Dziś króciutki proroczy tekst A.Morozowa, który zapowiedziałem w poprzednim wpisie: To znaczy Kijów po pierwsze ma pieniądze z Doniecka, jak i z całego Wschodu Ukrainy, a po drugie ma tanią energię, szantażując Moskwę losem tego samego Donbasu, który po ustaleniu nowych cen gazu będzie musiał ruszyć pełną parą do Rosji i szukać tam pracy, której tak naprawdę [w Rosji] nie ma [Ś.: obecnie, w 2022r. już jest i to olbrzymi deficyt siły roboczej w FR; 30 lat wybijania białej populacji przez „czarną” oligarchię etniczną FR dało widoczne efekty; w kolejnym wkrótce przetłumaczonym tekście, ‚”What if …?” scenarios’ z 2013r. A. Morozow już to dostrzeże]. Pomówmy więc chwilę o demografii, która wywołała „brak siły roboczej” i „przemysł” FR nagle „zauważył”, że na miejsce odchodzących na emerytury nie ma kogo zatrudniać, bo 20+ lat wcześniej „system” nie wyprodukował ludzi. Oczywiście wielki szok rozpadu ZSRR i rządy mafii etnicznej zza pleców Jelcyna położyły trendy demograficzne na łopatki, doszło do załamania przyrostu naturalnego (1987). Na wykresie poniżej: lata 1950-2014 (narodziny [niebieski] i zgony [czerwony] na 1000 mieszkańców, plus przyrost naturalny [zielony]).

Źródło ilustracji: https://en.wikipedia.org/wiki/Demographics_of_Russia
A tu drugi obrazek, pokazujący putinowski „dorobek demograficzny” na tle osiągnięć ZSRR od 1956 (narodziny i zgony, różowy: narodziny w ciągu ostatnich 12 mies. lewa oś; niebieski – zgony w ostatnich 12 mies., lewa oś; czerwony – średnia liczba narodzin dziennie, prawa oś; czarny – średnia liczba zgonów dziennie – prawa oś):
Źródło ilustracji: https://en.wikipedia.org/wiki/Demographics_of_Russia
Widać, że „Putinowi” tylko na chwilę udało się doprowadzić stopę narodzin ponad stopę zgonów. Przy okazji widzimy, że zamieszanie wokół „tajemniczej choroby globalistów” [C***D-19] zaowocowało w FR wzrostem liczby zgonów o dodatkowe 600 tys. rocznie.
I jeszcze dzietność kobiet (TFR – wskaźnik pokazujący ile dzieci ma przeciętnie jedna kobieta; RF – Federacja Rosyjska – do 1991 – obszar FR w obrębie ZSRR ; FRG – Federal Republic of Germany – terytorium RFN sprzed zjednoczenia z NRD; PL – wiadomo, PRL i kontynuacja w III RP)
Wykres autora, dane wskaźnika TFR [Total Fertility Ratio] z https://en.wikipedia.org/wiki/Demographics_of_Russia , https://en.wikipedia.org/wiki/Demographics_of_Germany , https://en.wikipedia.org/wiki/Demographics_of_Poland
Na tym obrazku mamy kilka ważnych dat: 1967 – spadek dzietności na terenie współczesnej RF poniżej stopy odtworzenia populacji (2,1 dziecka na kobietę, pozioma linia zielona). 1988 – załamanie trendu powrotu dzietności w bezpieczne dla przetrwania narodu wartości. Tu za załamanie odpowiada sztucznie wywołany przez ekipę marionetkarzy Andropowa-Gorbaczowa kryzys, który miał wymusić na społeczeństwie akceptację dla „reform wolnorynkowych”. 1991 – początek „reform wolnorynkowych”, 2000 – „putinowska” kampania wspierania odbudowy dzietności. Jasnoniebieska pozioma linia pokazuje poziom „dna” katastrofy demograficznej (tak, demografowie tak to wtedy w ZSRR nazwali … nie widzieli jeszcze osiągnięć jelcynowskiego „wolnego rynku”) w czasach ZSRR. Dla trzeźwego obserwatora zestawienie tej linii ze szczytem demograficznych osiągnięć „putinizmu” powinno być źródłem pewnych refleksji. System zainstalowany po 1991 r. w FR jest po prostu narodobójczy – w porównaniu z systemem realnego socjalizmu (w tym miejscu zalecam lekturę mojego starego wpisu „ZSRR więzieniem narodów, a Rosja ich grobowcem? Co lepsze?”). Nawet duże wysiłki państwa (a sądząc po wynikach – były to wysiłki większe niż „kaczystowskie” 500+ itp.) nie są w stanie w tym ludożerczym systemie zahamować wymierania populacji. Rosjanie z którymi miałem kontakt utrzymują, że za wzrost wskaźnika TFR odpowiadają głównie nierosyjskie grupy etniczne, w znacznej mierze imigranci. Ponieważ nie znalazłem danych TFR w FR w rozbiciu na grupy etniczne (najpewniej takie dane w ogóle nie istnieją), nie mam jak zweryfikować tych informacji. Nie mam podstaw, by nie wierzyć, że również w FR zachodzi (sterowana przez „Facetów w czerni” – „Men in black”) wymiana białej populacji na „kolorową”, tak jak w „starej” Europie i USrAelu (proszę przeczytać ten przypis: Barbara Spectre i żydowska misja przekształcania białych społeczeństw w wielorasowe).
Samobójstwo (czy raczej – ludobójstwo, eksterminację?) demograficzne widać i dla danych z Polski (linia czerwona, TFR PL). Warto jednak zauważyć, że „POLINizm” (niezależnie od partii rządzącej) jest bardziej narodobójczy od „putinizmu”. Przy okazji widzimy wyraźnie, że program „500+” przestał działać. Dlaczego tak wymieramy? W jakiejś mierze jesteśmy ofiarami procesu kradzieży ludności, który opisałem w poprzednim tekście:
ale jaka jest tu logika procesu? Ona polega na oddaniu własnej populacji w wieku produkcyjnym do zdychającego „centrum” Europy, po to, by własne, wywołane katastrofą ekonomiczną i masową emigracją po likwidacji przemysłu, problemy demograficzne (i wynikające z nich „wtórne” ekonomiczne) potem leczyć importem siły roboczej uwolnionej po destrukcji przemysłu lub stabilności politycznej w kolejnym regionie, który będzie się mamić „akcesją do Unii Europejskiej … Zgodnie z tą zasadą etniczna kompradorska mafia POLINezji jest wrogiem populacji ruskiej zamieszkującej Ukrainę i Białoruś, bo tylko nieszczęście tych krajów zapełni lukę demograficzną wywołaną żerowaniem oligarchii „starej Europy” na ludności „wschodniej UE”. Ani populacja POLINezji, ani populacje jej „ruskich” sąsiadów nie widzą, kto tu jest ich realnym wrogiem, niszczącym ich polityczny i ekonomiczny byt by odebrać im ich biologiczną przyszłość.
Oczywiście mamy tu do czynienia z „modelem rozwoju”, który jest niemożliwy do utrzymania (to swoista demograficzna „piramida finansowa”, jak u Bernarda Maddoffa), z prostego powodu – jak w przypadku wszystkich „piramid” – w końcu zabraknie państw, które da się zrujnować ekonomicznie lub zdestabilizować politycznie tak, by uwolnić stamtąd kolejną partię niewolników, potrzebnych do podtrzymania systemu emerytalnego kolejnej porcji państw integrowanych z „rynkiem europejskim”. Ponadto – czym zdychający MOLOCH będzie większy, tym będzie potrzebował więcej imigrantów („ofiar z ludzi”), by podtrzymać swoje funkcjonowanie. Przyszłość nowych kandydatów na „Europejczyków” jest tym czarniejsza, że zdychająca „stara” Europa jest „czarną dziurą bez dna”, której żadna liczba imigrantów nie zdoła zasypać – przybysze sami wymrą w kolejnych pokoleniach, oczywiście najpierw wyginą tubylcy. Wniosek jest prosty – w domach starców takich kolonialnych bantustanów jak Polska czy Rumunia nikt nie będzie chciał pracować, mogąc zakosztować dobrobytu RFN czy Francji. Co czeka aspirujących do UE Ukraińców? Czego oczekują? Że będą się nimi w domach starców opiekować i pracować na ich emerytury Azerowie, Ormianie, Uzbecy, Tadżycy, Gruzini czy Turkmeni z kolejnej transzy państw-kandydatów do UE?
Rzućmy jeszcze okiem na RFN. To państwo wymiera od czasów lawinowej demoralizacji młodzieży w ramach „seks-rewolty” z 1968r, kiedy planowo zdeprecjonowano tradycyjny model rodziny i zdrowe wzorce prokreacji. Jednak od roku 1998 wymieranie jest tam wolniejsze niż w III RP, a po załamaniu „putinowskiego” programu spowalniania wymierania populacji w 2016r. najwolniej z trójki wymiera – nieoczekiwanie – byłe państwo niemieckie. Nie łudźmy się jednak – nie za sprawą Niemców, a za sprawą nasprowadzanych do RFN Turków, Arabów i Murzynów.
Jako, że w tym momencie mamy podstawy teoretyczne do zrozumienia, skąd się wzięły przeczucia A. Morozowa odnośnie depopulacyjnych planów „putinowskiej” FR wobec Noworosji, mogę zakończyć ten wstępniak. Z jedną małą uwagą końcową. Zrobienie z Noworosji pustyni poprzez zniszczenie tamtejszych miast, przemysłu i wymuszenie ucieczki rdzennej populacji wytworzyłoby oczywiście (jako skutek uboczny „putinowskiej” grabieży demograficznej, swoistego „jasyru”) olbrzymi obszar „ziemi bez ludu”. Jeśli ktoś wierzy w teorie spiskowe, zaraz zapewne sobie doda: pod budowę nowego państwa dla „ludu bez ziemi”.
P.S. Zacznijcie czytać teksty, do których odsyłam, lektury obowiązkowe i uzupełniające pozwalają na umieszczenie tego co opisuję w „większej układance”.
Spis:
- „What if …?” scenarios [PL]
- „What if …?” scenarios [RU]
Proszę o zamieszczenie odsyłaczy do tego tekstu na innych odwiedzanych przez Was stronach. Z góry dziękuję!
„What if …?” scenarios
Autor: Andriej Morozow, „Murz” [Андрей Морозов „Мурз”]
Tytuł: Scenariusze „Co jeśli …?” („What if …?” scenarios )
Opublikowano: 11.12.2013
Źródło: „What if …?” scenarios.
Tłumaczenie, wyróżnienia i komentarze: Światowid, swiatowid.video.blog
Rozumiem, że deputowani z Iwano-Frankowska postanowili rozegrać alternatywną Radę na Majdanie. Przewidywalnie.
Jak pisałem osiem lat temu, Ukraina prawdopodobnie zostanie rozdarta i całkiem możliwe, że dojdzie do wojny domowej o sporne terytoria. Wschód nie odczuwał wtedy, i zakładam, że nie odczuwa i teraz, szczególnie gorącej chęci przyłączenia się do dzisiejszej Rosji. Bardziej interesująca byłaby dla nich Republika Doniecko-Krzyworoska. (Odpowiednio do tego będzie toczyć się ewentualna walka o Odessę, o dogodne porty i dostęp do morza, o Krym).
Wśród innych rezultatów dość zabawne będzie obserwowanie, jak rosyjskie Państwo Narodowe, za które nasi narodowi demokraci [Ś.: nacjonal-demokraci; to bardzo szczególna kategoria rosyjskich „narodowców”, chcących wówczas „małej Rosji etnicznie rosyjskiej” w miejsce imperium] gotowi są (nie bez powodu, zauważam) zapłacić nie każdą, ale prawie każdą cenę, narodzi się nie w porządku „przyłączania się do Europy” i „przyjmowania wartości europejskich”, ale przeciwnie – w konfrontacji z tą właśnie Europą [Ś.: mowa o hipotetycznym państwie doniecko-krzyworoskim, potem nazywanym nieprecyzyjnie „Noworosją”]. Jednocześnie państwo to [Ś.: „Noworosja”] będzie musiało być europejskie, bo inaczej jaki jest sens bycia niezależnym od Federacji Rosyjskiej? Lub retro-europejskie, jeśli trzymać się terminologii Jegora Chołmogorowa [Егора Холмогорова]. Skonstruowane, i to jest szczególnie ciekawe, przez „bydło-bandziorów” [Ś.: быдлобандюками; unikalne słowotwórstwo autora albo slang „zachodnich” Ukraińców określający ludność „Wschodu” Ukrainy; brak w słownikach]. Ogólnie rzecz biorąc, proponowałbym, żeby narodowi demokraci, którzy pojechali na Majdan do Kijowa, przyjechali kiedyś w przerwie do Doniecka i zapoznali się z tamtejszymi ludźmi.
Nawiasem mówiąc, to właśnie państwo władze Federacji Rosyjskiej będą … tak, moi drodzy, dokładnie tak. Dusić w braterskim uścisku, aż ci nieszczęśnicy uznają, że nie warto się męczyć i poproszą o włączenie do Rosji. Idealnym scenariuszem dla Kremla byłaby całkowita klęska Wschodu w wojnie domowej (oczywiście z ograniczeniem interwencji NATO podczas tej wojny do niezbędnego minimum) i masowa migracja Rosjan do Rosji. To zwiększyłoby [Ś.: w Federacji Rosyjskiej] liczbę pracujących, których – jak rozumiecie – można by przerobić na kiełbasę. To dobre! To słodziutkie!
Zabić, udusić, a w finale oddać niepodległy „Wschód” (lub jego ruiny) „Zachodowi” [Ś.: zwracam uwagę czytelnikom, że 8 lat kremlowskiej polityki „porozumień mińskich” sprowadzało się do zwrotu zbuntowanego Donbasu w skład Ukrainy, właśnie temu służyły te wszystkie „formaty normandzkie”, Mińsk I i Mińsk II – reintegracji DNR i ŁNR z Ukrainą. Pięknie to wyjaśnia Maria Zacharowa na konferencji prasowej z 15.06.2022, od czasu 14:33 [po rosyjsku]. Ciekaw jestem, jak „ktoś” na Kremlu sobie wyobrażał „reintegrację” ludzi, którzy 8 lat siedzieli w okopach właśnie po to, by do tej „reintegracji” z banderlandem uniknąć. W międzyczasie starano się, by w ŁDNR istniały warunki polityczno-ekonomiczno-społeczne jak najbardziej sprzyjające do masowej emigracji ludności do Federacji Rosyjskiej (wojna i ostrzały dzielnic mieszkalnych przez banderowców, katastrofalnie niskie płace, brak inwestycji wynikły ze statusu międzynarodowego, szemrane, gangsterskie władze [odsyłam do obowiązkowej lektury tekstu Ciebie wsadzają do więzienia i nie kradnij, Kozłodojew i uzupełniająco Aleksander Chodakowski – bohater Donbasu, czy … Część 2: Osiągnięcia w sferze gospodarki]). Krym inkorporowano do Rosji – na mapie świata nie ma miejsca na jakieś choćby mikroskopijne WOLNE państwo rosyjskie (skoro już z Białorusią tyle problemów) … ale jest miejsce na takie twory jak Kosowo]. Wszystko, byle tylko nikomu nie przyszło do głowy ewentualnie żądać dla Rosjan:
„Daj naszemu narodowi spokój, pokaż mu prawdę na ziemi, nie tylko w niebie Bożą – nie nadziwisz się cudom, jakie uczyni”.
Nie. Niemożliwe, zapomnij o tym.
Baty, pejcze, knuty, tortury… błagaj pana o wybaczenie, nie da się zrobić kroku, żeby nie wpaść w kłopoty.
A w ogóle to posłuchajcie, obywatele, rozrywkowego programu z wesołą rytmiczną muzyką.
youtu.be/dPuJaxNitsk [Ś.: martwy link]
Я так понимаю, иванофранковские депутаты решили сыграть на майдане в альтернативную Раду. Предсказуемо.
Как я и писал восемь лет назад, Украину, скорее всего, порвёт, причём, вполне возможно, с гражданской войной за спорные территории. Восток что тогда не испытывал, что, полагаю, сейчас не испытывает особо острого желания влиться в нынешнюю Россию. Донецко-Криворожская республика им была интереснее. (Соответственно, драка будет, если будет, за Одессу, за удобные порты и выходы к морю, за Крым.)
Помимо прочих результатов, будет весьма забавно посмотреть, как чаемое нашими национал-демократами Русское Национальное Государство, за которое оные национал-демократы готовы (не без оснований, замечу) платить не любую, но практически любую цену, родится не в порядке „вступления в Европу” и „принятия европейских ценностей”, а наоборот – в порядке конфронтации с этой самой Европой. При этом государству придётся быть европейским, иначе какой смысл ему быть независимым от РФ? Ретроевропейским, если в терминологии Егора Холмогорова. Построенным, что особенно интересно, „быдлобандюками”. В общем, национал-демократам, поехавшим смотреть на Майдан в Киеве, я бы предложил как-нибудь в перерыве заехать в Донецк, пообщаться с народом.
Кстати, вот это самое государство власти РФ будут… правильно, дорогие мои, правильно. Душить в братских объятиях, пока несчастные не решат, что не стоит мучацо и не попросятся в РФ. Ну а идеальный вариант для Кремля – это тотальный проигрыш отделившимся Востоком Гражданской войны (с ограниченной необходимым минимумом интервенцией НАТО в процессе этой войны, разумеется) и массовая миграция русских в РФ. Это ж как поприбавится работного народишку, понимаешь, который можно на колбаску пустить. То-то хорошо! То-то сладенько!
Удавить, задушить, как финал – сдать Западу независимый Восток (или его руины). Всё, что угодно, лишь бы никому и в голову не могло прийти, что возможны для русских известные условия:
„Дай народу нашему продых, покажи ему правду на земле, а не только в небеси богову – не надивишься на чудеса его.”
Нет. Невозможно такое, забудьте.
„Батоги, кнут, правеж, пытка, – господи преблагий, шагу не ступить, чтобы в беду не попасть”.
В общем, прослушайте, граждане, развлекательную программу с весёлой ритмичной музыкой.