Żydostwo polskie zamiast do obrończych szeregów, rzuciło się do tłumnej ucieczki zagranicę.
Mahabejskie, jak wyrażał się niegdyś pułkownik Joselowicz, „lwy ryczące” uciekły przez wszystkie bramy wypadowe z zagrożonej Polski na zachód. Był skwarny lipiec. Szczególnie pełne były sezonowe gościńce, prowadzące na północ, nad morze, do rozbrzmiewającego ochoczą muzyką Sopotu.
Całe wybrzeże gdańskiej zatoki zaroiło się od dobrze odżywionej młodzieży machabejskiej, która zamiast pod sztandary wojenne swego kraju śpieszyła z grubo naładowanemi portfelami na operetkę berlińsko-sopocką i do domu ruletki. Tłumna ucieczka Żydów nad Bałtyk owego pamiętnego lata nie zna sobie równych. Doszło do tego, iż tu i ówdzie władze nadmorskich kurortów uznały za możliwe okładać specjałnemi opłatami tych uciekinierów, podkreślając wyraźnie cel ich pojawienia się na wybrzeżu. Z posiedzenia rady gminnej w „luft-kurorcie“ Oliwa pod Gdańskiem notował niemiecki dziennik gdański: „Danziger Neueste Nachrichten“ z dn. 27 lipca 1920 r., iż uchwalono na niem „podniesienie taksy kuracyjnej dla obywateli polskich wyznania żydowskiego („Polacy wyznania mojżeszowego“), którzy od pewnego czasu wprost zalewają Oliwę, domniemanie, aby się uwolnić tym sposobem od obowiązku służby wojskowej”.
Niezjawienie się do poboru wojskowego, zwłaszcza czasu wojny, jest dezercją z szeregów, karaną we wszystkich armiach świata kulą w łeb. Powinniśmy byli usłyszeć po wkrótce ukończonej wojnie o masowem ukaraniu Żydów za tę ucieczkę. Ślady żydowskiej dezercji w Polsce znajdziemy czarno na białem bodaj w organie gdańskich hakatystów — śladu kary za tę dezercję nie znajdziemy w warszawskim „Monitorze”. Warszawa ulękła się dyskusji o nowych „pogromach”…
To jednak jeszcze nie wszystko, czego machabejskie „lwy ryczące” dokazały wobec Polski w czasie wojny roku 1920. Jedni Żydzi uciekli z kraju, drudzy zostali w nim, aby podać rękę wkraczającemu nieprzyjacielowi.
Na całej przestrzeni Polski z chwilą przekroczenia granicy naszej przez najazd bolszewicki Żydzi bez żadnych obsłonek wystąpili jako sprzymierzeńcy najazdu, a zdecydowani wrogowie narodu i państwa polskiego. Charakterystyczny przy tern rys psychiki: żydowskiej: przyzwyczajeni widzieć za wsze dzicz moskiewską, jako zwycięską i pomiatającą zwyciężonymi, a Polaków, jako zwyciężonych i pomiatanych, Żydzi od razu spłaszczyli się przed domniemanymi triumfatorami, a wyniosłe stanowisko zajęli wobec domniemanej strony pobitej. Żydzi tak byli pewni zwycięstwa bolszewików, że nawet, pokonywując wrodzone tchórzostwo, wstępowali tu i ówdzie do bolszewickich szeregów, aby móc dzielić ich spodziewany triumf i wystąpić w roli panów i władców Polski.
Zdrady żydowskie były tak liczne i bijące w oczy, że nie mogły ich przemilczeć te czynniki polskie, które zawsze ii we wszystkich warunkach uważają za swą powinność brać Żydów w opiekę, które swą „tolerancją” wysunęły Żydów na różne wpływowe i lukratywne stanowiska, oraz gazety lewicowe, które są w Polsce wręcz ekspozyturą ochotniczą interesów żydowskich. Zdrady żydowskie były tak jaskrawe i było ich tyle, że w komunikatach urzędowych sztabu generalnego musiało się dla nich na koniec znaleźć miejsce. Nadały one do tego stopnia barwę wypadkom wojennym, że nie były w stanie przejść nad niemi do porządku dziennego najchętniej nawet pragnące przemilczeć je dzienniki, dzienniki lewicowe. Z tych dwóch źródeł, t. j. z komunikatów sztabu generalnego i z prasy ówczesnej można wyjąć wypadki zdrad żydowskich, układające się w następujący wielobarwny bukiet.
W mieście Płocku, według urzędowej relacji z objazdu kraju prezesa ministrów Witosa, ludność żydowska zachowywała się wobec naszych żołnierzy wrogo i sympatyzowała otwarcie z nieprzyjacielem. Stwierdzono, że Żydzi z zasadzki oblewali naszych żołnierzy gorącą wodą. Schwytano szereg Żydów na gorącym uczynku porozumiewania się z bolszewikami za pomocą podziemnego telefonu.
W miasteczku Kałuszynie wszystkie domy żydowskie ozdobione były czerwonymi sztandarami na przyjęcie Moskali. W Siedlcach Żydzi na znak sympatii do bolszewików przemalowali swe polskie szyldy sklepowe na moskiewskie. Manifestacje w Kałuszynie, w Siedlcach i t. d. działy się prowokacyjnie w obecności delegatów rządu polskiego, udających się do Moskali w celu pertraktowania o pokój. Było to w pierwszej ciężkiej fazie wojny, gdy wydawało się, że Polska już przepadła. Żydostwo było wstrząsane dreszczami rozkoszy, zdawało mu się, że podobnie jak w r. 1906 Polska jest trupem, który można bezkarnie kopać.
W każdym innym kraju te gniazda zdradzieckie byłyby zniszczone, wypalone ogniłem i wytępione żelazem, w Polsce, jak zawsze, nie spadł Żydom ani włos z głowy, co więcej, Polacy musieli się usprawiedliwiać, że nie są „antysemitami14.
W całym szeregu miejscowości, specjalnie po prawym brzegu Wisły, Żydzi! kwiatami obrzucali wkraczające do Polski wojska moskiewskie. Powtórzył się nastrój z września 1914 r. we Lwowie, kiedy to na ulicy Trzeciego Maja, Żydzi wkraczającym kozakom całowali końskie ogony, a Estery (żydowskie rzucały się w objęcia moskiewskich oficerów. Wówczas to było ze strachu przed pogromami, a teraz z czystego entuzjazmu.
Ale ma tych objawach zdrady w formie sielankowej nie kończyło się bynajmniej.
Nadzieja, że już wkrótce pod skrzydłami Lejzora Trockiego będą mogli bezkarnie urągać pobitej Polsce, dodała tym „ lwom ryczącym” odwagi zupełnie niebywałej do czynów konkretniejszych.
W Nasiellsku Żydzi zaciągali się gromadnie do szeregów bolszewickich, aby mieć prawo triumfować nad Polską, o której pobiciu nie wątpili.
W Hrubieszowie strzelali do cofającego się wojska polskiego.
Jak świadczy komunikat sztabu z 19 sierpnia, w Siedlcach wzięto do niewoli oddział żydowski z bronią w ręku, który to oddział wspomagał bolszewików. Takiż komunikat sztabu z 21 sierpnia doniósł, że w Włodawie utworzył się żydowski bolszewicki oddział ochotniczy i występował przeciw Polsce po stronie najazdu. Takiż komunikat sztabu z 24 sierpnia doniósł, że z Grodna przybyła bolszewikom na pomoc miejscowa ludność żydowska, która wydatnie zasilała szeregi nieprzyjacielskie. Tak samo ludność żydowska z Białegostoku wysłała przeciwko naszym wojskom ochotniczy oddział żydowski, który brał czynny udział w działaniach przeciwko Polakom.
We wszystkich tych wypadkach oprócz starej i notorycznej, a niemożliwej do wytłumaczenia nienawiści do Polski, grało niezawodnie znaczną rolę poczucie, że tam, po przeciwnej stronie występują przeciw Polsce ,,swoi“, także Żydzi. Nie mówiąc o szczytach bolszewickiego rządu w Rosji, szły z armią moskiewską całe ćmy Żydów-agitatorów w charakterze t. zw. „komisarzy ludowych”.
Ministerstwo spraw wojskowych, z natury rzeczy wstrzemięźliwe, widziało się absolutnie zniewolone wytoczyć sprawę o agitację bolszewicką w armii, t. j. o agitację na rzecz wroga podczas wojny siedemdziesięciu pięciu Żydom, odzianym w polski mundur. Byli to wyłącznie inteligenci żydowscy, Żydzi zeuropeizowani, „kulturalnie spolszczeni11. Był tam bukiet nie tylko Mojżeszów i Abrahamów, ale także Kazimierzów i Bolesławów, i nie tylko byli szeregowcy czy szarże niższego rzędu, ale także oficerowie.
Wielu Żydów służących w armii polskiej, rzuciło broń i przeszło do bolszewików. Następnie gdy bolszewicy zostali przepędzeni, a zdrajcy-Żydzi przyzostali na cierpliwej polskiej ziemi, zagroziły im, chociaż leniwe, bo to działo się w Polsce, konsekwencje zdrady.
Posłowie żydowscy w sejmie odważyli się wystąpić z interpelacją w interesie swoich współwyznawców. Zamiast tym Żydom powiedzieć, że biorąc w opiekę łotrów, którzy zdradzali państwo, sami oni zasługują, aby znaleźć się pod murem naprzeciw lufy karabinowej, przedstawiciel Ministerstwa spraw wojskowych pouczył uprzejmie interpelantów, że interwencja w sprawie zdrajców jest „nie-dopuszczalna”.
Typowym był w czasie wojny bolszewickiej obrazek, jaki na łamach liberalnego, a więc nie „antysemickiego”, nie wrogiego wobec Żydów krakowskiego dziennika „Nowa Reforma” z dn. 4 listopada 1920 r. odmalowuje świadek naoczny z Siedlec. Skoro tylko zbliżyli się do Siedlec bolszewicy z pejsatymi „komisarzami1 ludowymi”, wnet wypełzły z żydowskich zaułków mętne żywioły, które obwołały siebie komunistami, a więc sprzymierzeńcami nadciągającego plugastwa. Rzecz ciekawa, że wyjechali z miasta dwaj główni kierownicy P. P. S., jak z nazwisk można się domyślać, chrześcijanie przynajmniej w urzędowem znaczeniu tego słowa. „Natomiast — opowiada ów świadek w krakowskiej gazecie przyłączyły się do komunistów partie, żydowskie „Poalej Syon“ i „Bund“. Żydzi W ogóle, t. j. nie tylko te dwa ugrupowania żydowsko – socjalistyczne okazywali ogromną radość z przybycia bolszewików. Gdy bolszewicy wkroczyli do miasta, cale ulice zapełniły się gromadami Żydów, wzajemnie przesadzali się oni w świadczeniu grzeczności bolszewikom, w dawaniu informacji, ii wcale się z tern nie taili. Żołnierzom bolszewickim ofiarowywano owoce, dla naszych zaś żołnierzy sklepy z owocami były zamknięte”.
Francuz p. Robert Vaucher, przybywszy z korespondentami wojennymi do tychże Siedlec, tak w swoim dzienniku warszawskim p. t. „Journal de Pologne” pisał o zachowaniu się Żydów tamtejszych względem bolszewików:
„Znany agitator bolszewicki Radek, były poseł bolszewików w Berlinie, znajdował się w Siedlcach od kilkunastu dni, gotów w każdej chwili wjechać triumfalnie do Warszawy. Radek, który jest Żydem galicyjskim, miał odgrywać jedną z główniejszych ról przy sowietyzacji Polski. Żydzi siedleccy przyjęli go z entuzjazmem. Stanowisko ludności żydowskiej, bardzo licznej w tem mieście — świadczy dziennikarz francuski — było wyraźnie wrogie Polsce, a przychylne najazdowi. Młodzi Żydzi uchylający się od służby wojskowej w polskich szeregach, stali się przewodnikami bolszewików i denuncjatorami patrjotów polskich. Co chwila widać na ulicach przeciągającć grupy aresztowanych Żydów, młodych i starych. Należeli oni do sowietów, zorganizowanych w tym okręgu podczas okupacji bolszewickiej. Ciekawym jest fakt, że cztery piąte nazwisk członków sowietów, utworzonych podczas bolszewickiego najazdu, to nazwiska żydowskie. Więzienie siedleckie przepełniają aresztowani Żydzi. Wielu z nich, to dezerterzy z armii polskiej, którzy zaciągnęli się w szeregi bolszewickie. Ody zwiedzałem więzienie, generał Galica, dowódca drugiej dywizji, rzekł do mnie: „Oto trzystu Żydów, z których kilku wzięto z bronią w ręku w lasach, dokąd towarzyszyli bolszewikom, zaciągnąwszy się do ich armii. Wielu z nich, to zbiegowie, inni zaś są członkami komitetów miejscowych, utworzonych przez komisarzy moskiewskich. Okazali się oni bardzo okrutnymi względem ludności polskiej. Niektórzy posiadali bomby. Powinienem był rozstrzelać ich natychmiast. Nie uczyniłem tego, aby nie dawać żeru prasie angielskiej, która już i tak traktuje nas, jako organizatorów pogromów ludności izraelickiej, chciałbym jednak widzieć, co uczyniłby generał angielski na mojem miejscu”. Gdy bolszewicy wkraczali do Siedlec, ludność żydowska oczekiwała na nich i urządziła im triumfalne przyjęcie. Obrzucono ich kwiatami, raczono żywnością i napojami chłodzącymi. Sowiet siedlecki składał się z jednego Rosjanina i czteru Żydów — ani jednego Polaka. Żydzi uciekli w chwili, gdy wojsko polskie wkraczało do miasta.
Zdrada Żydów siedleckich stała się głośną w całym kraju. W pierwszych dniach września 1920 r. doniosły dzienniki, że okoliczna ludność, która na wypadki patrzała z bliska, była zdradzieckiemu zachowaniem się Żydów tak do głębi wzburzona, że zaprzestała sprzedawać im produkty żywności. Żydzi siedleccy nie tylko wystawili przeciwko wojsku polskiemu oddział ochotniczy, ale byli nadto gorliwymi pomocnikami bolszewików przy rekwizycjach i rabowaniu polskiej ludności.
Mniej więcej w połowie wypadków wojennych, kiedy stało się jawnem, że Żydzi, którzy z Polski nie uciekli zagranicę i dlatego radzi nie radzi znaleźli! się częściowo w szeregach, szkodzą Polsce i tam także, bądź szerząc popłoch i świecąc przykładem dezercji, bądź prowadząc istne akademje propagandy bolszewickiej, wówczas stała się rzecz jedyna w swoim rodzaju, rzecz, która na wieki wieków świecić będzie w historii, jako dokument zdatności państwowej tego elementu, domagającego się tak hałaśliwie i bezczelnie ,,praw“. Oto naczelne dowództwo armii zarządziło całkowite wycofanie Żydów-żołnierzy z szeregów i internowanie ich w umyślnym obozie w Jabłonnie pod Warszawą. Znalazło się tam tym sposobem kilka tysięcy semickich „lwów .ryczących” skazanych na przymusowe praktykowanie cnoty lojalności, względnie na niezdradzanie z musu. .
Klasyczne śwjadectwo zdrad popełnianych przez Żydów podczas najazdu bolszewickiego I920 r. płożył Naczelnik państwa polskiego Marszałek Piłsudski. Obok, faktów, których surowa powaga, ma, jak wiadomo, zawsze najwiekszą ,w3’tnowe, świadectwo to jest, szczególnie doniosłe wskutek powagi stanowiska świadczącego, W ostatnich., dniach sierpnia 1920 r, rozmawiał Marszałkiem Piłsudskim współpracownik wojenny -warszawskiego dziennika „Kurier poranny” na podstawie tej rozmowy ogłosił, rzeczy zabójcze dla Żydów, jako obywateli państwa polskiego. Przytaczamy tutaj ipsissima vęrba Naczelnika, państwa, gdyż nie tylko treśc ich., ale I niezmiernie. oryginalna forma, w jaką zostały przyodziane, zabiera oskarżenie Żydów; i zasługuje na to, aby przejść do jak najpóźniejszej potomności.
,,— Ale. ale — mówił Marszałek Piłsudski, jakby dodając do swych wynurzeń o. ówczesnych wypadkach. specjalne post scriptum,. które nie może być pominięte bez szkody dla wierności obrazu — Żydzi nie wszędzie zachowywali się źle. W Łomży i w Mazowieckiem stawiali opór bolszewikom. Natomiast rzecz dziwna tuż obok w sąsiedztwie w Łukowie, w Siedlcach, w Kałuszynie, w Białymstoku, we Włodawie, miały miejsce liczne, czasem nawet masowe z ich strony wypadki zdrady stanu“.
Klasyczne jest to świadectwo moralności. Pełno na niem cech świadczących, że Naczelnik Państwa pragnął powiedzieć o zachowaniu się Żydów coś przyjemnego, a przecież nie mógł. „Ale, ale…“ — słuchajcie, zdradzali Żydzi, to prawda, ale za to „niewszędzie“…
„Niewszędzie“…
Zdradzali — niewszędzie…
Te słowa powinny przejść do historji.
Przytoczyliśmy wyżej dla przypomnienia zaledwie drobną cząstkę faktów wskazujących na zbrodnicze zachowanie się żydostwa polskiego wobec pierwszej katastrofy, jaką przyszło przeżywać polskiemu państwu.
Mimo najszczerszych chęci naszych kochanych starozakonnych obywateli, Polska nie została zniszczona. Pokazała ona, że chociaż przez lat sto była bita, to jednak potrafi także sama prać wszelaką swołocz, pchającą się na jej podwórze.
Sprała porządnie bolszewików, to znaczy Żydów zewnętrznych, owych Trockich, Radków i innych starozakonnych tudzież ciągnące pod ich komendą masy moskiewskiego bydła.
Nie sprała Żydów własnych, którzy się zdradziecko z najazdem połączyli.