„Nasi chłopcy” – taki tytuł nosi wystawa, która rzekomo miała opisywać losy mieszkańców Pomorza przymusowo wcielonych do Wehrmachtu. Dominują jednak głosy, że ukazuje ona Wehrmacht jako armię stworzoną z ludzi różnych narodowości, w tym Polaków. Przeciwnicy ekspozycji żądają jej usunięcia i podkreślają, że za pieniądze podatników szkodzi się Polsce oraz naszej polityce pamięci.
– To jest świat postawiony na głowie, jaki tak naprawdę tylko Niemcy potrafią wymyślić – wskazał poseł Kacper Płażyński.
Wystawa, według jej twórców, opisuje historie mieszkańców Pomorza przymusowo wcielonych do Wehrmachtu. To do nich ma odnosić się tytułowe określenie „Nasi chłopcy”.
Natalia Nitek-Płażyńska, radna sejmiku pomorskiego, która jest przeciwnikiem ekspozycji, argumentowała, że do jednego worka wrzucono historie ludzi wcielonych przymusowo, a także historie tych, którzy w Wehrmachcie znaleźli się z własnej woli.
– Losy tych ludzi projektują na całą Polskę, mówiąc, że co? Że z takich ludzi, którzy dobrowolnie wcielali się w wojsko niemieckie, żeby mordować Polaków, że to są nasi chłopcy? Czy to są nasi chłopcy? Nie – zaakcentowała Natalia Nitek-Płażyńska
Uczestnicy protestu przyszli pod ratusz z wizerunkami polskich bohaterów. Chcieli pokazać, że „nasi chłopcy” to bohaterowie walk o niepodległość Polski.
– Cześć i chwała bohaterom – krzyczeli zgromadzeni patrioci.
Choć od nazwy wystawy odcina się rząd, to o jej treści rzecznik rządu, Adam Szłapka, nie miał zbyt wiele do powiedzenia.
– Tytuł tej wystawy jest oczywiście z mojej perspektywy nieakceptowalny – stwierdził Adam Szłapka.
Według autorów tytuł „nie jest przypadkowy”. Takie słowa znajdziemy w oświadczeniu, jakie pojawiło się na stronie Muzeum II Wojny Światowej. Placówka brała udział w przygotowaniu wystawy, a jej współkurator, dr Janusz Marszalec, przekonywał, że ekspozycja wyraźnie wskazuje, iż ludność Pomorza była ofiarą niemieckich zbrodni.
– Ofiara jest jedna, ludność Pomorza, która już w 1939 straciła kilkadziesiąt tysięcy elit, a potem została zmuszona do służby w Wehrmachcie – mówił dr Janusz Marszalec.
Autorzy wystawy zarzucili jej krytykom, że nie zapoznali się z treścią ekspozycji. Wiceprezes IPN, dr hab. Karol Polejowski, postanowił zwiedzić wystawę. Wskazał później, iż wnioski ma jednoznaczne – opowieść zaproponowana przez autorów jest pełna dziur i niedomówień, zaczynając już od kontekstu, bo zdawkowo opisuje okupację Pomorza.
– Pomijając zupełnie kluczowe elementy tego, czym ta okupacja była. Tym samym osadzenie opowieści o tym poborze, przymusowym wcielaniu do Wehrmachtu wisi trochę w powietrzu – powiedział dr hab. Karol Polejowski.
Wiceprezes IPN zaalarmował, że określenie „przymusowe wcielenie” zastąpiono słowem „werbunek” do Wehrmachtu, które zamazuje prawdę historyczną. Wobec tytułowych „Naszych chłopców” padło hasło ekscytacja, gdy mowa o ich przeżyciach. W narracji słyszymy, że mogli oni zobaczyć miejsca, których nie widzieli nigdy wcześniej.
Z tych powodów IPN uznało, iż wystawa rozmywa niemiecką odpowiedzialność, bo dowiadujemy się z niej, że w niemieckich siłach zbrojnych byli ludzie różnych narodowości.
– Witają nas uśmiechnięte – przeważnie – twarze młodych tytułowych chłopców w mundurach różnych formacji wojskowych III Rzeszy. Są oni nazywani „naszymi chłopcami” – zauważył dr hab. Karol Polejowski.
Argumenty, których użył wiceprezes IPN, podzielił prof. Przemysław Czarnek z Prawa i Sprawiedliwości i zapytał, czy twórcy wystawy wiedzą, co robią i czy świadomie działają na szkodę Polski.
– Jeśli to jest działanie na szkodę polskiej polityki historycznej, jeśli to jest wybielanie Niemców z czasów II wojny światowej, to to jest zdrada całkowita i to za państwowe pieniądze – oznajmił prof. Przemysław Czarnek.
Także według wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza gdańska wystawa nie służy polskiej polityce pamięci. Prezes PSL jednocześnie nie uniknie pytań, że to rząd, którego jest częścią, ma wpływ na to, co dzieje się wokół ekspozycji.
Twórcy wystawy krytykę uznają za upolitycznienie. Jednak sami zadbali o to, by premier oraz temat dziadka z Wehrmachtu pojawili się na wystawie.
– A czymże jest umieszczenie tegoż dziadka z Wehrmachtu na tej wystawie, jak nie właśnie upolitycznieniem całego tego zjawiska – zwrócił uwagę dr hab. Karol Polejowski.
Prezes PiS, Jarosław Kaczyński, uważa, że nie można mówić o przypadku, jeśli wystawie „Nasi chłopcy” w Gdańsku towarzyszą słowa Grzegorza Brauna kwestionującego zbrodnie w Auschwitz.
„Czy to skoordynowana akcja? […] To uderzenie w polską rację stanu i podważanie oczywistych faktów historycznych! Oburzające jest, że ten proceder legitymizują ludzie sprawujący w Polsce władzę” – napisał Jarosław Kaczyński.
W sprawie słów Grzegorza Brauna śledztwo wszczął Instytut Pamięci Narodowej.
https://www.radiomaryja.pl/informacje/polacy-nie-chca-haniebnej-wystawy-nasi-chlopcy/