T. Bednarczyk
ps. "Bednarz", "Tadeusz"
Życie codzienne warszawskiego getta
Wstęp.
W krajach zachodnich ukazują się liczne opracowania „historyczne”, względnie wspomnienia, które dotyczą losu Żydów w okresie II wojny światowej.
Z uwagi na to, że większość Żydów europejskich zamieszkiwała na ziemiach polskich, przeto w opracowaniach tych dużo miejsca poświęca się stosunkom polsko-żydowskim w czasie minionej wojny. Niestety, w przeważającej liczbie publikacji, prawda historyczna tamtych czasów przedstawiana jest z reguły fałszywie i w sposób ubliżający prawdziwej
humanitarnej postawie i honorowi narodu polskiego.
Największa ilość tych dziwnie jednostronnych i oszczerczych publikacji wychodzi w RFN, USA i w Izraelu. Fakt wysunięcia się na czoło — w tego rodzaju wystąpieniach antypolskich — owych trzech ośrodków, tłumaczyć można przede wszystkim:
- a) chęcią zdjęcia z NRF-owskich spadkobierców hitleryzmu opinii ludobójców, drogą przerzucenia choćby jej części na Polaków;
- b) niechętnym stosunkiem krajów zachodnich do Polski, której usiłuje się podrzucić antysemityzm i wspólnictwo duchowe w ludobójstwach hitlerowskich;
- c) psychopatycznym urazem powstałym u Żydów po przebytych cierpieniach, oraz ich żalem do ziemi polskiej i jej mieszkańców za przebycie tych cierpień właśnie na tej ziemi (chociaż były one zadane rękami niemieckimi);
- d) dezinformacją spowodowaną brakiem źródłowych, obiektywnych, naukowych, w tym i polskich, opracowań historycznych.
Starania RFN o wymazanie z pamięci krajów Zachodu tej niechlubnej ludobójczej przeszłości, są zrozumiałe z punktu widzenia interesów niemieckich. Odbywa się to zazwyczaj drogą oszukańczej propagandy. Zachód nie widział i nie znał prawdy o niemieckich katowniach i o krematoriach Oświęcimia, Treblinki, Bełżca, Sobiboru, Majdanka i wielu innych, a jeśli nawet znał, to w nią nie wierzył. Zachód w solidarności do tzw. zachodniej kultury, woli widzieć i słyszeć o niemieckich Bachach, Bethowenach, Haydnach czy Schillerach i Goethach, niż o von den Bachach, Eichmannach, Himmlerach, Hoessach itp. Wymazywanie z pamięci odbywa się też drogą przekupywania opinii publicznej przez opłacanie milczenia osób poszkodowanych. I to zarówno osób pojedynczych (np. Niemcy z RFN usiłowali kupić w USA milczenie polskich „króliczek” z Ravensbruck, jak i całych społeczeństw) np. Izrael otrzymał dotychczas od NRF jako „odszkodowanie” za krew i zrabowane mienie żydowskie kilkadziesiąt mld dolarów, oraz pożyczki długoterminowe i darowizny w wysokości również kilkunastu mld dolarów. Przy tym obywatele Izraela dostali odszkodowania indywidualne. Korzyści z tego tytułu płynące dla RFN widzieliśmy np. na procesie Eichmanna. Widzimy w akcji wybielania Niemców i zbliżenia politycznego. Do szczytowych oszukańczych stwierdzeń propagandowych i służalczości wobec RFN zaliczyć należy działalność filozofa i piewcy chasydyzmu Martina Bubera, który w swojej książce pt. Der Jude und sein Judentum wydanej w Kolonii w 1963 r. m.in. napisał: „Elementarną nienawiść do Żydów, ten wybuch z głębi jaźni — widziałem w Polsce, lecz nigdy w Niemczech”. Widzimy kto prowadzi i komu jest potrzebna polityka nienawiści i napięcia między narodami. Ważne, że za takie oświadczenia Niemcy dobrze płacą a i dla filozofa pecunia non olet. Co jest tradycją żydowską.
Swobodne i szerokie oddziaływanie wrogiej nam propagandy i bezkarne szerzenie dezinformacji, spowodowane jest dotychczasowym brakiem należytej odprawy, jaka winna być dana paszkwilantom, ze strony wydawnictw polskich; czy instytutów historycznych. Choćby np. Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie, który ma dość bogate materiały historyczne. (Szkoda tylko, że większość z nich jest w języku jidysz, utrudniającym szersze ich badanie i odpowiednie wykorzystanie). Żydowski Instytut Historyczny specjalizuje się monopolistycznie w sprawach martyrologii Żydów w Polsce, co jest cennym wkładem do ukazania prawdy o hitlerowskim ludobójstwie, ale zarazem powinno być rozszerzone o ukazanie polskiej pomocy dla Żydów. Publikuje jednak za mało i publikacje te w dodatku nie uwzględniają wszystkich posiadanych materiałów. Widać to bardzo dokładnie na praktyce „brązowienia” milszej, choć istniejącej tylko pół roku ŻOB, a przemilczanie trzy i pól letniej samotnej ideowej działalności ŻZW. Widać to jeszcze dokładniej na boleśniejszy m znacznie przy kładzie pozostawienia, a nawet rozszerzenia w nowszych historycznych opracowaniach naukowych jego pracowników wszelkich uogólnionych akcentów szmalcownictwa, poniżających niesłusznie dobre imię ogółu Polaków i godzących w ich honor, a zarazem zmniejszenie akcentów dotyczących licznych przypadków zdrady wewnętrznej Żydów (np. u B. Marka wykreślono już w następnych wydaniach sylwetki kolaborantów , jak: dyr. Weinberga, Głowińskiego czy Hirszla z szopu Fritza Schultza, czy mistrza bokserskiego i policjanta żydowskiego „Szapsio” — Rotholea, i in.). Czy dla dobra obiektywnej prawdy historycznej potrzebne są te zmiany proporcji , które tylko w następstwie dają dogodną podkładkę „naukową” dla wrogich nam sił na zachodzie i rozzuchwalają ich propagandę. Czy tak powinna postępować uczciwa placówka o aspiracjach naukowych, do tego kompromitująco afiliowana z Polską Akademią Nauk. Źle to świadczy' i o PAN. Klasycznym przykładem takiej gry mogą być okrzyczane książki Urisa Exodus i Mila 18, który bawi! W Polsce, i jak twierdzi, tu zdobył „źródłowe” materiały do swych książek (np. polscy żołnierze rozstrzeliwujący Żydów w getcie!!!). Oczywiście informatorem instruującym go był dyr. ŻIH B. Mark, gdyż wszyscy zagraniczni goście obowiązkowo przechodzili przez jego ręce. To też te kalumnie w wydaniach Urisa obiegły świat w pól miliona egzemplarzach i 2 filmach. Podobnie było ze Steinerem autorem Treblinki, który zbiera! materiały u B. Marka w 1959 r. Wina B. Marka i ŻIH jest oczywista . A wszystko to zawdzięczamy Żydom-stalinowcom z ZSRR, wychowanym we wrogości do Polski przez A. Lampego, z kierownictwa ZPP-Żydów. Do tych stalinowców należał i Bernard Mark, wróg Polaków. Przed wojną był on korektorem w brukowej „2 Groszówce”, choć chciał uchodzić za redaktora. W ZSRR napisał i wydal w 1944 r. broszurę o powstaniu żydowskim w getcie, ale na tej podstawie został już powołany na stanowisko profesora w ŻIH, mimo braku wyższych studiów (i afilialny w PAN !). On to wyspecjalizował się w opluwaniu Polaków za „szmalcownictwo”, ale złośliwie ukrywał, że szmalcownikami. Obok mętów społecznych polskich byli przedstawiciele mniejszości narodowych, w tym dużo Żydów (mieli oni gestapowską tysięczną „Żagiew”, swoją policję kolaborancką wraz z Zarządem Gminy, czy 70 osobową specjalistyczną komórkę żydowską w centrali gestapo, kierowaną przez Żyda Heninga). Mark kalumniatorsko i bezpodstawnie oskarżał Polaków o mordowanie Żydów, jak np. miał to zrobić jakiś żołnierz podległy „Bystremu” — Iwańskiemu, czemu on mi zaprzeczył na piśmie. Czy zamordowanie rzekome 30 Żydów w czasie Powstania Warszawskiego. Plotkę podchwycili Żydzi stugębnie, by opluwać AK. która niosła im pomoc i była dumą narodu polskiego. To też na Zachodzie roi się od pomówień, że AK mordowała Żydów. I to wszystko zawdzięczamy Markowi i jego wychowankom. Jaką był marnotą naukową świadczy fakt, że kolejne mutacje swoich prac o getcie w Warszawie dopasowywał do aktualnych potrzeb politycznych, co mu wytknąłem na zebraniu historyków w PTH. Był on niewiary godny i niepoważny, choć napuszony i zarozumiały jako z-ca członka KC PPR. Obok szmalcownictwa szermował stale antysemityzmem i płynącym stąd brakiem polskiej dla nich pomocy. A równocześnie ukrywał fakty pomocy, umniejszał ją.
Równolegle preparowanymi dla zagranicy fałszywymi antypolskimi danymi przyczyniał się do szerzenia w kraju i za granicą anty polonizmu. On też mówił o tolerancji, porozumieniu, ale praktykował to jednostronnie, tj. jak antysemityzm to wrzask i rej wach, jak antypolonizm to cisza i przemilczenie. Ale temu faryzeizmowi trzeba przeciwdziałać. Powinny powstawać polskie odpowiednie opracowania, historyczne, źródłowe, prostujące wszystkie zagraniczne i krajowe kłamstwa. Takich opracowań nie ma, gdyż Żydzi w wydawnictwach i prasie, skutecznie eliminują takie opracowania, im mniej korzystne, przedstawiające ich postawy zgodnie z prawdą— im niemiłą. Tego rodzaju publikacje usunęłyby dezinformację i nieznajomość prawdy tamtych czasów, pomogłyby Żydom obywatelom polskim, szczególnie tym z młodszego pokolenia dowiedzieć się, jak to było naprawdę z ich ojców postawą wobec okupanta i jak było z polską pomocą.
Tymczasem sprawy tej nie chciał podjąć żaden Uniwersytet w PRL („odradzano" tę tematykę), ani Wydział I PAN. Ten wycinek naszej historii oddano w pacht Żydom i ŻIH, który działa nieobiektywnie, nie tylko nie chce pokazywać polskiej pomocy, ale wręcz ją umniejsza, implikuje antypolskimi wstawkami, szkodzi nam pod szyldem placówki naukowej.
Przez pierwszych kilkanaście lat po wojnie nie interesowałem się tym problemem, bo ilościowo nie istniał, skoro ostatecznie pozostało w Polsce po wojnie ca 100 000 do 300 000 Żydów obecnie pozostało po emigracjach ponad 50 000 (do 100 000 sprytnych nowobogackich) z czego tylko poniżej 20% przyznaje się do swego pochodzenia. Konieczne jest dodać, że całe szerokie żydowskie kierownictwo MBP zmieniło Żydom w latach 1945/46 dziesiątki tysięcy dowodów osobistych na polsko brzmiące nazwiska, przechowując je 6 dużych szafach pancernych w pokoju dyrektora gabinetu ministra BP — płk. Ajzen-Andrzejewskiego, szefa komisji zmian nazwisk, do której należała m.in. pani ministrowa Wierbłowska i pani ministrowa Skrzeszewska. Ja te szafy wypchane dokumentami widziałem w 1945 r. — latem. Podobne szafy- były w pozostałych wojewódzkich i powiatowych UB. Problem liczebności Żydów istnieje natomiast jakościowo, z racji zajmowania przez nich wielu decydenckich stanowisk w PRL i III RP. Zajmowanie przez Żydów dużej liczby stanowisk decydujących o losach narodu polskiego, Żydzi tłumaczą zasadą równouprawnienia obywatelskiego, ale w Izraelu żaden goj nie może zajmować jakiegokolwiek stanowiska, a tylko wyłącznie Żydzi, tam równouprawnienie obywatelskie nie działa, nie wierzą obcym. Zatem wyglądamy w Polsce na durniów . Dlatego też Żydzi nie odtwarzają własnych partii w Polsce, bo praktyczniej im jest infiltrować wszelkie kierownicze gremia w państwie polskim. Nie zabierałem głosu w tej tematyce nie chcąc być posądzonym o chęć czerpania korzyści, czy odcinania kuponów zasług z tytułu dość znacznego udziału w akcji pomocy Żydom. Złapałem za pióro by dokumentować polską humanitarną, chrześcijańską pomoc Żydom po usłyszeniu w klubie „Krzywego Koła” okropnych antypolskich wypowiedzi wielu Żydów- (m.in. doc. Kupczykowa, Zimand i in.) oraz po przeczytaniu kilku książek wydanych za granicą i zionących do nas nienawiścią. Zacząłem interesować się tymi autorami, rejestrować ich wypowiedzi, szukać źródeł ich informacji. Oto nazwiska ważniejszych kalumniatorów:
Martin Buber, Leon Uris, Reuben Ainsztajn, Mark, A. Rutkowski, dr Icerles, Miriam Noritch, Jerzy Kosiński, F. Steiner, Chaim Kapłan, A. Donat, Stanisław Wygodzki vel Dawid Weinberg, J. Wulff, Singer, Dinant, A. Pinkus, Yuri Suhl, Irena Pędzik, Rosenthal, Rothman, Canin, Pinchas Lapide, Halberstam, Joechak, Caim Jaari. Józef Makowski vcl Makower, N, Leneman, Henryk Grynberg, Josef Kruk, Max I. Di- mont, Marek Cefen, Josef Brandes, S.L. Shneiderman, Pierre Joffry. Georges Friedman, Anzelm Reiss, Artur Miller, E. Salpeter, Rolf Hochhut, Jakow Alon, Elie Wiesel, Nahum Blumental, Milo Anstadt, Josef Kermish, Oscar Goldberg, Andrew Field, Richard Grunberg, Piotr Rawicz. Jan Rogier, S. Wiesenthal, H. Justus, J. Gilbert i setki innych. Ważniejsze wypowiedzi wielu z nich będę jeszcze omawiał. Ponadto wielu Żydów występuje w prasie na Zachodzie, w Izraelu, anonimowo. Bardzo duży ich procent stanowią Żydzi uratowani w Polsce dzięki polskiej pomocy. Przy takiej ich demonstracyjnej postawie, zamiast wdzięczności ukazującej nam nienawiść, musimy wierzyć tezie samych Żydów, naukowców, Haffnera i Hercoga, którzy twierdzą, że „Żydzi byli i są zawsze antypolscy, lub właściwie proniemieccy” — cytuję z pamięci.
I oni zmuszają nas do obrony polskiego honoru.
W tej sytuacji, widząc szkodliwość tego rodzaju publikacji, brak obiektywizmu i taktu, widząc tendencyjną fałszywość ocen przeszłości, płynącą i z narzuconej nam dezinformacji stalinowsko-żydowskiej cenzury (cenzura była departamentem w żydowskim MBP, później usamodzielniona) musiałem zabrać głos by dać świadectwo prawdzie i bronić honoru narodowego. Dopingowały do tego i wystąpienia żydowskiej inteligencji w kraju, fałszerskie, antypolskie, stające się jakby dokumentacją negatywnej oceny naszej pomocy, i tendencyjnym „źródłem” dla zagranicznych publicystów. Do zabrania głosu zobowiązywał mnie kierowniczy organizacyjny udział w akcji pomocy Żydom z ramienia sikorszczyckiej OW — Organizacji Wojskowej (dalsza nazwa KB-Korpus Bezpieczeństwa-AK) i CKON-u. Zobowiązywała mnie dobra znajomość spraw getta w Warszawie, w którym bywałem codziennie aż do maja 1943 r. — w czym jestem unikatem wśród Polaków, a i wśród Żydów, bo skoro się uratowali to musieli wcześniej wyjść z getta (bo ocalałych bojowników liczy się na palcach). Ta znajomość ostatnich tygodni istnienia i walki getta jest szczególnie ważna dla odtworzenia historii tego okresu, gdyż w ŻIH nigdy nie było wśród parających się historia prawdziwego bojowca getta, piszącymi są w ŻIH ludzie którzy przebywali wtedy w ZSRR i chcą być teraz znawcami, a właściwie propagandzistami. Mój głos naocznego świadka zdarzeń jest zarazem pierwszym głosem Polaka, który to wszystko widział z bliska i codziennie w latach 1939-1943.
Dla badaczy historii ważna może być konfrontacja tych dwóch spojrzeń. Miło jest mi skwitować, że dotychczas moje publikacje na ten temat, spotkały się ze zrozumieniem i należytą oceną tak w kraju jak i za granicą.
W lipcu 1962 r. przebywała w Polsce przedstawicielka Żydowskiego Instytutu Historycznego z Tel-Avivu i bardzo poczytnego dziennika Herut — p. Ch. Lazar przybyła ona głównie śladem moich artykułów, celem zebrania materialów historycznych do książki o ŻZW, która ukazała się w Izraelu wiosną 1963 r. pt. Muranowska Nie znalazłszy tych materiałów w pełni w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie, znalazła je u ludzi, którzy byli uczestnikami wspólnej walki Polakowi Żydów przeciwko Niemcom, znalazła przy gotowane materiały u mnie, gdyż zamówił je u mnie mec. Drażnin, skarbnik partii Syjonistów Rewizjonistów, za co dziękował mi okazjonalnie premier M. Begin.
Ujawnienie w szerszych rozmiarach działalności ŻZW, wiąże się z ujawnieniem dotychczas przemilczanej kilkuletniej, szerokiej pomocy polskich kół konspiracyjnych, związanych z rządem londyńskim. Ujawnienie tej działalności pozwoli historykom i publicystom na poważne rozszerzenie bazy społeczno-politycznej polskich ośrodków konspiracyjnych niosących pomoc Żydom, oraz efektów tej pomocy. Baza ta była dotychczas zawężona do minimum. Ukazywała głównie pomoc ze strony PPR i GL-AL, które w latach 1942/43 były dopiero w pierwszym stadium organizacyjno-rozwojowym i po prostu nie stać ich było na dużo, a i tak świadczyły ofiarnie pomoc powyżej swoich możliwości.
Prezes Zarządu Głównego ZBoWiD gen. M. Moczar, w swym znanym artykule publikowanym w kwietniu 1963 r. w dwutygodniku Za wolność i lud, piętnując narosłe fałsze, podkreślał właśnie tę szerokość bazy społeczno-politycznej społeczeństwa polskiego niosącego pomoc Żydom, głosił to jako komunista. Mówi to raczej o powszechności współczucia dla Żydów i o spontaniczności pomocy dla nich. a przede wszystkim zaprzecza kolportowanym na Zachodzie wersjom o szerokim polskim antysemityzmie. Antysemityzm nasz był na pewno mniejszy od zachodniego, skoro Żydzi prześladowani w całej Europie, zjechali do Polski i stworzyli w niej największe skupisko w diasporze (do końca XVIII w.). Żyliśmy przez parę wieków na jednej ziemi, a jeśli nie razem, to obok siebie. Dlatego w strasznych latach 1940-44 żołnierze i partyzanci OW-KB i AK obok partyzantów AL czy BCh, nieśli pomoc Żydom. Pomoc tę świadczyły nieomal wszystkie polskie ugrupowania społeczno-polityczne. Będę to usiłował szkiców o wykazać i udowodnić. Głosy przeciwne tej pomocy były odosobnione.
Przy opracowaniu niniejszego wycinka moich wspomnień okupacyjnych, (ma on właściwie charakter relacji historycznej), kilku działaczy i kolegów pomogło mi w ustaleniu lub przypomnieniu poszczególnych dat, nazwisk, osób lub szczegółów i faktów. Nie wyklucza to możliwości powstania jakichś drobnych omyłek, ale czyż jakikolwiek fakt z historii najnowszej można ustalić od razu, bez uniknięcia uściśleń i sprostowań? Nie jestem w pełnym znaczeniu historykiem, a ekonomistą z wykształcenia, trudniącym się publicystyką historyczną. Nie dysponuję więc warsztatem historyka, z jakimiś możliwościami instytutowymi i archiwalnymi, ułatwiającymi pracę. Trudu napisania książki podjąłem się na marginesie pracy zawodowej z nadzieją, że stworzy ona jakąś kannę i wytyczy linie-kierunkowe do dalszych obiektywnych badań nad stosunkami polsko-żydowskimi podczas okupacji.
Zanim to nastąpi, chcę w niniejszej pracy przedstawić prawdę tamtych czasów, pokazać ówczesne postawy Żydów, pokazać wielką polską pomoc dla nich — co oni mi utrudniają chcę przeciwdziałać fałszerzom imputującym nam uogólniony obraz Polaka jako rzekomego szmalcownika, żyjącego w ów czas dostatnio z Żydów, oraz jako zoologicznego antysemity i faszysty. Przykro, że na książkową szerszą publikację pt. Obowiązek silniejszy od śmierci musiałem czekać ponad 20 lat, (a na tę — 30 lat), że mimo upływu 50 lat od okupacji trzeba walczyć o prawo do prawdy historycznej.
Okupacyjna współpraca Polaków i Żydów wypływała raczej z uczucia pewnej sympatii, bo prawie każdy Polak miał znajomego Żyda, litowano się nad ich nieszczęściem. Ludzie powinni się teraz wzajemnie odnaleźć po to, by dać świadectwo prawdzie. Za paradoksalny trzeba uznać obecny stan, gdy najbardziej poszkodowani przez hitleryzm, tj, Żydzi i Polacy, zamiast dążyć wspólnie do wytrzebienia resztek nieufności i niedomówień podsycają tylko nietaktownym i nieuczciwym postępowaniem, czy publikacjami, prowadzonymi często u nas w kraju pod szyldem oraz w imieniu polskiej nauki. Ale takie postawy piętnował już A. Nowaczyński w książce pt. Mocarstwo anonimowe. Taką nietaktowną, podstępną a wręcz wrogą postawę i politykę wobec Polaków Żydzi wykazywali od zarania — w średniowieczu, ciągłe zatargi, sprzeczności (lichwa, oszustwa, podatki, przekupstwu, cła, karczmy, zdrada państwowa, rusyfikacja, germanizacja) czym rozdrażniali Polaków. Mikołaj Rej wzywał do „wyplenienia Żydów”, a ks. Piotr Skarga do „wygnania ich”. — A. Nowaczyński Mocarstwo anonimowe rozdział: „W Polsce od czasów zamierzchłych po dzień dzisiejszy ” str. 187-289. A np. od połowy 1915 r. Żydzi czynili wielkie zabiegi w Berlinie. Wiedniu. Paryżu, w USA o specjalne prawa dla siebie w mającej powstać Polsce po I wojnie światowej — miało to charakter wystąpień antypolskich, ograniczenia praw Polaków. To oburzało Polaków.
Przykro mi, że niektóre moje uwagi polemiczne będą m.in. odnosiły się do nieżyjącego B. Marka; są one jednak fragmentami moich wystąpień publicznych w Polskim Towarzystwie Historycznym, wypowiedzianych w obecności Zmarłego, przy okazji chciałbym podkreślić wielkiego jego zasługi i benedyktyńską pracowitość w odtworzeniu zbrodni hitlerowskich i martyrologii jego narodu, budzących ogólny szacunek. Ale w niektórych osądach się mylił, co jest rzeczą ludzką lecz błędy należy korygować, A wchodzą tu w grę i błędy dla nas bolesne płynące z anty polonizmu. Jestem szczerze i życzliwie przekonany, że moja skromna praca, mająca charakter źródłotwórczy pozwoli badaczom historii najnowszej, a szczególnie niektórym nieżyczliwym żydowskim historykom w Polsce, lepiej poznać te zagadnienia, a wtedy ich ocena tamtych zdarzeń, zbliży się do oceny i sądu ogółu obywateli polskich. Oby! Oczywiście o ile cenią sobie polskie obywatelstwo.
Cieszy mnie fakt, że moje myśli i spostrzeżenia na ten temat, udało mi się opublikować także na Zachodzie. Poczynając od maja 1967 r. aż do kwietnia 1969 r. ukazywały się co miesiąc w polskiej Kronice, tygodniku emigracyjnym wychodzącym w Londynie, moje artykuły, przekazujące odcinkami znaczną część niniejszej mojej pracy w skupiskach polskich na Zachodzie toczyły się w 1967 r. dyskusje na ten temat. Moje publikacje są więc dla nich jednym z ważniejszych przyczynków wyjaśniających dowodowo okupacyjną istotę faktów, świadczących dobrze o humanitaryzmie i obywatelskości Polaków wobec Żydów. W ten sposób na emigracji mają możność mobilizowania się wspólnie z Macierzą do walki o prawdziwy obraz tamtych czasów’, ówczesnych warunków, naszej postawy i ogromu, ofiarnej polskiej pomocy' dla Żydów. Równocześnie nasi tamtejsi wrogowie uzyskują materiał do konfrontacji z ich tendencyjny mi dany mi historycznymi. Chcąc walczyć o nasze dobre imię i honor, trzeba to robić w formie dokumentalnej, pisanej. Mam nadzieję, że moim śladem pójdą inni.
Tak jak działałem podczas okupacji, tak teraz spisując wspomnienia z tamtych lat, działałem i działam w duchu chrześcijańskiej życzliwości, przyjaźni i pomocy Żydom w rozwiązywaniu spraw spornych, drażliwych, celem kompromisowego porozumienia. Ale to nie zwalnia mnie od krytycyzmu i walki z Żydami, którzy szkalują nasz honor narodowy i nasza ojczyznę, a takich faktów jest zbyt dużo co wycinkowo niżej ukażę. Zaś logika nakazuje mi odrzucić z góry pomówienia z tego tytułu o antysemityzm.
Szmalcownik — w gwarze złodziejsko-przestępczej oznacza człowieka, którzy bierze szmalec — czyli pieniądze — jako wykup. Żydzi szmalcownikami nazywali tych, którzy szantażowali ukrywających się Żydów wydaniem w ręce niemieckie, a za milczenie otrzymywali pieniężny wykup, byli też liczni szmalcownicy Żydzi.
2Patrz Żydowska polityka narodowa obecnej doby (Ostjudenfrage), wydal w 1897 r. we Lwowie, u W.Gubrynowicza i Syna, poseł na Sejm Galicyjski i do austriackiej Rady Stanu Teofil Merunowicz.