Lista Nagłych Zgonów: 20210602 Tadeusz Łapiński i Małgorzata Michalewicz. R4

"...do Centrum Powiadamiania Ratunkowego zadzwonił mężczyzna z prośbą o pomoc. Powiedział, że udzielał pierwszej pomocy żonie, która topiła się w basenie..."
 
Możliwe śmierć była zaplanowana na dwie osoby, a nie na jedną, bo druga osoba udzielająca pomocy pierwszej ofierze, też miała umrzeć. Może śmierć pierwsza dotyczyła niewłaściwej osoby, dlatego zmarła też i druga osoba. Zamachowiec zauważył swój błąd — co do osoby ofiary, powrócił i dokonał korekty.
 
Pytanie: Czym zajmował się T. Łapiński, w jakie badania był zamieszany? Przypadek może również dotyczyć zwykłej próby zastraszenia środowiska medycznego. Plotki i tajemniczość to wypróbowana broń psychologiczna.
 
Żydowskie egzekucje na Polakach są bezkarne.
 
Red. Gazeta Warszawska
 
Ze wszystkich opisów zdarzenia wynika, że Małgorzata Michalewicz nie odpowiadała na telefon od wielu godzin. To, dlatego Tadeusz Łapiński zdecydował się nagle pojechać do domu i sprawdzić sytuację.
Jeżeli tak, to Małgorzata Michalewicz była martwa od "wielu godzin" i musiała mieć łatwo zauważalne na ciele zasinienia i sztywność kończyn. Nawet silnie zestresowany, ale normalnie doświadczony lekarz nie przystępuje do reanimacji na denatce, lecz dzwoni na policję.
I odwrotnie, zaalarmowany ambulans, który przybył na miejsce wypadku, powinien podjąć czynności ratunkowe na osobie Tadeusza Łapińskiego, który nie powinien być „martwy”, bo nikt tak łatwo nie umiera. Nic nam nie wiadomo, aby personel ratunkowy przystąpił do akcji ratunkowej na ofiarach lub ofierze.
Skoro oboje „byli martwi” to znaczy, że zgon nastąpił w innym czasie, niż to jest sugerowane przez media.

Paru uczestników „delegacji do Katynia” 10 kwietnia 2010 roku rozmawiało przez telefon ze swoimi bliskim – w trakcie lotu lub krótko przed. Rozmowy nie miały jednak charakteru normalnego dialogu, ale były wypowiedzeniem jakiejś kwestii przez – „członka delegacji” i rozłączeniu się. Czyli mieliśmy przypadek jednostronnego odtworzenia jakiejś sekwencji zdań i rozłączaniu się. Tu mogło być podobnie: zgłoszenie wypadku przez Tadeusza Łapińskiego mogło być odtworzone z jakiegoś starszego zapisu dźwiękowego. Podczas tego zgłoszenia Tadeusz Łapiński mógł już  być martwy.

Polscy dziennikarze, tacy inteligentni, dociekliwi i mądrzy są jakoś mało podejrzliwi w tym wypadku.
 
RED. GW 09 06 2021
 
+
 
W podbiałostockiej miejscowości Zajezierce zginęli tragicznie prof. Tadeusz Łapiński i jego żona dr Małgorzata Michalewicz.

"Szok i niedowierzanie"

Kiedy służby dotarły na miejsce, odnalazły ciała dwóch osób – 53-letniej kobiety i 63-letniego mężczyzny. "Kurier Poranny" poinformował, że ofiary to znany profesor Tadeusz Łapiński z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku oraz jego żona, która pracowała na oddziale covidowym.

– Dla nas to szok i niedowierzanie. Pan profesor Tadeusz Łapiński był niezwykle cenionym specjalistą i jest to olbrzymia strata dla naszego szpitala i całego środowiska akademickiego. Stał na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem, cechowała go empatia, był mocno zaangażowany w leczenie pacjentów, zawsze był blisko nich, podobnie jak jego żona, która także pracowała na oddziale covidowym – powiedziała gazecie Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzeczniczka prasowa USK w Białymstoku.

Uniwersytet żegna profesora

Informacja o śmierci profesora i jego żony pojawiła się także na stronie internetowej białostockiego Uniwersytetu Medycznego. "Z głębokim żalem zawiadamiam, że w dniu 2 czerwca br. zmarli tragicznie prof. dr hab. Tadeusz Wojciech Łapiński i Jego Żona dr Małgorzata Michalewicz, pracownik Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. (...) W Zmarłym żegnamy wspaniałego człowieka, szanowanego nauczyciela akademickiego, wychowawcę młodzieży" – napisano w komunikacie UMB.

Źródło: poranny.pl / umb.edu.pl
 
https://dorzeczy.pl/kraj/187119/nie-zyje-prof-lapinski-i-jego-zona-zgineli-tragicznie.html
 

Wraz z profesorem zmarła jego żona, pielęgniarka szpitala klinicznego

Do tragedii doszło w środę (2.06) około godziny 21:00. Do centrum powiadamiania ratunkowego zadzwonił mężczyzna. Ze zgłoszenia wynikało, że na prywatnej działce miał on udzielać pierwszej pomocy znalezionej w basenie kobiecie. Kiedy ratownicy przyjechali na miejsce, znaleźli ciała dwóch osób - 53-letniej kobiety i 63-letniego mężczyzny. Nieoficjalnie mówi się, że mógł ich porazić prąd. Okoliczności śmierci małżeństwa będzie wyjaśniać prokuratura.

https://www.radio.bialystok.pl/wiadomosci/index/id/200589?fbclid=IwAR0harjDNB3-b7DuHcCPRHqkerHDcCMZjj0-GSkvPCxGUrrKzpzD1JXxV3Y

 ==================

"Niezbadana terapia" - reportaż Marcina Glińskiego i Adama Janczewskiego

24 kwietnia 2020, godz. 17:15 i 22:15

Strach, lęk, ale też determinacja i opanowanie. To emocje, które towarzyszą białostockim lekarzom opiekującym się chorymi na COVID-19.

 

Uniwersytecki Szpital Kliniczny przy ul. Żurawiej w Białymstoku, fot. Joanna Szubzda

Uniwersytecki Szpital Kliniczny przy ul. Żurawiej w Białymstoku, fot. Joanna Szubzda


"Niezbadana terapia" - reportaż Marcina Glińskiego i Adama Janczewskiego
Problemy z odsłuchem?

Częstym problemem przy wyświetlaniu playera jest używanie Adblocka.
Dłuższe dźwięki na niektórych wersjach przeglądarki Chrome są ucinane.

Terapia w Klinice Chorób Zakaźnych w Białymstoku nie jest sprawdzona - jednak lekarze wszystkimi siłami i dostępnymi środkami próbują pomóc zakażonym koronawirusem. Jak wygląda walka? Czy ludzkie działania są wystarczające? O tym, a także o swoich obawach opowiadają bohaterowie reportażu - profesorowie Robert Flisiak i Tadeusz Łapiński z Kliniki Chorób Zakaźnych w Białymstoku, a także jedna z pacjentek kliniki.

https://www.radio.bialystok.pl/reportaz/index/id/182599

===================

 

Prof. Flisiak: Tadeusz Wojciech Łapiński bezinteresownie poświęcał czas pacjentom

- Był bardzo ideowy, aż czasami nadmiernie. Bezinteresownie poświęcał czas pacjentom. Jeśli była potrzeba, był gotów cały czas poświęcić klinice. Taki był do końca, nie tylko będąc młodym lekarzem - tak zmarłego prof. Tadeusza Wojciecha Łapińskiego wspomina jego przyjaciel prof. Robert Flisiak.

 
Prof. Tadeusz ŁapińskiProf. Tadeusz Łapiński - umb.edu.pl
  • Nie żyją profesor nauk medycznych Tadeusz Wojciech Łapiński, specjalista chorób zakaźnych oraz jego żona Małgorzata Michalewicz, oboje byli pracownikami Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku
  • Profesor Łapiński przez współpracowników i przyjaciół nazywany Wojtkiem był pionierem walki m.in z HIV w Polsce. W ostatnich miesiącach stał na pierwszym froncie walki z covid-19. Oddany pracy i swoim pacjentom
  • Byli po prostu szczęśliwi. Dwie córki już dorosłe, więc patrzyli w taką spokojną przyszłość. Wojtek nie chciał mówić o emeryturze, bo to oczywiście za wcześnie - wspomina przyjaciela prof. Robert Flisiak*

Igor Nazaruk: Jakim człowiekiem był prof. Łapiński?

Prof. Robert Flisiak: Był ciepłym, dowcipnym, skromnym człowiekiem. Trzymał się z tyłu, ale dużo znaczył dla mnie i całej kliniki, dla ludzi ze środowiska zakaźnego. Był naturalnym i praktycznym autorytetem. Pracowaliśmy wspólnie od 36 lat. Razem, tuż po studiach zaczynaliśmy pracę w Klinice Chorób Zakaźnych. Był bardzo ideowy, aż czasami nadmiernie. Bezinteresownie poświęcał czas pacjentom. Jeśli była potrzeba, był gotów cały czas poświęcić klinice. Taki był do końca, nie tylko będąc młodym lekarzem. W młodości poświęcanie siebie chorym było łatwiejsze. Wraz z wiekiem coraz trudniej. On do końca brał dyżury zawsze, kiedy było potrzebne wsparcie dla kolegów, czy dla mnie. Był zawsze gotowy. To nie takie mówienie na wyrost, to autentyczne zdarzenia.

Silny spór polityczny i kontrowersje wokół sędziów. Prof. Zubik komentuje decyzję TK ws. Rzecznika Praw Obywatelskich
Prof. Simon o katastrofie smoleńskiej: symbol naszej beznadziejnej organizacji

Ten ostatni pandemiczny okres był dla was bardzo ciężki.

Tak. I wydawało się, że wyszliśmy już na prostą, że mamy oddech i możemy wracać do normalności. Zaczęliśmy planować zmiany systemu pracy, organizacji oddziałów. Tym żyliśmy i w tym tygodniu chcieliśmy pewne rzeczy sfinalizować. Ta tragedia przerwała nam wiele planów.

Stał na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem. To, przynajmniej na początku, kiedy nie było jeszcze wiadomo co i jak z tym wirusem wymagało wielkiej odwagi.

Na początku, to właśnie on służył wzorem młodym kolegom. Był doświadczonym praktykiem, który przeszedł już kilka różnych zagrożeń epidemicznych. W czasach, kiedy AIDS był takim odium, które odstręczało i sprawiało, że lekarze się bali pracować - razem przyjmowaliśmy pierwszych chorych, podawaliśmy leki, pobieraliśmy krew. Inni się bali, a my młodzi, odważni nie.

To były wczesne lata 90'?

Dokładnie rok 1990. Pierwszy pacjent zakażony HIV na Podlasie trafił ze Szczecina. Potem były kolejni chorzy, a gdy sytuacja z AIDS została opanowana, nadeszła rewolucja w leczeniu zakażeń innymi wirusami - HBV i HCV. Odnosiliśmy ogromne sukcesy. Wspominam zwłaszcza ten okres, gdy przechodziliśmy kolejne etapy rewolucji w leczeniu zakażeń HCV. To była bardzo ciężka, ale niezwykle satysfakcjonująca praca. Prowadzenie badań klinicznych - bez Wojtka, nie dałoby się tego wszystkiego zrobić.

  • Prof. Tadeusz Łapiński zginął z żoną na prywatnej działce. Co się wydarzyło?

Czy ten ostatni pandemiczny okres może Pan jakoś porównać do tego co przeżywaliście na początku pracy z HIV?

To zupełnie inna historia, ale są pewne analogie. Półtora roku temu, czyli na początku pandemii to był przede wszystkim strach, a więc podobnie jak w roku 1990. Chodziło o przełamania lęku i dawanie wzorców, jak się zachować w kontakcie z pacjentami. Musieliśmy pokazać innym, że można się tymi chorymi opiekować nie bojąc się ich. To właśnie prof. Łapiński był tym, który pokazywał w praktyce, namacalnie swoim młodszym kolegom i studentom, to co trzeba robić. Niestety kosztowało nas dużo nerwów przełamywanie stereotypów i strachu paraliżującego innych lekarzy. Przez cały czas pandemii, mimo tego, że był codziennie w kontakcie z chorymi, to był przykładem na to, że jeśli się postępuje prawidłowo, to ryzyko zakażenia jest znikome.

Nie zachorował?

Nie. Nie uległ zakażeniu. Od początku pokazywał, jak trzeba postępować i formułował zasady takiego postępowania.

Niestety już pojawiły się spekulacje i teorie spiskowe, jakoby profesor i jego żona mieli paść ofiarą napaści, gdyż oboje mieli ogromną wiedzę na temat COVID-19.

Trudno mi jest to skomentować. Nic nie wskazuje na taki scenariusz, ale tym niech się zajmie prokuratura. Wojtek nie był twarzą medialną pandemii. Jeżeli ktoś tutaj miałby być zaatakowany to raczej ja, ale nie on. Wojtek nigdy nie pchał się przed kamery. Miał swoje poglądy, ale praktycznie we wszystkich istotnych kwestiach dotyczących COVID-19 byliśmy zgodni. Nie artykułował swoich opinii publicznie.

Kiedy widzieliście się ostatni raz? Jakie to było spotkanie?

Widzieliśmy się w dniu jego śmierci 2 czerwca. O godzinie 10 mieliśmy odprawę, jak co dzień. O 12 były wybory delegatów i nowych władz oddziały Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. Wojtek był prezesem oddziału w Białymstoku. I przekazywał to swoje przewodniczenie Pani prof. Annie Malinowskiej. Był zadowolony, doceniony przez kolegów. Dostał bardzo dużo głosów jako delegat na zjazd towarzystwa. Niedawno wrócił z zasłużonego, krótkiego urlopu, był odprężony i żartujący. Wychodziliśmy na prostą. Zostawialiśmy za sobą te czarne dni pandemii i przed nami była nadzieja. Że będziemy wracać do normalnej opieki nad naszymi pacjentami. Odcovidowaliśmy już dwa oddziały, zaczęliśmy przyjmować innych chorych. Wszystko wyglądało optymistycznie.

A jacy byli razem? Jakim byli małżeństwem?

Byli po prostu szczęśliwi. Dwie córki już są dorosłe, więc patrzyli w taką spokojną przyszłość. Wojtek nie chciał mówić o emeryturze, bo to oczywiście było za wcześnie. Ale widać po nim było, że chciał cieszyć się życiem. Oboje też chcieli cieszyć się sobą.

Jakim był przyjacielem?

Dopiero teraz zaczynam się zastanawiać, jaki był. W zasadzie to jakim był, to powiedziałem. My codziennie od 36 lat mieliśmy sprawy do obgadania. Mieliśmy sprawy do ustalenia. Sprzeczaliśmy się i wspieraliśmy się.

Zdarzało się, że spędzaliście ze sobą czas poza pracą?

W tej chwili żałuję, że właśnie tego było za mało. To wynikało z rodzaju pracy. Zwłaszcza w ostatnich miesiącach, kiedy człowiek wychodził z pracy i chciał się zaszyć w domowych pieleszach i nigdzie nie wychodzić. Kiedyś, jak byliśmy młodsi, to spotykaliśmy się towarzysko częściej. Potem więcej czasu pochłaniała nam rodzina, praca w Klinice, którą przenosiliśmy zresztą do domu, bo naukę trudno ograniczyć do godzin pracy. Teraz żałuję. Ostatnio zapraszał mnie z żoną. Chciał pochwalić się domem, tym basenem i podzielić radością. No, niestety...

Robert Flisiak – białostocki lekarz, nauczyciel akademicki, profesor nauk medycznych, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Zawodowo szef, prywatnie serdeczny przyjaciel tragicznie zmarłego prof. Tadeusza Wojciecha Łapińskiego i jego żony Małgorzaty Michalewicz.

====================
 
Prokuratura Rejonowa w Białymstoku wyjaśnia okoliczności śmierci profesora medycyny Tadeusza Łapińskiego i jego żony dr Małgorzaty Michalewicz. Są już wyniki sekcji zwłok małżeństwa.

Karol Radziwinowicz z Prokuratury Rejonowej w Białymstoku powiedział w rozmowie z Onetem, że są już wyniki sekcji zwłok prof. Tadeusza Łapińskiego z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku oraz jego żony dr Małgorzaty Michalewicz. – Wczorajsza sekcja zwłok wskazała prawdopodobną przyczynę śmierci, ale nie czuję się zobligowany, żeby o tym mówić, bo mogą to być dane wrażliwe. Nie mogę o tym mówić, bo jest to część postępowania – przekazał śledczy. Prokurator dodał, że wykonane czynności nie potwierdziły, że przyczyną śmierci było porażenie prądem. Wykluczono także udział osób trzecich. Konieczne będzie wykonanie dodatkowych badań: histopatologicznych, chemicznych i toksykologicznych.

Wykluczony udział osób trzecich

Prowadzone w sprawie śledztwo zakwalifikowano z artykułu 155 kk, czyli jako nieumyślne spowodowanie śmierci. – To jedynie wstępna kwalifikacja prawna i nie znaczy, że szukamy osób trzecich czy postronnych, w tym przypadku w grę wchodził prąd, więc np. że szukamy elektryków, budowniczych basenu. Jeżeli uznamy, że ciąg zdarzeń albo okoliczności całokształtu tego zdarzenia, np. ukryte choroby wskażą coś innego, zmienimy klasyfikację czynu – stwierdził.

Karol Radziwinowicz zaznaczył, że gdyby już dziś wiedział, że przyczyny śmierci były naturalne, czyli zawał, tętniak, udar – to zakończyłby postępowanie. – Zakończyliśmy czynności w Zakładzie Medycyny Sądowej w Białymstoku. Jeżeli rodzina zmarłych się zgłosi do prokuratury o zezwolenie na pochowanie bliskich, to takie zezwolenie otrzyma – podsumował.

 

https://www.wprost.pl/kraj/10455028/smierc-prof-lapinskiego-i-jego-zony-nowe-informacje-wyniki-sekcji-zwlok.html

 

 


Comments (0)

Rated 0 out of 5 based on 0 voters
There are no comments posted here yet

Leave your comments

  1. Posting comment as a guest. Sign up or login to your account.
Rate this post:
0 Characters
Attachments (0 / 3)
Share Your Location