KAZANIE NA NIEDZIELĘ PIERWSZĄ PO WIELKANOCY
ŚP. Ks. Pelagiusza Owsienickiego
† Pokazał im ręce i bok, i rzekł: Pokój wam. (Święty Jan 20) †
Niezawodny to artykuł wiary, Chrześcijanie moi, że Chrystus pięć ran przy męce sobie zadanych, po chwalebnym zmartwychwstaniu w ciele swojem zatrzymał, bo pokazał je Apostołom, a nawet Tomaszowi ich się dotykać pozwolił. Ale cóż znaczą te rany? Jeżeli Chrystus wszystko ciało w okrutnej męce zranione, przy zmartwychwstaniu zleczył, na cóż w niem tych pięć ran zostawił? Wszak one zdają się ubliżać godności Chrystusowej, bo nie są zadane w potyczce, przez co mogłyby być zaszczytem, jako blizny są chlubą poranionych żołnierzów, ale są wypiętnowane gwoźdźmi na zelżywem drzewie krzyżowem. Wszak Bóg przyrzekł otrzeć łzy z oczów męczenników cierpiących za wiarę, czemuż w ciele Jednorodzonego Syna swego rany zostawił? Nadto czemu Chrystus pokazując je uczniom swoim zwiastował im pokój? Jakiż związek pokoju z ranami? Alboż smutny widok może być środkiem do rozweselenia pomieszanych uczniów?
Patrząc na rany Chrystusowe, i rozważając przyczyny ich zatrzymania nietylko się dziwić i zdumiewać jak raczej radować lub bojaźnią napełniać się powinniśmy. Powodem do radości są wierni uczniowie Chrystusa, którzy się radowali gdy ujrzeli Pana; powodem do bojaźni jest niewierny Tomasz, który jako przedtem nie chciał wierzyć w zmartwychwstanie Chrystusa, tak potem ujrzawszy blizny wyznał go być prawdziwym Bogiem. A ponieważ wierni uczniowie wyobrażają sprawiedliwych, a niewierny Tomasz grzesznych ludzi, przeto taki podział uczynię mowy mojej:
I. Rany w ciele Chrystusowem zatrzymane są wyrazem radości dla sprawiedliwych.
II. Są wizerunkiem bojaźni dla grzesznych.
Chryste Jezu! daj nam tak zapatrywać się na rany Twoje, żebyśmy z nich pociechę, nie zasmucenie odnosić mogli.
Bądź nam pomocna, z widzenia Chrystusa uradowana Maryo Panno!
CZĘŚĆ PIERWSZA.
Wierni uczniowie Chrystusa uradowali się widząc najświętsze rany w rękach i boku Jego. Czemuż proszę raczej nie zatrwożyli się z tak strasznego widoku? Znak to jest zaprawdę, że naówczas te czerpali pociechy, które z nich, jakby ze źródła płyną dla sprawiedliwych. Rany Chrystusowe mówi Św. Augustyn są to okienka, przez które widzimy serce
Jego miłością ku nam pałające; one są niby języki, twierdzi Św. Cypryan, którymi Zbawiciel nasz przyczynia się za nami do Ojca; one są miejscem ucieczki, upewnia Św. Bernard, i źródłem wszystkich łask i pociech, które spływają na sprawiedliwych. A możeż być większy powód radości? Chciejmyż się więc tym razem z ciekawą przypatrzyć pobożnością.
1. A najprzód spojrzyjmy ze Św. Augustynem w te okienka, przez które niewysłowiona miłość Chrystusowa widzieć się nam daje. Bóg oświadczył przez proroka Malachiasza: Ukochałem was, wielu jednak okazało się tak nieczułych, że niepamiętając na dobrodziejstwa od Boga wzięte pytali się: a w czem nas ukochał? (Malach. 1.)
Jeśli się i wy najmilsi Chrześcijanie pytacie, w czem was Bóg ukochał, jakie są dowody miłości Jego, tedy powiem, iżali nie od Boga są wszystkie dobra natury, fortuny, łaski, których używacie? Czy macie cokolwiek, czegobyście od Niego nie wzięli? Atoli najszczególniejszym dowodem miłości jest to, że Chrystus najśw. rany w ciele swojem zatrzymał. On okazując je Apostołom jakoby mówił: Patrzcie jak niezmierną ku wam pałam miłością, jeśli dla was te rany mężnie podjąłem. Oto przez okrutne ciała mego zranienie, dla was i dla wszystkich ludzi wieczny wysłużyłem pokój. P o k ó j w a m! Co rozważając wzmiankowany Św. Augustyn mówi: Pokazywał Zbawiciel rany w rękach i nogach, byśmy widzieli że za nas pracował i prawdziwie cierpiał; pokazywał ranę w swym boku, abyśmy ujrzeli, że serce Jego okrutne męki z miłości ku nam poniosło. Ach patrzmyż więc na te rany, niby na zwierciadła, w których widać miłość Bożą; patrzmy jako na źródła, w których z grzechu obmyci jesteśmy; patrzmy jak na charaktery, którymi nas nie na papierze, ale na rękach, na piersiach i na nogach zapisał, dając poznać, że wszystkie tchnienia piersi Jego, wszystkie poruszenia rąk i nóg Jego, są wyrazem Jego ku nam niepojętej miłości! Okrutneż są serca nasze, jeźli się do wzajemnej nie wzruszają miłości! Kosztujmy słodkości Zbawiciela naszego przez te rany, boć zaiste słodki jest dla wszystkich, którzy Go wzywają, którzy Go szukają, a najbardziej dla tych, którzy Go miłują!
2. Dopieroż przysłuchajmy się z Cypryanem Św., jako te NAJŚWIĘTSZE RANY są jakoby języki wstawiające się za nami do Ojca Przedwiecznego. Tak bowiem mówi o nich tenże Ojciec Kościoła: Chrystus dlatego w ciele Swojem zatrzymał rany, aby się zranionym za nas pokazał w obecności Boga, i aby zawsze te rany domagały się swej ceny w zbawieniu ludzkiem, a za posłuszeństwo Chrystusa wyjednały odpuszczenie naszych krnąbrności. 0 jakaż to dla nas wiernych pociecha! Póki Chrystus żył na Świecie, jedne tylko otwierał usta, prosząc Ojca Przedwiecznego, aby nam odpuścił, lecz teraz w niebie nie woła On żałośnie, jak na krzyżu: Ojcze odpuść im, lecz śmiało pokazując rany w swem ciele odzywa się słowy Proroka: Ojcze spojrzyj na oblicze Chrystusa Twojego (Ps. 83.), wejrzyj na te znaki mej okrutnej męki, wszakże ja Syn Twój, a Syn tak posłuszny, że z miłości ku Tobie, i zbawieniu ludzkiemu te rany podjąłem. Jakże więc zagubisz te dusze, których cena w tych ranach zawarta? Proszę przez te rany, racz im odpuścić! — Ach czegóż ta prośba ran Jezusowych nie wymoże dla sprawiedliwych, którzy lubo częstokroć z ułomności zgrzeszyli, szczerze jednak do Boga chcą się nawrócić? Zaiste każdego ja tu zapewnić mogę słowy Św. Bernarda: Bezpieczny masz człowiecze przystęp do Boga, gdzie masz Matkę przed Synem, i Syna przed Ojcem. Matka Synowi okazuje piersi, Syn zaś Ojcu okazuje rany; przy tylu miłości wyrazach, nie trzeba się pohańbienia obawiać! To tylko powinno być usiłowaniem naszem, żebyśmy i my do Boga się tak odzywali: Ojcze Przedwieczny, nie patrz na słowa nędznego grzesznika, ale wejrzyj na Syna Twego, za mnie ukrzyżowanego i przez rany Jego, do których się uciekam, wysłuchaj mnie!
3. Nakoniec rany Jezusowe są w uciskach naszych zewnętrznych i wewnętrznych obroną, pociechą i osłodą. Nie możecie ludzie w największych przeciwnościach i utrapieniach waszych lepiej sobie poradzić, jako kiedy z myślą i sercem do ran Jezusowych się udacie. W nich znajdziecie ochłodę, w nich napełnieni będziecie pociechą, w nich wszelka gorzkość nam osłodnieje. Daremnie się gryziecie, daremnie na Opatrzność narzekacie, to wam folgi nie przyniesie, owszem więcej jeszcze udręczy. Chcecie uspokojenia pewnego? do ran Jezusowych się uciekajcie, bo mówi Św. Bernard: jako żołnierz mniej dba na odniesione rany, kiedy widzi bardziej ranionego wodza, tak uwaga na rany Jezusowe nasze umartwienia w życiu osłodzić nam powinna. One utwierdzały Świętych męczenników, gdy ich ciała rozrywano w mękach, toć i nas umocnić mogą do znoszenia wszelkich przykrości. Nie możemy także w wewnętrznych uciskach i w natarczywościach duchownych sobie lepiej poradzić, jako kiedy się udamy go tych najświętszych fortec. Słuchajcie, co z własnego doświadczenia dla pożytku naszego mówi Św. Augustyn: kiedy myśl jaka nieczysta do serca mojego kołacze, biegnę do ran Chrystusowych, a ona odemnie ucieka; gdy mnie ciało do ziemi poniża, wspomniawszy na rany Pana mojego podnoszę się. Przeciwko wszelkim pokusom i kłopotom nie znalazłem żadnego tak pewnego lekarstwa, jak rany Chrystusowe. Tak zaiste, one są wszystkich radości i wszelkich pociech duchownych przyczyną! Okrutneż by były i surowej zemsty godne serca nasze, gdyby się do miłości onychże i poprawy życia nie pobudziły! Do czego, abyśmy się tem łatwiej skłonili, uważajmy dalej: że rany Jezusowe są wizerunkiem bojaźni dla grzesznych.
CZĘŚĆ DRUGA.
Przeląkł się niewierny Tomasz, skoro ujrzał ranę boku Chrystusowego, ona bowiem strofowała go o niedowiarstwo: nie bądź niewiernym, ale wiernym. Ona by go była potępiła, gdyby po ujrzeniu Chrystusa nie wyznał go Bogiem i dla tego powiedział Chrystus: Błogosławieni którzy nie widzieli, a uwierzyli. O jakąż bojaźnią przerażeni będą niepoprawni grzesznicy na sądzie, kiedy ujrzą Chrystusa! Rany Jego jako są teraz okienkami miłości, tak wtenczas przerażą ich swym krwawym blaskiem; jako są teraz językami za nas Boga błagającymi, tak wtenczas do zemsty ku nim pobudzać będą; jako są teraz dla nas źródłem osłody tak wtenczas przyczynią się do potępienia. Ach, któż się z tej uwagi świętą bojaźnią do poprawy nie wzbudzi?
1. Mamy zapewnienie z Ewangelii Św., że Chrystus na sąd ostateczny nie już jako cichy Baranek, ale jako l e w w słusznej surowości za grzechy w ogromnym majestacie zstępować będzie: i ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego w obłokach niebieskich z mocą wielką i majestatem. (Mat. 24.) Wtenczas on nie będzie, jak to uczynił wiernym uczniom: życzyć pokoju, ale okaże zatwardziałym grzesznikom jako Tomaszowi krwawe rany w swem ciele, oraz wszystkie narzędzia męki i śmierci swojej. Jeżeli zaś z nauki Mateusza grzesznicy obaczywszy krzyż na powietrzu natychmiast z bojaźni narzekać i schnąć będą od strachu, a cóż się stanie, gdy Chrystus pośród nich stanąwszy głosem przeraźliwym rzecze: patrzcie na te rany z miłości ku wam podjęte, iżali one nie były godne wzajemnej miłości? Jeżeli się przeląkł Baltazar i truchlał z bojaźni, gdy ujrzał rękę piszącą na ścianie, lubo jeszcze nie wiedział, co znaczyło to pismo, a jakąż bojaźnią grzesznicy na sądzie przerażeni zostaną, kiedy obaczą rany w boku, w nogach i rękach Jezusa piszące dekret potępienia? Ach dobrzeby wtenczas nie mieć oczu, aby nie widzieć tak strasznego blasku; dobrzeby wtedy ukryć się choćby w samo piekło, aby uniknąć takiego zawstydzenia. I z tej to przyczyny Job lubo sprawiedliwy wołał przecie: Cóż uczynię, kiedy powstanie do sądzenia Bóg, i gdy się pytać będzie, co mu odpowiem? Wtenczas grzesznicy wspomniawszy na swą niewdzięczność Bogu wyrządzoną, już nie miłość ku sobie, ale gniew w ranach Jezusowych obaczą, bo słusznie zauważył Św. Jan Złotousty: miłość obrażona przemienia się w nienawiść.
2. A co gorsza jeszcze, to te rany najświętsze, które teraz niby języki za nami do Boga się wstawiają, naówczas grzeszników niepoprawnych o niewdzięczność strofować i Boga do kary pobudzać będą. Uważa bowiem Św. Augustyn, że jako Chrystus Tomaszowi, okazał swe rany, aby się ich dotknął i wierzył, tak i grzesznikom, którzy teraz tak żyją, jakby
w odkupienie nie wierzyli, okaże je pewnie, aby ich zawstydziwszy strofował: Patrzcie, oto Ja jestem, któregoście umęczyli; oto są rany, któreście wy zadali; oto bok mój, któryście przebodli; przez was bowiem i dla was był otwarty, a wnijść nie chcieliście. O jakie to okropne słowa! jak tam zawstydzeni będą, którzy temi źródłami zbawienia pogardzili w życiu. Nadto twierdzi tenże Doktor Kościoła, że Chrystus naówczas wszystkie dobrodziejstwa swoje grzesznikom na oczy wyrzucać będzie. Wspomnijcie, powie, że dla was wstąpiłem z nieba, a przyoblókłszy Bóstwo moje w podłą postać człowieka w niej się pociłem, pościłem, pracowałem. Patrzcie na te ręce, które tyle uczyniły cudów, a oto one dla was
gwoździami przebite; patrzcie na nogi, dla zbawienia waszego ustawiczną pracą utrudzone, a oto w nich niezgojone rany; patrzcie na bok, na serce moje, z którego ku wam wybuchała miłość, ono przebodzone włócznią; patrzcie oraz na ciało moje i na wszystkie narzędzia męki, cóż więcej cierpieć dla was miałem, a nie ucierpiałem? A gdzież jest wdzięczność za te dobrodziejstwa, kiedyście się w złościach waszych pohamować nie chcieli?
Ach katolicy! po takiem zagniewaniu i strofowaniu ran Chrystusowych, czegóż się niepoprawni grzesznicy spodziewać mają?
3. Chyba tego, że jako teraz one są dla nas ucieczką, obroną i ochłodą, tak wtenczas dla nich uczynią wyrok potępienia. Upewnia nas o tem Cezaryusz Arelateński mówiąc: Najpierwszy wyrok wydadzą rany Chrystusowe. Już by tam nie trzeba ogromnym głosem odłączać grzeszników od sprawiedliwych i onych potępiać, boć ten wyrok w ranach Jezusowych wyczytają sami. Przejrzał to w duchu Ezechiel prorok, bo tak pisze: A ty Synu Człowieczy ukaż domowi Izraelskiemu Kościół, a niechaj się wstydzą nieprawości swych. (Ezech 43. 10.) Jako bowiem rany Jezusa ojcowską ku nam w życiu okazują łaskawość, tak na ówczas samą tylko sędziowską wydadzą surowość, mówi Anzelm Św. — Wówczas i grzesznicy, tak jak apostoł Tomasz, wyznają Boga sprawiedliwym i sami w rozpaczy kar najsurowszych domagać się będą, aby były pomstą występków; sami żądać będą niezgasłego ognia, któryby ich pożarł. Co więcej, oni zważając z jednej strony ciężkość swych nieprawości , z drugiej zaś godność Sędziego dla siebie zranionego, tudzież poznawszy, że niebyło dobrodziejstwa, któregoby od niego nie doznali, osądzą sami, że nie masz kary, którejby nie zasłużyli, i uznają że męki piekielne mniejsze są, od zasłużonych kar. Oto obraz bojaźni dla niepoprawnych grzeszników!
Chrześcijanie pobożni! Niewiem kogoby nie przeraziła tak surowa do niewdzięcznych grzeszników odezwa Chrystusa: oglądajcie ręce i bok mój! Zaiste, nie przestraszyłaby chyba niewiernego Tomasza, to jest owego, który nie wierzy w wieczność nieszczęśliwą, póki sam potępiony sprawiedliwym sądem onejże nie dozna na sobie. My jednakże dalecy od takiej ślepoty, świętą napełnieni bojaźnią, bierzmy wstręt do grzechu, który na nowo zakrwawia rany Chrystusowe, a raczej do poprawy życia się pobudzajmy, abyśmy doznali owoców ich miłości. O bodaj by tak w życiu, jako i po śmierci rany Jezusowe stały się nam źródłem pociech, i zwiastowaniem wiecznego pokoju! Ty zaś o Chryste! siedzący na prawicy Ojca! jako dla nas ranami zjednywasz miłosierdzie Jego, tak uderz łaską Twoją w serca nasze, jak w Tomaszowe, abyśmy poprawą życia zasłużyli sobie na to miłosierdzie, aby snadź w niepoprawie te rany Twoje nas nie potępiły.
†
„KAZANIA I NAUKI NA KAŻDĄ NIEDZIELĘ I ŚWIĘTO W PRZECIĄGU CAŁEGO ROKU”, wydawane z dzieł oryginalnych dawnych naszych kaznodziei przez Ks. Isaaka Isakowicza - Kanonika i Proboszcza ob. or. i Ks. Tom. Dąbrowskiego - Katechetę gimnazyalnego w Stanisławowie; Lwów, Roku Pańskiego 1878.
https://zapodaj.net/images/4f6ec3e3b849f.jpg
https://polona.pl/search/?filters=public:1,creator:%22Isakowicz,_Izaak_Miko%C5%82aj_(1824--1901)%22