skutki Wędrówek, żyjąc w smutnej obczyźnie. A w żadnej z nich nie uważaj, że na ziemi mocno osiadłeś”, - mówi żydowska Sybilla (II, 39-41); przez filozoficzne spekulacje (życie – to padół wędrówek, nie ma w nim nic trwałego), dochodzi ona do wniosku o niesprawiedliwości ograniczonych w prawach obywatelskich „przybyszów, żyjących wśród obywateli”, a ponieważ w Egipcie, gdzie ta księga została napisana, za takich przybyszów uważano również i Żydów, to stąd końcowy wniosek - należy anulować żydowskie ograniczenia.

Taka sama jest ultima ratio i propagandy Filona (quod omn prob. I, II, 457 cl., de carit II, 395 cl., de septen II, 287, de spec leg. II, 322 sl.) za emancypację niewolników: los niewolników jest cięższy, niż los ich panów, ale ich dusze są takie same” (także w II księdze Sybilli, 227): jeśli jedynym kryterium szlachetności jest dusza, to, oczywiście, Żydzi z ich naukami są niezasłużenie pogardzani: są oni najszlachetniejszym na świecie narodem. Taki zamach na „święte fundamenty” starożytnego społeczeństwa naturalnie jeszcze bardziej pogłębiał antysemickie nastroje wiernego tradycjom rdzenia starożytnego społeczeństwa.

Rzeczywiście, pisarz późnej epoki Rutili Namatian atakuje między innymi Żydów również za demokratyczną naturę ich propagandy. Judaizm - czytamy w jego poemacie (De reditu suo, V), źródło głupich teorii (radix stultitiae; ma się na myśli przede wszystkim chrześcijaństwo). „Ich inne wymysły są tylko uciechą (deliramenta - dosłownie: to, od czego się wariuje) łasych na kłamstwo niewolników, nawet dziecko w to by nie uwierzyło”.

Wymysły, z powodu których wariują niewolnicy - to, oczywiście, demokratyczne, a nawet komunistyczne teorie z punktu widzenia Namatiana, są one – tylko głupotą, w którą nie uwierzyłoby nawet dziecko. Żydowska propaganda jest glebą lub źródłem (radix), na której te próżniacze teorie bujnie wyrastają.

Tylko nasze rozumienie istoty żydowskiej propagandy religijnej i demokratycznej da nam możliwość wyjaśnienia sobie istnienie dwóch tak niemożliwych do pogodzenia zjawisk, jak poświęcenie siebie propagandzie wśród ciemiężycieli - „pogan” z jednej strony i pragnienie zemsty dla tych samych ciemiężców z drugiej. Pragnienie zemsty - jest czymś całkowicie niezrozumiałym w „narodzie apostołów”, „przeznaczonego” dla proroczej służby poganom i całkowicie normalną i uzasadnioną reakcją narodu o zdrowym uczuciu narodowym.

W czasach ciężkich prześladowań - zwłaszcza po zbezczeszczeniu Świątyni przez Antiocha Epifanesa i prześladowania za czasów Ptolemeusza VII i jego następców, a następnie pod rządami Kaliguli, w Egipcie – nuty te zaczynają być słyszalne szczególnie w literaturze żydowskiej. Naturalnym jest, że uczucie to powinno się przejawiać przede wszystkim w psalmach, ze względu na ich czysto liryczny charakter.

Tak więc, w Psalmie 68 (werset 23) czytamy: „I rzekł Pan: przywrócę ich (pogan) z głębin morskich, abyś ty, (Izraelu) mógł umyć nogi w ich krwi, aby i języki twoich psów otrzymały swój udział z krwi wroga.” W Psalmie 69 (23-29), 40 (11-12), 71 (13-24), 83 (10-12 i 14-19), 129 (6-7) czytamy serię najstraszniejszych przekleństw przeciwko poganom; w ps. 108 (13) autor modli się do Boga o wytępienie pogan; w ps. 118 (7) autor chce się upić nieszczęściem tych, którzy nienawidzą Żydów.

W ps. 149 (6 i nast.) stwierdza się, że ​​wierni Bogu, powinni mieć „dziękczynienie Bogu na języku i  miecze obosieczne w rękach, aby pomścić pogan tą bronią” itd. Taka zemsta jest najwyższym zaszczytem dla wiernych Bogu itd. Szczególnie popularny jest Psalm 137 („Na rzekach Babilonu”), prawdopodobnie także związany z czasem Machabejskim. Koniec jego w wolnym przekładzie Jazykowa jest następujący:

Błogosławiony ...
Kto płacz Izraela stokrotnie
Na ciemiężcach pomści!
Kto do domu tyrana miecz i płomień
I śmierć straszą wniesie!
I z głośnym śmiechem o kamień
Jego dzieci zabije!

Treść w języku rosyjskim:

Блажен...
Кто плач Израиля сторицей
На притеснителях отмстит!
Кто в дом тирана меч и пламень
И смерть ужасную внесет!
И с ярким хохотом о камень
Его младенцев разобьет!

Całkowicie pragnieniem zemsty natchniona jest Księga „Estery”. Tutaj król perski najpierw nakazuje wszędzie organizować pogromy żydowskie (przeniesienie do epoki Kserksesa palestyńskich i egipskich okoliczności ostatnich dwóch stuleci przed naszą erą), a następnie, przekonawszy się o niewinności Żydów, pozwala tym ostatnim bezkarnie zabić inicjatorów pogromów „wraz z ich żonami i dziećmi” 8, 11), i Żydzi rzeczywiście zabijają 75 000 antysemitów w ciągu jednego dnia (9, 17)!

Takim samym pragnieniem zemsty oddycha Księga „Mądrości Salomona”, napisana, jak to pokazałem powyżej (str. 70), przy Kaliguli pod świeżym wrażeniem pogromu 38 roku. U autora, jak to widzieliśmy, cały czas przed oczami jest paralela między cierpieniami starożytnych Żydów w Egipcie Faraonów i cierpieniami współczesnych mu Żydów w diasporze egipskiej. Dlatego, jeśli autor tej książki, po wprowadzającej frazie „Bezprawi wierzyli już, że zamienili święty naród w swoich niewolników” (17, 2) w trzech rozdziałach (17-19), ze szczególną przyjemnością opisuje przerażające szczegóły mąk, zesłanych przez Boga na Egipcjan i błogosławieństwo, zesłane Żydom, to w związku z resztą książki u każdego czytelnika powinna pojawić się myśl i nadzieja, że ten sam los spotka Egipcjan i Żydów również w najbliższej przyszłości, ponieważ puchar żydowskiej wielkiej cierpliwości był w tym czasie już przepełniony.

Cała ta literatura, zestawiona z uniwersalizmem i religijną propagandą Żydów, zmuszała uczonych do postrzegania u Żydów jakiegoś cudu natury, pewnego rodzaju nadprzyrodzonego połączenia niemożliwych do połączenia przeciwieństw. I tak, Ed. Meyer (G. d. A. III, s. 21 i nast.) mówi: „Obrazy strasznego sądu spowodowane są głównie pragnieniem zemsty na poganach, a nie męką, dotyczącą oczekiwaniem spełnienia tajemnicy Bożej. Nienawiść do pogan jest odwrotną stroną pragnienia, by wciągnąć ich w krąg żydostwa (takiego pragnienia, jak widzieliśmy powyżej, u Żydów prawie nie było! - S. L.) ... Z powodu swojej bezsilności w najbliższej przyszłości Żydzi chociaż w swoich fantazjach chętnie pogrążają się w swoich marzeniach o wytępieniu pogan ...

Dla żydowskiego ducha narodowego (pragnienie zemsty) jest nie mniej charakterystyczne niż przejawiający się w innych pismach uniwersalistyczny światopogląd... Taka jest już w ogóle natura żydostwa: najwyższe i najbardziej odpychające poglądy, to, co majestatyczne i wulgarne mieszczą się bezpośrednio obok siebie, nierozerwalnie związane, przy czym jedno jest zawsze odwrotną stroną drugiego.” Widzieliśmy, że głębsze studium zjawisk pozbawi nas tej pięknej, ale bezowocnej metafizycznej dialektyki: jeśli nacjonalistycznie nastawiony naród stara się zmienić dla swoich korzyści opinie publiczną otaczających (to jest właśnie ta tak zwana żydowska propaganda religijna), to jest to tak samo naturalne, jak fakt, że płonie on pragnieniem zemsty na swoich oprawcach.

Należy jednak zauważyć, że nuty zemsty zaczynają brzmieć w literaturze żydowskiej tylko w epoce szczególnie dotkliwego ucisku i, jak słusznie zauważył Ed. Meyer, przy tym Żydzi zawsze pozostają w sferze fantazji, w dziedzinie pociechy własnej i samo usypiania; Żydzi nigdy nie okazywali pragnienia swojej zemsty w praktyce, w jakichkolwiek działaniach. Tłumaczy się to nie „wszech przebaczeniem”, nie „apostolską naturą” Żydów, lecz wyłącznie doborem naturalnym, swoiście rozwiniętym instynktem samozachowawczym.

Żydzi przez większą część swojej historii żyli rozproszeni wśród cudzoziemców, stanowiąc niewielką mniejszość nie tylko ilościowo, ale także jakościowo, ponieważ zawsze sprzeciwiali im się „panowie kraju”, organizmy państwowe z rozwiniętym systemem wojskowym, administracyjnym i policyjnym, do którego oni zawsze wchodzili jako cudzoziemcy, czyli jako obywatele klasy II, korzystający jedynie od czasu do czasu z opieki prawa. Gdyby Żydzi zaczęli oddawać się pragnieniu zemsty za każde przestępstwo, którego doświadczają codziennie; gdyby chcieli oni chociaż w przypadku najcięższych prześladowań przetwarzać to pragnienie zemsty w czyn, to niewątpliwie byliby wytępieni lub zmuszeni do utraty narodowości już u zarania swojej historii.

Rzeczywiście, wszystkie dzieła literatury, nasycone pragnieniem zemsty (psalmy, które nas interesują, Księga Estery, Księga Judyty) należą głównie do uczonych epoki Machabejskiej i post-Machabejskiej, to znaczy są uważane za napisane pod świeżym wrażeniem najbardziej okrutnych prześladowań. Jeśli niektórzy uczeni (Ed. Meyer, Robertson-Smith) przypisali część psalmów i Księgę Estery już do epoki perskiej, to tylko dlatego, że w ich opinii w epoce perskiej były podobnie najokrutniejsze prześladowania, które spowodowały tę literaturę. W każdym bądź razie, zgodnie ze słuszną uwagą takiego konesera literatury biblijnej, jak Kautzsch (Die Apokryphen, I, 194), Księga Estery została stworzona i czytana „w trudnych czasach ucisku i żalu, gdy narodowe poczucie Żydów zostało poddane w wyniku prześladowań ze strony obcych władców największym obelgom. W tych czasach Księga Estery, ze względu na jej treść, służyła jako źródło pocieszenia i nadziei na nowe cudowne ocalenie (por. Esther 9, 28)”.

Co więcej, niektóre fragmenty Pisma Świętego w tych trudnych czasach otrzymały nową interpretację w duchu pragnienia zemsty, której w ogóle nie mieli w czasach ich pisania. Akt Symeona i Lewiego, którzy zdradziecko wymordowali ludność całego miasta, w Biblii (Rdz 34, 30, 44, 5 i nast.) opowiada się z wyrzutem, jako o plamie na ich potomstwie; natomiast w Księdze Judyty, napisanej w epoce prześladowań żydowskich, to zdradzieckie postępowanie jest gloryfikowane jako akt patriotyzmu i godny przykład dla potomności: „O Boże mojego przodka Symeona, który dałeś mu miecz, aby zemścić się na poganach” (Judyta 9, 2, koment. Kautstsha).

Ale nawet w tych epokach prześladowań pragnienie zemsty nigdy nie zostało wprowadzone w życie. Pokazaliśmy już (s. 75), że bunt Żydów pod rządami Trajana nie był aktem zemsty, ale aktem samoobrony. Jeśli uważnie wczytamy się w „dyszącą okrucieństwem, krwiożerczością i fanatyzmem” (Shtegelin) Księgę Estery, Księgę, którą Luter chciał wykluczyć z kanonu biblijnego, a Gutschmid nazwał „skrajnie głupią i niemoralną” (zob. Shtegelin, s., 21 prz.1), to wtedy zobaczymy, że wszystkie te oceny są wynikiem celowego przemilczania poszczególnych szczegółów książki, w wyniku czego otrzymuje się, rzecz oczywista, niepoprawne przekazanie jej treści.

Ale w tekście Estery czyta się coś zupełnie innego. 8, 11 - w oryginale: Król pozwolił Żydom zebrać się we wszystkich miastach i bronić swego życia (wela'amod'alnaphsam, ihr Leben zu verteidigen, Karutsch, ap. Dn. 12), zniszczyć, zabić, wytępić wszystkie te tłumy narodu (kol-chel'am, alle Volkchaufen, K autsch) w prowincjach, które wykażą wobec nich wrogość (hassarim „otham - von denen sie befehrdet wurden, K autsch), wraz ze swoimi żonami i dziećmi, a także zagrabić ich własność ...

To samo miejsce w tłumaczeniu (a raczej powtórzeniu) Septuaginty: „Król pozwolił Żydom w ich miastach organizować się zgodnie z ich prawami (khresthai tois nomois auton jest bardzo dowolnym, stronniczym tłumaczeniem słów lehaqahel – zebrać się, uzasadnionym faktem, że już w Biblii qahel (kahał) często oznacza „wspólnotę żydowską”), organizować samoobronę (boethesai autois - autois w sensie heautois, jak zwykle w Septuagincie) i rozprawić się ze swoimi wrogami i przeciwnikami, jak im się spodoba (celowe złagodzenie bardziej okrutnych sformułowań oryginału; celowo wykreślony zapis o żonach, dzieciach i majątku).

Rzeczywiście, prawie we wszystkich pracach naukowych, w których przedstawia się treść tej księgi, aż do najnowszej pracy Oesterleya (The book of the apocryphe, London, 1916, 398 i in.), mówi się, że na prośbę Estery król perski w zamian za zniesienie dekretu o likwidacji Żydów wydał nowy dekret o wybiciu nie-Żydów przez Żydów. ("The King issuies another proclamation, at Esther's request in which power is granted to the jews to pillage and slay their enemies", Oesterly, 399). Gdyby tak było, to Gutshmid miałby absolutną rację, jest to - absolutnie niewiarygodne, głupie i niemoralne.

Duplikat tego miejsca w dodatku greckim do tego rozdziału Księgi Estery w dekrecie Artakserksesa: „Postąpisz słusznie, jeśli nie wypełnisz dekretu wysłanego do ciebie przez Hamana, syna Amadaty ... i jeśli wszędzie umieścisz kopię tego listu wraz z ogłoszeniem, że Żydzi mogą organizować się zgodnie z własnymi prawami i organizować samoobronę (kai synepiskhyen autois = heautois), aby podczas pogromu (kairo thipseos) mogli bronić się przed atakującymi (epithemenous autois amynontai).

9, 16: Podobnie i pozostali Żydzi, którzy mieszkali w prowincjach podległych królowi, zgromadzili się i broniąc swego życia (we'amod 'al-naphsam; heautois eboethoun LXX) zemścili się na swoich wrogach i zabili 75 000 z liczby tych, którzy ich nienawidzili; ale na ich majątek nie wyciągnęli rąk.

Dlaczego Asferus (Achaszwerosz) po prostu nie anuluje swojego dekretu, a tylko pozwala Żydom organizować samoobronę? Jeden z najlepszych znawców biblijnych Driver (S.R. Driver, An introduction to the literature of the Old Testament, Edinbourgh, 1898, p. 480-481), jeden z niewielu, który poprawnie zrozumiał naszą Księgę („"the edict permits the Jews to defend themselves against their assailants") wyjaśnia to wraz z autorem Księgi przez fakt, że zgodnie z perskim prawem dekret po wydaniu nie może być już anulowany.

Tak tłumaczy się dziwaczność tej historii z punktu widzenia fabuły, ale wewnętrzny powód tej cechy jest psychologiczny: nawet gdy Żyd chce, chociaż w swojej wyobraźni, upić się zemstą prześladowców, to jego duch jest tak wyszkolony przez wieki prześladowań, że może sobie wyobrazić tę zemstę tylko w takiej formie: tłumy uczestniczące w pogromie już wychodzą na ulicę, by „pokazać swoją wrogość wobec Żydów”; ale wskutek tego, co jest sprzeczne ze zwykłym stanem rzeczy, napastnicy są pozbawieni wsparcia rządowego, do walczenia z którym Żydzi są bezsilni, a Żydzi mają pozwolenie na samoobronę, wychodzą więc oni na spotkanie przeciwko napastnikom i, broniąc swojego życia, zabijają ich, nie oszczędzając co prawda, w swojej zemście kobiet i dzieci, ale z dumą odwracają się od majątku uczestników pogromu, aby się nie upodobnić do nich.

Przede wszystkim, co zaś dotyczy uczucia zemsty do kobiet i dzieci (tutaj i w Psalmie 137), to, aby sparaliżować spekulacje na temat specyficznie żydowskiego okrucieństwa („szeilokoskiego”), zacytuję dla przykładu produkt greckiej świadomości prawnej, prawo Teosskie V w.p.n.Ch. (C.J.G. 3044 - Hicks and Hill, A manual of greek hist. inscriptions, Oxford, 1901, s.123):

„Tego, kto przygotowuje trucizny ...  stracić zarówno jego samego, jak i całe jego potomstwo ... Tego, kto uniemożliwia import zboża do Teossu ... stracić jego samego jak i całe jego potomstwo ... Tego, kto snuje niegodne zamiary wobec państwa Teosskiego … stracić jego samego i całe jego potomstwo!!” Oto więc psychologia starożytnego człowieka w ogóle, a nie Żydów w szczególności. Zresztą, jeśli jednak porównamy oryginał z Septuagintą, to zobaczymy, że pierwotna jasność doznań w oryginale już obrażała uczucia moralne Żydów Aleksandryjskich: w tłumaczeniu nie ma ani słowa o żonach i dzieciach uczestników pogromów, zaciekłe „zniszczyć, zabić i zlikwidować” zastąpiono kulturalnym, eufemistycznym wyrażeniem.

Z drugiej strony widzimy, że permanentne pogromy uczyniły prawo do samoobrony jednym z głównych żądań, stawianych rządowi. Ciągła groźba pogromu sprawiła, że ​​samoobrona stała się jednym z głównych zadań autonomicznych wspólnot żydowskich: tylko to daje nam klucz do zrozumienia tego, dlaczego do przekładu i w dodanym do przekładu królewskiego dekretu, jak niby bez żadnego odniesienia się do treści księgi, wstawiono pozwolenie na „organizowanie się według własnych praw”.

Rzeczywiście, podczas pogromu w 38 roku, inicjatorzy pogromu i władze rządowe szukają broni w żydowskich domach: właśnie z powodu związku samoobrony z żydowską autonomiczną wspólnotą rządy na wszelki sposób walczyli z samoobroną, uznając ją za organizację niebezpieczną politycznie. Naturalnie, że Żydom i nie bez powodu, wydawało się, że dopuszczenie narodowej samoobrony było najlepszym sposobem walki z niebezpieczeństwem pogromu i dlatego pałając pragnieniem zemsty, marzyli oni ... o legalnej samoobronie. Tak więc z „krwiożerczej zemsty” nie zostało ani śladu.

Powtarzam, „posługa apostolska” nie ma z tym nic wspólnego. Jest to głos, w którym brzmi odwieczna świadomość bezsiły i nieprzyzwyczajenie nawet w wyobraźni czuć się atakowanymi, a nie broniącymi się. Nie mniej ciekawy w tym względzie jest i Filon. Był naocznym świadkiem straszliwego pogromu aleksandryjskiego w 38 roku, był członkiem delegacji na temat tego pogromu, był poddawany kpinom i upokorzeniom cesarza Kaliguli.

Można sobie wyobrazić, jakiej satysfakcji powinien był on doświadczać, gdy dowiedział się, że obaj prześladowcy Żydów - i namiestnik Egiptu Flaccus i cesarz Kaligula - zginęli najbardziej żałosną śmiercią. Ciekawe, w jakim tonie informuje o tym Filon. On nie tylko nie pozwala sobie na krwiożercze wypowiedzi, zadowalając się skromną świadomością kary sprawiedliwości Bożej, ale jeszcze wkłada w usta Żydów aleksandryjskich z powodu śmierci Flaccusa taką modlitwę: „Nie cieszymy się, o Panie, z tego, że ukarałeś naszego wroga, ponieważ Święte księgi Prawa wychowały nas w duchu współczucia, ale słusznie dziękujemy Tobie” itd. (in Flacc., 14).

I tutaj nie powinniśmy mówić o „apostolskiej służbie”; i tutaj widzimy tylko, jak w narodzie, przyzwyczajonym w ciągu wielu stuleci do upokorzenia i ucisku, zanikało w celach samo zachowania naturalne uczucie żywej nienawiści do ciemiężców i zdolność żywego, natychmiastowego, refleksyjnego reagowania na krzywdę! Mommsen słusznie nazywa Filona (V, 519, Anm.) „Ein schlechter Hasser”, „człowiekiem, który nie umie właściwie nienawidzić” i ta nazwa jest w pełni do przyjęcia dla Żydów starożytności w ogóle. Żydzi dalece nie byli „narodem apostołów”; oni żywo odczuwali krzywdę i, jak widzieliśmy, kipieli zemstą, ale wielowiekowa tresura nauczyła ich kierować to uczucie do ich wnętrza i nie pozwalać, aby się ono przejawiło.

Jednak zarówno działalność misyjna Żydów, jak i pragnienie zemsty pojawiły się u nich, jak widzieliśmy, w odpowiedzi na fale antysemityzmu, które na nich uderzyły, a zatem nie były jego przyczyną. Co w końcu jest jego przyczyną?

Widzieliśmy, jak o wiele łatwiejsze jest rozumienie działalności misyjnej Żydów, jeśli uważać ich nie za grupę religijną, ale za jednostkę narodowo-państwową, według zaskakującego kaprysu historii, już u zarania swego życia zmuszoną do działania i rozwoju poza określonymi ramami terytorialnymi, wśród obcych narodów. Widzieliśmy już, że ta cecha szczególna w historii narodu żydowskiego pod pewnymi względami nadawała Żydom zupełnie osobliwe oblicze narodowe. Czy ta historyczna cecha Żydów da nam wskazówkę co do przyczyn powstania antysemityzmu?

Jeśli chodzi o czas powstania żydowskiej diaspory, to poglądy uczonych do niedawna ostro się rozchodziły. Ed. Meyer (Gesch. d. Alt. III, 216) i Schürer (o.s., 3, 31) odnoszą formowanie diaspory do epoki niewoli babilońskiej; Mommsen (V. 489) i Shtegelin (o.s. 22, pr. 1) do czasów Aleksandra Wielkiego Macedońskiego i Ptolemeusza I, podczas gdy G. Willrich (Juden und Griechen, 24 sl. 126 sll.) w 1895 roku przypisywał powstanie diaspory tylko do epoki Machabejskiej (Ptolemeusz VI Filometor w Egipcie). Jednak szereg nowych danych papirusowych zmusiło Willricha w jego Judaice, wydanej w 1900 roku, do porzucenia tego datowania.

Niedawne wykopaliska żydowskiej kolonii w Elefantynie wykazały, że nawet era niewoli babilońskiej jest zbyt późną datą na powstanie diaspory. Podobnie nie było zgody co do tego, co spowodowało rozproszenie się Żydów. Tak więc, według Mommzena (wsk. moje), „osiedla żydowskie poza Palestyną tylko w niewielkim stopniu zawdzięczają swoje powstanie tym impulsom, wskutek których powstały ​​kolonie Fenicjan i Hellenów. Żydzi od wieków są narodem  rolniczym i żyjącym daleko od brzegu morskiego; dlatego jego osady poza ojczyzną – są wymuszonymi i względnie późnymi tworami, dziełem rąk Aleksandra i jego marszałków.”

Ten nieco krótkowzroczny pogląd wynikł wskutek przecenienia roli Palestyny ​​w historii narodu żydowskiego. Już od epoki niewoli Palestyna i żydostwo dalece nie są tym samym. „Wspólnota jerozolimska nie jest tym samym, co żydostwo; wokół niej znajduje się, coraz bardziej i bardziej rozszerzając swoje granice, diaspora. Punktem wyjścia dla niej była zwarta wspólnota żydowska w Babilonii. Stąd ona rozprzestrzeniła się ona do Suzy, Medii, a wkrótce także i na zachodnie prowincje ... Początki tego rozwoju sięgają głębokiej starożytności ”(red. Meyer, Gesch. d. Alt. III, 216).

Jerozolima po okresie niewoli sama stała się sztucznym tworem żydowskiej diaspory z ośrodkiem w Babilonii *; zawody i styl życia ludności Palestyny w żadnym wypadku ​​nie mogą być kryterium, decydującym o pochodzeniu diaspory. Schürer (o.s. III, 3) słusznie zauważył, że nie ma możliwości wyjaśnić pojawienie się diaspory wyłącznie przez przymusowe przesiedlenia; w tym przypadku nie byłoby jasne, dlaczego Żydzi znajdują się w większej ilości głównie w wielkich centrach handlowych i przemysłowych starożytnego świata. Większość żydowskich przesiedleńców (oczywiście nie z Palestyny po okresie niewoli, ale z Babilonii - najstarszego ważnego centrum żydostwa) była dobrowolnymi przesiedleńcami; byli to głównie kupcy i rzemieślnicy.

Możliwe jest jednak, że ta kolonizacja na dużą skalę rozpoczęła się jeszcze przed niewolą babilońską, z samej Palestyny. „Straszne warunki w ojczyźnie mogłyby się do tego przyczynić – to właśnie otwarte ze wszystkich stron położenie Palestyny, dzięki czemu była ona areną wojen między Syrią (dawniej Asyrią i Babilonem. - S.L.) a Egiptem”. (Schürer, ibid.). Tak więc, już w epoce niewoli babilońskiej, a prawdopodobnie nawet wcześniej, Żydzi byli przede wszystkim narodem rozproszonym; Palestyna była tylko centrum religijnym i częściowo kulturalnym o znikomym znaczeniu gospodarczym; zgodnie ze słusznymi wskazówkami M. Friedlandera (str. 3), zdecydowana większość Żydów mieszkała w diasporze.

I ci Żydzi wcale nie uważają Palestyny ​​za swoją ojczyznę; Palestyna – to tylko ośrodek kultu religijnego, a ojczyzną Żydów - jest cały zamieszkany przez nich świat. „Żydzi są tak liczni, że żaden kraj nie może ich pomieścić” - mówi Filon (in Flacc. 7): „Dlatego zamieszkują oni większość terytorium Ziemi, przy tym najbogatsze kraje w Europie i Azji, zarówno na lądzie, jak i na wyspach. Za swoją metropolię uważają oni Święte Miasto, w którym znajduje się święta Świątynia Najwyższego Boga; ale za swoją ojczyznę uważają oni te kraje, które stały się miejscem ich zamieszkania, od ojców, dziadów, pradziadów i jeszcze bardziej starożytnych przodków i w których oni sami się urodzili i wychowali”.

Gdy tylko Żydzi pojawili się poza Palestyną, wraz z nimi wszedł w świat i antysemityzm. „Antysemityzm i żydowskie prześladowania pojawiły się w tym samym czasie, kiedy powstała diaspora”, - mówi Mommsen (V, 519). „To całkiem naturalne, że wraz z żydostwem wszedł w świat i jego naturalny korelat - antysemityzm” - komentuje ten fakt Ed. Meyer (G. d. A. III 216-217): „Jest on tak samo stary jak samo żydostwo”. Rzeczywiście, wszędzie, gdzie tylko słyszymy o Żydach, słyszymy o antysemityzmie; E. Klamrot (Die judischen Exulanten in Babylonien. Beitrage zum Wissenschaft vom Altertum. Leipzig. Herausg. Jahr 1912) znalazł ślady antysemityzmu nawet w Babilonie w epoce żydowskiej niewoli.

Zgodnie z jego hipotezą (s. 43) żydowskie prześladowania zaczęły się tutaj pod koniec wygnania, w epoce Nabunaidu. Z faktu, że od tej epoki Żydzi zajmują się głównie rolnictwem i ich dochody są obliczane na podstawie ilości płodów ziemi (jak u Ezech. 13, 19), i od tego czasu większość wspólnoty żyje już w samym Babilonie (a więc zajmuje się handlem i rzemiosłem) i jej dochody są obliczane w gotówce, dochodzi on do wniosku, że rząd babiloński w tej epoce nałożył na żydowskich rolników nieznośny podatek, aby „celowo oderwać Żydów od posiadania ziemi” (s. 43 pr. 1): od tego czasu Żydzi i przekształcają się z właścicieli ziemskich w mieszkańców miast.

Rzeczywiście, takie źródła jak Izajasz 51.7 i 51.13 oraz Ezechiel 28.24 pokazują, że w społeczeństwie babilońskim istniał silny antysemityzm, jeśli tylko te źródła nie są późniejszą interpolacją. Wszystko to mogłoby posłużyć jako dodatkowe potwierdzenie naszych poglądów, jeśli by ta epoka, zgodnie z własnym uznaniem Clamrotha (s. 88), nie była jedną z najciemniejszych rozdziałów historii i jeśliby wnioski Clamrotha nie były w dużej mierze odważną fantazją, tylko częściowo opartą na danych historycznych.

W przyszłości, w każdym przypadku, jak widzieliśmy powyżej, wszędzie, gdziekolwiek spotykamy Żydów, spotykamy się również z antysemityzmem. Jakie cechy szczególne narodu żydowskiego go spowodowały?

Od czasów starożytnych położenie geograficzne Palestyny ​​było takie, że nie będąc organiczną częścią żadnego innego państwa, w tym samym czasie prawie nigdy nie była ona przez krótszy lub  dłuższy czas państwem politycznie niezależnym. Służyła ona jako pole bitwy między sąsiednimi wielkimi mocarstwami i nieustannie przechodziła z rąk do rąk, znajdując się w zależności to od Filistynów, to Fenicjan, to Asyrii, to od Egiptu.

Ta wyjątkowe, osobliwe położenie i umożliwiło Żydom rozwinięcie silnego uczucia narodowego, nie związanego nie tylko z potęgą polityczną, ale także z niezależnością polityczną – zjawisko jednostkowe i nie mające analogii w świecie starożytnym. Dlatego, będąc wrzuconymi do Babilonu, Żydzi, w przeciwieństwie do innych narodów, zachowali swoją tożsamość narodową i narodowe zwyczaje. Ale to zachowanie narodowości bardzo utrudniało Żydom walkę o istnienie. Dlatego, aby takie „państwo narodowe bez terytorium” mogło istnieć, aby Żydzi nie zostali wytępieni lub wymazani w walce o istnienie, musiało się u nich wytworzyć cały szereg specyficznych cech narodowych.

Jaki był los innych podbitych ludów, które zmuszone były żyć pod rządami obcych? Narody te często, broniąc swojej wolności i niezależności, ginęły dla ostatniego człowieka; ale jeśli oni poddawali się i byli brani do niewoli, to tym samym uznawali się za ludzi drugiej kategorii, stojącymi niżej na drabinie społecznej, niż prawdziwi, wrodzeni obywatele. W symbolicznym, religijnym i prawniczym języku starożytności wyrażane było to następująco: bóg danego ludu uznał, że został pokonany przez boga zwycięskiego narodu i wszedł do jego orszaku jako jeden z bogów drugiej rangi, ponieważ według starożytnych wyobrażeń Bóg poza swoją ojczyzną nie ma żadnej władzy (Klamroth, o.s., 60-61).

W tym stanie rzeczy zachowanie swoich narodowych cech i odrębności było zwykle oznaką uniżenia i kulturalnego zacofania narodu. Bardziej kulturalne grupy, które okazały się na obczyźnie,  ułatwiały sobie walkę o istnienie  tym, że starały się na wszelki sposób przejąć obyczaje i oblicze zwycięskiego narodu. Przede wszystkim procesowi temu poddawana była arystokracja, inteligencja i w ogóle grupy, bardziej aktywne w walce o istnienie. Jeśli poszczególne grupy obcokrajowców zachowały się w obcych krajach, to składały się one wyłącznie z uciskanych, upokarzanych zwykłych ludzi, inteligencja natomiast opuszczała ich wcześniej; początkowo spotykała się ona z podejrzliwością rdzennych mieszkańców, ale po krótkim czasie jej sukcesy w dziedzinie życia zmuszały do zapomnienia o pochodzeniu; w następnym pokoleniu asymilowała się ona już bez śladu. Pojęcie o moralnej obraźliwości - ”renegactwie” wśród takich narodów nie istniało: z punktu widzenia ich moralnych i religijnych poglądów, z tej racji, że ich bóg wszedł do orszaku zwycięskiego boga, to jego naród tym bardziej powinien czcić tego boga, to znaczy musi w pełni przyjąć obrzędy i zwyczaje zwycięzców.

Dla scharakteryzowania stosunku „właścicieli kraju” do obcokrajowców, mieszkających w kraju i psychologii tych samych cudzoziemców, szczególnie pouczający jest Mim Geronda „Właściciel domu publicznego”, napisany w Aleksandrii w III wieku naszej ery, czyli właśnie w okresie rozkwitu diaspory egipskiej i w jej samym centrum.

Bohaterami pantomimy nie są Żydzi, a obcokrajowcy o zwykłej psychologii, w terminologii ówczesnego czasu – t.zw. meteki (metekowie). Tutaj przedstawieni są oba rodzaje opisanych przez nas obcych osadników: Battar, właściciel burdelu, zwykły człowiek, cudzoziemiec, który sam uznaje się za obywatela drugiej kategorii i Falet-Artimi, wielki kupiec, który na każdy sposób ukrywa swoje pochodzenie i udaje czystej krwi Greka. Battar mówi:

... Jestem Metek i on także Metek:
Nie tak, jak chcemy żyć, ale jak możemy.
Jak nam pozwalają ...

(w. 8-10).

Jest oburzony manierami Falleta:

Powinien wiedzieć, jaki z niego ptak, 
Że jest łajdakiem! Powinien zawsze drżeć
Przed każdym obywatelem, bez względu na to, jaki by on nie był 
marny i głupi - wziąłby przykład ze mnie!

(art. 28-31)

i charakteryzuje go tak:

Frygijczyk z Artimmy, który stał się Faletem,
Żeby wydać się za Greka.
 

(w. 37-38).

Podobnie było z narodami, które popadły w niewolę w Babilonie: albo uznawały się za obywateli drugiej kategorii, albo przyjmowały babiloński obraz i kulturę i asymilowały się bez śladu (Klamroth, 81). Stojąc na tak ogólnie przyjętym punkcie widzenia, Żydzi powinni byli uznać, że Jahwe został pokonany przez Marduka i w przesiedleniu do Babilonu zobaczyć wskazówkę na to, że odtąd będą musieli czcić bogów babilońskich (por. Jer. 44, 16).

Tak się nie stało: Żydzi, jak widzieliśmy, nauczyli się już w swojej ojczyźnie nie warunkować swego narodowo-patriotycznego uczucia niezależnością polityczną; łatwiej było im niż innym zrobić i następny krok i skonsolidować się w organizm państwowo - narodowy bez własnego terytorium.

Jednakże nie można nie uznać za całkowicie błędne wyprowadzenie tych cech żydowskiej psychologii prawnej z religii żydowskiej: wręcz przeciwnie, powstałe w epoce niewoli wyobrażenie, według którego Jahwe jest Bogiem całego świata, a Izrael jest tylko jego umiłowanym synem, i jest tylko projekcją na niebo tego faktu, że Żydzi, pozostając w całości państwem narodowym, żyją na całym świecie, a Palestyna (chociaż w marzeniach) jest ich centrum religijnym.

Każdy patriotycznie usposobiony naród ma tendencję do umieszczania siebie nie niżej, ale wyżej niż otaczające go narody. Dlatego również Żydzi, nie wstydząc się urbi et orbi, oświadczają, że są wyżej niż narody, w których środowisku żyją, zarówno według pochodzenia, jak i według kultury. Pozyskując wpływy gospodarcze i polityczne, zajmując znaczące stanowiska w państwach rozproszenia, asymilują się oni tylko do pewnej granicy, dumnie deklarując swoją narodowość i zachowując jej charakterystyczne cechy. Pełna asymilacja jest bezlitośnie potępiana, jako renegactwo; strach przed opinią publiczną sprawia, że ​​taka asymilacja jest stosunkowo rzadka.

Jasne jest, z jakim uczuciem powinni się odnosić do Żydów z powodu ich cech szczególnych „gospodarze kraju”  .

Do upokorzonych cudzoziemców, do tych żałosnych obywateli drugiej kategorii, odnoszono się być może nawet z pobłażliwą litością. Bardziej przykre i obraźliwe było to wtedy, gdy ci dranie wychodzili na ludzi (awansowali); jednak przyjęcie w pełni lokalnej kultury i zewnętrznego oblicza kulturowego dawało możliwość zapomnienia wkrótce o plamie na pochodzeniu tych ludzi. Inna sprawa, kiedy ci parweniusze, ci „drobnomieszczanie w szlachectwie” na każdym kroku podkreślają - swoim wyglądem, obrzędami, sposobem trzymania się, rozważaniami - swoje „prostackie” („chamskie”) pochodzenie, a jednocześnie ekonomiczna lub społeczna rola, zajmowana przez tych ludzi bardzo często nie pozwala „umieścić ich na swoim miejscu”. Oczywiście, właściciele kraju nie mogli pozostać obojętni na to żydowskie „chamstwo” („bezczelność”). Rezultatem tego i była złość i nienawiść do Żydów.

Jak powiedziałem wyżej, gdyby Żydzi, przy takim nastawieniem do nich, reagowali odruchowo, natychmiast na każdą zniewagę, jaką im wyrządzono, to już bardzo szybko byliby wytępieni przez „gospodarzy kraju”, którzy byli od nich silniejsi i liczniejsi. Instynkt narodowego samo zachowania nauczył ich, by w ogóle nie reagować na mniej poważne krzywdy, a na bardziej poważne reagować nie odruchowo, ale z rozsądkiem. Taka reakcja była z jednej strony bardzo dobrze przedstawiona przez żydowską propagandę, z drugiej zaś upór, z jakim Żydzi dążyli do osiągnięcia rzeczywistego wpływu w kraju. Ale z punktu widzenia starożytnej moralności ten sposób reagowania na zniewagę był uznawany za niegodny wolnego człowieka.

Tak więc, rezultatem tej narodowej osobliwości było uczucie wstrętu i pogardy dla Żydów, którzy traktowani są jako „parszywi Żydzi”. Żydzi ze swej strony, tę naturalnie powstałą cechę, która nie wymagała ani potępienia ani nagany, nie przeoczyli, aby nie zaliczyć jej jako najwyższej cnoty. Pragnienie zemsty jest grzechem, ponieważ trzeba kochać wszystkie stworzenia Boże; uczucie dumy, reagowanie na zniewagę – jest przestępczą pychą. W uzupełnieniach do Księgi Estery, sporządzonych w Egipcie, sprawiedliwy Mordechaj (3, 56) uważa za konieczne usprawiedliwienie swego aktu, na pierwszy rzut oka, popełnionego przez niego, aby zadowolić poczucie jego własnej dumy (samolubstwa) i poczucie własnej godności: „Nie z powodu wyniosłości i pychy, nie z powodu popularności nie upadłem na twarz przed wyniosłym Hamanem. Nie, ja chętnie całowałbym jego pięty, gdyby mogło to być dobre dla Izraela!” Chrześcijańska zasada: „temu, kto uderzy cie w prawy policzek, nadstaw i lewy” – jest niczym innym, jak przesadą tej szczególnej narodowej osobliwości, która wyłoniła się z głębi żydostwa i została podniesiona przez Żydów do rangi cnoty.

Wreszcie, ciągła walka z prześladowaniami wypracowała szereg szczególnych cech żydowskiej adaptacji w walce o istnienie. Jest to, po pierwsze, ścisła spójność i wzajemna pomoc w walce o życie; po drugie, nadzwyczajny upór w dążeniu do celu życia, któremu towarzyszy o wiele więcej marnotrawstwa energii niż zwykle, ponieważ Żyd, oprócz zwykłych przeszkód, musiał przezwyciężyć specyficzną wrogość wobec Żydów, i po trzecie, specyficzny stosunek do lokalnego prawa i państwowości. Ta postawa była wynikiem „podwójnego poddaństwa” Żydów, konieczność przestrzegania często wzajemnie sprzecznych wymogów moralnych prawa żydowskiego i lokalnego oraz, jak widzieliśmy powyżej, może być scharakteryzowana następująco:

1).Prawo lokalne musi być ściśle przestrzegane, ale tylko wtedy, gdy nie jest ono sprzeczne z żyjącymi jeszcze w powszechnym poczuciu sprawiedliwości przepisami prawa żydowskiego i o ile jego przestrzeganie nie wiąże się ze szkodą dla narodu żydowskiego. Tak więc praw, bezpośrednio lub pośrednio skierowanych przeciwko Żydom, w każdym przypadku przestrzegać nie należy.

2). Konieczna jest ścisła lojalność wobec państwa, które życzliwie odnosi się do Żydów. W walce dwóch państw lub dwóch partii wewnątrz państwa należy sympatyzować i, w miarę możliwości sprzyjać tej stronie, która bardziej przychylnie odnosi się do Żydów.

I do tych cech żydowskiej moralności nacjonalistycznie nastawieni obywatele państw antycznych nie mogli być obojętni. Te cechy Żydów wywoływały u nich nieufność i strach; posiadająca obronną naturę żydowska zwartość przekształca się w oczach „gospodarzy” w wszechpotężny Kahał, który wypowiedział wojnę całemu światu.

Pozostaje nam zilustrować świadectwami starożytnych poprawność tych twierdzeń.

  1. „Żydowska bezczelność”

„Żydowska bezczelność” polegała przede wszystkim na tym, że Żydzi nie chcieli przyjmować lojalnego (według zdania gospodarzy kraju) punktu widzenia gerondowskiego meteka Battara i nie uznawali słusznej potrzeby „drżenia przed każdym obywatelem, bez względu na to, jak mało był on znaczący i głupi”. Jak widzieliśmy powyżej, Żydzi nie krępują się zajmować znaczących pozycji w państwie i odgrywać w nim wpływową rolę: czasami udawało się im dotrzeć do stanowisk administracyjnych, w innych przypadkach osiągali oni rzeczywisty wpływ dzięki potędze ekonomicznej.

Dane historyczne pokazują, że procentowy udział żydowskich dygnitarzy do liczby nieżydowskich dygnitarzy nie był wyższy, ale niższy niż procentowy stosunek Żydów do nie-Żydów w ogóle: to oczywiste, że chociaż 2/5 mieszkańców Aleksandrii było Żydami, to w liczbie wyższych osób na stanowiskach miasta Żydzi nie stanowili 2/5. Jednak z punktu widzenia „gospodarzy” odsetek ten był jednak nadal bardzo wysoki: w szczególności, w Aleksandrii Żydzi byli jedyną kategorią „przybyszów”, która osiągnęła (choć prawdopodobnie ograniczone) prawa obywatelskie; inni cudzoziemcy, w tym rdzenni Egipcjanie-tubylcy, nie mogli w ogóle zajmować miejsc administracyjnych, a jeśli osiągali znaczącą pozycję, to na wszelki sposób starali się ukryć ślady swego barbarzyńskiego pochodzenia (por. MW 52).

Tak więc, chociaż Żydom nie udawało się awansować tak jak „gospodarzom kraju”, tym niemniej jednak z punktu widzenia ówczesnego społeczeństwa ich zachowanie było „żydowską bezczelnością (zuchwałością)”. Trzeba dodać do tego, że pragnienie wysunięcia się z grona szeregowych obywateli, w pełni zaangażowanych w walkę o istnienie, czy to poprzez skupienie wpływu gospodarczego, czy też poprzez awans w służbie państwowej itp. było wśród Żydów znacznie większe i intensywniejsze niż u ich gospodarzy.

Powód tego jest całkowicie zrozumiały: Żyd poza cywilnymi barierami musiał jeszcze przezwyciężać również społeczny antysemityzm, jak i prześladowania państwowe i tylko potrajając niezbędne wysiłki i wytrwałość, mógł on liczyć na jakiś sukces w życiowej walce. „Często Żydzi widzieli w posiadaniu majątku środek do przezwyciężenia wrogości społeczeństwa i osiągnięcia jakiegokolwiek znośnego położenia” (L. Herzfeld, Handelgeschichte d. Juden des Alt Braunschweig, 1879): podczas gdy zwykły Hellen mógł tak czy inaczej pogodzić się ze swoim położeniem; położenie przeciętnego Żyda z masy, z powodu prześladowań antysemickiej atmosfery, stało się na tyle nie do zniesienia, że ​​tylko po wybiciu się z masy, mógł on mieć nadzieję na osiągnięcie najskromniejszego minimum życiowej pomyślności.

Położenie zmieniało się znacząco tylko w tych krótkich chwilach, kiedy do władzy dochodziła partia, która z jakiegoś powodu uznawała za dogodne porzucenie polityki antyżydowskiej. Wtedy u  Żydów pozostawało tak dużo wolnej energii, która wcześniej była tracona na walkę ze szczególnie antyżydowskimi przeszkodami, że często, kontynuując z rozpędu walkę z poprzednią intensywnością, wysuwali się oni bardziej niż prawdopodobnie tego chcieli. Tak więc, jak widzieliśmy, kiedy w Egipcie na krótki okres czasu przejęła władzę partia, która porzuciła politykę judeofobską, to najbardziej znaczące stanowiska wojskowe zostały zajęte przez Żydów.

Wszyscy ci Żydzi, którzy zostali wypchnięci na powierzchnię życia społecznego, byli Żydami wysoce zasymilowanymi. Z wyglądu nie różnili się oni niczym od Hellenów (Greków): nosili grecką odzież, mówili po grecku, nie ustępowali Grekom w znajomości greckiej edukacji, wiedzieli, jak zachować się w greckim społeczeństwie, odmawiali przestrzegania znacznej części żydowskich przepisów rytualnych, na przykład dotyczących żywności itd. i itd. A jednak nie stali się oni Grekami i nie chcieli zasłynąć jako przemyceni Grecy. Ich asymilacja miała znaną granicę: byli oni i otwarcie ogłaszali się nie Hellenami, ale Żydami, przenikniętymi kulturą helleńską.

Na tę cechę Żydów zwrócili uwagę wszyscy najwybitniejsi badacze. „Nawet ci Żydzi, którzy przyjęli hellenistyczną edukację, pozostawali w duchu zawsze Żydami”, - mówi Wilken (str. 785, 1). „Niech językiem macierzystym tych Żydów z diaspory będzie język grecki; niech ich stosunek do przestrzegania prawa będzie z punktu widzenia faryzeuszy szczytem grzechu i wolnego myślenia; niech przestaną oni przestrzegać, uważając za niekonieczne wiele z tego, co dla faryzeusza było konieczne i niezbędne: to w głębi serca oni wciąż byli Żydami i czuli, że są w pełnej jedności ze swoimi braćmi w Palestynie” (Schürer, OS III, 3 wyd., 92). „Pomimo wewnętrznego podziału, mimo że znaczna (ogromna! - S. L.) część Żydów była rozproszona poza Palestyną ...pomimo przeniknięcia do żydostwa skorumpowanego hellenistycznego elementu, to w swej najgłębszej istocie Żydzi pozostali jedną całością ...

We wszystkich znaczących sprawach, zwłaszcza w obliczu ucisku i prześladowań, wewnętrzne podziały w społeczeństwie żydowskim znikały i, jakkolwiek mało znaczącym było państwo rabiniczne (w Palestynie), to ta wspólnota religijna, na czele której ono stało, była imponującą i w pewnych okolicznościach również niebezpieczną siłą” (Mommsen, Rom. Gesch. V, 497).

(Żydzi diaspory są uważani za całkowicie zhellenizowanych, a Żydzi palestyńscy - za partykularystów ...) „Nie należy wyolbrzymiać różnic między żydostwem palestyńskim a hellenistycznym: są to dwie gałęzie z tego samego pnia; jedyną różnicą jest to, że na jednej z tych gałęzi nawieszano trochę hellenizmu” (Bertolet, str. 337). „W rzeczywistości różnica między diasporą a Palestyną nie była znacząca” (P. Kruger, s. 53). „Dlatego nie można zbyt ostro przeciwstawiać żydowskości Palestyny ​​i diaspory” (Bousset, Die Relig. D. Judent., Berlin, 1903, 115).

Rzeczywiście, cała żydowska świecka literatura, która doszła do nas we fragmentach (Artapan, Ezechiel, mieszkaniec Palestyny Eupolem i inni), została stworzona przez ludzi nasyconych kulturą helleńską, a jednocześnie przenikniętych najżywszym i najgorętszym uczuciem narodowym. „Ta epoka, wraz z hellenistami, jasno wyrażonego antynarodowego kierunku, bezpośrednio sympatyzującego pogaństwu, stworzyła także ludzi, którzy pomimo głębokiej znajomości greckiej literatury i ich fascynacji grecką nauką, różnili się nienaruszalną wiernością wobec swojego narodu i religii; najbardziej jest to widoczne przede wszystkim z fragmentów Eupolem” (Freudenthal, str. 128).

Uderzającym potwierdzeniem tego, co zostało powiedziane, może służyć zachowanie Esseńczyków. Esseńczycy - to żydowska sekta, która widziała ratunek nie w narodowym, ale indywidualnym samodoskonaleniu. Esseńczycy byli „sługami pokoju”, byli przeniknięci miłością do człowieka i uważali wojnę za największy grzech. Nawet lokalni władcy uznali dla Essenczyków prawo do nieangażowania ich do służby wojskowej i prowadzenia komunistycznego stylu życia (Philo, quod omn prob. II, 459). A jednak, kiedy niebezpieczeństwo zaczęło zagrażać głównemu centrum światowego żydostwa, pomimo sceptycyzmu z jakim się odnosili do świętości Świątyni i ofiar, pomimo ich ostrego pryncypialnego antymilitaryzmu, dobrowolnie dołączają oni do szeregów walczących Żydów; i jako oficerowie, i jako szeregowi żołnierze, wykazują całkowite zapomnienie osobistych interesów, poświęcenie i odwagę.

Narodowo - patriotyczny ferment był u nich tak silny, że okazał się silniejszy niż przekonania, które stanowiły sens ich życia. (Jos. Bell. Iud. II, 8. 10. 20, 4 III 2, 1 por. M. Friedlander, o.c. 68-69).

Oczywiście, również wśród Żydów było wiele osób, którzy zasymilowali się do końca, ponieważ taka asymilacja przynosiła znaczne korzyści życiowe, bardzo ułatwiające walkę o istnienie. Zewnętrznym znakiem takiej całkowitej asymilacji było przyjęcie ostentacyjnej strony religii państwowej. Co prawda, ​​grecko-rzymska inteligencja tego czasu, wychowana na ideach filozofów, sama była sceptyczna wobec wiary ludowej; filozoficzny ateizm był nawet w modzie.

Ale zewnętrzna przynależność do religii państwowej była wymagana od osoby kulturalnej ze względu na przyzwoitość społeczną, tak samo jak obecnie zewnętrzna przynależność do chrześcijaństwa jest wymagana od kulturalnego Europejczyka. Renegaci pochodzili przeważnie z  najwyższych klas ludności, którzy najdalej odeszli od tradycji narodowej (na renegactwo skarży się Filon, de poenit. 2, por. Bertholet, str. 274, Bludau, str. 40), ale należy zauważyć, że nawet w najwyższej inteligencji stanowili oni, w przeciwieństwie do tego, co było u „przybyszów” innych narodowości, nieznaczny procent.

Powodem tego był fakt, że narodowe uczucia patriotyczne w społecznościach żydowskich były bardzo silne; takiej całkowitej asymilacji obowiązkowo towarzyszyła ostateczne zerwanie ze wszystkimi krewnymi i przyjaciółmi i była dostępna tylko dla osób, którzy mogli się nie liczyć z opinią publiczną żydowskiej kolonii. Żydzi mieli gorącą nienawiść do renegatów; dlatego nawet w chwilach najokrutniejszych prześladowań tylko nieliczni decydowali się na ten krok. W „III Księdze Machabejskiej”, kiedy król Ptolemeusz IV, pod groźbą pozbawienia wszystkich praw, nakazuje Żydom przyjęcie misteriów Dionizosa, tylko nieliczni ulegli i renegowali; większość poszła zwykłą żydowską drogą - próbowali uniknąć prześladowań przekupstwem.

Król był oburzony tą pogardą, jaką Żydzi okazują lojalnym obywatelom ze swego środowiska, to jest renegatom: „Dla tych niewielu z nich, którzy okazali nam swoją lojalność, wyrażają oni swoją pogardę zarówno przemówieniami jak i milczeniem” (3,23). III Księga Machabejska jest napisana według tego samego schematu literackiego, co i Księga Estery: jest tylko w niej mniej odwagi; marzenie o rozprawieniu się z antysemitami zastąpione jest tutaj skromniejszym marzeniem o rozprawieniu się z renegatami: po upewnieniu się, że Żydzi mają rację, król pozwala im wybić renegatów (7, 10-15). Dokładnie tak samo w lirycznej poezji żydowskiej, w psalmach wyraża się nienawiść i pogardę dla renegatów (np. Psalm 25, 3).

Pozwalając Żydom zabić renegatów, Ptolemeusz IV bierze pod uwagę wysunięty przez nich argument: na tych, którzy z obżarstwa gardzili przykazaniami Bożymi, król nie może polegać jak na wiernych obywatelach (7, 10-15). Argument ten jest do pewnego stopnia prawdziwy: odejście od żydostwa było taką hańbą z punktu widzenia tych tradycji, w których byli wychowani renegaci, że  zwykle przystępowali do nich osoby, najbardziej zepsuci moralnie (Philo, o.c.), a ponieważ ich stosunki z Żydami zostały zniszczone na zawsze, to często robili oni karierę na prześladowaniach Żydów.

Bratanek słynnego Filona, ​​Tyberiusz Aleksander, przyjął religię państwową i w 67 roku został mianowany namiestnikiem Egiptu. Jak widzieliśmy powyżej, był on organizatorem jednego z najostrzejszych pogromów żydowskich w Aleksandrii (Jos. Bell. Iud. II, 18. 1-8, por. Bludau, str. 89). „Żydowski pogrom w Antiochii podczas zniszczenia Świątyni Jerozolimskiej był spowodowany faktem, że jakiś żydowski odstępca zrobił oficjalny donos, że niby Żydzi – mieszkańcy Antiochii zamierzają podpalić miasto” (Jos. Bell. VII, 3, por. Mommsen, Rom. Gesch. V, 541).

Chociaż niewątpliwie liczba Żydów, którzy awansowali, była odpowiednio mniejsza niż ich ogólna liczba, to jednak nominacja Żydów na znaczące stanowiska w starożytnym społeczeństwie, którzy nie ukrywali swojej narodowości, przy rozróżnianiu w tych czasach „obywateli drugiej kategorii” nie mogło to nie razić oczu „gospodarzy kraju”. I tak, słynny Apion wśród „oburzających i niegodziwych czynów, które przypisywał on Żydom z Aleksandrii” (Jos. Ap. 4, 533, s. 63 CR _ 1) wskazywał on również na to, że za Ptolomeusza Filometora i Kleopatry Żydzi Onias i Dosifeusz byli dowódcami całej armii (tamże 5 _ 49). Ciekawe, że i dzisiejsi uczeni znajdują możliwość dołączenia się do oburzenia Apiona ... „Jest to naturalna reakcja hellenistycznego narodowego uczucia przeciwko obcemu elementowi, który zajął zbyt wiele miejsca w jego życiu”, - mówi Bludau (o.s. 78).

Co więcej, Żydzi, którzy awansowali w starożytnym społeczeństwie, z punktu widzenia tego społeczeństwa, nie wykazywali wystarczającej skromności i taktu. Mało tego, nie tylko otwarcie deklarowali się jako Żydzi, ale także w swoim narodowo-patriotycznym zapale uważali swój naród za wyższy i lepszy od samych gospodarzy, zarówno pod względem pochodzenia, jak i mądrości oraz dobrych obyczajów. Z I Księgi Machabejskiej (12, 6; 14, 20) ze zdziwieniem dowiadujemy się, że Żydzi w oficjalnych dokumentach dyplomatycznych uważali siebie i Spartan za najbardziej szanowane pod względem moralnym plemię Grecji, wywodzących się od wspólnych przodków.

Tendencja do zbliżenia ze Spartanami była spowodowana pewnym (zewnętrznym) podobieństwem praw spartańskich i żydowskich, w szczególności w odniesieniu do cudzoziemców. Jak powstał ten związek? Według wiarygodnej hipotezy Willricha (Juden u. Griechen vor der makk. Erhebung, Gottingen, 1895, 43-44) to zbliżenie zostało dokonane przez żydowskiego interpolatora Hellanikosa z Lesbos, greckiego historyka V wieku.

Hellanikos (fr. 2 Muller) wspomniał o Udei (Udaiosie) wśród starożytnych bohaterów Sparty. Ze względu na współbrzmienie interpolator nie mógł nie widzieć w Spartach przodków Spartiatów, a Udei (Udaios) został utożsamiony z Judeą (Judaios), przodkiem-eponimem Żydów. Jeszcze ważniejsze było dla Żydów udowodnienie, że są oni, w każdym razie, wyżej według pochodzenia niż miejscowa ludność Egiptu - rdzenni Egipcjanie. Zrobienie tego było dla nich bardzo łatwe. Mogli się oni powołać na dokument, ich zdaniem, prawie współczesny - na Biblię, gdzie jest napisane: 1) że Żyd Józef już w starożytności był de facto władcą Egiptu; 2) że Bóg zdecydowanie stał po stronie Żydów przeciwko Egipcjanom i przez szereg kar (nawiasem mówiąc, zesłał na  Egipcjan skórną chorobę) i zmusił ich, by pozwolili Żydom opuścić Egipt, krótko mówiąc - ten historyczny dowód pokazuje, że Żydzi – naród, jeśli nie bardziej starożytny, to w każdym razie od czasów starożytnych był bardziej szanowanym narodem, niż Egipcjanie.

Co prawda, w egipskich przekazach nie znaleziono niczego, co by potwierdzało świadectwo Biblii; ale tutaj powiadano o tym, że Egipt był przez długi czas pod rządami azjatyckich koczowników - nomadów - Hyksosów. Jak wiadomo, Żydzi byli także azjatyckimi koczownikami; dlatego Hyksosi i Żydzi są jednym i tym samym i nawet z egipskich źródeł jest jasne, że Żydzi byli kiedyś gospodarzami Egiptu.

W starożytności taki sposób wzbudzania do siebie szacunku nie był czymś wyjątkowym. Każde greckie miasteczko, w walce ze swoimi sąsiadami próbowało za pomocą starożytnych przekazów udowodnić, że jego obywatele od wieków są ze znakomitych rodów i sprawiedliwi, podczas gdy ich przeciwnicy pochodzą od łajdaków i szumowin społeczeństwa. Przy tym żadna ze starych opowieści nie została odrzucona jako fikcja: starodawność była gwarancją prawdziwości. Zmieniały się tylko drobne szczegóły, grupowanie i wyjaśnienie faktów, dokonywano porównań i identyfikacji, w wyniku czego możliwe było udowodnienie wszystkiego, co było tylko pożądane. Podobnie postąpili w tym przypadku i Żydzi, tak samo odpowiedzieli im ich przeciwnicy.

Nie odrzucili oni źródła tradycji żydowskiej, ale tylko je poprawili. „Bóg, który zesłał na Egipcjan chorobę skóry, zmusił ich, by pozwolili Żydom opuścić Egipt”. „Zmusił ich, aby pozwolili opuścić” jest wyraźnie żydowską wersją: w rzeczywistości bogowie, zsyłając na Egipcjan chorobę skóry, zmusili ich do wypędzenia Żydów z Egiptu. Za co wypędzić? Oczywiście, rozumowali przeciwnicy Żydów, modernizując starożytność według wzorca wydarzeń z ich czasów, za to, że żydowski kult obrażał egipskich bogów. W takiej formie znajdujemy opowieść o exodusie Żydów z Egiptu u najstarszego historyka, który pisał na ten temat, Hecateja Abdersky'ego.

Egipski kapłan Maneton, szczególnie wrażliwy na żydowską wersję, poszedł jeszcze dalej: „Bogowie nasłali na Egipcjan chorobę skórną” ... Na jakich Egipcjan? Oczywiście na tych, którzy popełnili grzech, a nie na sprawiedliwych! Ale przecież to Żydzi popełnili grzech ... A więc, Egipcjanie, dotknięci przez chorobę skóry, byli Żydami: było to w pełni zgodne z rozpowszechnionym w czasach Manetona oskarżeniem Żydów o cielesnej nieczystości. Tak więc, bogowie zesłali na złodziei z grona Egipcjan chorobę skóry i zmusili ich w ten sposób do wypędzenia z Egiptu; ci wygnani egipscy złodzieje zostali później nazwani Żydami.

Pozostało wyjaśnić, jak w Egipcie mógł zajmować wybitne stanowisko Żyd Józef. Maneto wyjaśnia to widocznie w ten sposób: przywódcą złodziei – Egipcjan był egipski kapłan Ozarsif. Kiedy wygnańcy przyjęli kult Jahwe, on odłączył ze swego imienia część, pochodzącą od egipskiego boga Ozyrysa i zastąpił go Jahwe: z Ozarsifu stał się Józef. Ponieważ dodatkowo Maneto pomylił Józefa z Mojżeszem, to u niego imię Ozarsif nosił Mojżesz.

W ten sposób niskie pochodzenie narodu żydowskiego stało się udowodnionym faktem i od tego czasu ta wersja stała się powszechnie uznaną w nauce grecko-rzymskiej. Wellhausen (Isr. U. Jud. Gesch. 4, 12) uważał, że wyobrażenie o Żydach, jako narodzie - zbieraninie o niskim pochodzeniu wynikło na skutek powszechnego prozelityzmu - Żydzi przyjmowali do swego środowiska ludzi  najniższego pokroju. Ale widzieliśmy już, że żydowski prozelityzm miał najbardziej ograniczone rozmiary; dlatego wyjaśnienie Wellgausena odpada.

W rzeczywistości to oskarżenie jest wynikiem tylko co rozważanej polemiki, prowadzonej pod znakiem złości i nienawiści do Żydów; jak widzieliśmy (s. 47 i nast.), antysemici dokładnie studiowali Biblię dla własnych celów; a w samej Biblii (jak wskazał Shtegielin, o.s., 14, prz. 1) mówi się o tym, że wraz z Żydami opuściło Egipt ​​„mnóstwo różnych ludzi” (epimiktos polos Exod. 12, 38) i dalej obok synów Izraela wspomina się o „uciekinierach - szumowinach społeczeństwa” (Lb 11, 4), i to mogło dla antysemitów starożytności służyć jako dodatkowy dowód niskiego pochodzenia Żydów. Celsus, filozof platoński II w. podsumował tę całą polemikę; jego rozważania  mogą służyć jako dowód tego, że oskarżenie Żydów o niskim pochodzeniu powstało dokładnie w ten sposób, jak wskazaliśmy. On nie obala autentyczności Biblii, ale wskazuje jedynie na to, że w żydowskim przekazie istnieje rzekomo „wiele ciemnych i dwuznacznych słów, owianych tajemnicą i ciemnością” i dlatego „Żydom udaje się je wytłumaczyć, jak im się podoba, rozmawiając z ignorantami i głupcami”; niestety „przez tak długi okres czasu nikt nawet nie zajął się obaleniem ich interpretacji”.

Żydom naprawdę udaje się udowodnić, że ich pochodzenie sięga głębokiej starożytności: w rzeczywistości „swój ród wywodzą oni od żyjących w głębokiej starożytności ... szarlatanów i włóczęgów (aluzja do exodusu Żydów)”! Jego ostateczny wniosek jest taki: Żydzi – to są zbiegli niewolnicy egipscy.

Próba udowodnienia przez Żydów swego wysokiego pochodzenia była z góry skazana na niepowodzenie, ponieważ „azjatyccy barbarzyńcy” z punktu widzenia starożytności, w żaden sposób nie mogą się równać, gdy chodzi o pochodzenie rodów, z Hellenami.

Dlatego Żydzi najczęściej podążali inną drogą; jak widzieliśmy, przyjmowali oni demokratyczny punkt widzenia i udowadniali, że pochodzenie nie ma w ogóle żadnego znaczenia: najważniejszą rzeczą jest sprawiedliwość i mądrość. A wyjątkowa i niedościgniona mądrość i sprawiedliwość żydowskiej Biblii była oczywiście aksjomatem dla Żydów. Przykładem żydowskiej zarozumiałości może służyć p. 218 III Księgi Sybilli – żydowskiego pseudoepigrafu epoki egipskiej.

Żydzi są „plemieniem najbardziej sprawiedliwych ludzi, którzy zawsze myślą tylko o dobrych i szlachetnych czynach”. Nie zajmują się bezczynnymi rzeczami (do tej kategorii art. 221-229 obok badania zachowania się ptaków itd. (auspicje, ros. – птицегадание) została również zaliczona cała starożytna nauka - astronomia, fizyka itd.), „ponieważ te zajęcia tylko męczą ducha, nie przynosząc człowiekowi żadnej korzyści”…„ Nie, oni myślą o sprawiedliwości i cnocie, nie ma u nich korzyści, powodującej śmiertelnikom tysiące kłopotów, wojny i niekończący się głód. Mają dokładne wagi i miary w miastach i wioskach, nie zajmują się kradzieżami i rabunkiem, nie oszukują się nawzajem podczas rozgraniczania (podziału) ziemi, bogaci nie gnębią biednych itd. itd.” Podobnie w Psalmie 119 (w. 99) Żyd, który skosztował nauki greckiej, wykrzykuje: „Jestem mądrzejszy od wszystkich, którzy mnie uczyli!”.

I tutaj pycha była przesadzona. Po zapoznaniu się z grecką nauką Żydzi musieli się upewnić, że te zasady moralne, które były podane w Biblii, były również dorobkiem greckiej filozofii. Jednak od Żydów, którzy awansowali, otaczające ich antysemicko usposobione środowisko wymagało, jeśli nie byli w stanie udowodnić wyższości swojej kultury, aby uznać ją za gorszą i albo zostać Hellenami do końca, albo wycofać się z życia publicznego. Udowodnienie wyższości swojej kultury było dla Żydów kwestią życia i śmierci. I przy żydowskiej pomysłowości i sprytności takie dowody zostały szybko znalezione.

Żydowski historyk Eupolem, który mieszkał w Palestynie w epoce powstania Machabeuszy, według słów Klementa (Klemensa) i Euzebiusza, „mówi, że Mojżesz był pierwszym mędrcem i jako pierwszy dał Żydom alfabet; od Żydów przejęli go Fenicjanie, a Grecy od Fenicjan. On również po raz pierwszy ułożył prawo pisane, które przekazał Żydom” (fr. 1 Fr.). O tym, że Mojżesz był założycielem wszelkiej mądrości, byli zgodni wszyscy żydowscy publicyści: przyboczny egipskiego króla Ptolomeusza VI Filometora, znany ze swego judofilstwa, żydowski filozof Aristobul, który poświęcił swój utwór temu królowi, udowadniał, że Pitagoras, Sokrates i Platon zapożyczyli swe nauki od Mojżesza (Eus pr. er. XIII, 12), nawet Homer i Heziod czerpali od Mojżesza. Ta nauka, którą przypisuje się Heraklitowi, była już na długo przed nim odkryta przez Mojżesza (Philo, quis rer. Div. Her. 43). Mojżesz na długo przed tym stoikami doszedł do stoicyzmu (Philo, de migr. Abr. 23).

Oczywiście, argumenty tych publicystów były mało przekonujące dla Greków; bardziej sprytni i bardziej szowinistycznie nastawieni dziennikarze wydali szereg „dzieł żydowskich pod maską pogańską”, przedstawiając za autorów tych utworów Egipcjan lub Greków, niekiedy sławnych pisarzy greckiej starożytności, i wkładając im w ustach słowa, świadczące o wyższości żydowskich idei religijnych lub przyznając dla Żydów prawo pierwszeństwa w nauce.

Szczególnie interesująca jest praca, która doszła do nas we fragmentach, napisana przez nieznanego egipskiego Żyda i wsadzona w usta egipskiego kapłana Artapana. „Abraham”, - mówi on (fr. 1 Fr.), „przybył do Egiptu wraz z całą swoją rodziną i nauczył egipskiego króla Faretotę astrologii”. „Józef był organizatorem całego kraju egipskiego. Przed nim Egipcjanie nie mieli ustalonych granic ziemi i wskutek tego, ze ziemia nie była podzielona, ​​silni uciskali słabych. Józef był pierwszym, który podzielił ziemię na działki, umieścił znaki graniczne i większość ziemi, która leżała odłogiem, uczynił zdatną do obróbki, przy czym część gruntów ornych rozdał kapłanom” (fr. 2 Fr. _ 2). „Grecy nazywali Mojżesza Muzajosem (ros. - Мусеем)”.

Ten właśnie Mojżesz był nauczycielem Orfeusza (fr. 3 ks. 4; według greckiej legendy Muzajos (ros. – Мусей) był nie nauczycielem, ale uczniem Orfeusza). „Kiedy Mojżesz dorósł, nauczył Egipcjan wielu przydatnych rzeczy: budowy statków, maszyn do układania kamieni, egipskiego uzbrojenia, narzędzi do nawadniania i sprzętu wojskowego; wymyślił także filozofię” (fr. 3 Fr. _ 4).

Dalej, Artapan przypisuje wynalazek egipskiej religii Mojżeszowi, a następnie kontynuuje: „Mojżesz był czczony przez kapłanów na równi z bogami, dali mu imię „Hermes”, ponieważ dał im tłumaczenie („germeneę”, „hermeneę”) hieroglifów” (fr. 3 Fr. _ 6). Następnie Mojżesz organizuje zwycięską wyprawę do Etiopii. „Etiopczycy, choć byli wrogami, to tak bardzo pokochali Mojżesza, że przejęli od Niego obyczaj obrzezania i to nie tylko oni, ale też wszyscy kapłani egipscy” (fr. 3 ks. 10; według przeciwstawnego poglądu antysemitów, Żydzi przeciwnie, przejęli obrzezanie od egipskich kapłanów). „Mojżesz uderzył Nil swoją laską i rzeka stała się tak pełna wody, że zalała cały Egipt. Odtąd biorą początek wylewy Nilu” (fr. 3 Fr. _ 28).

Dalej, cały szereg nauk moralnych i przepowiedni w duchu religii żydowskiej został opublikowany pod imieniem starożytnej greckiej prorokini Sybilli; szereg pouczających wierszy o tej samej naturze został umieszczony w ustach Fockilida, Ajschylosa, Sofoklesa, Eurypidesa, Filemona i Menandra, dokonano rozległych interpolacji w dziełach historyków - Theopompusa, Gellanika, Hecateya i innych. *

* Zobacz Schürer, str. 553-629.

I do tych podróbek nie można podchodzić z miarą i oceną naszych czasów. Zarówno pseudo-epigrafia, jak i interpolacje były szeroko rozpowszechnioną techniką w literaturze starożytnej, na co duży wpływ miał brak prasy drukarskiej. W czasach starożytnych najczęstszym zjawiskiem było publikowanie książki pod jakimś głośnym, obcym imieniem, zwłaszcza pod imieniem pisarza zamierzchłej starożytności. Szczególnie modne było ono po to, aby promować nowe nauki religijne. Tak więc, nauki religijnej szkoły orfickiej zostały opublikowane pod imieniem mitycznego Orfeusza itp. W ten sam sposób interpolacje w celu politycznym lub religijnym były zwykłym zjawiskiem w literaturze starożytnej, poczynając od Homera (niektóre części „Katalogu Statków” zostały z pewnością wstawione później, w epoce Lizystrata, w celach politycznych).

W ten sposób żydowscy pisarze tylko podążali za ustaloną wszędzie literacką manierą - nie byli oni lepsi ani gorsi od innych. Ich następcy, pisarze chrześcijańscy, poszli w ich ślady. Słowa Józefa Flawiusza o Jezusie (Atn. XVIII, 33) są niewątpliwie tendencyjną interpolacją chrześcijańską. Tak więc, trzeba mieć skrajnie stronnicze poglądy, aby zobaczyć w tych fałszerstwach jakąś szczególną żydowską cechę szczególną, jak postępuje, na przykład Beck (Boeckh, Gr. Trag. Princ. s. 146), mówiąc: żydowscy uczeni sfałszowali wiele wierszy najsłynniejszych poetów greckich z powodu braku skrupułów, a nie pobożnej przewrotności, charakterystycznej dla natury żydowskiej. (impia magis q. pia fraude, hebraerum nat. insita).

Jeśli odłożymy na bok rozumowania moralizujące i oceniające, to Freudenthal (s. 189-194) ogólnie ma rację, mówiąc na ten temat: „Każdy czas i jego dzieła powinny być rozpatrywane zgodnie z jego własnymi zasadami, obcych miar nie stosuje się ... Pseudoepigrafia przeniknęła do hellenizmu żydowskiego z Grecji. Starożytna literatura żydowska nie zna pseudoepigrafów ... U Greków, wręcz przeciwnie, sztuka literackiego fałszerstwa była tak stara jak ich proza. Pierwszym, który puścił ją w obieg, był nie kto inny, jak sam szlachetny Solon (Piut. Sol. 10), który dla celów patriotycznych interpolował Homera.

Za nim podąża osławiony Onomakryt, który zgodnie ze starożytną tradycją nie tylko był winny tego samego przestępstwa w stosunku do Homera, ale także napisał hymny, przepowiednie i wyrocznie, fałszywie przypisując je Orfeuszowi i Muzajosowi (ros. – Мусею); jego oszustwo zostało odkryte i został on wydalony przez Hipparcha. Ale po Onomakrycie literatura ta tak się bardzo rozprzestrzeniła, że ​​Herodot przez nią często był oszukiwany; Arystofanowi dawała ona materiał dla jego bardzo wesołych żartów, a Platonowi - dla gorzkich skarg. Ale czy można porównać pseudoepigrafię z czasów Herodota i Platona z absurdalną, szarlatańską pseudoepigrafią czasu aleksandryjskiego, której pochodzenie zawdzięcza próżności, chciwości i intrygom partyjnym?..

Nie ma ani jednej interpolacji, dokonanej przez żydowskiego hellenistę, nie ma ani jednej pseudo-epigrafii, która nie miałaby greckiego prototypu w interpolacjach poetów i prozaików, w fałszywych listach, dekretach, wyroczniach i przepowiedniach, w wierszach orfickich i sybillińskich, w sfałszowanych dziełach lirycznych, dramatycznych i gnomicznych, w pracach religijnych, historycznych i filozoficznych. Wystarczy wyobrazić sobie przynajmniej nieskończoną liczbę tak obciążonych wpływem chrześcijańskich pseudoepigrafów, apokryficznych ewangelii i Dziejów Apostolskich, fałszywych objawień i listów aż do dekretu Izydora i jeszcze późniejszych fałszerstw”.

Na próżno tylko Freudenthal, zaślepiony żydowskim nacjonalizmem, twierdzi, że żydowska literatura starożytna nie zna pseudoepigrafów: cały Pięcioksiąg, ponieważ przypisywany jest przez jej autorów Mojżeszowi, - to ogromny pseudoepigraf, a raczej trzy lub więcej pseudoepigrafy, wykonane w różnym czasie i celowo przypisywane przez ich autorów jednemu i temu samemu człowiekowi - Mojżeszowi. Tak więc, Żydzi byli nie lepsi, ani nie gorsi od Greków: pseudoepigrafia jest charakterystyczna dla obyczajów literackich całej starożytności.

Poważniejszą jest kwestia bezpośredniego fałszowania, notorycznym, na niczym nie opartym wymyślaniu faktów historycznych. Tutaj nie można już powoływać się na grecką literaturę historyczną, w której, co prawda, zwykłym zjawiskiem było żonglowanie przypadkowymi analogiami, naiwne etymologie, lekkomyślne, nienaukowe wnioski i uogólnienia itp., ale świadome  wymyślanie faktów historycznych jednak nie było zwyczajne. Przeciwnie, przedstawiciele świeckiej historiografii żydowskiej, wszyscy, z wyjątkiem tylko jednego Demetriusza, są oskarżani o takie zniekształcenia, przy czym takie oskarżenia jest rzucane im nie tylko przez uczonych, odnoszących się do Żydów bez współczucia, ale także takich nacjonalistycznie nastawionych żydowskich uczonych jak Freudenthal; i on charakteryzuje pracę tych historyków jako „bezowocne wymysły”, jako „odwzajemniające kłamstwa”, jako „śmiałe wymysły i wnioski”.

Biorąc pod uwagę wysoką wartość naukową książki Freudenthala, a także faktu, że od niego, jako nacjonalistycznie nastawionego Żyda, najmniej można oczekiwać zbyt ostrego stosunku do historyków żydowskich, to jego opinia w naszym pytaniu zyskuje szczególną wagę. Dlatego przed przystąpieniem do analizy kwestii fałszerstwa żydowskiego, konieczne jest zapoznanie czytelnika ze światopoglądem Freudenthala.

Freudenthal, jak już powiedziałem, jest nacjonalistą, ale nacjonalistą, którego doświadczenie trzech tysięcy lat historii żydostwa niczego nie nauczyło. Opiera się on całkowicie na punkcie widzenia „narodów-gospodarzy”, zgodnie z którym wyróżniającymi się cechami narodowości są ich własne terytorium, ostro różniąca się od innych ich własna kultura i przede wszystkim swój język. „Język - to nie tylko narzędzie myślenia, ale także jego źródło. Gdy tylko wody tego źródła wysychają i stają się mętne, to już nie może kwitnąć wolny i piękny rozwój duchowy. (Własny) język narodu – to  źródło całego jego życia duchowego” (str. 195).

Dlatego Freudenthal odnosi się z sympatią tylko do żydostwa z najstarszej epoki; żydostwo hellenistyczne, które w istocie nie miało ani własnego terytorium, ani ostro rozgraniczonej kultury, ani własnego języka, - z jego punktu widzenia, to tylko zagubione stado: różnica między freudentalowską filozofią żydowskiej historii a filozofią Biblii jest tylko taka, że ​​dla twórców Biblii grzech Żydów polega na odejściu ich od Jahwe, a dla niego – w odejściu od języka hebrajskiego.

Ale z drugiej strony Freudenthal - to bezpośredni spadkobierca Eupolema, Artapana i im podobnych: i on mocno wierzy, że Żydzi pod względem moralnym są niezmiernie wyżsi niż wszystkie inne narody (przynajmniej starożytności). Dlatego zadanie książki Freudenthala jest dwojakiego rodzaju: 1) wykazać, że pisarze hellenistyczno-żydowscy byli odrzutami żydostwa, i 2) wykazać, że nawet te odrzuty w kategoriach moralnych ani trochę nie były gorsze niż społeczeństwo greckie, które po wciągnięciu ich do swojej kultury, zanieczyszczało ich niepokalaną żydowską duszę przez obrzydliwość helleńską („Die Mehrzahl d. jud. Hellenisten verfielle w Fehler der entart. Griechlinge”, s. 198).

Aby udowodnić pierwsze twierdzenie, Freudenthal twierdzi, że prawdziwa literatura żydowska (w języku hebrajskim) jest obca nawet pseudoepigrafii, podczas gdy literatura żydowsko-hellenistyczna jest pełna kłamstw i fałszerstw. Aby udowodnić drugi punkt, próbuje on pokazać, że wszystkie te wady, które są charakterystyczne dla Żydów hellenistycznych - są one wspólne dla całej literatury hellenistycznej. Dowody pierwszego twierdzenia, jak zobaczymy, są nieprzekonujące; drugie twierdzenie Freudenthal udowodnił faktami, ale ponieważ hellenistyczni Żydzi, wbrew opinii Freudenthala, nie są odrzutami (śmieciami), ale najlepszymi przedstawicielami żydostwa, to i te fakty nie dają prawa do wyciągania wniosków na temat moralnej wyższości Żydów nad Grekami.

Freudenthal obwinia żydowską historiografię za kłamstwa i zmyślanie faktów. Oczywiście, z powodu utraty ogromnej większości dzieł historycznych starożytności, w większości przypadków trudno jest ocenić, co zostało zapożyczone z niewiarygodnego lub słabo rozumianego źródła, co jest wynikiem niewystarczająco rygorystycznych metod naukowych, a co jest celowym zmyślaniem, kłamstwem. Tym niemniej jednak, dla żydowskiej historiografii, jak podkreśla sam Freudenthal, jej związek ze źródłami pierwotnymi nie został jeszcze całkowicie stracony.

Tak więc, jeśli pseudo-Artapan twierdzi, że Abraham wynalazł astrologię, to być może on (przez anonimowego historyka Samarytanina) wraca do Burrosa: jedyną spekulacją Artapana jest dowolna identyfikacja „sprawiedliwego męża” Berrosa z Abrahamem na podstawie bardzo chwiejnych rozważań chronologicznych - częste zjawisko dla ery synkretyzmu religijnego, kiedy tysiące umysłów było zajętych identyfikowaniem bogów i bohaterów różnych religii (Freudenthal, 94).

Dokładnie w ten sam sposób Mojżesz był utożsamiany z Hermesem, który już wcześniej był zbliżony z egipskim Totem. Hermes - to słowo współbrzmi z „hermeneut” (naiwna etymologia charakterystyczna dla hellenizmu) i oznacza „tłumacz” (Artapan, fr. 3 Fr. _ 6). Mojżesz nazywany jest także tłumaczem woli Bożej (Wyjście 4, 12, 20, 19); a więc, Mojżesz i Hermes są tą samą osobą. Opierając się na tej samej etymologii, Mojżesz został zidentyfikowany też i z Muzajosem.

Tak więc Artapan uznał siebie za uprawnionego do przypisywania Mojżeszowi wszystkiego tego, co egipska legenda przypisywała Thothowi-Hermesowi. Dokładnie tak samo nie żydowska historiografia, ale sama nauka grecka od czasów Herodota nie przestawała wskazywać, że cała kultura grecka, a w szczególności alfabet, została zapożyczona ze Wschodu, a ponieważ dla Żydów było to aksjomatem, że ze wszystkich narodów Wschodu oni byli narodem najstarszym i najbardziej kulturalnym, to, oczywiście, wyciągnęli oni stąd wniosek, że są wynalazcami całej kultury (Freudenthal, 117, 192), wniosek tym bardziej dla nich konieczny, że tylko uznanie nauki helleńskiej, wywodzącej się z żydowskiej, dało im prawo, aby nią się zająć, pomimo tego, że była ona obca Prawu żydowskiemu (P. Kruger, s. 20-21).

Tak więc, większość tak zaskakujących nas informacji żydowskiej historiografii, nie są kłamstwami, ale wynikiem prac naukowych według metod, ustalonymi w greckiej nauce: drogą religijno – synkretycznej metody identyfikacji, naiwnej etymologii itd. Nie ma wątpliwości, że tak samo również było i z tymi tematami, których źródła są dla nas stracone: można, jeśli chcemy, ośmieszać te naukowe zabiegi, ale nikt nie daje prawa do oskarżania żydowskiej historiografii w świadomym kłamstwie.

Tak więc, również i w tym przypadku Żydzi nie byli gorsi ani lepsi niż ich otoczenie. Kierując się patriotycznym uczuciem i pałając życzeniem, aby wszelkimi sposobami wywyższyć swój naród, robili oni to samo, co Miletyńczycy dla gloryfikacji Miletu, Macedończycy dla gloryfikacji Macedonii, a później i Rzymianie dla gloryfikowali Rzymu (legenda o założeniu Rzymu przez Trojańskiego Eneasza itd.). Ale quod licet Jovi, non licet bovi; Żydom, temu „narodowi urodzonemu dla niewoli”, nie wypadało z punktu widzenia Greków i Rzymian robienia tego, co było dozwolone dla ich „gospodarzy”. Jest zatem jasne, że cała gałąź literatury żydowskiej powinna była wywołać i wywołała polemikę w świecie grecko-rzymskim. Hellenistyczny Żyd naszych czasów Theodore Reinac (Textes d'auteurs grecs et romains, Paryż, 1895, préface, XII) mówi: „Zamiast skromnie się cieszyć z przypadkowych zbiegów okoliczności między ich religią a filozofią Greków, Żydzi pretendują do tego, że cała hellenistyczna mądrość ma za  źródło Pięcioksiąg; a zatem Platon, Arystoteles i Zeno okazują się plagiatorami Mojżesza. Oczywiście, ta pretensja powinna była wyprowadzić z równowagi dumę hellenistycznego społeczeństwa, które nie życzy, aby pouczała go maleńka grupa barbarzyńców, która tylko co pojawiła się na scenie i o której nikt nie słyszałem przed Aleksandrem” ...

Polemika starożytnych próbowała wywrócić teorie żydowskie: to nie nauka grecka ma za źródło Biblię, ale przeciwnie, wszystkie nauki żydowskie są zapożyczone przez nich od innych narodów. „Jeśli Żydzi”, - mówi Celsus (u Orygenesa, str. Cels V, 43), są dumni z tego, że są rzekomo poświęceni dla najwyższej mądrości… (to się mylą), ponieważ od dawna wiadomo, że nawet ich nauczanie o niebie (Celsus myli kult nieba z monoteizmem. - S. L.) jest zapożyczone: nie wspominając już o innych narodach, jest to od wieków znany pogląd Persów, jak świadczy Herodot (I, 131) ... Nie należy uważać ich także za ludzi bardziej świętych od innych, dlatego, że są poddawani obrzezaniu: w tym ich poprzednikami są Egipcjanie i Kolchowie (ros. – колхи).

Podobnie w abstynencji od mięsa wieprzowego ich poprzednikami są Egipcjanie, którzy ponadto powstrzymują się przed spożywaniem mięsa kóz, owiec, krów i ryb ”.

W podanej literaturze żydowskiej Żydzi są przedstawiani jako najmądrzejszy i najbardziej utalentowany naród. Antysemiccy polemiści twierdzili przeciwnie - Żydzi są tępi, niewykształceni i łatwowierni. Apolloniusz Molon po raz pierwszy wysunął oskarżenie, przyjęte również i w obecnej literaturze antysemickiej: „Żydzi – są najbardziej tępi ze wszystkich barbarzyńców i dlatego są oni jedynym narodem, który nie zrobił ani jednego użytecznego praktycznego wynalazku” (fr. 27, DR).

„Żydzi nie wyłonili ze swojego środowiska ani jednego niezwykłego lub wybitnego człowieka ani w dziedzinie nauk praktycznych, ani w dziedzinie (teoretycznej) mądrości” - powtarza w ślad za nim słynny Apion (Apion, fr. 63 DR _ 6). „Żydzi nie stworzyli niczego nadzwyczajnego” – wtóruje im Celsus (fr. 88 R, 8). W ten sposób, wzięta rzekomo z życia obserwacja, że ​​Żydzi nie wyłonili ani jednego wybitnego niezależnego naukowca i że cała ich kultura jest zapożyczona, jak musiał przyznać Shtegielin (s. 25), w rzeczywistości powstała zatem tylko w wyniku polemicznej zapalczywości.  

Jedynie pod jednym względem polemika hellenistyczna, mówiąc o żydowskiej tępocie, słusznie zauważyła specyfikę żydowskiej psychologii. Jak widzieliśmy powyżej, żydowska Sybilla z dumą oświadczała, że ​​Żydzi nie zajmują się rzeczami próżnymi, niepotrzebnymi, jakimi jej zdaniem są nauki przyrodnicze i sztuki: wszystkie myśli Żydów były zwrócone na naukę o cnocie. Właśnie  to zawężenie, ta pedanteria i niezdolność do zapalenia się harmonijnym związkiem zjawisk i pięknem form w naturze i sztuce, niezależnie od jego korzyści dla samodoskonalenia, tę estetyczną  ograniczoność i brak żaru serca, Grecy nazywali „chłodem, oziębłością”, psychrotes.

Pod pojęciem „chłodu, oziębłości” Grecy najwyraźniej również rozumieli i odporność na czary miłości, dlatego Meleager z Gadaru, elegijny poeta drugiego wieku w żartobliwym wierszu uważa za ​​konieczne podkreślić, że Żydzi, mimo całej ich „oziębłości”, są pod tym względem nieskazitelni. Zwracając się do swojej byłej kochanki, która najwyraźniej dołączyła do grona sebomenoi, mówi tak: (fr. 24 R).

Czuła Demo! Powiedz: kto w twoich ramionach rozpala
Twoim ciałem swoje ciało?
Serce pękło w piersi!
Widocznie, miłość do szabatu cię ogarnęła ... Nie dziwię się:

I wśród zimnych sobót króluje żarliwy Eros!

Нежная Демо! Скажи: кто в объятьях твоих разжигает
Тело тобою свое? Сердце порвалось в груди!
Видно, к субботе любовь охватила тебя... Не дивлюсь я:
И средь холодных суббот царствует пылкий Эрот!

Podobnie późny pisarz Rutily Namatian (De reditu suo), podkreślając w wersetach 385-386 ślepotę Żydów na piękno natury, nazywa Żydów:

Głupich teorii źródło, z zimną * sobotą na sercu,
Serce jeszcze zimniejsze niż ich religia.

Глупых теорий источник, с холодной* субботой на сердце,
Сердце же еще холодней самой религии их.

Wreszcie, w łatwowierności i ignorancji Żydów obwiniał Mnasey Patarsky (fr 19 R), Celsus (fr. 88 R, 4; Orig. C. Cels. IV, 33), Horacy (Sob. I, 597 kl. Credat Judaeus Apella) i, jeśli wierzyć Ammianusowi Marceline, cesarz-filozof Marek Aureliusz (Rer, gest. 22, 5, 5).

Ale starożytni znaleźli jeszcze jeden dowód bezpodstawności żydowskich pretensji, szczególnie interesujący dla nas, ponieważ w historii Rosji jest przypisywany księciu Włodzimierzowi Świętemu: oczywiście przeniknął on do rosyjskiej tradycji z Aleksandrii za pośrednictwem Bizancjum. Apion (s. 63 C R) mówi: „Dowodem na to, że żydowskie prawa nie wyróżniają się sprawiedliwością, ani że Bóg nie jest czczony przez Żydów jak należy, może świadczyć to, że oni sami (nie osiągnęli władzy), ale są niewolnikami różnych narodów i że na ich miasto spadły wszystkie możliwe nieszczęścia”. Idąc za nim, Celsus (fr. 88 R, 11) zauważa: „Niepodobno też, żeby Bóg wyróżniał ich i kochał bardziej niż inne narody, albo żeby mieli oni wyłączny przywilej otrzymywania bezpośrednich poleceń z nieba, lub żeby ich kraj był szczególnie błogosławiony. Każdy widzi, jaki jest ich los i ich kraju”.

  1. „Żydowska nikczemność”

Już wcześniej mówiłem o wypracowanej przez Żydów zdolności do niereagowania natychmiast, odruchowo na nanoszone im zniewagi. Takie zachowanie, z punktu widzenia starożytnej moralności, było niegodne wolnego człowieka; tylko niewolnicy mogą tak postępować. Stąd powstała nazwa Żydów jako urodzonych niewolników. I tak, Apion (fr. 63, DR _ 5) mówi, że Żydzi byli stale niewolnikami tego lub innego narodu, Ciceron (de provinc. Konsul V, 10) nazywa Żydów „narodem, urodzonym dla niewolnictwa”, Tacyt (Hist., V, 8) nazywa ich „najbardziej pogardzanymi niewolnikami”. W wyniku połączenia tego poglądu na Żydów z bajkami o exodusie z Egiptu, otrzymano imię Żydów jako „niewolnicy, uciekający z Egiptu” (Celsus, fr. 88 R _ 8; Orig. C. Cels. IV, 31). W Księdze „Judyty”, przedstawiającej, jak widzieliśmy w czasach perskich, okoliczności epoki grecko-rzymskiej, oba te oskarżenia zostały włożone do ust Persów: dwa razy (14,13; 14,17) Żydzi są pogardliwie nazwani „niewolnikami”, a raz nawet „Narodem (niewolników, którzy uciekli) z Egiptu” (6, 5).

Jest więc rzeczą naturalną, że ta osobliwość charakteru żydowskiego wzbudziła żywą pogardę ze strony Greków. I tak, z oświadczenia Józefa Flawiusza, dowiadujemy się, że Aleksander Yanney nie chciał brać syryjskich najemników do swojej służby, z powodu wrodzonego obrzydzenia Syryjczyków wobec Żydów. Ponadto, jak donosi Plutarch (Anton. str. 36), Rzymianie nigdy nie pozwolili sobie na obrażanie królewskich osobistości i oddawanie ich na publiczną egzekucję: jedynym wyjątkiem był żydowski król Angigon, który był haniebnie przeprowadzony przed tłumem, a następnie ścięty. Syn Augusta, Guy, podczas swojej podróży przez Wschód, pominął Jerozolimę, a August wkrótce pochwalił jego zachowanie. (Mommsen, Rom. Gesch, V, 498).

Ciekawe jest zachowanie Wespazjana i Tytusa po trudnym zwycięstwie nad Jerozolimą. W Rzymie zwyczajem było nadawanie przywódcom wojskowym tytułów, z nawiązaniem do imienia tego narodu, nad którym oni odnieśli zwycięstwo: na przykład zwycięzca Dakijczyków otrzymał tytuł Imperator Dacicus, zwycięzca Germanów - imperator Germanicus, itd. Zwycięstwo nad Żydami było jednym z najtrudniejszych zwycięstw, pierwszorzędnym wyczynem wojskowym, o czym świadczy sam Tytus w inskrypcji na wzniesionym łuku triumfalnym (CIL. VI, 944). Dlatego słusznie zaproponował on tytuł imperator Judaicus i triumf. Ale kiedy przyjęli tytuł Imperator i urządzili uroczysty triumf, to tytułu Judaicus kategorycznie nie przyjęli (Dio Cass. Fr. 109 R, 7). Bez względu na to, jak pochlebnym byłoby być czcigodnym za zwycięstwo nad Żydami, którzy walczyli z odwagą rozpaczy, to noszenie tytułu Judaicus - „żydowski” - było zbyt wstydliwe!*

Ślady takiej postawy wobec Żydów znajdujemy również w literaturze żydowskiej tego czasu. W Księdze Judyty (8, 23) czytamy: „Będziemy niewolnikami wśród pogan i będziemy obiektem naśmiewania się i zniewag naszych gospodarzy”. W Księdze Estery (3,6) Haman, nadworny perskiego króla, ale według jednej z wersji Macedończyk (tak zwana była grecka klasa rządząca w Egipcie) chce ukarać Mardecheusza za to, że nie darzy go należnym szacunkiem. „Ale jemu (Hamanowi) wydawało się wstydliwym, aby położyć rękę na samym Mardocheuszu, ponieważ powiedziano mu, do jakiego narodu należy Mardocheusz”.

Dlatego Żydzi – to ulubiony cel do wyśmiewania się. Szydzą z nich podczas ich spotkania; są oni ulubionymi postaciami na scenie pantomimy. Rabbi Abbagu z Cezarei w Midrasz echa Rabbati (wprowadzenie - 17, cytowany przez Bludau, str. 54) opowiada, że poganie wyśmiewają Żydów w teatrach i cyrkach. Opowiada o wszelkiego rodzaju głupich i gorzkich żartach i błaznowaniu, które zazwyczaj można usłyszeć pod adresem Żydów ze sceny mimów. Philo opowiada, że żydowski król Agryppa, który przybył do Aleksandrii, został poddany wszelkiego rodzaju obelgom i ośmieszeniom, pobranym z pantomimy. Następnego dnia została wystawiona pantomima o królu żydowskim, w której oba ulubione rodzaje pantomimy - „Żydzi” i „król” - zostały połączone w wizerunku żydowskiego króla. *

Odbicie tych drwin i kpin znajdujemy w psalmach. „Nami gardzą nasi sąsiedzi: wyśmiewaniem się i przekleństwami obsypują nas otaczający” (79, 4). „Każdy, kto mnie spotyka, kpi ze mnie, pogardliwie ściąga usta i zadziera głowę” (22.8). „Kiedy obcokrajowcy słyszą o nas, pogardliwie zadzierają głowy” (44, 15). „(Widząc mnie) krzyczą:„ Gy! Gy!” (70, 4; 40, 16). „ Wielu patrzy na mnie jak na potwora” (71, 7). Pogarda dla Żydów stała się tak powszechna, że ​​imię Żyda w końcu otrzymało powszechne znaczenie w sensie wszystkiego, co jest brudne i brzydkie.

I tak, Cleomed, ganiąc Epikura za jego paskudny styl, mówi: „(Jego język) pochodzi z głębi synagogi i tłoczących się wokół niej żebraków: jest coś w nim płaskiego, żydowskiego i czołgającego się po ziemi, coś wężowatego” (fr. 121 R ). W jednym ze swoich epigramatów (VII, 30) Marcialis chce opisać niewybredność rzymskiej kokoty Celii. Ona nie tylko oddaje się Partom, Niemcom itd. „Nie! Ona nawet posuwa się tak daleko, że nie gardzi ramionami obrzezanych Żydów!”.

W Psalmie 44, 15 czytamy: „Uczyniłeś nasze imię obelżywym przezwiskiem wśród pogan”. Podobne świadectwo jest i w Psalmie 102, 9: „Moi wrogowie nieustannie mnie obrażają: już się nawet przeklinają moim imieniem”. Ale szczególnie interesujący jest aleksandryjski martyrolog R.Oh. X 1242.

Germaisk twierdzi, że rzymski senat jest pełen Żydów. Kiedy Trajan jest tym oburzony, Germaisk mówi: „Aha! Więc to nieprzyjemne, kiedy nazywają kogoś Żydem!”

Biorąc pod uwagę pradawne nawyki myślenia figuratywnego, pojęcie „brudne” w sensie moralnym szybko zostało przeniesione i na zewnętrzny obraz Żyda, tak często jak i powszechnie oraz odwrotnie: zewnętrzne wady fizyczne, zwłaszcza wady na powierzchni skóry, niezależnie od ich pochodzenia, często służą w starożytności jako znak nikczemności duszy. W bajce Archilochusa Lis mówi do Małpy, która ma bliznę, po wpadnięciu w pułapkę: „Czy to tobie, Małpo, z takim tyłkiem (być naszym królem)!” W bajce Ezopa, „Lis i Krokodyl” (37 Halm), nikczemność pochodzenia krokodyla udowadnia się tym, że jego skóra jest pokryta rogowatymi łuskami. *

Podobnie, Mojżesz, który był uznawany przez antysemitów za wzór moralnego zepsucia (por. Ar. II, 14, Cels. Y Orig. C Cels. I, 23), jest przedstawiony jako cierpiący na chorobę skóry (patrz niżej), podczas gdy żydowski historyk Pseudo-artapan przedstawiał cierpiącego na chorobę skóry prześladowcę Żydów faraona Henefreya (fr. 3 ks. 20). ** Jeśli Tacyt (Hist. V, 5) mówi, że „żydowskie obrzędy są niedorzeczne i brudne” lub jeśli Rutilius Namacyan (de red. suo I, 384, 387) nazywa Żydów „bydłem” (zwierzętami) i „niepotrzebnym plemieniem”, to oni jeszcze trzymają się  na granicy tych znaczeń; inni autorzy i ten sam Tacyt w innych miejscach mówią z pogardą i o zewnętrznym wyglądzie Żyda. Odpowiednie dowody można podzielić na dwie grupy: 1) Żydzi - śmierdzący i 2) Żydzi - parszywi. O nieprzyjemnym zapachu, wydzielanym przez Żydów, dowiadujemy się po raz pierwszy z epigramatu Marzialisa (IV, 4), dedykowanego jego przyjacielowi Bassowi, któremu źle pachniało z ust:

To, czym wyschnięta kałuża często pachnie… .
Czym, na czczo, od wszystkich szabatowi wiernych ...

Wolę powąchać, niż twój Bassie, oddech.

(Wolny przekład Feta).

То, чем от сохнущей лужи часто пахнет...
Чем, натощак, от всех шабашу верных...
Лучше мне нюхать, чем, Басс, твое дыханье.

(Вольный перевод Фета.)

Inne podobne świadectwo znajdujemy w Ammianusa Marcellinusa (Rer. Gest. XXII, 5, 4-5). Opowiada on: „Kiedy cesarz Marek Aureliusz podróżował po Palestynie, często w nim wywoływali obrzydzenie napotykani śmierdzący i rozbiegani Żydzi, tak że w końcu zawołał z goryczą:„ O Marcomanie, o Kwadowie, o Sarmaci, wreszcie znalazłem naród jeszcze mniej kulturalny niż wy! ”

Cała masa świadectw obwinia Żydów o podatność na występowanie parchu. Tłumaczenie to jest jednak niedokładne: w źródłach najczęściej mówi się najwyraźniej o innych chorobach skóry. Ale ponieważ moja praca nie pretenduje na wartość medyczną, to niech mi będzie dozwolona ta mała „modernizacja”.

Źródłem tych oskarżeń była sama Biblia, która, jak widzieliśmy, w greckim tłumaczeniu była nieustannie badana przez aleksandryjskich antysemitów; to stąd wyciągnęli oni materiał dla ich wersji exodusu Żydów z Egiptu. W Księdze Wyjścia (Wj 9,9) rzeczywiście czytamy: „… I sprawi u człowieka i u bydła w całej ziemi egipskiej wrzody i pryszcze... I powstały wrzody i pryszcze na ludziach i zwierzętach”. Widzieliśmy już powyżej, jak aleksandryjscy interpretatorzy doszli do wniosku, że ta skórna choroba dotknęła samych Żydów, że Żydzi są niczym innym jak późniejszą nazwą wypędzonych z ojczyzny parszywych Egipcjan.  

Ze względu na żywe uczucie obrzydzenia do Żydów, ta historyczna wskazówka stała się szczególnie popularna wśród aleksandryjskich uczonych antysemitów. W opowieści o exodusie Żydów z Egiptu, po Manethonie, ta żydowska choroba jest wspomniana u Posidoniusza z Apamei (fr. 25 B-1), w grupie antysemitów w Aleksandrii - Chermona (fr. 58 R-1) i Lizymachusa (fr. 59 R) i Apiona (fr. 63B _ 3), u Tacyta (Hist. V, 3) i Justyna (XXXVI, 1-3, fr. 138 R). Nazwa choroby skóry różni się u różnych pisarzy: leprai (lepra – trąd), alphoi (parch, grzybica), molysmoi, epileucia, scabies (świerzb), vitiligo (bielactwo), ale sens pozostaje taki sam. Co więcej, ta wyimaginowana choroba Żydów jest lokowana jako motyw przewodni w podstawę tłumaczenia całej historii i religii Żydów: wszystkie ich niezrozumiałe cechy i obrzędy tłumaczone są ich „parszywością”.

Na przykład. Dlaczego Żydzi nie jedzą wieprzowiny? Ponieważ są oni szczególnie podatni na parch, a ponieważ świnia zazwyczaj cierpi na zapalenia skóry, to oni boją się od niej zarazić (Plutarch. Anton. P. 36; Tacit. Hist. V, 4).

Dlaczego sobota (sabbaton) nosi taką nazwę. Nazwa ta pochodzi od egipskiego słowa Sabbo lub sabbatosis, co oznacza zapalenie skóry (Arion, fr. 63 B _ 3).

Dlaczego Żydzi unikają bliskich kontaktów z obcokrajowcami? Ponieważ chorują oni na parch i  jeżeli to zakażenie rozprzestrzeniłoby się na ich sąsiadów, to tamci znienawidziliby ich. Ta ostrożność, pierwotnie wywołana względami praktycznymi, stopniowo przekształciła się w dogmat moralno-religijny (Just. XXXVI, 1-3 fr. 138 R).

Dlaczego (aleksandryjscy) Żydzi nazywają Mojżesza „alfa” *? Ponieważ jego ciało było pokryte parchem (alphoi). Takie wyjaśnienie podawali: współczesny Apiona - Nikarkh (fr. 61 R), Aleksandryjczyk Ptolemeusz Henn, który żył w epoce Trajana i Adriana (fr. 74 bis R) oraz piszący w IV wieku Gelladiusz (fr. 117 bis R).

Czy skomplikowane wyjaśnienie pochodzenia poglądów na temat żydowskiej niechlujności, nieczystości - moralnej i fizycznej, które przedstawiliśmy powyżej, jest prawidłowe? Czy nie byłoby dokładniej założyć, że te poglądy były wynikiem bezpośrednich obserwacji Żydów? *

Zacznijmy od kwestii nieczystości fizycznej. Czystość fizyczna jest w ścisłym związku z kulturą: narody bardziej kulturalne są zwykle bardziej czyści. Oczywiście, że Żydzi byli mniej schludni niż Grecy i Rzymianie, ale nie można sobie wyobrazić, że byli mniej schludni, niż jacyś Germanie,  Libijczycy, Bactrianie itd., którzy pojawili się w dużej liczbie w ówczesnych ośrodkach kultury, ale także niż chłopi egipscy. Jeśli Marek Aureliusz, nieprzyjemnie uderzony żydowską ruchliwością, nieopanowaniem, wykrzykuje: „O Marcomani, o Kwadowie itd.” - w końcu znalazłem naród jeszcze mniej kulturalnych niż wy ”, - to jest to wyraźnie zwrot hiperboliczny.

Dlatego, jeśli to Żydzi i tylko Żydzi są oskarżani o nieczystość, to a priori jest mało prawdopodobne, żeby podstawę tych oskarżeń stanowiły obserwacje życia. W szczególności, jeśli chodzi o oskarżenie o parch, to, jak widzieliśmy, zawsze pojawia się ono w literaturze w takim czy innym związku z historią exodusu Żydów z Egiptu, tak więc nie może być wątpliwości, że jego źródłem jest wspomniany wyżej fragment Biblii, w swoisty sposób reinterpretowany przez antysemicką tradycję.

Jedynym dowodem na to, że oskarżenie o fizycznej nieczystości zostało wzięte z życia, może służyć to, że oba oskarżenia przeciwko Żydom - i to, że są oni śmierdzący i to, że są parchaci – znów wynurzają się w późniejszym czasie. Oba oskarżenia jakby podzieliły między sobą terytorium europejskie: oskarżenie o „smrodliwości” pojawia się w średniowiecznym Zachodzie, a o „parchatości” na Wschodzie, w Rosji. Jednak w odniesieniu do pierwszego oskarżenia udało się  dokładnie ustalić jego pochodzenie: średniowieczne przekonanie, że Żydzi mają szczególny specyficzny brzydki zapach od urodzenia (faetor iudaicus), było wnioskiem z naszego terenu Ammianusa Marcellinusa, który był często czytany w średniowieczu. **

Z drugiej strony, bizantyjska nauka polegała głównie na kompilacji nauki aleksandryjskiej. Widzieliśmy już, że rosyjski przekaz o odpowiedzi udzielonej przez Włodzimierza Świętego Żydom, został zapożyczony za pośrednictwem Bizancjum, z aleksandryjskiej literatury antysemickiej. Dlatego jest wysoce prawdopodobne, że również i rosyjskie oskarżenie Żydów o podatności na parchy pochodzi z tego samego źródła.

Jeśli zatem, ponieważ mówimy o fizycznej nieczystości, nasze wyjaśnienie jest najbardziej prawdopodobne, to ponieważ mówimy o nieczystości w sensie duchowym, nasze wyjaśnienie jest jedynym możliwym. Rzeczywiście, jeśli założymy, że i to oskarżenie jest zapożyczone z życia, że ​​Żydzi rzeczywiście byli „urodzonymi niewolnikami”, to będziemy musieli myśleć, że Żydzi, z powodu nikczemności ich dusz, nie byli w stanie odczuwać cierpienia z powodu obelg, ponieważ nie towarzyszył im ból fizyczny lub szkoda materialna, że oni, podobnie jak gerondowski Battar, przyjmowali obelgi jako coś należnego. Antyczni antysemici byli oczywiście skłonni tak właśnie rozumieć zdolność Żydów do nie reagowania na zniewagi i tak samo tę cechę szczególną Żydów rozumieli też antysemici w późniejszym czasie. Zresztą Szekspir (w „Weneckim kupcu”), dzięki swojej genialnej intuicji, był w stanie zrozumieć różnicę między nikczemnością duszy urodzonego niewolnika a długą cierpliwością Żyda; przypomnijmy sobie przynajmniej odpowiedź Shylocka (Szajloka) Antoniuszowi:

A może powinienem nisko kapelusz
Przed Panem zdjąć i tonem dłużnika,
Ledwo oddychając, wyszeptać pokornie:
„Najczcigodniejszy Panie, mój,  
W minioną środę plułeś na mnie,
W którymś dniu, dałeś mi kopniaka,

W innym dniu poszczułeś na mnie psa;
I oto teraz za wszystkie te czułości 
Przynoszę Panu tyle i tyle”.

(Przekład Weinberga)

Иль, может быть, я должен низко шляпу
Пред вами снять и тоном должника,
Едва дыша, вам прошептать смиренно:
"Почтеннейший синьор мой, на меня
Вы в середу прошедшую плевали,
В такой-то день вы дали мне пинка,
В другой - меня собакой обругали;
И вот теперь за ласки эти все
Я приношу вам столько-то и столько".

(Пер. Вейнберга)

To jest najmniej podobne do nikczemności duszy, do wrodzonego braku ambicji, to jest długotrwała cierpliwość (sufferance):

"For sufferance is the badge of all our tribe"  
( Cierpliwość jest dziedzicznym udziałem
całego narodu żydowskiego…)
*)

(Przekład Weinberga)

"For sufferance is the badge of all our tribe"
(Терпенье же наследственный удел
Всей нации еврейской"...)*

(Пер. Вейнберга)

Czy nie ma i dla starożytnego świata dowodów na to, że Żydzi nie znosili spadających na nich obelg z całkowitą obojętnością? Wystarczy tylko w tym celu zajrzeć do księgi „Psalmów”, gdzie Żyd, - przeważnie z epoki Machabejskiej i post-Machabejskiej, - rozmawiał z Bogiem o swoich najgłębszych przeżyciach duchowych. Widzieliśmy wyżej, że Żyd wznosił swoją długotrwałą cierpliwość do rangi najwyższej narodowo-patriotycznej cnoty; jednak pozostawiony sam sobie wylewał swój żal w pieśni lirycznej. Musiałem już z psalmów czerpać materiały, aby zilustrować antyżydowskie szyderstwa i kpiny; widzieliśmy już, że Żyd kipiał pragnieniem zemsty; teraz podam kilka przykładów, z których jasno wynika, jak Żyd odbierał te zniewagi:

 „Zawsze stoi przed moimi oczami moja zniewaga; spadła na mnie hańba tego, co muszę wysłuchiwać od tych, którzy drwią ze mnie i obrażają mnie” (Psalm 49:16).

„Pamiętaj, Panie, o hańbie twoich sług: przecież noszę w sercu swoim pogardę dla całej ludzkości!” (Psalm 89,51).

 „Pragnę pokoju, ale oni atakują mnie za każde słowo” (Psalm 120, 7).

 „Hańba rozrywa moje serce, tak że jestem w rozpaczy. Oczekiwałem współczucia, ale nikt mnie nie żałował, spodziewałem się pocieszenia, ale nikt mi go nie okazał. Byłem głodny – a oni karmili mnie żółcią, byłem spragniony – a oni poili mnie octem (Psalm 69, 21-23) *

Dalej zwrócę uwagę jeszcze na następujące kwestie. Człowiek z duszą niewolnika, podły, pozbawiony dumy, oczywiście musi być jednocześnie tchórzem. Wydawałoby się, że powinniśmy znaleźć to oskarżenie wszędzie w pozostałościach literatury antysemickiej. Tym czasem takie oskarżenie spotykamy tylko u Apolloniusza Molona, chociaż i jemu udaje się rzucić to oskarżenie Żydom tylko za cenę, że wszystkie ich wojenne zwycięstwa uzasadnia nie ich męstwem, ale bezmyślną i zuchwałą odwagą (tolma kai aponoia; fr. 27 DR); zabieg sam siebie zbijający.

Wszyscy inni pisarze, nawet nastawieni bardzo antysemicko, oddają hołd żydowskiej odwadze. I tak, Strabon, który niemal po raz pierwszy w historii wyczuł niebezpieczeństwo „żydowskiej dominacji”, podkreśla tym nie mniej odwagę Żydów. Opowiada, że ​​nawet przy pomocy tortur nie zmuszono ich do uznania Heroda za króla (fr. 53 R). Dion Kasjusz, również antysemita, podkreśla odwagę Żydów pod rządami Pompejusza (49, 22, 3-6), Tytusa (66, 6) i Adriana (fr. 113 R _ 3). „Wiele strasznych rzeczy”, - mówi on, - „wyrządzili Żydzi Rzymianom: w gniewie ich plemię jest straszne”. Pod Adrianem, jego dowódca Julius Sever „nie odważył się zaatakować Żydów i walczyć z nimi w otwartej walce, widząc ich liczebność i desperacką odwagę” .

Podobnie Tacyt, jeden z największych i najbardziej przekonanych antysemitów starożytności, mówi (Hist. II, 4): „(zajęcie Jerozolimy) - to sprawa poważna i trudna, nie tyle ze względu na środki oporu, jakie mieli oblężeni, ale z powodu ich upartego fanatyzmu. „Sam Tytus, niszczyciel Świątyni Jerozolimskiej, w swojej inskrypcji (C. I.L VI, 944) jest dumny z tego wyczynu wojskowego: „Pokonałem naród żydowski i zniszczyłem miasto Jerozolimę; do tej pory wszyscy dowódcy wojskowi, królowie i narody albo oblegali je bezskutecznie, albo nawet nie odważyli się je zaatakować”. To oczywiście jest przesada (patrz Mommsen, Rom, Gesch. V, 538, pr. 1), ale pokazuje, że Tytus w zdobyciu Jerozolimy widział pierwszorzędny wyczyn wojskowy.

Dalej, z papirusów elefantyńskich i wskazówek Józefa Flawiusza (Ant. XIV, 8. 2. Bell. Iud. I, 94) wiemy, że Żydzi byli wielokrotnie powoływani w Egipcie do pełnienia służby garnizonowej w fortecach; najwyraźniej mieli reputację znakomitych żołnierzy. Z Rahr Oh IV, 705, 31 cl., dowiadujemy się, że mieszkańcy Oksyrynchna uważali zwycięstwo nad zbuntowanymi Żydami za takie zwycięstwo, że corocznie uroczyście obchodzili dzień zwycięstwa. Dowiadujemy się, że w Małym Apollinopolu, który przybył z pomocą wypartym Rzymianom, ochotnicze powszechne pospolite ruszenie z Egipcjan i Greków zostało całkowicie pokonane przez zbuntowanych Żydów (Wilcken, Zum alex. Antisemitismus, 792 sg. 794, 799).

Oto dlaczego, jeśli Y. Beloch (Griech, Gesch. III, 1, 352) mówi, że „wartość wojsk żydowskich jako jednostki bojowej była naturalnie (moja kursywa) bardzo mała”, to opiera się on na tendencyjnym poglądzie, a nie na świadectwach starożytności. Rzeczywiście, w porównaniu ze wszystkimi przedstawionymi świadectwami, wskazówka Polybiusza (V, 36, 5) cytowana przez Belocha zasługuje na niewielką uwagę, zwłaszcza, że ​​Polybiusz mówi tu tylko o wyższości oddziałów Peloponezu i Krety nad wojskami Syryjczyków i Karian.

Tak więc, nie podłość i tchórzostwo było przyczyną żydowskiego długiego cierpienia; kiedy i długie cierpienie nie odwracało śmierci od narodu żydowskiego, to umiał on obronić się z rzadko spotykaną odwagą.

  1. Żydowska jedność

Powyżej wskazałem już, jakie są te szczególne cechy Żydów, które stworzyły pojęcie „najpotężniejszego żydowskiego Kahału świata”. Tutaj chciałbym udowodnić dowodami poprawność przedstawionych przeze mnie wypowiedzi. Zacznę od stosunku do prawa ogólno państwowego. Przede wszystkim należy porzucić wszelkie kryteria oceny. W tym celu niech czytelnik wyobrazi sobie Europejczyka Chrześcijanina, który na przykład trafił do jakiegoś z mniejszych państw Oceanii. Przy całym pragnieniu bycia lojalnym, nawet przy całej sympatii dla tego państwa, on nie może zmusić się do przestrzegania praw i obyczajów, które same w sobie są nawet obojętne moralnie, ale dzikie z punktu widzenia europejskich nawyków.

Podobnie nikt nie może żądać od niego przestrzegania praw, bezpośrednio skierowanych przeciwko białym. Żydzi, którzy w ogóle nie zamierzali, osiedlając się w świecie greckim, porzucić swoich  zwyczajów i obrzędów, znaleźli się właśnie w takiej sytuacji. Należy pamiętać, że Żydzi diaspory nie byli i nie chcieli być „Hellenami Prawa Mojżeszowego”, przeciwnie, byli oni i pozostali Żydami, którzy osiedlili się na terytorium helleńskim (Grecji). To, że dla Żydów przestrzeganie ich prawa było wymogiem moralnego obowiązku, podczas gdy przestrzeganie prawa państwowego było powodowane jedynie potrzebami wspólnego zamieszkania, jest tak oczywiste dla każdego, kto mniej lub bardziej zapoznał się z literaturą biblijną, że nie musi być potwierdzone przykładami.

Sprawa polega tylko na tym, jak postępowali Żydzi w tych przypadkach, napotykanych na każdym kroku, kiedy ich narodowe prawo było sprzeczne z prawem ogólnokrajowym lub gdy prawo było skierowano bezpośrednio przeciwko Żydom. Męczeństwo za cechy narodowe – jest częste w historii żydostwa; ale czy można dopuścić, aby Żydzi we wszystkich takich przypadkach otwarcie nie przestrzegali praw, to znaczy, żeby takiemu męczeństwu Żydzi poddawali się dzień po dniu? Jest to a priori niewiarygodne, ponieważ przy tym warunku byłoby niemożliwe to pokojowe prosperowanie, ten rozkwit gospodarczy, który widzimy wśród Żydów diaspory,.

I w rzeczywistości tego nie było: źródła mówią nam, że już w starożytności Żydzi w tej pozornie beznadziejnej sytuacji znaleźli drogę wyjścia, która ocaliła ich w czasie późniejszym. Tym wyjściem jest łapówka. W wielu dokumentach V w.n.e., napisanych przez Żydów w egipskiej kolonii Elefantyny, mówi się o łapówce, jako o rzeczy naturalnej; patrz Wołkow, księga „Historyczna powieść”, napisana w egipskiej diasporze, tak zwana „III Księga Machabejska”, która również mówi o „żydowskiej łapówce” jako o normalnym zjawisku codziennym (2, 32). Mówi się tutaj, że król Ptolemeusz IV nakazał wszystkich Żydów, którzy nie chcieli poświęcić się kultowi Dionizosa, pozbawić ich przywilejów i wpisać na listy zwykłych ludzi (pospólstwa), którzy nie korzystali z praw obywatelskich w Egipcie.

Ale tylko nieliczni zgodzili się poświęcić - „ci, którzy ze względu na prawa obywatelskie w państwie byli gotowi zlekceważyć stan pobożności ... Większość natomiast okazała szlachetną stanowczość duszy i nie zeszła ze ścieżki pobożności. Żeby można było żyć bez strachu, dawali oni (niezbędne) łapówki i w ten sposób starali się ratować przed wpisaniem na listy”... Gdy zatem wydawany jest nowy dekret o wybiciu wszystkich Żydów, umieszczonych na listach, to pisarze oświadczają, że jest zbyt wielu Żydów, aby można było sporządzić pełną listę. Starożytny czytelnik oczywiście powinien był podejrzewać, że ta odpowiedź była również wynikiem łapówki, danej pisarzom; autor przekonuje go o niesłuszności tego: groźby króla były zbyt poważne, aby pisarze decydowali uciec się do takiej wymówki tylko z powodu darów, które im dali (Żydzi) ... (4, 19). Wreszcie, kiedy głęboko szanowany rabin Jochanan został poinformowany o podboju Babilonii przez magów, to zemdlał on na myśl o losie, oczekującym Żydów; ale kiedy powiedziano mu, że magowie chętnie przyjmują łapówki, to natychmiast się uspokoił (Talmud, Iebamoth, 63 b - Heb. Ents. V, 25). Charakterystyczna anegdota!

Ciekawe, że w tym czasie, gdy z punktu widzenia obecnego czytelnika, fakt niepełnej wiarygodności Żydów co do spełniania przez nich praw państwowych wydaje się być najcięższym oskarżeniem przeciwko nim, to ta cecha Żydów wcale nie poraziła antysemitów starożytności. Rzecz w tym, że dla starożytnych religia była instytucją państwową - określonej granicy między religią a moralnością nie było; dlatego z ich punktu widzenia było rzeczą naturalną, że osoba wyznająca nie tę religię, która jest przyjęta przez państwo, powinna też i żyć według innych praw. Rzeczywiście, z wyjątkiem edyktów Kserksesa i Ptolemeusza IV w greckich dodatkach do Księgi „Estery” (2, 4) oraz w tzw. III Księdze Machabejskiej (3, 5) - apokryficznych, ale charakterystycznych dla oskarżeń wysuwanych przeciwko Żydom - mogę tylko przypomnieć jedno miejsce - art.100 z czternastej satyry Juvenaliusza - gdzie Żydzi są oskarżani o łamanie praw państwowych: „Oni nieustannie lekceważą prawa rzymskie i honorują prawo żydowskie” ...

Wypracowaną u Żydów diaspory osobliwością była z jednej strony umiejętność szybkiej orientacji w nowej sytuacji i przystosowania się do niej; z drugiej strony - wyjątkowy upór w dążeniu do osiągnięcia lepszych warunków życia - „Unnachgiebige Zahigkeit”, zgodnie z kwalifikacjami Mommsena (str. 492). Powyżej (s. 121) wskazaliśmy już na te powody, które zmuszały Żydów, aby z większą energią dążyć do objęcia znaczącej pozycji urzędowej lub gospodarczej, niż inne narodowości.

I właśnie dlatego, że pomimo tej energii, ze względu na rządowy i społeczny antysemityzm, Żydzi bardzo rzadko osiągali znaczącą pozycję w państwie, „marzenie o randze, o stanowisku” staje się ulubionym marzeniem, swego rodzaju ideą fixe żydowskiej inteligencji. Prawie każde dzieło literackie z epoki po Machabeuszach ma ulubionego bohatera Żyda, który zajmował znaczące położenie w społeczeństwie „pogańskim”: Księga „Estery” - Mardechaja i Esterę, Księga Daniela - Daniela, grecka pseudo-epigraficzna Księga Ezdrasza - Zorobabela, w legendzie, która stanowiła podstawę tzw. III Księgi Machabejskiej, jak dowiadujemy się u Józefa Flawiusza (s. Ar. II, 5), taka bohaterką była pierwotnie Żydówka, nałożnica Ptolemeusza Itaka. W tej samej III Księdze Machabejskiej, autor marzy o tym, jak Żydzi „osiągnęli wielką władzę wśród wrogów i stali się przedmiotami czci i strachu” (7, 21).

Te cechy żydowskiego charakteru starożytnej diaspory były głównym punktem oskarżenia dla badaczy naszych czasów, próbujących stworzyć nowy „psycho-typologiczny” antysemityzm. Na przykład, Ed. Meyer (G. d. A. III, str. 216) mówi: „Żydzi otrzymali możliwość dostosować się do każdego stanu rzeczy i czerpać z tego zyski: była to wynikająca z prawa korzyść, którą Jahwe dał już teraz swemu narodowi w rywalizacji z poganami. Żydzi we wszystkich dziedzinach okazali się cwaniakami, umiejącymi osiągać sukces w życiu, byli szczególnie przydatni w służbie przy dworach. Jeśli nie przeszkadzano im przestrzeganie swojej religii i prowadzenie ich szczególnego stylu życia, to okazywali się oni całkiem przydatni w każdym przedsięwzięciu, a poza tym na nich można było całkowicie polegać, ponieważ ... ich interesy były w pełni zgodne z interesami rządu.

Dlatego też należy uznać za całkiem naturalne, że antysemityzm pojawił się na świecie wraz z żydostwem.* Po tym, co powiedziałem, czytelnik zobaczy na własne oczy, co jest prawdą, a co nie w tej tyradzie, ja zwrócę jedynie uwagę na fakt, że antysemici w starożytności wcale nie zaszczycili uwagą tych cech charakteru żydowskiego - adaptacyjności i uporu w walce o życie - które przyciągnęły całą uwagę obecnych uczonych. To, co dzieje się wewnątrz żydostwa i co przyczyniało się do sukcesu Żydów w walce o życie, ich nie interesowało – oni byli zainteresowani tylko rezultatem tego procesu. Nie oburzał ich spryt Żydów, ale „żydowskie chamstwo, tupet”, to, że Żydzi, którzy osiągnęli znaczącą pozycję, nie tylko nie ukrywali, ale nawet afiszowali swoją żydowskość (powyżej str. 113). O sprycie Żydów w życiowej walce nic w starożytnej literaturze antysemickiej nie słychać.

Za to w starożytnej literaturze wiele uwagi poświęcono żydowskiej jedności. Wskazywałem już na to, że znajdziemy klucz do antysemityzmu, jeśli będziemy rozpatrywać żydostwo starożytności, nie jako sektę religijną, ale jako państwo narodowe bez terytorium. To, że takie rozumienie jest poprawne pod względem psychologicznym, można zauważyć przynajmniej na podstawie faktu, że społeczności żydowskie i tylko społeczności żydowskie noszą nazwę „n a r o d u” (Laos), i odwrotnie, nigdy nie są nazywane, jak zwykle inne społeczności narodowe, „wspólnotą „(synodos).

Dalej, w całej literaturze żydowskiej, aż do Józefa Flawiusza (s. Ar. III, 17), religia jest rozumiana jako prawo i przy tym nie tylko jako religijne, ale jako prawo ogólne, analogiczne do państwowego (por. P. Kruger, str. 20). Podobnie „światowe państwo (polis) sprawiedliwych” Philo z jego „miłym Bogu ustrojem państwowym” (politeia) jest tylko przerobionym na filozoficzny sposób z wyłączeniem narodowego charakteru żydowskie państwo świata bez terytorium: widać to z tego,  że pomimo nie-narodowego charakteru tego państwa świata, obrzezanie w nim jest najważniejszym i obowiązującym dla wszystkich prawem *.

Jak widzieliśmy powyżej (s. 83), Żydzi starali się, jeśli to możliwe, urządzać się tak, aby mieć własną wspólnotową strukturę i żyć według swoich praw; tam, gdzie nie było to możliwe z prawnego punktu widzenia, to było tak, jak było faktycznie, ponieważ państwowy aparat przymusu nie był w stanie zrobić wyłom w doskonale zahartowanej psychologii Żydów. Żydzi z całego świata czuli się zjednoczeni w jedności: na przykład, kiedy Agryppa II chciał powstrzymać Żydów w Palestynie przed walką z Rzymianami, to mocno podkreślał w swoim wystąpieniu, że palestyńscy Żydzi powinni nie tylko brać pod uwagę to niebezpieczeństwo, które wskutek takiego zachowania się im grozi, ale także niebezpieczeństwo zagrażające Żydom, żyjącym w innych państwach **.

Podczas oblężenia Jerozolimy do Żydów przybyło na pomoc mnóstwo ich współplemieńców nie tylko ze strefy panowania rzymskiego, ale także z krajów, leżących po drugiej stronie Eufratu (Dio Cass. Fr. 109 R _ 4) itd. Właśnie przy braku zewnętrznego przymusu jedność ta była znacznie silniejsza, niż jedność obywateli już rozłożonego przez indywidualizm państwa helleńskiego ***.

Oprócz obowiązków, jakie filantropia nałożyła na Żydów wobec wszystkich ludzi, mieli oni również szereg specjalnych obowiązków wobec swoich współplemieńców. W Księdze moralizatorskiej „Tovit” ten sprawiedliwy człowiek mówi o sobie: „Byłem dobrotliwy dla moich braci i dla mojego narodu” (1, 3). „Gdybym widział, że jeden z moich współplemieńców umarł i został wyrzucony za ściany Niniwy, to pochowałbym go” (1,17). Dobroczynność i szeroka pomoc ubogim w społecznościach żydowskich zwracała na siebie uwagę świata greckiego. Najbardziej żarliwi rzymscy antysemici - Cyceron i Tacyt - zwracają uwagę, pierwszy (pro Flacco str. 28) - na jednomyślność w środowisku żydowskim (guanta concordia), drugi (Hist. V. l) - na nieugiętą wierność wobec słowa i współczucie dla bliźnich w społecznościach żydowskich (apud eos). W rar. Ox IX 1205 (291 r.n.e.) społeczność żydowska w Oksirinche przekazuje ogromną sumę (14 talentów = 28 tysięcy złotych rubli!) na wykup Żydówki z dziećmi, która była w niewoli u pogan.

To żydowskie państwo bez terytorium, ta jedność, solidarność i ścisła współpraca powodowały najsilniejszą nieufność i strach w starożytnym społeczeństwie. Uznanie prawa do istnienia dla państwa bez terytorium, trudna sprawa uregulowania jego stosunków z państwami terytorialnymi jest sprawą, do rozwiązania której ludzkość nie zbliżyła się i teraz. Nawet dla obecnych badaczy ta cecha Żydów z hellenistycznej diaspory jest przedmiotem niedowierzającego oburzenia i tarczą dla  wrogich ataków. „Żydowskie kolonie w dużych greckich miastach stały się niebezpieczną siłą dla nie żydowskiej części obywateli”, mówi na przykład Shtegielin (Is. P. 32). „Walka nie dotyczyła kwestii wiary, ale władzy: żydowskie państwo kościelne, jako centrum diaspory żydowskiej, nie zgadzało się z zasadą bezwarunkowości (?) świeckiego państwa”, - mówi Mommsen (s. 542). Podobne uwagi znajdziemy prawie w każdej pracy dotyczącej naszego pytania.

Żydzi, którzy byli nieustannie skazywani na życie i działanie wśród obcokrajowców, byli oczywiście najbardziej zainteresowani nawiązaniem z nimi pokojowych i przyjaznych stosunków; jak widzieliśmy w pierwszej części, byli oni zawsze gotowi iść na wszelkie możliwe ustępstwa, choćby po to, by znaleźć jakiś kompromis między jednym a drugim „obowiązkiem patriotycznym”. Jednak całkowita osobliwość, całkowita jednostkowość ich położenia zmuszała sąsiadów do traktowania ich z podejrzliwością: społeczność żydowska, w oczach antysemitów, zamieniała się ze wspólnoty o charakterze obronnym we wspólnotę atakującą: 1) mająca na celu wyrządzenie krzywdy wszystkim poganom i 2) dążenie do przejęcia władzy w ręce żydowskie nad całym światem *.

* Biorąc pod uwagę to, że religijne i moralne poglądy starożytnych Żydów nie były ontonomiczne, lecz filonomiczne, tj. przedmiotem obowiązków moralnych nie była pojedyncza osoba, ale cały naród, to dla żydowskiej teodycei nie było potrzeby ani w nieśmiertelności duszy, ponieważ naród  jako całość, i bez tego jest już nieśmiertelny, zarówno w życiu w zaświatach w niebie, ponieważ królestwo sprawiedliwości może nadejść pewnego dnia i na ziemi. Dlatego ostatnim słowem żydowskiej propagandy religijnej i moralnej był mesjanizm. Jeśli w życiu żydowskiej diaspory marzenie o nadejściu Mesjasza i nadchodzącym światowym żydowskim królestwie sprawiedliwości odegrało najbardziej skromną rolę (R. Krueger, str. 46), to tym nie mniej, mimo braku bezpośrednich wskazówek, konieczne jest założenie, że mesjańskie oczekiwania Żydów były jednym z głównych powodów oskarżania Żydów o polityczną niepewność i dążenie do dominacji nad światem: jak widzieliśmy powyżej, antysemici uważnie studiowali Biblię dla własnych celów, których późniejsze części są wypełnione marzeniami o nadejściu Mesjasza.

Poglądy starożytnych, jak gdyby żydostwo było przesiąknięte wrogością wobec obcokrajowców (misoxenia, mizantropia), są zestawione wyżej, w części I na stronie 80 *.

Nie mniej powszechny w starożytnej literaturze jest pogląd, że światowe żydostwo reprezentuje, pomimo jego skromnego wyglądu, straszny „wszechpotężny Kahał”, dążący do podbicia całego świata i który faktycznie już uchwycił go w swoje chwytne macki. Po raz pierwszy taki pogląd znajdujemy w I wieku n.e. (fr. 5 R) **

„Plemię żydowskie zdołało już przeniknąć do wszystkich państw i nie jest łatwo znaleźć takie miejsce w całym wszechświecie, którego by to plemię nie podporządkowało swojej władzy”. Cicero w swoim przemówieniu (pro Flacco s. 28) mówi z przesadnym przerażeniem: „Wiesz, jak silny jest ten gang (tj. Żydzi), jaka jest między nimi solidarność, jaki jest ich wpływ na zgromadzenia ludowe. Dlatego będę przemawiał po cichu, na pół głosu, aby słyszeli mnie tylko sędziowie” ... Seneca (fr. 145 R) mówił: „zwyciężeni (to znaczy Żydzi) dyktują swoje prawa zwycięzcom” - jednak najwyraźniej miał na względzie tylko obszar religijny, a nie polityczny czy ekonomiczny. W literaturze żydowskiej odnajdujemy również ślady tego oskarżenia rzuconego Żydom. W Księdze „Judyty”, mówią Persowie (10, 19): „Nie należy zostawiać ani jednego żywego Żyda; są oni tacy, że jak dostaną wolną rękę, to przechytrzą cały świat”.

Szczególnie interesujący pod tym względem jest jednak wiersz Rutile Namaciana „De reditu suo”, napisany w V wieku n.e. Ponieważ są tutaj zgromadzone i podsumowane wszystkie oskarżenia, które były słyszane w starożytności przeciwko Żydom, niewrażliwość na piękno natury, wrogość i partykularyzm, chciwość, dzikość ich religijnych obrzędów, wąskość („chłód”), demokratyczna propaganda i wreszcie jako ostateczny akord - podbój przez wszechpotężny Kahał starożytnego świata.

Opuściwszy miasto, natychmiast weszliśmy do cienistego zagajnika.
Między drzewami widzimy zniewalający staw.
Wesołe stada rybek było widać w przezroczystych głębinach:

 Jaskrawo świecąc w słońcu szybko pływały.

Ale rozkoszowanie się przyrodą nagle przerwał dzierżawca,
Bardziej złośliwy dla gości niż kanibal Antifat.
Był Żydem, gderliwym i złym: nigdy z człowiekiem
Razem nie usiądzie przy stole to przeklęte bydlę!

Przedstawia nam rachunek za zmięte zioła i winorośle:
Każdą kroplę wody policzył za wielką sumę.
Przeklinamy w odpowiedzi gorszące plemię Żydów,
Że tworzy nad sobą nikczemny, bezwstydny obrządek,

Źródło głupich teorii, z zimną sobotą w sercu -
A serce jeszcze zimniejsze niż ich religia.
Każdego siódmego dnia przebywają w haniebnej bezczynności -
Leniwy, ospały ich Bóg jest tego przykładem.
 

Ich inne wymysły – to tylko niewolników łatwowiernych uciecha:
Mądre dziecko - i ono nie mogło by w nie uwierzyć.
Niech by niosąca grozę broń Pompejusza i Tytusa
Nie pokonała naszego państwa żydowskiego!

Po wyrwaniu z ziemi, zarazę na biały świat wypuścili -
I zwycięzca od tego czasu jęczy pod jarzmem niewolnika.

(Treść w języku rosyjskim):

За город выйдя, тотчас мы вступили в тенистую рощу,
Между деревьев ее видим пленительный пруд.
Рыбок веселые стаи водились в пучинах прозрачных:
Ярко на солнце блестя, бойко развились они.

Но наслажденье природой внезапно прервал арендатор,
Более злобный к гостям, чем людоед Антифат.
Был он евреем, ворчливым и злым: никогда с человеком
Вместе не сядет за стол эта проклятая тварь!

Счет представляет он нам за помятые травы и лозы:
Каждую каплю воды в крупную сумму зачел.
Мы проклинаем в ответ непотребное племя евреев,
Что над собою творит гнусный, бесстыдный обряд,

Глупых теорий источник, с холодной субботой на сердце -
Сердце ж еще холодней самой религии их.
Каждый седьмой они день пребывают в позорном бездельи -
Вялый, ленивый их Бог в этом им деле пример.

Прочие выдумки их - лишь рабов легковерных утеха:
Умный ребенок - и тот им бы поверить не мог.
Пусть бы несущее ужас оружье Помпея и Тита
Не покоряло совсем нам иудейской страны!

Вырвав из почвы, заразу по белому свету пустили -
И победитель с тех пор стонет под игом раба.

Źródło:

GRIGORIJ KLIMOW. „NARÓD BOŻY”.

Załącznik 12. ANTYSEMITYZM W STAROŻYTNYM ŚWIECIE.

Próby jego wyjaśnienia w nauce i jego przyczyny.

http://g-klimov.info/klimov-bn/Bnp12.htm

 

Tłumaczył Andrzej Leszczyński

15.7.2019 r.

 


Comments (0)

Rated 0 out of 5 based on 0 voters
There are no comments posted here yet

Leave your comments

  1. Posting comment as a guest. Sign up or login to your account.
Rate this post:
0 Characters
Attachments (0 / 3)
Share Your Location