Lake Bluff 2021.03.28
Moje wspomnienia z pracy w Instytucie Fizyki Plazmy i Laserowej Mikrosyntezy im. Sylwestra Kaliskiego oraz UW.
Pomimo upływu wielu lat wśród znacznej części naszego społeczeństwa a nawet młodej generacji wiele osób fascynuje się osobą Generała, wieloletniego Komendanta Wojskowej Akademii Technicznej prof. dr’a Sylwestra Kaliskiego. Zostałem poproszony o napisanie swoich wspomnień z okresu mojej pracy w tym instytucie w latach od 1976 do 1980. Należy przyznać, że był to okres wyjątkowego szybkiego rozwoju gospodarczego Polski. Według Pana Albina Siwaka rocznie budowano około pięćdziesięciu dużych zakładów strategicznych i w jednym z tych lat oddano do użytku 300,000 tysięcy mieszkań.
Obserwowało się szybki wzrost stopy życiowej jak również zapał społeczeństwa do aktywnej pracy. Jednym z przykładów była budowa Zakładów Chemicznych w Puławach. Amerykanie, którzy w jakimś stopniu byli zaangażowani w system wycenili, przy użyciu swoich programów komputerowych, że budowa tych zakładów będzie trwała jakiś określony okres czasu. Polscy inżynierowie powiedzieli my ten okres znacząco skrócimy. Budowa została ukończona w okresie zmniejszonym o około pół roku.
We wrześniu 1976 roku kończył się mój kontrakt pracy na Uniwersytecie Warszawskim. Poza prowadzeniem zajęć ze studentami otrzymałem od Profesora Arkadiusza Piekary temat pracy doktorskiej w nad zagadnieniem autokolimacji silnego promieniowania laserowego. Profesor A. Piekara podejrzewał, że proces autokolimacji powinien mieć związek ze zmianą stałej dielektrycznej pod wpływem promieniowania laserowego. Tematem tym była zainteresowana Wojskowa Akademia Techniczna, ponieważ autokolimacja oznaczała niszczenie struktury ciała stałego, a więc na przykład mogła być zastosowana do niszczenia czołgów. Profesor dostał znaczące środki finansowe Budowa aparatury do takich badań wymagała zbudowania lasera o dużej mocy oraz odpowiedniej elektronicznej. Brakowało również na rynku podzespołów optycznych do budowy lasera. Poza tematami laserowymi był zakład holografii. Nie można było rozwijać prac ze względu na brak elementów optycznych w zakładzie Profesora Piekary było kilka innych tematów, które wymagały również elementów optycznych. Zaproponowałem Profesorowi Piekarze stworzenie małego zakładu produkującego niezbędne elementy optyczne do laserów i holografii. Po okresie około pół roku Uniwersytet Warszawski wzbogacił się o małą fabrykę produkującą niezbędne dla nas bardzo precyzyjne podzespoły optyczne. Nie wystarczyło mi czasu przeprowadzenie badań nad tematem zadanym mi przez Prof. A Piekarę
W tym miejscu chcę poświęcić nieco tekstu osobie Pana Jana Zmorzyńskiego, który miał związek z polską techniką wojskową sprzed drugiej wojny światowej. Największą zdobyczą było zatrudnienie Pana Jana Zmorzyńskiego – bodajże najlepszego fachowca – praktyka w technologii optycznej. Pan Jan Zmorzyński w okresie przed drugą wojną światową był wykonawcą prototypu a potem uczestniczył w produkcji wspaniałego aparatu fotograficznego do zdjęć lotniczych. W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku Dyrekcja Polskich Zakładów Optycznych zwróciła się z pytaniem do Pana Zmorzyńskiego czy pamięta konstrukcje tego aparatu. Pan Zmorzyński oświadczył, że tak po czym dostarczył do Dyrekcji rysunki wszystkich podzespołów łącznie z tolerancjami. Nie wiadomo kto wykorzystał wiedzę Pana Jana Zmorzyńskiego. Wspomniałem o Panu Zmorzyńskim, ponieważ wiedza jaką od niego zdobyłem okazała się bardzo dla mnie bardzo pożyteczna podczas pracy w IFPliLM.
Pod koniec pracy na Uniwersytecie Warszawskim rozpocząłem poszukiwania nowej pracy. Najbardziej zależało mi na pójściu do pracy w tworzonym wówczas Instytucie Plazmy i Laserowej Mikrosyntezy. W tym czasie Prof. Dr Sylwester Kaliski uzyskał trzecią nagrodę państwową pierwszego stopnia za opracowaną przez niego metodę syntezy termojądrowej poprzez generowanie koncentrycznej fali wybuchowej ściskającej prawdopodobnie deuter i tryt. Proces jak w bombie wodorowej, ale bez użycia materiałów promieniotwórczych. Zakładając wiarygodność powyższych danych było to olbrzymie osiągnięcie budzące zainteresowanie na całym świecie.
W końcu września 1976 roku zostałem zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną. Zabrałem ze sobą prawie wszystkie publikacje jakie ukazały się w języku ang i dotyczące laserów na ciałach stałych w postaci czterech oprawionych książek. Oczekiwało mnie trzech starszych mężczyzn. Byli zdumieni zebraniem przeze mnie takiej olbrzymiej literatury. Zaczęli przeglądać artykuły od najstarszych zadając mi pytania i o istocie i działaniu rozwiązań pokazanych na rysunkach. Trwało to więcej niż trzy godziny. Ostatnie pytanie dotyczyło działania karabinka laserowego. Karabinka, który nie zabijał a tylko mógł oślepić. Na zakończenie powiedziano mi, ażebym czekał na odpowiedź, czy zostanę przyjęty do pracy. Po dwóch miesiącach postanowiłem wzmocnić swoją pozycję poprzez wysłanie do Prof. Kaliskiego będącego w tym czasie Ministrem Szkolnictwa, Nauki i Techniki wymyśloną przeze mnie metodę akumulacji energii poprzez całkowite wewnętrzne odbicie promieniowania rentgenowskiego. Zdawałem sobie sprawę, że to rozwiązanie nie jest i nie było możliwe technicznie, ale proponowane rozwiązanie było poprawne od strony naukowej.
W trakcie oczekiwania na zatrudnienie zarabiałem udzielaniem korepetycji. Dopiero później zdałem sobie sprawę, że byłem obserwowany przez służby wewnętrzne. Będąc w dyskotece miałem ofertę podjęcia współpracy z wywiadem zachodnioniemieckim.
Byłem na skrzyżowaniu Alej Jerozolimskich z ul. Chałubińskiego. Ruch tramwajowy był zablokowany. Tramwaje były kontrolowane. Postanowiłem przejść do ul. Marszałkowskiej na piechotę. Po drodze oglądałem wystawy. Zauważyłem, że około 100 metrów za mną idzie również dwóch panów oglądających wystawy. Dyskretnie obserwowałem ich aż do ulicy Marszałkowskiej i tam postanowiłem urwać się z ich towarzystwa. W pobliżu Rotundy znajdowała się wtedy herbaciarnia Gong. Wszedłem do budynku, ale zamiast pójść do herbaciarni poszedłem schodami do góry. Niedługo później weszli dwaj panowie. Jeden do drugiego powiedział „wejdź do środka i zobacz co on tam robi”. Po jakimś czasie pierwszy wrócił i oświadczył „nie ma go, nie mogłem znaleźć”, na co drugi odpowiedział „to ja pójdę go teraz poszukać”. Gdy wrócił oświadczył „No k., chyba się zapadł pod ziemię” i po jakimś czasie Panowie opuścili Gong.
Oczekiwałem na zatrudnienie w IFPliLM aż do kwietna 1976 roku zarabiając pieniądze z udzielania korepetycji. 31 marca 1076 r. zadzwonił do mojego mieszkania telefon. Mężczyzna przedstawił się jako dyrektor naukowy IFPliLM, zapytał, czy jestem w tym czasie zatrudniony, gdy odpowiedziałem, że „nie” powiedział „proszę przyjść jutro do pracy” po czym się wyłączył.
W następnym dniu w kadrach zatrudniono mnie tak jak uniwersytecie na etacie naukowo dydaktycznym, pomimo że IFPliLM nie miał studentów. Ażeby być zgodnie z formalnościami dostawałem studentów z WAT do wprowadzania ich w zagadnienia techniki laserowej w trakcie ich prac dyplomowych. Podobnie jak inni pracownicy Instytutu otrzymałem przepustkę z prawem wchodzenia na teren WAT.
Zostałem zatrudniony w okresie organizacji IFPli LM. Profesor Kaliski zrezygnował z funkcji Komendanta WAT, gdy został mianowany Ministrem Szkolnictwa Wyższego, Nauki i Techniki. Zabrał do tworzonego Instytutu wybranych przez siebie pracowników wojskowych i dwóch pracowników naukowo technicznych. Ja byłem jedynym cywilem, który został zatrudniony w tym Instytucie w okresie od utworzenia Instytutu, aż do śmierci Prof. S. Kaliskiego.
W kadrach pouczono mnie, że nie wolno mi chodzić do innych budynków ani do innych pokoi w budynku, w którym będę pracował. To były ograniczenia początkowe. Nie podano mi godzin pracy. Przychodziłem rano około ósmej i pracowałem do późnych godzin wieczornych.
Teraz osoby zainteresowane tym tematem chcę wprowadzić w system organizacyjny. Prace nad termosyntezą grupowały się w kilku oddzielnych grupach. Najmniej wiem o grupie Prof. S. Kaliskiego. W tej grupie pracowano nad syntezą generowaną poprzez metodę wybuchowej fali uderzeniowej. Musi tu być spełnione równanie P=nxkxT gdzie n ilość cząsteczek gazu w jednym metrze sześciennym, k- stała Boltzmana T- temperatura w skali Kelvina i p jest ciśnieniem gazu. Wysokiemu ciśnieniu odpowiada wysoka temperatura
Przydzielono mnie do najbardziej zagęszczonego pokoju, w którym w którym znajdował się laser na podczerwień z automatycznym sterowaniem. Można było ustawiać częstość strzałów laserowych co trzy, sześć .... sekund. Czas trwania impulsów mikro lub milisekundy.
Jako pierwsze zadanie polecono mi uruchomić laser na krysztale YAG, który powinien generować impulsy subpikosekundowe. Z literatury znałem to rozwiązanie. Dostarczony mi laser był przymocowany do granitowej płyty pomiarowej. Miał wszystkie niezbędne elementy: zwierciadła, pręt Yag, polaryzator złożony z dwunastu płaskorównoległych płytek ustawionych pod kątami Brewstera - ze szkła kwarcowego, ciecz zawężającą impulsy, lampy błyskowe do pompowania energii do pręta YAG. Miał on jedną wadę – nie generował żadnego impulsu laserowego.
Przy ustawionej odległości zwierciadeł powinien być źródłem impulsów subpikosekundowych generowanych w odstępie pięciu nanosekund względem siebie. Przebadałem jakość pręta YAG, zwierciadła, mieszaninę zawężającą impulsy. W wyniku poszukiwań przy zastosowaniu mikroskopu znalazłem, że płytki polaryzatora miały wgniecenia pochodzące z wadliwego procesu ich wykonania. Odwiedziłem zakład Instytutu produkujący elementy optyczne. Okazało się, że wykonywane tam wyroby optyczne były kładzione na blacie drewnianego stołu, na którym na pewno znajdowały się resztki materiałów ściernych. W poprawnej technologii elementy optyczne powinny być kładzione na miękkiej czystej warstwie tkaniny lnianej lub bawełnianej. Po wykonaniu nowego zestawu dwunastu płytek polaryzatora laser rozpoczął prawidłową generację subpikosekundowych impulsów. Reasumując, w wyniku mojej pracy Instytut Fizyki Plazmy stał się pierwszym ośrodkiem naukowym, który uzyskał subpikosekundowe laserowe impulsy w promieniowaniu 1,06 mikrometra w Polsce.
Uzyskanie tych krótkich subpikosekundowych impulsów było bardzo istotne z tej racji, że dawało możliwość wybrania jednego takiego impulsu i wprowadzenia go do ciągu wzmacniaczy laserowych o coraz większych średnicach. Załóżmy, że jeden taki wzmocniony impuls po wyjściu z ciągu wzmacniaczy będzie miał energię tylko jednego Joula, to osiągana moc wyniesie 1012 [W]=1000GW a więc dwadzieścia razy więcej niż moc wszystkich elektrowni w Polsce.
Następnym zadaniem jakie otrzymałem było znalezienie wśród produktów światowych kamery, która pozwoliłaby na kamerowanie zmian gęstości plazmy generowanej silnym impulsem laserowym w trakcie prowadzonych eksperymentów mających na celu wywołanie termofuzji. Chodziło tutaj o uzyskanie kilku kadrów w czasie od kilkudziesięciu nanosekund do jednej mikrosekundy. Działanie kamery powinno być zsynchronizowane z momentem wytwarzania plazmy przez promieniowanie laserowe. Do przejrzenia uzyskałem kilkadziesiąt, a może nawet więcej niż sto - artykułów głównie w języku angielskim, ale również były w języku rosyjskim. Żadna z opisywanych kamer nie spełniała stawianych wymagań.
W trakcie czytania tych różnych rozwiązań przyszedł mi do głowy pomysł sposób na zbudowanie takiej kamery wewnątrz Instytutu. Rozwiązanie wymagało również zastosowania wiedzy i wymagało współpracy ze specjalistami z tych dziedzin. Zostałem poproszony o prezentację mojego rozwiązania.
Byłem zdumiony faktem chęci utrącenia mojego rozwiązania poprzez stawianie technicznych zarzutów. Zostałem poproszony przez swojego szefa o dopisanie jego i jeszcze kilku osób jako współwynalazców. Zrobiłem błąd. Poproszono mnie o prezentacje rozwiązania. Po każdej prezentacji mój szef stawiał mi zarzut, że rozwiązanie nie będzie funkcjonowało z podaniem przyczyny. Po każdym takim zarzucie poszukiwałem specjalisty dla odrzucenia lub potwierdzenia zarzutu. Za każdym razem znajdowałem osobę – specjalistę, która potwierdzała, że zarzut był niesłuszny. Był przypadek poparcia mnie przez niższej rangi oficera z innego zakładu na terenie Instytutu. W niedługim okresie został pozbawiony stanowiska kierowniczego i wkrótce wrócił do pracy na terenie WAT.
Był okres ostrej zimy. Wjeżdżałem na teren Instytutu i zauważyłem mały otworek o średnicy około 6 mm na wysokości głowy w przedniej szybie mojego Fiat 126. Wszedłem do pokoju i powiedziałem o tym współpracownikom. Któryś z nich skomentował, że mogło to się stać z powodu mrozu.
Mój szef postawił znów jakiś zarzut, ale wtedy ktoś z innego zakładu wsparł mnie i sprawa kamery zeszła na drugi plan.
Mój Dyrektor Naukowy płk. Kielesiński zlecił mi uruchomienie pierwszego generatora laserowego w potężnym laserze zakupionym od Francuzów. Laser francuski był pod ścisłym nadzorem sekretariatu dyrektora. Nikt nie mógł tam wchodzić poza mną. Dowiedziałem się, że za ten laser ze wzmacniaczami zapłacono półtora miliona dolarów.
Według autora książki Wojna o Pieniądz dolar w latach od lat siedemdziesiątych do 2010 dwudziestokrotnie stracił na wartości. Załóżmy, że w latach od 2010 do 2020 stracił tylko dwa razy na wartości, czyli całkowita strata wynosi 40 razy. Według tych przeliczeń przy obecnej wartości dolara ten laser kosztowałby 60 milionów dolarów. Tak się złożyło, że w Instytucie rozpoczęto produkcję zwierciadeł laserowych. Moje uruchomienie miało podwójny test - test jakości nowo – wyprodukowanych zwierciadeł i początkowego generatora laserowego. Zrobiłem kilka badań dla różnych proporcji mieszanin substancji zawężającej impuls.
Pewnego dnia, gdy przyszedłem do pracy zauważyłem, że drzwi wejściowe zostały oklejone z jakimś napisem, którego nie pamiętam. Po wejściu do swojego pokoju powiedziano mi, że ktoś uszkodził laser francuski. Ja byłem jedynym podejrzanym, jako że tylko ja wchodziłem do tego pomieszczenia. Do wchodzenia mogłem wchodzić ja i Dyrektor naukowy mojego pionu pułkownik Kielesińki. Ten stan niejasności sytuacji trwał kilka miesięcy. Zdawałem sobie sprawę z tego, że jeśli mnie w to wrobią to mogę pójść do więzienia na długie lata a nawet mogą skazać na kare śmierci.
Po kilku miesiącach ja i kilka innych osób zostaliśmy wezwani biura Wojskowych Służb Informacyjnych. Byłem pierwszym przesłuchiwanym. Badano moje odpowiedzi na wariografie. Trwało to chyba trzy godziny.
Badanie na wariografie sądzę, że oczyściło mnie od podejrzeń. Po tym okresie niesamowitego stresu chciałem odejść z pracy. Nie uzyskałem zgody na odejście na warunkach wzajemnego porozumienia. Zaproponowano mi udział w zespołowej pracy doktorskiej, wspólnie z dwiema innymi osobami.
Dostałem bardzo trudny do realizacji problem... Temat dotyczył wykonywania pomiarów optycznych gęstości ładunków generowanej plazmy laserowej przy użyciu interferometru Macha-Zendera i ściskanej impulsowym polem magnetycznym 100 Tesli.
Z generatora laserowego na YAG-u był wycinany impuls laserowy o czasie mikrosekundy albo krótszy. Część tego impulsu biegła przez wszystkie głowice wzmacniające na szkle neodymowym a niewielka część tej energii była przeznaczona do pomiarów gęstości optycznej plazmy. Promieniowanie 1.06 mikrometra jest promieniowaniem niewidzialnym. Promieniowanie to było przetwarzane na drugą harmoniczna to jest na promieniowanie 0.53 mikrometra. Przetwarzanie to było konieczne, ponieważ nie było materiałów fotograficznych do wykonywania zdjęć na promieniowanie podczerwone. Promieniowanie 0.53 mikrometra było wykorzystywane do pomiarów gęstości ładunków w plazmie w interferometrze Macha – Zendera. Interferometr Macha-Zendera był ustawiany przy użyciu promieniowania lasera He-Ne.
Zestawienie tego układu pomiarowego zajęło mi sześć miesięcy - muszę przyznać ciężkiej pracy. Pracy z narażaniem własnego wzroku na możliwe niekontrolowane promieniowanie głównej wiązki energetycznej. Ustawianie było prowadzone w warunkach ciemni fotograficznej. Z otrzymanych zdjęć i znalezionych różnic dróg optycznych dwóch wiązek była obliczana gęstość ładunku w plazmie.
Wykonanych zostało kilkadziesiąt zdjęć z oddziaływania silnej wiązki promieniowania laserowego i oddziaływania pola magnetycznego na plazmę generowaną impulsem laserowym. Z nieznanych mi powodów była decyzja rozebrania wykonanego przeze mnie układu pomiarowego.
Wspomnienia o dokonanej przeciwko mnie prowokacji były tak silne, że dołożyłem wszelkich starań, ażeby zwolnić się z Instytutu na drodze porozumienia stron.
Powyżej opisałem swoje zdarzenia w Instytucie. Obowiązywała tajemnica dotycząca prowadzonych prac. Najbardziej jawne były moje działania ze względu na ich referowanie dla wszystkich pracowników zakładu siódmego – największego w Instytucie oraz na moje konsultowanie się z pracownikami innych zakładów.
W instytucie były trzy piony laserowe:
- CO2 o najsilniejszych impulsach – 3 tysiące jouly. Nigdy tego lasera nie widziałem. Był nadzorowany przez pułkownika Kielesińskiego.
- Lasery rubinowe
- Lasery YAG z głowicami wzmacniającymi ze szkła domieszkowanego neodymem. Ten laser tylko z jedną głowicą wypalał otwór w pięciozłotowej monecie.
Profesorowi Kaliskiemu udało się zebrać mocną grupę w dziedzinie laserów. Wiedza to poza zagadnieniami poznawczymi powinna była być użyta do celów produkcyjnych. Dziesięć lat temu pracowałem jako inspektor kontroli jakości w wysoko zmechanizowanym zakładzie produkcyjnym. Do wycinania profilowanych kształtów z blachy była używana laserowa piła, wycinająca dowolne kształty w blachach stalowych o grubości do pięciu milimetrów. Takie urządzenie mogło być zaprojektowane i sprzedawane. Podobnie można było uruchomić produkcję i sprzedaż innych laserów.
Wracając do sprawy śledztwa dotyczącego zniszczenia lasera – śledztwo było prowadzone nawet po moim zwolnieniu się z IFPliLM. Zniszczenie dotyczyło uszkodzenia – zarysowania jednego ze zwierciadeł. Wzywano na śledztwo wszystkich pracowników Instytutu. Ostatnim wezwanym był pułkownik Kielesiński. Niedługo później pułkownik Kielesiński poszedł na wizytę lekarską do szpitala wojskowego na ul. Szaserów i w kilka dni później wywieziono go stamtąd w trumnie.
Adam Bednarczyk