Relikwie Męki Pańskiej - Prawdziwy Krzyż

14 sierpnia 2019 – postawić Krzyż w Oświęcimiu – w Obozie.
Wewnątrz Obozu i tym samym naprawić błąd Karmelitanek, które postawiły Krzyż poza Obozem — na Żwirowisku.

Ten błąd braku wiary jest powodem obecnych klęsk.

 

Red. Gazeta Warszawska

+

 

 

I Za The CatholicEncyclopedia | tłumaczył Tomasz Maszczyk

Rozwój kultu
Krzyż, do którego Chrystus został przybity i na którym umarł, stał się dla chrześcijan, w sposób naturalny i logiczny, przedmiotem szczególne­go nabożeństwa oraz kultu. Św. Pa­weł pisał: „Chrystus bowiem nie po­słał mię chrzcić, ale Ewangelię głosić nie w mądrości słowa, ale aby się nie stał daremnym krzyż Chrystuso­wy” (i Kor i, 17), „Z Chrystusem je­stem przybity do krzyża” (Gal 2,19), „[Chrystus] pojednał obydwu w jed­nym ciele z Bogiem przez krzyż” (Ef 2, 16), „Wielu bowiem [...] postępuje jak nieprzyjaciele krzyża Chrystusowego”  (Fil 3,18), „[...] niszcząc cyrograf dekretu, który nam był przeciw­ny, przeciw nam napisany, i ten usunął, przybijając go na krzyżu” (Kol 2,14), „Ja zaś, nie daj Boże, abym się miał chlubić jak tylko w krzyżu Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez który świat jest mi ukrzyżowany a ja światu” (Gal 6,14).

Wydaje się więc jasne, że dla św. Pawła krzyż Chrystusowy był nie tylko cenną pamiątką cierpień i śmierci Zbawiciela, ale również symbolem ściśle związanym z Jego Ofiarą i z tajemnicą Odkupienia. Oczywistym było więc, iż powinien on być otaczany czcią i stać się przedmiotem kultu dla chrześcijan, którzy zostali przez niego zbawieni. O takim kulcie w Kościele pierwszych wie­ków posiadamy liczne, jednoznaczne i przekonujące świadectwa. Tertulian odpierał zarzut, iż chrześcijanie adorują krzyż, odpo­wiadając na niego argumentum ad hominem, nie negując tego jednak. Na ten sam zarzut odpowiadał również inny apologeta, Minucjusz Feliks. Na koniec możemy też wspomnieć o słynnej ka­rykaturze Aleksamenosa, przedstawiającej postać oddającą cześć ukrzyżowanemu człowiekowi z głową osła. W oparciu o wszystkie te świadectwa wyciągnąć można wniosek, że poganie, nie wnika­jąc głębiej w tę sprawę, uważali, że chrześcijanie adorowali krzyż; apologeci zaś odpowiadali na ten zarzut pośrednio lub też albo stwierdzali, że chrześcijanie nie oddają mu czci boskiej, nie ne­gując jednak, iż otaczany był on pewną formą kultu.

Powszechnie uznaje się również, iż w zdobieniach katakumb znajdował się, między innymi, jeśli nie sam krzyż, to przynaj­mniej mniej lub bardziej zawoalowane aluzje do tego świętego symbolu. [...].

Kult ten rozszerzył się znacznie po odkryciu miejsc związa­nych z Męką Pańską oraz Prawdziwego Krzyża. Po tym, jak Jero­zolima podupadła i została zburzona podczas wojen z Rzymem, a zwłaszcza od momentu, w którym Hadrian wzniósł na jej ru­inach Colonia Aelia Capitolina, miejsca związane z męką, śmier­cią oraz złożeniem do grobu Chrystusa zostały zbezczeszczone i - prawdopodobnie - porzucone. Za panowania Konstantyna, po wydaniu przez niego edyktu tolerancyjnego, Makary, biskup Jerozolimy, doprowadził do rozpoczęcia prac wykopaliskowych (prawdopodobnie ok. roku 327) mających na celu ustalenie lo­kalizacji tych świętych miejsc. Dzięki temu zlokalizowana zosta­ła Kalwaria oraz Grób Święty, a w trakcie prac wykopaliskowych odnalezione zostało również drzewo Prawdziwego Krzyża. Zo­stało ono uznane za autentyczne i wzniesiona' została dla niego kaplica lub oratorium, o której wspominają Euzebiusz, św. Cyryl Jerozolimski oraz Sylwia (Etheria). Począwszy od roku 347, czyli dwadzieścia lat po tych pracach wykopaliskowych, św. Cyryl mó­wił o Drzewie Krzyża w swych katechezach wygłaszanych w tych właśnie miejscach (IV, 10; X, 14; XIII, 4). Inskrypcja z roku 359, zna­leziona w Tixer, w okolicy Setif w Mauretanii, wspomina obok in­nych relikwii również o fragmencie Prawdziwego Krzyża (Roman Miscellanies, X, 441). [...] Relacja Sylwii (Peregrinatio Etheriae), której autentyczność jest niekwestionowana, mówi o tym, w jaki sposób drzewo Prawdziwego Krzyża czczone było w Jerozolimie około roku 380. W Wielki Piątek, o godzinie 8.00 rano, wierni oraz za­konnicy gromadzili się w Kaplicy Krzyża (wzniesionej nieopodal Kalwarii), po czym następowała ceremonia adoracji Prawdziwego Krzyża. Biskup zasiadał na swej katedrze, przed nim znajdował się stół przykryty lnianym obrusem, wokół stołu zaś stali diakoni. Następnie wnoszony był posrebrzany relikwiarz, po czym wyjęte z niego święte drzewo Krzyża, wraz z tabliczką (titulus), umiesz­czane było na stole. Biskup wyciągał rękę nad świętą relikwią, diakoni zaś czuwali wraz z nim w czasie, gdy wierni podchodzili pojedynczo do stołu, kłaniali się nisko i całowali Krzyż, dotykali tak jego jak i tabliczki czołem i oczyma, nie wolno im jednak było dotknąć go rękoma. Owe środki ostrożności nie były bynajmniej bezzasadne, znana jest bowiem relacja mówiąca o tym, jak pew­nego dnia jeden z wiernych, udając, iż pragnie ucałować Krzyż, okazał się być do tego stopnia pozbawiony skrupułów, iż odgryzł jego kawałek, który wyniósł następnie jako relikwię. Do obowiąz­ku diakonów należało więc dbanie o to, aby coś takiego nigdy się już nie powtórzyło. Św. Cyryl, który również opowiada o tej ce­remonii, przedstawiając relację znacznie krótszą, dodaje jednak pewien ważny szczegół, a pisze mianowicie, iż relikwie Prawdzi­wego Krzyża były rozprowadzane po całym świecie. Wspomina też o srebrnym relikwiarzu, który zawierał fragmenty Prawdziwego Krzyża (patrz Cabrol, La Peregrinatio ad loca sancta, 105). W kilku innych miejscach swej relacji Sylwia (znana również jako Egeria, Echeria, Eiheria i Etheria) pisze o Kaplicy Krzyża (zbudowanej pomiędzy bazylikami Anastasis i Martyrion) - odgrywającej zna­czącą rolę w liturgii wielkanocnej Jerozolimy.

Prawa wydane przez Teodozjusza oraz Walentyniana III (Cod. Justin., I. tit. VII) zakazywały pod groźbą najsurowszych kar malo­wania, rzeźbienia oraz rycia znaku krzyża na chodnikach, tak, aby ten święty znak nie mógł być deptany. Prawo to zostało następnie powtórzone przez synod wTrullo (691, kan. LXXII). Z kolei prawa wydane przez Juliana Apostatę, jak pisze św. Cyryl z Aleksandrii (Contra Julian, VI, Opp. VI), uznawały za przestępstwo adorowanie przez chrześcijan drzewa Krzyża, kreślenie jego znaku na czole czy też umieszczanie go nad wejściem do domów. Św. Jan Chry­zostom w swych pismach kilkukrotnie czyni aluzję do czci okazy­wanej krzyżowi. Wystarczy przytoczyć tu jeden cytat: „Królowie zdobią swe diademy krzyżem, symbolem śmierci Zbawiciela; na [ich] purpurze- krzyż; w ich modlitwach- krzyż; na ich zbrojach- krzyż, na ołtarzu - krzyż; na całym świecie - krzyż. Krzyż lśni ja­śniej niż słońce”[...]. W tym samym czasie pielgrzymki do miejsc świętych stawały się coraz powszechniejsze, do czego przyczynił się w znaczącym stopniu przykład dany przez św. Helenę. Św. Hieronim, opisując pielgrzymkę św. Pauli do Jerozolimy, pisze że „leżąc przed Krzyżem adorowała go [ona], jak gdyby widziała wiszącego na nim Zbawiciela” (Ep. CVIII). Jest znaczącym faktem, że nawet ikonoklaści, którzy z takim fanatyzmem walczyli z ob­razami i rycinami, czynili wyjątek dla symbolu krzyża. Stąd też znaleźć możemy jego wyobrażenie na monetach sprzyjających ikonoklazmowi cesarzy: Leona Izauryjczyka, Konstantyna Kopro- nima, Leona IV, Nicefora, Michała II i Teofila (por. Banduri, Numi- sm. Imperat. Rom., II). Niekiedy zdarzało się, iż kult ten prowadził do nadużyć. Stąd właśnie pojawiają się wzmianki o ormiańskiej sekcie chazingarii (od chazus-krzyż), której członkowie oddawali cześć boską krzyżowi. II Sobór w Nicei (787), zwołany w celu po­łożenia kresu nadużyciom i zakończenia sporu z ikonoklastami, ustalił raz na zawsze katolicką doktrynę i dyscyplinę w tej kwestii. Określił, że wierni winni oddawać cześć formie „drogocennego i ożywiającego Krzyża”, jak również obrazom lub innym wyobrażeniom przedstawiającym Chrystusa, Najświętszą Dziewicę oraz świętych. Równocześnie jednak wskazywał, że nie wolno odda­wać im czci latria: „Nie otacza się ich jednak taką adoracją, jaka według naszej wiary należy się wyłącznie naturze Bożej. [...] Cześć oddawana wizerunkowi przechodzi na prototyp; a kto składa hołd obrazowi, ten go składa Istocie, którą obraz przedstawia. Tak oto umocnione jest nauczanie naszych świętych Ojców czyli Tradycja Kościoła katolickiego, który przyjął Ewangelię od krańca do krańca ziemi”. Dekret ten powtórzony został następnie przez VIII Sobór w Konstantynopolu (869, kan. III). Sobór ten wyraźnie rozróżnia pomiędzy aspasmos iproskynesis należnymi Prawdziwe­mu Krzyżowi, a alethine latreia (prawdziwą adoracją), która nie powinna mu być okazywana. Teodor Studyta, wielki przeciwnik ikonoklastów, również czyni bardzo wyraźne rozróżnienie po­między adoratio relatim {proskynesis achetike) oraz adoracją we właściwym sensie tego słowa.

Katolicka nauka o czci należnej krzyżowi

Przechodząc do szczegółowego omówienia katolickiej nauki w kwestii czci należnej krzyżowi warto wspomnieć o teoriach Brocka, Abbe Ansaulta, le Mortilleta oraz innych, którzy utrzymy­wali, iż odkryli dowody potwierdzające otaczanie tego symbolu szczególną czcią przez pogan żyjących przed Chrystusem. [...] Odnosząc się zwłaszcza do egipskiego krzyża w kształcie pętli, Letronne, Raoul-Rochette i Lajard omawiają w bardzo uczony sposób symbolikę tego prostego hieroglifu oznaczającego życie, który egipscy chrześcijanie zdawali się uważać za rodzaj pierwot­nego objawienia krzyża chrześcijańskiego i który umieszczali na swych grobowcach. Wedle cytowanego wyżej dekretu II Soboru w Nicei, kult krzyża oparty jest na tej samej zasadzie co kult reli­kwii oraz obrazów, choć oczywiście Prawdziwy Krzyż zachowuje pod względem godności pierwsze miejsce wśród wszystkich re­likwii. Warto tu przytoczyć uwagę Petaviusa (XV, XII, i), a mia­nowicie że kult ten powinien być postrzegany jako nie należący do istoty religii, ale jako będący jedną z adiaphora, czy też rzeczy niekoniecznie koniecznych do zbawienia. I rzeczywiście, choć wiara nasza uczy nas, że kult ten jest pożyteczny, uprawniony, godny pochwały i propagowania, i choć nie wolno mówić o nim jako o czymś szkodliwym, pozostaje on niemniej jedną z tych po­bożnych praktyk, co których Kościół może zachęcać, ograniczać ją lub nawet jej zakazywać, stosownie do okoliczności. Tłumaczy to, dlaczego kult obrazów zakazany była Żydom przez tekst Księgi Wyjścia (20,4-5), nadinterpretowany później przez ikonoklastów i protestantów: „Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnej po­dobizny tego, co jest na niebie w górze i co na ziemi nisko, ani z tych rzeczy, które są w wodach pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał ani służył. Ja jestem Pan, Bóg twój [...]”. Tłumaczy to rów­nież fakt, że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, kiedy kon- wertyci z pogaństwa byli tak liczni a pamięć o bałwochwalstwie tak świeża, Kościół uznawał za właściwe nie zezwalać na rozwój kultu obrazów; później jednak, kiedy niebezpieczeństwo znikło, kiedy tradycje chrześcijańskie i chrześcijański instynkt okrzepły, kult ten rozwijał się w sposób bardziej swobodny. Trzeba tu jesz­cze raz podkreślić, że kult obrazów i relikwii nie jest kultem latria, oznaczającym kult należny samemu tylko Bogu, ale-jak uczy II Sobór w Nicei - „względnym” kultem pokazywanym obrazowi czy relikwii i odnoszącym się do tego, co one reprezentują. Do­kładnie tę samą doktrynę znaleźć można w dokumentach Soboru Trydenckiego (sesja XXV): „Obrazy Chrystusa, Bożej Rodzicielki oraz innych świętych należy posiadać i zachowywać zwłaszcza w świątyniach, i oddawać im należną cześć i uszanowanie, nie dla­tego, by wierzono, że tkwi w nich jakieś bóstwo czy moc, ze wzglę­du na które miałyby być czczone; lub że można ich o coś prosić; lub że należy pokładać nadzieję w obrazach, jak niegdyś czynili poganie, którzy swą nadzieję pokładali w bożkach, ale dlatego, że okazywany im honor odnosi się do wzoru, który przedstawiają. W ten sposób przez obrazy, gdy je całujemy, odkrywamy przed nimi głowę i klękamy, adorujemy Chrystusa i czcimy świętych, których one noszą podobizny”.

Ta jednoznaczna, rozpraszająca wszelkie wątpliwości doktryna, głoszona była również przez Bellarmine’a, Bossueta i Petaviusa. Trzeba jednak przyznać, że nie wszyscy teologowie wypowiadali się w tej kwestii w ten sposób. Za św. Albertem Wielkim i Alek­sandrem z Hales, św. Bonawentura, św. Tomasz oraz część schola­styków, nauczali że cześć oddawana krzyżowi oraz wizerunkowi Chrystusa jest kultem latria, wprowadzając jednak pewne rozróż­nienie: ta sama cześć należna jest obrazowi i jego prototypowi, jednak prototyp czczony jest ze względu na niego samego, wi­zerunek zaś ze względu na prototyp, w tym drugim przypadku mamy więc do czynienia z latria relativa. Zarówno w przypadku prototypu jak i wyobrażenia przedmiot adoracji jest ten- tak więc wyobrażeniu Chrystusa winni jesteśmy cześć latria, podobnie jak Jego osobie. W rzeczywistości wyobrażenie stanowi jedność ze swym prototypem, stąd też gdyby wyobrażeniu oddawana była cześć w stopniu niższym, umniejszałoby się tym samym cześć należną prototypowi. [...]

Relikwie Prawdziwego Krzyża

Świadectwo Sylwii (Etherii) pokazuje, jak wielką czcią otaczane były te relikwie; zaś współczesny jej św. Cyryl Jerozolimski za­świadcza, że „cały zamieszkały świat pełny jest relikwii drzewa Krzyża”. W roku 1889 francuscy archeologowie Letaille i Audol- lent odkryli w rejonie Setif inskrypcję z roku 359, w której, obok innych relikwii, wspomina się o świętym drzewie Krzyża (de ligno crucis et de terrapromissionis ubi natus est Christus). Inna inskiypcja, odkryta w Rasgunia (Przylądek Matifu), nieco wcześniejsza niż ta z Setif, wspomina o innej relikwii Prawdziwego Krzyża (sancto ligno salvatoris adlato) (patrz Duchesne w Acad. Des inscr., Paryż, 6 grudnia 1889; Morel, „Les missions catholiąues”, 25 marca 1890, s. 156; Catech. IV w P.G. XXXIII, 469; por. ibidem, 800, Prokopiusz, De Bello Persico, II, XI). Św. Jan Chryzostom pisze, że fragmenty Prawdziwego Krzyża przechowywane były w złotych relikwia­rzach, które ludzie ze czcią nosili na sobie.

Przytaczaliśmy już wyżej traktujący o czci okazywanej Prawdzi­wemu Krzyżowi ustęp Peregrinatio. Jakiś czas później św. Paulin z Noli przesłał Sulpicjuszowi Sewerowi fragment Prawdziwego Krzyża wraz ze słowami: „Przyjmij wielki dar małych [rozmia­rów]; przyjmij, w postaci [tej] niemal niedostrzegalnej drzazgi, broń [przeciw niebezpieczeństwom] doczesnym oraz gwarancję wiecznego bezpieczeństwa” (Epist. XXXI, n 1, P.L., LXI, 325). Około roku 455 Juwenalis, patriarcha Jerozolimy, przesłał papieżowi św. Leonowi fragment drzewa Krzyża (S. Lepnis Epist. CXXXIX, P.L., LIV, 1108). Wedle Liber Pontificalis za pontyfikatu św. Sylwestra Kon­stantyn podarował Bazylice Santa Croce wjerozolimie fragment Prawdziwego Krzyża (Duchesne, Liber Pontificalis, I, 80, por. 78, 178,179 i 195). W pismach pochodzących z czasu pontyfikatów św. Hilarego (461-468) oraz Symmachusa (498-514) odnaleźć można wzmianki, że fragmenty Prawdziwego Krzyża umieszczane były w płytach ołtarzowych (op. cit., 1,242 sq. 1261 sq.). Około roku 500 Awitus, biskup Vienne, prosił Patriarchę Jerozolimy o przesłanie mu fragmentu Krzyża (P.L., LIX, 235,239).

Wiadomo, iż królowa Franków Radegunda, po wycofaniu się do Poitiers, otrzymała od cesarza Justyna III duży fragment Prawdzi­wego Krzyża. Z okazji tej zorganizowana została wielka uroczystość, a klasztor ufundowany przez królową w Poitiers nosił od tego mo­mentu imię Krzyża Świętego. Również wówczas Wenancjusz Fortu­nat, biskup Poitiers i znany poeta tego czasu, ułożył hymn Vexilla Regis, który do dziś śpiewany jest w Kościele obrządku łacińskiego w uroczystości Krzyża Św.. Nieco później św. Grzegorz przesłał frag­ment Prawdziwego Krzyża Teodolindzie, królowej Longobardów (Ep. XIV, 12), inną zaś Rekaredowi, katolickiemu królowi Hiszpanii (Ep. IX, 122). W roku 690, za pontyfikatu Sergiusza I, znaleziona została szkatułka zawierająca relikwię Prawdziwego Krzyża, która przesłana została przez cesarza Justyna II Janowi III (560-574) (por. Borgia, De Cruce Vaticana, Rzym 1779, s. 63; Duchesne, Liber Pontifi- calis, 1,374 i 378). Nie będziemy tu podawać szczegółowej historii innych relikwii Krzyża (patrz dzieła Grestera oraz artykuły Krausa i Baumera). Na szczególną uwagę zasługuje książka Rohaulta de FleuryMemoire sur les instruments de la Passion (Paryż, 1870). Autor jej, dzięki iście tytanicznej pracy, skatalogował wszystkie czczone po jego czasy fragmenty relikwii i udowodnił, że wbrew twierdze­niom licznych protestantów oraz racjonalistów, zebrane razem zachowane po dziś dzień fragmenty Krzyża nie tylko nie wypełni­łyby „sporego statku”, ale nie złożyłyby się nawet na 1/3 objętości Prawdziwego Krzyża, który prawdopodobnie miał wysokość 3 lub 4 metrów, zaś jego belka poprzeczna mierzyła ok. 2 metrów. Oto jego wyliczenia: przyjmując, że Krzyż, do którego przybity został Chry­stus, wykonany był z drewna sosnowego, jak uważali zajmujący się tym tematem specjaliści, oraz że ważył on ok. 75 kg, objętość jego wynosić musiała z grubsza 178 000 000 milimetrów sześciennych. Jednak łączna objętość zachowanych relikwii nie przekracza zgod­nie z obliczeniami M. Rohaulta de Fleury 4 000 000 milimetrów sześciennych, tak więc nawet uwzględniwszy fragmenty, które za­ginęły lub z jakichś powodów nie zostały ujęte w tych wyliczeniach, wciąż jeszcze daleko jest do 178 000 000 milimetrów sześciennych, które powinien zawierać Prawdziwy Krzyż.

Główne święta liturgiczne związane z Krzyżem

Święto Krzyża, podobnie jak wiele innych świąt liturgicznych, miało swój początek w Jerozolimie i związane jest z odnalezie­niem Prawdziwego Krzyża oraz wzniesieniem przez Konstantyna kościołów na miejscach Grobu Świętego oraz Kalwarii. W ma­jących miejsce 14 i 15 września 335 r. uroczystych ceremoniach poświęcenia tych kościołów uczestniczyli biskupi zgromadzeni na synodzie w Tyrze oraz wielka liczba biskupów ze wszystkich prowincji cesarstwa. Upamiętniające te wydarzenia święto, zna­ne jako Encaenia, miało niezwykle uroczysty charakter i posiada­ło rangę równą Wielkanocy i Objawieniu Pańskiemu. Opis jego znaleźć można w Peregrinatio, stanowiącym nieocenione źródło informacji odnośnie do genezy świąt liturgicznych. Uroczystość ta przyciągała do Jerozolimy co roku ok. 40-50 biskupów, wielką liczbę mnichów z Mezopotamii, Syrii, Egiptu, Tebaidy oraz z in­nych prowincji, a także rzesze świeckich obu płci. Święto trakto­wane było jako nakazane i „za winnego grzechu ciężkiego uważał się ten, kto w okresie tym nie uczestniczył w owej wielkiej uro­czystości”. Święto to trwało osiem dni i miało wówczas wyłącznie lokalny charakter. Z czasem rozprzestrzeniło się, jak wiele innych, na Konstantynopol - a stamtąd na Rzym. Usiłowano przeszcze­pić je do różnych tradycji lokalnych, a kościół „Krzyża Świętego w Jerozolimie”, jak wskazuje na to jego nazwa, miał przypominać noszący to samo wezwanie kościół z Ziemi Świętej.

Święto Podniesienia Krzyża Św. zaczęło być obchodzone w Rzy­mie pod koniec VII wieku. Pewna wzmianka o nim pojawia się za pontyfikatu Sergiusza I (687-701), jednakże, jak zauważa Dom Baumer, z tekstu tego (Lib. Pontif., 1,374,378) wynika wyraźnie, że święto owo istniało już wcześniej. Nieścisłym jest więc, jak się to często czyni, przypisywanie jego zaprowadzenia wspominanemu wyżej papieżowi. Kościoły Galii, które w okresie tym nie miały jeszcze zwyczaju czcić Krzyża 14 września, posiadały święto o po­dobnym charakterze w dniu 3 maja. Prawdopodobnie wprowa­dzone ono zostało tam w VII wieku, jako że starożytne dokumenty gallikańskie, takie jak Lekcjonarz z Luxeuil, nie wspominają o nim, podobnie jak nie czyni tego św. Grzegorz z Tours. Według msgr Duchesne data ta wydaje się być zaczerpnięta z legendy o znale­zieniu Prawdziwego Krzyża (Lib. Pontif., I, s. CVIII). Później, kiedy liturgie gallikańska i rzymska stopiły się ze sobą, każdemu z tych świąt - aby uniknąć konieczności poświęcenia któregoś z nich - nadany został odmienny charakter. Święto obchodzone 3 maja nosiło nazwę Znalezienia Krzyża i upamiętniło w sposób szczegól­ny odkrycie drzewa Krzyża przez św. Helenę; Święto Podniesienia Krzyża, obchodzone 14 września, upamiętniło natomiast przede wszystkim okoliczności, w których Herakliusz odzyskał od Persów uprowadzoną przez nich w roku 614 relikwię Prawdziwego Krzy­ża. Wydaje się jednak, że starszym z tych dwóch świąt było owo obchodzone 13 i 14 września, oraz że wspomnienie Znalezienia Krzyża było początkowo z nim połączone.

Również zwyczaj adoracji krzyża w trakcie ceremonii Wielkie­go Piątku wywodzi się z Jerozolimy i stanowi wierne odtworzenie wspomnianych przez Peregrinatio obrzędów Adoracji Prawdziwe­go Krzyża w IV wieku. Cześć okazywana krzyżowi w Jerozolimie stała się niebawem powszechna. Grzegorz z Tours pisze o środzie i piątku poświęconych krzyżowi- prawdopodobnie mając na my­śli środę i piątek Wielkiego Tygodnia (por. De Gloria Mart., I, V). Najstarszy opis ceremonii adoracji krzyża znajduje się w przypi­sywanym powszechnie św. Grzegorzowi Wielkiemu Ordo Romanus. Rozpoczynała się ona, zgodnie z tym dokumentem, w ten sam sposób co współcześnie, po seriach responsoriów. Krzyż ustawio­ny był przed ołtarzem, kapłani, diakoni, subdiakoni, duchowni niższych święceń i następnie wierni podchodzili do niego kolej­no, pozdrawiali krzyż przy śpiewie Ecce lignum crucis in quo salus mundi pependit. Venite adoremus (Oto drzewo krzyża na którym za­wisło zbawienie świata. Pójdźmy z pokłonem.) a następnie Psalmu 118 (patrz Mabillon, Mus. Ital., Paryż 1689, II, 23). Kościół obrządku łacińskiego zachował po dziś dzień te same elementy liturgiczne w ceremonii Wielkiego Piątku, dodając do nich śpiew improperia oraz hymnu o krzyżu Pangue lingua gloriosi lauream certaminis.

Poza obrzędem adoracji krzyża w Wielki Piątek oraz obcho­dzonym we wrześniu święcie mu poświęconym, Grecy posiadają do dziś inne jeszcze święto Adoracji Krzyża - obchodzone przez nich 1 sierpnia oraz w trzecią niedzielę Wielkiego Postu. Jest dość prawdopodobne, że Grzegorz Wielki zaznajomił się z tym świę­tem podczas pobytu w Konstantynopolu, oraz że stacja Santa Croce in Gerusalemme, w niedzielę Laetare (czwartą niedzielę Wiel­kiego Postu), stanowi upamiętnienie czy też próbę naśladowania owej bizantyjskiej uroczystości.             

Przez długi czas toczyła się debata dotycząca tego, czy Chrystus został przybity do Krzyża trzema czy też czterema gwoździami.

Sposób, wjaki scena Ukrzyżowania Zbawiciela przedstawiana była w sztuce wczesnego średniowiecza, zdaje się stanowić mocny argument na rzecz tezy o czterech gwoździach, podobnie jak pi­sma niektórych pisarzy chrześcijańskich (wszystkie one są jednak późniejsze od De glor. mart. Grzegorza z Tours, gdyż przypisywane przez długi czas św. Cyprianowi Depassione jest średniowiecznym fałszerstwem).

Z drugiej strony, począwszy od wieku XIII, w sztuce zachodniej przedstawiać zaczęto Chrystusa Ukrzyżowanego ze stopami uło­żonymi jedna na drugą i przybitymi do Krzyża jednym gwoździem. Zgadza się to z pismami Nonnusa i Sokratesa Scholastyka oraz z treścią przypisywanego św. Grzegorzowi z Nazjanzu poematu Christus patiens, który wspomina o trzech gwoździach. Obecnie archeologia zwraca uwagę nie tylko na fakt, iż na dwóch najwcze­śniejszych przedstawieniach sceny Ukrzyżowania (nie bierze się tu pod uwagę graffito z Palatynu), tj. rzeźbionych drzwiach bazy­liki Santa Sabina w Rzymie (zdjęcie obok) oraz znajdującym się w British Museum panelu z kości słoniowej - stopy Chrystusa nie są przebite gwoździami, ale też iż św. Ambroży (De obitu Theodosii, P.L., XVI, 1402) oraz inni pisarze wczesnochrześcijańscy wyraźnie dają do zrozumienia, że istniały tylko dwa gwoździe. Ponadto św. Ambroży informuję nas, że cesarzowa Helena poleciła wprawić jeden gwóźdź w uzdę konia Konstantyna (ówcześni komentatorzy przytaczają w tej kwestii Zachariasza 14,20), drugi zaś w diadem cesarski. Grzegorz z Tours pisze o gwoździu wrzucanym (deponi) lub też - co bardziej prawdopodobne - zanurzonym w Adriatyku w celu uspokojenia sztormu. Nie sposób omówić tych problemów wyczerpująco w jednym krótkim tekście, warto tu jedynie zazna­czyć, że dostarczane przez archeologię informacje na temat kary ukrzyżowania z czasów rzymskich w żaden sposób nie dezawuują tradycji chrześcijańskiej mówiącą o czterech gwoździach.

Co do autentyczności trzydziestu lub więcej „Świętych Gwoź­dzi”, otaczanych czcią po dziś dzień lub w minionych wiekach, znajdujących się w bazylice Santa Croce w Rzymie, w Wenecji, Akwizgranie, Escorialu, Norymberdze, Pradze etc., uznać ją należy za mocno wątpliwą. Prawdopodobnie w większości przypad­ków były to pierwotnie - co oficjalnie przyznawano-jedynie ko­pie, które zostały dotknięte lub wypełnione fragmentami innych gwoździ, co do których autentyczności istniały przekonujące świadectwa. Nie chodziło tu bynajmniej o świadome oszustwo z czyjejkolwiek strony - dobrze znane są przypadki, w których repliki z upływem czasu zyskują reputację oryginałów. Odnośnie wspomnianej wyżej uzdy konia Konstantyna, o miano autentycz­ności rywalizują obecnie dwie relikwie, z których jedna przecho­wywana była przez kilkaset lat w Carpentras, druga zaś znajduje się mediolańskiej katedrze Santa Maria Nascente. Niektórzy do­wodzą również, że diadem Konstantyna to obręcz znajdująca się wewnątrz „żelaznej korony Longobardów”, która przechowywana jest obecnie w katedrze w Monzie.               

                       

Zawsze Wierni

3(202)


Comments (0)

Rated 0 out of 5 based on 0 voters
There are no comments posted here yet

Leave your comments

  1. Posting comment as a guest. Sign up or login to your account.
Rate this post:
0 Characters
Attachments (0 / 3)
Share Your Location