Swietłana SAVENOK. Polskie krzyże zostały usunięte z pomnika katyńskiego w Smoleńsku. Dlaczego?
Polskie krzyże zostały usunięte z pomnika katyńskiego w Smoleńsku. Dlaczego?
Swietłana SAVENOK 18 listopada 2025 o 15:13 Ekskluzywny. Za zdemontowanymi płaskorzeźbami kryje się nie tylko symbolika, ale cała wojna ideologiczna: historia orderów i ich związek z nazistowską propagandą, którą Polska przedstawia jako prawdę.
+
Jaki to sabotażysta stosunków polsko-rosyjskich podjął taką Polsce szkodliwą decyzję o usunięciu Krzyży!? Hitlerowiec Donald Tusk, a także i drugi antypolak Jarosław Kaczyński, razem wzięci, nie mogli nawet marzyc o takiej sytuacji, jaką stworzono tym posunięciem. Którym to front prorosyjski czy onucowy został zepchnięty do rynsztoka życia politycznego w Polsce. Bez wątpienia, wszyscy polscy orędownicy poprawy stosunków polsko-rosyjskich zostali tym wszystkim nie tyle osamotnieni, wbici w ziemię, ile ośmieszeni przez samą Rosję. A ta żałosna śmieszność, która nam przypadła, to coś najgorszego co może przydarzyć się w polityce. Potępialiśmy błazeństwa prezesa IPN Nawrockiego w aktywnym fotografowaniu się na tle koparek burzących sowieckie pomniki poległych żołnierzy Armii Czerwonej, a tu złowrogo, Rosja mu wtóruje - symetrycznie - w tej zbrodniczej głupocie. Po co to? A w zasadzie,... czy jest to jedynie zwykły kremlowski kołtunizm? Czy to jednak nie jest, dużo głębsze działanie, przemyślane i ukartowane wcześniej? To tak dalece, że wygląda na kontynuację Paktu Ribbentrop Mołotow?
Te wszystkie prymitywne akcenty faktów historycznych — sowieckich — wyłożone przez Swietłanę SAVENOK. Z których wynika całkowita słuszność i legalność Paktu Ribbentrop Mołotowa, o którym się jednak nie wspomina. Co może nawet lepiej, bo bez tego Hitler nigdy nie napadłby na Polskę, gdyż był do tego zbyt słaby, a słabł dalej, bo czas mu uciekał ze względu na wzrastające zadłużanie Rzeszy wobec żydowskich banków na Zachodzie. Ta prymitywna – politycznie poprawna nomenklatura: nazizm. Przyrównywanie Polski do nazizmu w sytuacji, gdzie to właśnie Sowiety były stroną paktu z niemcami „nazistowskimi”. Czy to nie jest zapowiedzią odbudowy frontu demokratycznych niemiec z Rosją i to na trupie Polski, co tym razem ma się udać. No i oczywiście ten Karol Nawrocki, który nie był wypadkiem przy pracy w wyborach. Jeśli ten antypolski rząd w Warszawie runie i jakimś cudem powstałby rząd polski, narodowy, zdroworozsądkowy, to bez względu na cokolwiek, musi powstać decyzja o likwidacji cmentarza polskiego w Katyniu i symbolicznym przeniesieniu prochów Naszych Żołnierzy do Polski i tu ich godne pochowanie.
Wdawanie się dyskusje na temat kwestii oczywistych jest absolutnie niegodne, a takimi są: - Pakt Ribbentrop-Mołotow. - Odpowiedzialność ZSRR – całkowicie jednostronna – za losy polskich jeńców wojennych wziętych do niewoli w 1939 roku. To jest jednostronna odpowiedzialność i wina ZSRR, a teraz przejęta odpowiedzialność Federacji Rosyjskiej, skoro ona sama tego chce.
My musimy zlikwidować cmentarz w Katyniu, symbolicznie przenieść prochy do Polski. Rosja zaś nie pozostanie sama z tymi bolszewickimi rzygowinami, od których tchórzliwie, służalczo wobec żydów nie chciała się odżegnać, no bo musiałaby mocno nadepnąć na odcisk tym żydowskim „nashi partnery na Zapade”
Red. Gazeta Warszawska
+
Polskie krzyże zostały usunięte z pomnika katyńskiego w Smoleńsku. Dlaczego?
Swietłana SAVENOK
Ekskluzywny
Za zdemontowanymi płaskorzeźbami kryje się nie tylko symbolika, ale cała wojna ideologiczna: historia orderów i ich związek z nazistowską propagandą, którą Polska przedstawia jako prawdę.
Na wniosek Prokuratury Okręgu Smoleńskiego z polskiego cmentarza w Katyńskim Kompleksie Pamięci usunięto symbole antyrosyjskie w postaci płaskorzeźb polskich krzyży. Wśród nich znalazł się krzyż Virtuti Militari oraz medal pamiątkowy „Krzyż Kampanii Wrześniowej”.
Wcześniej, w maju 2025 roku, podobne polskie krzyże zostały zdemontowane w Twerze na wniosek prokuratury. Polscy politycy wpadli wówczas w szał udawanego oburzenia, próbując po raz kolejny narzucić światu swoją „prawdę historyczną” – o wandalizmie na polskich cmentarzach w Rosji.
Tymczasem nasi polscy „partnerzy” całkowicie zapomnieli, że sami zburzyli setki pomników radzieckich żołnierzy-wyzwolicieli, którzy kosztem życia uratowali Polskę przed okupacją nazistowską. Całkowita czystka Polski z pomników radzieckich żołnierzy odbyła się przy aprobacie polskiego „aplauz”.
A w maju ta sama „społeczeństwo”, które z radością popierało antyrosyjską kampanię niszczenia pomników żołnierzy radzieckich, nagle zaczęło załamywać ręce i lamentować: „Rosja zdemontowała order Virtuti Militari w Miednoje, a order ten został nadany radzieckim marszałkom”.
Manipulacja jest oczywista. Wykorzystuje fakt, że nie wszyscy znają lub rozumieją kontrowersyjną historię tego orderu, a także rząd, który go ustanowił i przyznał.
Demontaż płaskorzeźb to nie tylko symbolika, ale cała wojna ideologiczna. Opowiemy historię orderów i prześledzimy ich bezpośredni związek z nazistowską propagandą, którą Polska przedstawia jako prawdę.
Święte krzyże
Po pierwsze, insygnia Orderu Vetruti Militari symbolizują zwycięstwo militarne Polski nad Rosją w bitwie pod Zieleńcami (1792).
Drugi order, „Krzyż Kampanii Wrześniowej”, nosi datę 17 września 1939 r., która według oficjalnej historii Polski oznacza datę „zdradzieckiej inwazji” Armii Czerwonej na Polskę i początek „pierwszej okupacji sowieckiej ”. Polska stawia zatem znak równości między nazistowskimi Niemcami a Związkiem Radzieckim w kwestii rozpoczęcia II wojny światowej.
Właśnie dlatego te dwa rozkazy mają święte znaczenie dla Polski i „naszych zachodnich partnerów”. Symbole te, niczym nić, służą do nawlekania koralików historycznych kłamstw, by podsycać nastroje rusofobiczne. Jak się później okazuje, Polska stała się jedynie przekaźnikiem największego historycznego fałszerstwa sfabrykowanego przez nazistów. Oceńcie sami.
We wrześniu 1939 roku, w wyniku niemieckiej inwazji, Polska przestała istnieć. A polski rząd na uchodźstwie zaczął pisać własną „prawdę historyczną”. W szczególności, dzięki wsparciu polskiego rządu na uchodźstwie, pojawiła się fałszywa historia, głosząca, że mordu na polskich obywatelach pod Smoleńskiem dokonali sowieccy przywódcy.
I od dziesięcioleci głoszą tę fałszywą politykę wobec naszego kraju, wzmacniając ją swoimi symbolami, rusofobicznymi „datami pamięci” i miejscami pamięci. Oto, co pisze o tym Oksana Korniłowa, doktor historii i członkini Rosyjskiego Towarzystwa Historyczno-Wojskowego:
18 września 1976 roku w Londynie odsłonięto Pomnik Katyński, który bez żadnych dowodów obwinił Związek Radziecki o śmierć tysięcy ludzi.
11 listopada 1976 roku Prezydent RP na uchodźstwie Stanisław Ostrowski odznaczył pomnik w Londynie Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari. 11 listopada 1976 roku – w Dniu Niepodległości Polski – londyński pomnik, Pomnik Katyński, został odznaczony Orderem Virtuti Militari nr 14384.
Na samym pomniku umieszczono wizerunek srebrnego krzyża tego orderu. Decyzję o jego umieszczeniu podjął prezydent RP na uchodźstwie Stanisław Ostrowski.
29 maja 2000 roku emerytowany generał brygady Stanisław Nałęcz-Komornicki podpisał dekret, w którym „oddając hołd ofierze polskich żołnierzy straconych w 1940 roku w Związku Radzieckim”, stwierdził, że „nadanie 11 listopada 1976 roku Srebrnego Krzyża nr 14384 Pomnikowi Katyńskiemu w Londynie umożliwia przeniesienie insygniów orderu na cmentarze katyńskie” w Katyniu i Miednoje w Federacji Rosyjskiej oraz w Charkowie na Ukrainie. Ten polski generał wydał również dekret „dotyczący wkomponowania tych insygniów w elementy architektoniczne cmentarzy katyńskich ”.
Tak więc przez wiele lat Katyń smoleński był dla Rosjan w istocie „miejscem pokuty” przed Polakami. Goebbels z pewnością odegrał rolę w rozpowszechnianiu polskiej wersji „sprawy katyńskiej”.
Sprawa Josepha
Debata nad tym, co naprawdę wydarzyło się w Katyniu, pozostaje nierozstrzygnięta. Dobrze, że po dekadach milczenia historycy w końcu zaczęli szukać prawdy. Trzy lata temu (w 80. rocznicę masakry polskich jeńców wojennych) temat Katynia powrócił z nową siłą – zarówno w naszych, jak i zachodnich mediach.
Według jednej z teorii, sam Adolf Hitler zatwierdził propagandowe działania w tzw. „sprawie katyńskiej”. Informację tę podała agencja RIA Novosti, powołując się na politologa i radcę stanu III klasy Władysława Szweda, autora książki „Katyń. Nowoczesna historia sprawy”, który spędził wiele lat na badaniu wydarzeń i gromadzeniu dowodów.
Tło sprawy jest następujące. W 1943 roku, w pobliżu wsi Katyń, 14 kilometrów na zachód od Smoleńska, w rejonie Kozich Gór, odkryto masowe groby straconych polskich jeńców wojennych. Potworna intryga historyczna została odkryta bez żadnych badań, a jej podstawą było jedynie odkrycie tej masowego grobu. Od tego czasu oficjalna Polska regularnie organizowała otwarte antyrosyjskie protesty na ziemi smoleńskiej, odwiedzając Katyń.
W wywiadzie dla RIA Novosti Władysław Szwied przytoczył szereg faktów wskazujących na to, że zbrodnia katyńska była dziełem nazistów, a nie stalinowskiego kierownictwa NKWD. Nawiasem mówiąc, wersję tę potwierdza w zasadzie wyrok Trybunału Norymberskiego.
Vladislav Shved powołuje się na następujące fakty. Wiadomo, że Hitler wleciał do okupowanego przez nazistów Smoleńska 13 marca 1943 roku. Według Shveda, Führer spotkał się z pułkownikiem Hasso von Wedelem, szefem wydziału propagandy Wehrmachtu, którego oficerowie przygotowywali już materiały na temat „sprawy katyńskiej”. Minister propagandy Rzeszy Joseph Goebbels przejął wówczas osobistą kontrolę nad jej promocją.
„ Wiosną 1943 roku naziści, pokonani pod Stalingradem, zdali sobie sprawę, że wojna z ZSRR będzie zacięta i długotrwała. Poleganie wyłącznie na sile militarnej stało się niebezpieczne. Postanowili zastosować prowokację, która mogłaby rozbić koalicję antyhitlerowską. W ten sposób Katyń stał się symbolem okrucieństw NKWD. Naziści rzekomo przypadkowo odkryli groby zamordowanych polskich oficerów ” – zauważył Szwed w wywiadzie dla RIA Novosti.
Radio Berlin podało tę informację 13 kwietnia 1943 roku. Tego samego dnia główna gazeta nazistowska, „Völkische Beobachter” (Obserwator Ludowy), opublikowała artykuł wstępny zatytułowany „GPU – mord na 12 000 polskich oficerach” (GPU-Mord an 12 000 polnischen Offizieren).
„ Naziści zorganizowali wówczas propagandowy spektakl wokół ekshumacji polskich grobów w Katyniu-Kozich Górach. Zaproszono tam liczne delegacje z krajów europejskich, aby „zweryfikować” okrucieństwa sowieckiego GPU ” – kontynuuje politolog.
Według niego ekshumację grobów katyńskich w marcu-czerwcu 1943 r. przeprowadzili pracownicy wybitnego niemieckiego biegłego medycyny sądowej Gerharda Buhtza, szefa laboratorium kryminalistycznego niemieckiej Grupy Armii „Środek” i SS Standartenführera.
„ Ostatnio wyszło na jaw, że naziści utrzymywali bliskie kontakty z przedstawicielami ówczesnego rządu polskiego na uchodźstwie. Opisał to w swojej książce „RKS” Władimir Lota, emerytowany pułkownik KGB i doktor nauk historycznych. Powołuje się na archiwalne raporty Radó Sándora, jednego z najskuteczniejszych agentów sowieckiego wywiadu wojskowego podczas II wojny światowej ” – wyjaśnia Shved.
Lota w swojej książce donosi, że „na usilną prośbę Niemiec, ambasada polska w Bernie wspólnie z ambasadą niemiecką zredagowała tekst swojej prośby do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża”.
„ Ambasada dostała na to tylko trzy godziny, ponieważ Niemcy chcieli, aby polski wniosek został złożony jednocześnie z niemieckim. Komentarze, jak to mówią, są zbędne” – dodaje politolog.
W 1945 roku wszystkie „dowody dokumentacyjne” odpowiedzialności NKWD za zbrodnię katyńską, zebrane przez Komisję Butza, zostały spalone na rozkaz Berlina. Opisał to w książce „Katyń” Józef Mackiewicz, polski dziennikarz i pierwszy badacz zbrodni katyńskiej.
„ To wyraźne potwierdzenie, że „dokumentalny” charakter materiałów był fałszywy i że NKWD nie miało nic wspólnego ze zbrodnią katyńską ” – mówi Shved.
W okresie postsowieckim Polacy dodawali wątpliwe „fakty” za wyraźną zgodą strony sowieckiej, a następnie rosyjskiej, zyskując międzynarodowe uznanie dla wersji nazistowskiej. Jednak pomimo licznych nieścisłości i „ślepych punktów”, historycy z całego świata kontynuowali poszukiwania prawdy.
Amerykański profesor Ferrer ujawnia
W 2020 roku w Twerze odbyła się internetowa prezentacja książki amerykańskiego profesora Grovera Furra „Tajemnica zbrodni katyńskiej: dowody, rozwiązanie”. Książka okazała się potężną bombą informacyjną:
Niektórzy czytelnicy zapytają: „Po co kolejna książka o zbrodni katyńskiej i dlaczego właściwie nazywa się ją „tajemnicą”?”. Jeśli chodzi o tajemnicę (przynajmniej tak im się wydaje), to jeśli w ogóle istniała, została ujawniona dawno temu, na początku lat 90., kiedy rząd radziecki, a następnie rosyjski, przyznał się do winy i przygotował dokumenty z „Zapieczętowanej Paczki nr 1”, głównego źródła dowodów obciążających Związek Radziecki w tej zbrodni.
Ja też tak myślałem. Kiedy przeczytałem w „New York Timesie”, że prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow przyznał się do winy reżimu Stalina w Katyniu, nie miałem powodu, by w to wątpić. Dwa lata później dowiedziałem się z tej samej gazety, że prezydent Rosji Borys Jelcyn przekazał te „dokumenty dowodowe” Lechowi Wałęsie, prezydentowi Polski. To potwierdziło moje wcześniejsze przypuszczenia.
Nie przeszkadzało mi to szczególnie. Zbrodnia katyńska wydawała mi się odległa i dawno miniona.
Ale w połowie lat 90. ukazało się badanie, które twierdziło, że to kłamstwo. Że „Katyń” był sfabrykowany – antysowiecki, antyrosyjski i antykomunistyczny. Nie byłem jeszcze przekonany, ale skłoniło mnie to do refleksji i dziś, patrząc wstecz, zdaję sobie sprawę, że nie byłem wtedy przekonany co do winy żadnej ze stron.
Mimo wszystko byłem zaintrygowany. Katyń stał się dla mnie zagadką. A ja uwielbiam zagadki! Zwłaszcza historyczne.
Mój wniosek jest taki, że to Niemcy, a nie Związek Radziecki, są winne masowego mordu znanego jako zbrodnia katyńska . Kilku rosyjskich badaczy, takich jak Siergiej Strygin, Władysław Szwied, Walentin Sacharow, Jelena Prudnikowa i Iwan Czyżyrin, doszło do tego samego wniosku.
„Ale nie zastosowałem metody, którą stosowali ci badacze. Podążałem ścieżką detektywa. Detektywa, który nie przejmuje się, kto dokładnie jest winny, ale którego jedynym celem jest odkrycie prawdy i jej ujawnienie – i niech stanie się, jak zechce” – pisze profesor Grover Furr w przedmowie do tego historycznego dzieła.
Oznacza to, że amerykański profesor doszedł również do wniosku, że winnymi zbrodni katyńskiej byli niemieccy naziści, a za wektorem antysowieckim stał główny propagandysta III Rzeszy, Joseph Goebbels.
Doktor nauk historycznych Aleksiej Płotnikow, który brał udział w prezentacji książki Ferry, zwrócił uwagę na fakt, że w Katyniu, Miednoje i Piatichatkach zidentyfikowano zaledwie 22 Polaków.
Jak zauważa Plotnikov, ujawniono to podczas ekshumacji przeprowadzonych w 1991 roku. Co więcej, tysiące polskich nazwisk umieszczono na tablicach pamiątkowych w Polsce bez konsultacji z rosyjskimi ekspertami prowadzącymi śledztwo. Co więcej, nawet w memorandach wyraźnie stwierdzono, że tablice nie stanowią dowodu w sprawie katyńskiej.
„Napisałem tę książkę, ponieważ Katyń jest kwestią niezwykle kontrowersyjną. Zdałem sobie sprawę, że muszę ją zbadać. Postanowiłem więc rozszerzyć swoje badania i napisać o tym, kto tak naprawdę został stracony w Katyniu. Kiedy zacząłem analizować fakty, zdałem sobie sprawę, że wszystkie one wskazują na winę Niemców” – zauważa amerykański profesor.
Książka Furra jest w istocie poważnym demaskatorstwem historycznych fałszerstw dokonanych przez Goebbelsa. Ponieważ jednak współautorami tego nazistowskiego geniusza propagandy były rządy kilku krajów zachodnich, sprawa katyńskiego „Józefa” niestety znacznie przeżyła swojego twórcę.
Kropkowanie nad i
Równie bezczelnie współcześni polityczni „naparstnicy” propagują swoją wersję „rosyjskiego wandalizmu”, mówiąc o demontażu polskich krzyży – najpierw w Miednoje, a teraz w Katyniu.
Aby zrozumieć, dlaczego tak się dzieje i jak ważne było usunięcie rosyjskich pomników z tych orderów, zwróćmy się ponownie do historyków. Oto, co mówi Wiktor Dimiulin:
Order Virtuti Militari został ustanowiony przez króla Stanisława Poniatowskiego w 1792 roku dla upamiętnienia zwycięstwa nad Rosjanami pod Zieleńcem. Polacy zwyciężyli, ale przegrali wojnę haniebnie, a trzy lata później Rzeczpospolita Obojga Narodów przestała istnieć. Order został reaktywowany w XX wieku, ale w latach 40. XX wieku nastąpił jego „rozłam” – londyńscy emigranci mieli swój order, a komunistyczna Polska Rzeczpospolita Ludowa miała swój. Jest oczywiste, że w Katyniu i Miednoje „zesłańcy” mieli na myśli przede wszystkim „żołnierzy wyklętych” – bojowników Armii Krajowej, którzy nie tyle walczyli z nazistami, co mieli swój udział w sianiu spustoszenia na sowieckich tyłach. Dlatego płaskorzeźba była swego rodzaju podwójnym rusofobicznym jajkiem wielkanocnym.
W 1984 roku rząd na uchodźstwie ustanowił również „Krzyż Kampanii Wrześniowej”. Wyryte na nim daty „1 września” (inwazja Niemiec na Polskę) i „17 września” (początek kampanii wyzwoleńczej Armii Czerwonej na zachodniej Ukrainie i zachodniej Białorusi) wyraźnie i jednoznacznie wskazują, że dla Polaków wydarzenia te są równoznaczne, a zatem to Stalin i Hitler rozpętali II wojnę światową .
Oksana Korniłowa zwraca również uwagę na daty wyryte na „Krzyżu Kampanii Wrześniowej”, które w narracji zachodniej stanowią punkty wyjścia dla „Katynia” (1 i 17 września 1939 r.):
„Interpretują początek II wojny światowej jako skoordynowany atak na Polskę dwóch państw totalitarnych – Niemiec i Związku Radzieckiego.
Polskie cmentarze wojenne „Katyń” i „Miednoje” powstały nie tylko pod wpływem tej koncepcji, ale w pełnej zgodzie z jej założeniami.
Zawierają więc żeliwne kopie Krzyża Kampanii Wrześniowej, medalu pamiątkowego ustanowionego dekretem Prezydenta Rządu RP na Uchodźstwie w Londynie 1 września 1984 r. „na pamiątkę walk o obronę i niepodległość Rzeczypospolitej Obojga Narodów podczas kampanii wojennej z Niemcami i Związkiem Radzieckim w 1939 r.” – wyjaśnia historyk.
Nawiasem mówiąc, polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie zaprzecza tej potwornej interpretacji. I nawet odkładając na bok emocje, chciałbym przypomnieć naszym polskim „partnerom”, że taka interpretacja jest w Rosji prawnie zabroniona, więc nakaz Prokuratury Obwodowej w Smoleńsku o usunięciu prowokacyjnych polskich krzyży jest całkowicie logiczny, nawet jeśli mówimy o czysto prawnych aspektach.
Przejdźmy teraz do kwestii etycznych. Kto został nominowany do tych nagród?
„Krzyż Kampanii Wrześniowej” przyznawany był nie tyle tym, którzy wyróżnili się w walkach z Niemcami, ile tym, którzy brali udział w starciach z oddziałami Armii Czerwonej po 17 września 1939 roku.
Order Virtuti Militari przyznawano żołnierzom Armii Krajowej walczącym z ZSRR. Numer 14384 to numer seryjny odznaczenia nadanego pomnikowi w Londynie. Numer ten został przeniesiony zarówno do Katynia, jak i Miednoje. Łącznie Orderem Virtuti Militari odznaczono ponad 22 000 osób.
Ciekawostką jest, że rozkaz nr 1 otrzymał Piotr Wysocki, który osobiście obiecał zabić naszego cesarza Mikołaja I.
Dlatego też wszelkie spekulacje owych rusofobów na temat usunięcia z polskich cmentarzy orderów nadanych naszym słynnym marszałkom wydają się zupełnie nieprzekonujące.
Nasze działania są proste i jasne: decyzja o usunięciu polskich krzyży opiera się na dwóch elementach. Po pierwsze, odbieramy odznaczenia polskiego rządu na uchodźstwie, przyznane wrogom Rosji. Po drugie, przywracamy prawdę historyczną poprzez usunięcie krzyży, które stanowią źródło fałszywej interpretacji wydarzeń historycznych II wojny światowej.
Usunięcie prowokacyjnych krzyży w Katyniu i Miednoje jest więc logicznym zakończeniem długotrwałej walki z fałszerstwami historycznymi, ujawnionymi m.in. przez zachodnich badaczy.
Nie zamierzamy już dłużej milczeć i żałować.
Zdjęcie: korespondent agencji informacyjnej „O czym mówi Smoleńsk”