FR. RA WITA-GAWROŃSKI
KOZACZYZNA
UKRAINNA
W
RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
DO KOŃCA XVIII-GO WIEKU
Zarys
polityczno-historyczny
NAKŁADEM GEBETHNERA I WOLFFA
WARSZAWA - KRAKÓW — LUBLIN — ŁÓDŹ POZNAŃ WILNO — - ZAKOPANE.
ZAKŁADY DRUKARSKIE F. WYSZYŃSKIEGOI S-KI, WARSZAWA, ZGODA 5.
OD AUTORA.
Wiemy jaką rolą anarchiczną odegrali Kozacy w Rzptej polskiej, że z tej trzywiekowej prawie anarchji powstawały i organizowały się, wyszłe z łona ruskiego społeczeństwa, dwa jego odłamy, dwie warstwy, z których jedna nosiła nazwą Kozaczyzny, druga — Hajdamaczyzny. Historycy nasi dawniejsi, a szczególnie bliżej wypadków stojący, lepiej od nas rozumieli następstwa i objawy tego ruchu społecznego, zrodzonego nad Dnieprem i porywającego furją swawoli ludność wiejską za sobą, lecz domyślnie raczej niż na podstawie badań aktów i dokumentów — nieznanych im zresztą. Niedoceniano jednak znaczenia tego zjawiska dziejowego lub oceniano je błędnie. Odnieść się to może, zarówno do wewnętrznej jak i do zewnętrznej polityki państwa polskiego. Następstwa takiego krótkowidztwa były fatalne dla państwa.
Historycy nasi uwzględniali najczęściej stronę militarną walki Rzptej polskiej z Kozaczyzną, z Hajdamaczyzną i tego prawie nie było, — znano jako tako polityczne stosunki hetmanów kozackich z postronnemi państwami lub ich wybryki na niekorzyść Polski, ale w akty i dokumenty, szczególnie obcych archiwów, zapuszczano się rzadko, a samo zjawisko Kozaczyzny w stosunku do Rzptej polskiej oceniano jednostronnie, a nieraz u najnowszych historyków z pewnym sentymentalizmem społeczno-narodowym, przenosząc najnowsze poglądy demokratyczno-socjologiczne w okres walk 17-go wieku. Grzeszyli tern szczególnie historycy ze szkoły rosyjskiej, w której interesie politycznym leżało zohydzanie naszej przeszłości i przedstawianie narodu polskiego, jako niezdolnego do życia samodzielnego.
VI Dopiero archiwa moskiewskie, szwedzkie, a przygodnie ujawnione i nasze dokumenty — 16-y wiek opracował niezmordowany i zasłużony Jabłonowski, — pozwoliły wejrzeć głębiej w dzieje Kozaczyzny i dojrzeć w jej rozwoju, oprócz czynników społecznych, także wpływy pierwiastków dziedzicznych, geograficznych, a nawet, osobliwie na początku organizowania się Kozaczyzny, etnicznych. Jakkolwiek dzieje Kozaczyzny były znane, o ile łączyły się z dziejami Rzptej polskiej, w chronologiczną całość nie były nigdy ujęte, a tern samem czytelnik polski, miłujący własne dzieje, nie mógł łatwo prześledzić tego zjawiska od początku do końca i ocenić znaczenie jego dla państwa polskiego. Podejmujemy to zadanie. Jakkolwiek usuwamy z dzieła niniejszego cały aparat naukowy, archiwalny i dokumentalny, opierać się będziemy o ścisłe badania rozmaitych historyków Rusi i Rosji, naszych i cudzoziemskich, o ile one związane będą z faktami, a nie z poglądami, nie oglądając się na odmienne niekiedy zgoła wyniki i wnioski własne, z dokumentów i aktów wysnute. Pragniemy dać czytelnikowi dzieło naukowe, ścisłe, historyczne, a jednak zupełnie popularne w układzie swoim i traktowaniu. Los znowu połączył znaczny odłam Rusinów z Rzptą polską. Jakkolwiek dalecy są oni od prastarego gniazda Kozaczyzny i Hajdamaczyzny, a sam ruch dosięgał głębi Wołynia i krańców Pokucia rzadko i sporadycznie, najnowsi historycy Rusi Halickiej spopularyzowali ten ruch w najgorszem jego oświetleniu śród ludu, a poglądy ich, z gruntu złośliwe i fałszywe, przedostawały się i do nas. Może książeczka moja stanie się pewnego rodzaju przeciwwagą dla jednych, a źródłem wiadomości dla innych. Najważniejsze fakty, charakteryzujące zjawisko Kozaczyzny i Hajdamaczyzny, braliśmy przeważnie z aktów i dokumentów, bez względu na to gdzie i kto je wydał, ale zajmując stanowisko państwowe, polskie, oświetlenie tych faktów wypadło zgoła ujemnie dla Kozaków. Zwracaliśmy uwagę nie tylko na militarną stronę tego wielkiego dziejowego znaczenia zjawiska, nie tylko na charakter wysokiej wartości żołnierskiej Kozaków, ale kładliśmy wielką wagę na moralną VII stronę tych ruchów, na polityczną nierówność przekonań wodzów, na brak stałości i umiarkowania, a to wszystko, przy najlepszych warunkach i okolicznościach przeszkadzało przewódcom ruchów ukraińskich do skupienia się i pracowania dla przyszłości. Ten rys niepokoju duchowego, podkreślany przez nas niejednokrotnie, nie pozwolił Kozaczyznie zakładać spokojnie podwalin pod państwo przyszłości, ale przerzucając własne społeczeństwo od jednej skrajności do drugiej, uniemożliwiał wszelką prawidłową pracę i doprowadził je do niewoli moskiewskiej i do zaniku poczucia państwowego aż do najnowszej doby. Godnem jest uwagi, że pod opieką Austrji, a za poparciem Niemiec, wrogowie nasi wyzyskać potrafili charakter anarchiczny Kozaczyzny historycznej przeciwko Polsce, rozbudzić w ruskiem społeczeństwie i podtrzymywać niemoralne ideały Kozaczyzny i Hajdamaczyzny. W dziełku niniejszem rzadko grupowałem fakty ze wszystkiemi szczegółami, ale co do główniejszych i większego znaczenia wypadków, starałem się w najkrótszych słowach dać pogląd syntetyczny na niezaprzeczonym materjale oparty, jako rezultat niewidzialnej dla czytelnika pracy autora. Zakreśliwszy sobie przedstawienie tylko politycznego charakteru, stanu i znaczenia dla Rzptej Kozaczyzny ukrain- nej, z konieczności, wynikającej z planu, musieliśmy pominąć wiele stron życia tamtoczesnego społeczeństwa na Rusi — osobliwie ruskiego, jakkolwiek ważność tych tematów rozumiemy dobrze. Pominęliśmy zatem umysłowy stan i rozwój społeczeństwa ruskiego w różnych okresach jego życia, związanych z Kozaczyzną, a nieraz zależny od niego, pomimo, że jest to temat niezmiernie ciekawy, w jaki sposób z zupełnej bezwładności umysłowej, pod niezaprzeczonym wpływem polskim, kultura tego społeczeństwa podniosła się aż do wzrostu Akademji Mohylańskiej i jak później powoli zastępowała ją kultura inna—moskiewska, która dotychczas niezdołała jeszcze wytępić długoletniego wpływu kultury łacińskiej. Dotknęliśmy zaledwie stanu kultury duchowieństwa wschodniego obrządku i wpływu na społeczeństwo, ale pominęliśmy powstanie i zaszczepienie unji dwóch obrządków, polemiczne walki z tego powodu, jakoteż i dobre strony tej walki, która wywołała potrzebę posiadania języka literac* VIII kiego ruskiego i dała impuls do tworzenia się literatury. Pominęliśmy organizację administracji i sądownictwa na Rusi, jakoteż administrację kozacką w okresie najwyższego rozwoju Kozaczyzny. Niechcemy, ażeby czytelnik szukał w dziełku naszem tego, czego autor nie miał zamiaru dawać i według niewłaściwej skali oceniał pracę autora. Wiemy, że te wszystkie pominięte czynniki nie pozostawały bez wzajemnego wpływu Kozaczyzny i na Kozaczyznę, ale i co do tego jesteśmy przeświadczeni, że polityczna rola Kozaczyzny miała przedewszystkiem i największy wpływ na rozwój, a poniekąd upadek życia państwowego Rzptej polskiej. Może dziełko moje i w tej formie przyda się niejednemu czytelnikowi. Jest jeszcze jedna bardzo ważna okoliczność, na którą pragniemy zwrócić uwagę czytelnika. Zarówno Kozaczyzna jak i Hajdamaczyzna należą bezsprzecznie do kategorji ruchów społeczno-ludowych, które niejednokrotnie wstrząsały życiem ludzkości, nie wykluczając i Europy. Niektóre wspólne cechy we wszystkich objawach tego rodzaju ruchów odszukać można. Byłby to temat socjologiczno-historyczny, sam przez się bardzo ciekawy. Na tern tle szerokiem dziejów ludzkości możnaby traktować i ruchy ukrainne. Możnaby, — ale byłoby to naciąganie zjawiska do formuły, do tezy z góry powziętej, obroną stanowiska niedającego się obronić. Nie wychodząc z zakresu stosunków europejskich, niepodobna nie zwrócić uwagi na ruchy chłopskie 16-go wieku w najbliższych nam Niemczech, skąd niejedna rzecz pożyteczna do nas przyszła, ale niejedna też skrzywiła nasze życie publiczne, wywierając wpływ prawie niedostrzegalny. Krótkie porównanie wybuchu chłopskiej rewolucji 16 wieku i przyczyn, które je wywołały, jakoteż charakter naszego ruchu ukrainnego, przekona czytelnika, że inne impulsy działały tu i tam, że jeżeli tam działały przyczyny natury wyłącznie ekonomicznej, do tego stopnia, że nie pozostały bez wpływu nawet na rozwój protestantyzmu, to na Ukrainie przyczyny te były nieomal wyłącznie geograficzne i psychiczne — wynikały z natury i położenia kraju, który przez długie wieki kształcił człowieka. Z krótkiego rzutu oka na przebieg tego ruchu w różnych jego fazach, na ludzi kierujących nim tak IX czy inaczej, czytelnik przekona się łatwo, że ruchy ukrainne nie dadzą się w żaden sposób połączyć w jedną nieprzerwaną całość nietylko z ruchem wszechdziejowym, ale nawet najbliższym ruchem chłopskim w Niemczech. Słówko tylko o tych różnicach powiem. O stosunkach ekonomicznych w 18-m wieku, na Ukrainie najciekawszych dla nas, mówiłem dość obszernie w innem miejscu. Były one tak niesłychanie odmienne i tak niesłychanie lepsze od stosunków, panujących w Niemczech w 16-m wieku, że nie podobna ich brać na serjo w rachubę przy ocenie Koliszczyzny, a szczególnie Kozaczyzny. Woj Da chłopska w Niemczech była wojną klasową, typowa przeciw¬ko feudalnemu duchowieństwu i jego hierarchji — arcybi¬skupom, biskupom, opatom, przeorom, przeciwko wyższej szlachcie — książętom, którzy z niej powstali i t. zw. sta¬nowi rycerskiemu, niższej szlachcie. Wojna, wywołana uci¬skiem ekonomicznym, wprost niesłychanym u nas, była pro¬wadzona pod hasłem samoobrony, przeciw zdzierstwu 1 nadużyciom, które ludność doprowadziły do rozpaczliwej walki, przez powszechne, bezlitosne obchodzenie się z chło¬pem. U nas wyjątkowe nadużycia wobec chłopa chętnie ge¬neralizowali nasi polityczni przeciwnicy tak samojak i właśni nasi pisarze polityczni, od których wychodząca nagana i kry¬tyka była nie odbiciem rzetelnem istniejącego stanu rzeczy, lecz wynikała z pobudek etycznych. Jak rozumna część szlachty oceniała w sposób wysoce humanitarny i etyczny swój stosunek do chłopa, pozostaną najpiękniejszym dowo-dem „Notaty gospodarcze" Anzelma Gostomskiego, pisane prawie w tym samym czasie, kiedy chłopska rewolucja świę¬ciła w Niemczech swoje krwawe triumfy. Na Ukrainie „swo- boda“ nie miała prawie granic: kto gdzie chciał tam osia¬dał, brał w posiadanie tyle ziemi ile chciał, a o dobrobycie materjalnym pisarze cudzoziemscy, piszący o Ukrainie, wprost bajeczne rzeczy pisywali. Życie ukrainne nie znało innego, oprócz dobrowolnego proletarjusza, który uznawał tylko osta-teczności życia i przyjmował je dobrowolnie, to jest bezgra¬niczną nędzę i bezgraniczne używanie. Było to coś podobnego do tej kategorji, którą Niemcy już w 16-m wieku nazywali „Lumpenproletariat“. Niemieckie wojny, ruchy religijne, były w rzeczy samej wojnami ekonomiczno-klasowemi chło¬ X pów i drobnego mieszczaństwa przeciw istniejącym praw¬nym, a właściwie bezprawnym, stosunkom książąt, panów, rycerskiego stanu i duchowieństwa, wojnami przedstawiaj ą- cemi planowo zorganizowaną siłę militarną, posiadającemu zdecydowanych przewódców i jasno określony cel ekonomi- czno-państwowy. Nic podobnego w Kozaczyznie i hajdamaczyznie dopa¬trzeć się nie można. Kozaczyzna była klasą wojskową, wal¬czącą o rozszerzanie ciągłe tych praw, a później wyłoniły się niewyraźnie cele państwowe i narodowe, hajdamaczyzna zaś była zwykłą swawolą państwową, podniecaną stosunkami ze- wnętrznemi, bezsilnością rządu, a w znacznej mierze geogra- ficznem położeniem ziem ukrainnych. Na sztandarze niemieckim był napis: „Panie, popieraj Twą sprawiedliwość", a na hajdamackim — ukaz carowej, pozwalający „rizaty lachiw i żydiw". W dążeniu wodzów wojny chłopskiej był „pokój wieczny" ludzkości, a w dążeniu watażków hajdamackich — „pohulaty", to jest bawić się bez pamięci kosztem cudzego zdrowia, życia, majątku i czci nie¬wieściej. Chłopska wojna niemiecka wydala takich ideali- listów sprawiedliwości społecznej jak Muntzer, którzy za ide¬ały życia głowy pod topór kładli, a watażkowie ukrainni w obliczu śmierci mieli tylko tę świadomość, że — niedługie było ich „panowanie". Jakież mogą być analogje między Wojną chłopską w Niemczech a swawolą i pijackiem próżniactwem hołoty ukrainnej? Nie trzeba ideałów społecznych ludzkości mie¬szać z błotem codziennego życia i sztandarów o wielkich ha¬słach nie wywieszać nad czynami o pospolitych celach, aby je pokryć. Łozina, Zakopane, Józefów. 1922. I. RUŚ —RUSIN]. UKRAINA —UKRAIŃCY. Pogląd syntetyczny na ruchy społeczno-klasowe, które ujęliśmy w ogólniejsze nazwy Kozaczyzny i Hajdamaczyzny, musimy poprzedzić rzutem oka na nomenklaturę, zarówno narodu zamieszkującego obszary macierzyste Kozaczyzny i Hajdamaczyzny, ale i kraju zamieszkałego przez całe plemię ruskie. Sprawę tą musimy potrącić dla tego, że w nowożyt¬nej historjografji ruskiej została ona oświetlona i wyjaśniona błędnie, oparta jedynie na motywach nacjonalistycznych i po¬litycznych. Można byłoby nie zajmować się tern wcale dla czego i z jakich powodów ten i ów naród, zarzuciwszy swoją historyczną nazwę, przyjął nową, mało odpowiednią lub nawet fałszywą. Ale w tym wypadku chodzi o naród ruski, który już niezadługo przed Wielką Wojną wysunął swoje prawa do odrębności i samodzielności, a chcąc je tern mocniej poprzeć, stworzył dla siebie nową zupełnie nazwę, zarówno dla zamieszkiwanego obszaru jak i dla swojej etnograficznej indywidualności. I ten fakt byłby dla nas obojętny, gdyby nie ta oko¬liczność, że temi nowemi nomenklaturami obejmują także od¬łamy narodowe i terytorja, wchodzące w skład państwa pol¬skiego, z ludnością etnograficznie pokrewną całej Rusi po¬łudniowej, a jednak od wielu wieków terytorjalnie odrębną i kulturalnie należącą do kultury i państwowości polskiej. Mam na myśli Wołyń i Ruś Czerwoną. Rozszerzając nomenklaturę, „Ukraina- i do naszych ru¬skich obszarów, a „naród ukraiński" do części ludności ru¬skiej, zamieszkującej je, narzucane przez Rusinów galicyj¬skich z nadzwyczajną wytrwałością i uporem, a używane 12 bezpodstawnie i lekkomyślnie przez naszą prasę, w odnie¬sieniu do Wołynia i Rusi Czerwonej lub Halickiej, przyczy¬niamy się mimowolnie do podtrzymywania najniesłuszniej irydenty ruskiej i do wywoływania na tem tle niepokojów wewnętrznych. Ani na Wołyniu, ani na Rusi Czerwonej nigdy nie było żadnej „Ukrainy'4, ani też „narodu ukraińskiego14. Szczepy słowiańskie, zamieszkujące Wołyń, Kijowszczy- znę, Podole, a nawet część Rusi Czerwonej, nie miały, jak wiadomo, nazwy jednolitej od zarania swoich dziejów. Nazwy ich poraź pierwszy zapisał mnich peczerski z Kijowa około początku XII-go wieku. Odnosiły się one do miejscowości, zamieszkałych przez nie, a co do odrębności etnograficznej, wiemy tylko, że byli spokrewnieni z Polanami nad Wisłą i wyróżniali się tem pokrewieństwem od innych, obcych ple¬mion. Byli zatem Polanie, którzy posiadali Kijów, Drewla- nie (Korosteń, Owrucz), Bużanie (Bożsk), Dulęby, Wołynia- nie, wątpliwego słowiańskiego pochodzenia byli Tiwercy {dzisiejsze Podole galicyjskie) i inni. Narodowego nazwiska te odłamy nie miały. Za Roś, zdaje się, sięgały tylko kolo- nje słowiańskie. Dalej ku morzu w XII w. jeszcze pustynie, Koczowiska pieczynieskie, połowieckie, tatarskie. Jeśli przyjmiemy chronologję kijowskiego latopisu, to na tych obszarach, które określiliśmy w rozdziale następnym jako „Ukrainę kozacką41 z końca lG-go wieku—rozpoczęło się nowe życie. Weszły one w okres świtu dziejowego. Wszyst¬kie wyliczone przez latopis kijowski odłamy narodów otrzy¬mały historyczną nazwę swoich zwycięzców. Waragowie, Warago—Rusy, Rusy, Normanowie—wszyst¬kie te nazwy etnicznie pokrewne,—o wiele wcześniej przed utwo¬rzeniem państwa w Kijowie, zaglądali do północnej Słowiań¬szczyzny i usadowili się w Nowogrodzie, nad Ładogą, w Bia- łemjeziorze, a stąd dopiero zagarnęli Kijów. Od plemienia, obcego etnicznie, które opanowało ziemie Słowian—w różnym promieniu od Kijowa, a nosiło grecką nazwę „Ros“, fińską „Ruotsi" v. „Rotzi44 i arabską „Rus” formować się poczęły nazwy łacińskie „terra Ruthenorum11, gdy była mowa o po¬siadłościach, „dux Ruthenorum44, „princeps Ruthenorum44, gdy się mówiło o książętach, a „Rutheni44, gdy była mowa o lu¬dach, zamieszkujących te posiadłości. W ten sposób historja 13 ujęła po raz pierwszy w jednolitą całość wszystkie grupy ludów słowiańskich na dorzeczu Dniepru zamieszkałych, nie troszcząc się wcale o ich charakter etniczny i narodowy. Z ła- cińsko-greckiej nazwy zdobywców środkowego Podnieprza po¬wstała polska—Ruś dla kraju, dla obszaru podbitego, a Ru- sini (Rutheni) dla podbitych szczepów słowiańskich. Nazwy te od XII-go wieku powtarzają się stale na wszystkich dokumentach dyplomatycznych, na wszystkich aktach publicznych. Różnicę między zaborcami, a ludami podbitemi stale podkreśla kronikarz kijowski, * ile razy nazwy „Ruś" używa w odniesieniu do zaborców. Wylicza on szczegółowo szczepy słowiańskie podbite przez Ruś (słowiensk jazyk w Rousi), jakoteż obce ludy, które dań płacą Rusi (iże dań dajat’ Rousi), — a wszystkie razem wzięte stanowią „terrae Ruthe- norum". Oznacza nawet czas kiedy różne rzesze słowian i obcych, siedzących na dorzeczach Dniepru, poczęto nazy¬wać „Russią* (ok. 852 r. „naczasziu Michaiłu carstwowati naczasia prozy wały ruska zcmla"). Waregowie pocho¬dzili z plemienia Rusi (inni nazywali się Szwedami, inni Normanami i t. d.) Naprzód tedy od Waregów, którzy opa¬nowali Nowogród, „Nowogrodzianie przezwani zostali Rusią". Potem rozpoczął się pochód Waregów na południe. Oleg zdobył Kijów, a „Waregowie i Słowianie poczęli zwać się Rusią" — przyjęli zatem nazwę wodzów swoich i zdobyw¬ców. Jeszcze jaśniej w innem miejscu potwierdza to współ¬czesny prawie kronikarz kijowski: „od Waregów bowiem przezwali się Russią, a pierwej zwali się Słowianami". Tak się formowała nazwa Rusi, utożsamiająca i sku¬piająca w sobie wszystkie wyliczone odłamy słowiańskie środkowego Podnieprza. Kodeks prawny XII-go wieku, zwany „Ruską prawdą" albo „Prawdą Jarosława'*, obejmując niejako całość ziem po¬siadanych przez Rurykowiczów, dla określenia charakteru narodowego ludności, posługuje się nazwą — ,,Rusin“. Ale główny trzon Rurykowiczów kijowskich z prawem starszeństwa w Kijowie, skutkiem podziału ziem podbitych, w rodzinie rozszczepiać się począł. Między innem i powstały dwie większe dzielnice na północnym wschodzie i na połu¬dniowym zachodzie, rywalizujące i walczące ze sobą — 14 Suzdalska i Halicka. I tu i tam mało jeszcze było Słowian, ale ponieważ te dzielnice należały do Rurykowiczów, każda z nich rościła sobie prawo do nazwy Ruś. Na północy za¬tem poczęły tworzyć się już w XII w., a wzrastać po roz¬gromię mongolskim księstwo Suzdalskie, Rostowsko-Włodzi- mierskie, później Twerskie, najpóźniej Moskiewskie, które wzmocniwszy się, przyjęło tytuł z czasem kijowski — „Wiel¬kiego Księstwa" Moskiewskiego. Aż do końca XII w. Kijów był jeszcze według naszego Galla, „caput Regni". Z przeniesieniem środka ciężkości dynastycznej (po naj¬ściu Mongołów) tradycje rodzinne przenoszą się na północ. Symeon Dumny (1341—1352) tytułuje się nie tylko „Wielkim księciem Rusi", ale do tytułu swego dodaje „Wszystkiej Ru¬si". W dwieście pięćdziesiąt lat przeszło po Symeonie ostatni Rurykowicz, Szujski, powiększa ten tytuł i pisze się „carem, wielkim kniaziem i hosudarem wszystkiej Rusi". Ten ostatni tytuł był, jak powiedziałem, tradycyjnym, bez znaczenia rzeczywistego politycznego, chociaż tkwiły w nim przyszłe pretensje polityczne. W samej rzeczy, w stosun¬kach dyplomatycznych z zachodnią Europą, znany był tylko tytuł „Moscovia", a z sąsiadami najbliższymi — Wielkie Księstwo moskiewskie. W Wielkiem Księstwie moskiewskiem posługiwano się tytułem Ruś, niby jakimś uroczystym, tradycjonalnym dłu¬go, niekiedy nawet już w naszych czasach, ale nigdy jako historycznym i dyplomatycznym. Od XVIII-go wieku w we¬wnętrznych i dyplomatycznych stosunkach utrwalił się gre¬cki wyraz Pu>;la, Piała) Rosja. Oprócz tradycyj dyna¬stycznych miał on jednak nie wiele wspólnego z tytułami Ruś, Rusini, Rutheni, Ruscia, Rusią, terrae Ruthenorum i t. p. „Wielką Rosją" nazwało się dopiero państwo carów w ro¬ku 1654. Z równie małem prawem, jak Ruś północna, późniejsza Rosja, do tytułu „wszystkiej Rusi", posługiwali się nowi książęta haliccy, zgoła nic wspólnego nie posiadający z Ru¬rykowiczami, jak np. syn Trojdena, z linji książąt mazowiec¬kich. Bolesław Jerzy II (f 1340). Podpisywał się on na roz¬maitych dyplomatach księciem „totius terrae Russiae, Gali. ciae et Lodimeriae", „dui terrae Russiae, Galiciae et Lodi- meriae44, albo „dui totius Russiae Minoris", wyodrębniając 15 ■w ten sposób ziemie halicko-włodzimierskie z pojęcia innej Rusi — wielkiej, która się tworzyła na północy. Z tego, nawet krótkiego przebiegu podniesionej przez nas sprawy historycznej nomenklatury Ruś dla obszaru obję¬tego niegdyś posiadłościami Rurykowiczów, ciążącemi poli¬tycznie do Kijowa, widzimy że ona obejmowała te obszary, które z czasem przybrały nazwy Kijowszczyzna, Wołyń, Po¬dole i Ruś Czerwona — o ile rzecz dotyczy ziemi, a ludność, bez względu na stopień słowiańskiego pokrewieństwa nazy¬wano Rusinami. Rosyjska nazwa „Małorosów" jest sztu¬czną i lokalną. To też nasza historjografjia nie znała dla obszarów dorzecza środkowego Dniepru i Dniestru innej na¬zwy jak Ruś i Rusini — dla ludności. W najnowszych czasach, zaledwie od kilkunastu lat, poczęła się popularyzować dla obszarów Rusi nazwa „Ukra- ina“, a dla ludności, zamieszkującej je — „naród ukraiń¬ski". I jedna i druga nomenklatura są szowinistycznym wy¬brykiem historyka lwowskiego uniwersytetu Michajła Hru- szewskiego, który, ująwszy w całość historyczną rozproszone i różnorodne dzieje tej grupy narodów słowiańskich, które, podbite przez Rurykowiczów, nadały obszarom zdobytym nazwę Ruś, a ludności - Rusinów, nazwał obszary środkowego Pod- nieprza, Wołynia, Podola i halickiego Podkarpacia „Ukra- iną“, a różnorodne gałęzie pnia słowiańskiego zamieszkują¬ce je — „narodem ukraińskim". Była to z jego strony pewnego rodzaju licentia poetica wbrew historji, prawdzie i logice, która nie miała za sobą innego poparcia— oprócz względów politycznych. Nazwa „Ukraina" zjawia się bardzo wcześnie, bo za Rurykowiczów, ale niema zgoła nic wspólnego z Rusią, tak samo jak nomenklatura „naród ukraiński" z jedynie słuszną i historycznie uprawnioną — Rusini, jak nazwa „ziemie ru¬skie" (nie rosyjskie w nowożytnem pojęciu) z „Ukrainą" czyli „ziemią ukraińską". Pojęcia te powstawały i modyfi¬kowały się z biegiem czasu, aż z pojęć geograficznych prze¬obraziły się nareszcie na jakieś cudacko-etnograficzne, a na¬wet polityczne. Spójrzmy w jaki sposób i w jakich warunkach formo¬wała się nazwa „Ukraina" i przymiotnik „ukraiński", który przylepiony został do tej gałęzi południowo-wschodniej sło¬ 16 wiańszczyzny, którą etnografja rosyjska, uznając jej odręb¬ność, nazwała gałęzią — „małorosyjską". Nazwa „Ukrainy" stosowana była do Perejasławszczyzny (Lict. hip. 1187 r.) na południowym wschodzie, ale tak samo „Ukrainą" nazywano ziemie pograniczne nad Bugiem. Wo¬łyński latopis zapisał wyraźnie (r. 1213), że książę Daniło odebrał od Leszka „Brześć, Ugrowesk, Wereszczyn, Komów i wszystką Ukrainę" — oczywiście pogranicze nadbużań- skie. Jeśli zwrócimy uwagę na to, że ośrodkiem władania Rurykowiczów był Kijów, to, zarówno Perejasławszczyzna z jednej strony, a Zabuże z drugiej, niczem innem względnie do Kijowa nie były, jak „Ukrainami", pogranicznemi czę-ściami państwa, władania, były zatem terminem geograficz¬nym, oznaczającym cząstkę kraju, gdy Ruś była pojęciem całości. Pominiemy to, że w tern samem znaczeniu były ukrainy litewskie, moskiewskie i inne. Nonsensem jest zatem prze¬noszenie pojęcia cząstki na całość kraju. Nazwa Ukrainy, odnośnie do ziem Ruskich wyjaśniła się i ustaliła, a nastę¬pnie modyfikowała się już za czasów Rzptej polskiej, do której większość Ziem Ruskich — z wyjątkiem W. X. Mo¬skiewskiego— należała. Za Aleksandra — powiada Czacki— większą część późniejszej Kijowszczyzny, Bracławszczyzny i Podola nazywano „pustą krainą". Przed panowaniem Zyg¬munta I nie znajdował on wzmianki o Ukrainie. Nazwa ta pojawiła się dopiero w ścisłem określeniu za Stefana Bato-rego. W konstytucji 1580 roku użyto po raz pierwszy tej nomenklatury, odnosząc ją do pogranicza czyli „Ukrainy ru¬skiej, Kijowskiej, Wołyńskiej i Podolskiej", które zamieszki¬wał nie jakiś „naród ukraiński", ale gdzie, włóczyli się „ludzie swawolni". Z biegiem czasu nazwa Ukraina ustaliła się w Kijowszczyznie m. w. od Kijowa począwszy i w południo¬wej części W-stwa Bracławskiego, inne dzielnice Ziemi Ru¬skiej zatrzymały swoją historyczną nazwę dla całości i na¬zwy prowincjonalne: Wołyń, Podole, do którego wchodziła część dzisiejszej Ziemi Halickiej i Ruś czerwona. Z lewej strony Dniepru była ziemia Siewierska (Czernihowszczyzna) i posiadłości polskie, ciągnące się do wododziału Dońca i ko- czowisk tatarskich. Zadnieprze nosiło urzędowy tytuł Het- mańszczyzny. Tu i tam, względnie do stanowiska państwa 17 lewobrzeżnych mieszkańców nazywano nową nazwą — Mało- rosami, a kraj — Małorosją, Hetmaószczyzną lub Słobodzką Ukrainą (Charków). Z polskiej strony były Ziemie Ruskie, a naród ruski czyli Rusiński. Moskale, działając w myśl po¬lityki zjednoczenia, już w 19-m w. w ziemiach zabranych Rzplej polskiej nazwę „ruski'' utożsamili z wyrazem „rosyj¬ski", a zamiast „Rusini" — narzucili: „Małorosy", naród „ma- łorosyjski". W ten sposób historyczna nazwa Ruś i Rusini utrzymała się jedynie na Rusi Czerwonej i Halickiej aż do najnowszych czasów, na co długi czas Austrjacy uwagi nie zwracali. Objęcie katedry historji Wschodu przez Hruszewskiego we Lwowie stało się okresem przełomowym w życiu, polityce i historji ruskiej w t. zw. Galicji Wschodniej. Z rozrzuconych cząstek narodu ruskiego między trzy państwa, Rosję, Polskę i Austro-Węgry stworzył on historyczną całość książkową, opowiedziawszy po kolei historję trzech państw powyższych. Co do Austrji— uczynił to tylko w popularnem wydaniu. Wy- chowaniec rosyjskiej polityki antipolskiej, zrozumiałej ze sta¬nowiska podboju, a szkodliwej ze stanowiska historycznego, politycznego i narodowego narodu ruskiego, ogarnięty słuszną zresztą myślą i nadzieją wysunięcia swego narodu na arenę niezależnego państwowego życia politycznego, nie śmiał jaw¬nie i wrogo wystąpić przeciwko Rosji, która najwięcej krzywd wyrządziła narodowi ruskiemu, ale wszystką żółć swoją prze¬lał na Polaków i polsko-ruskie dzieje przedstawił nie tylko w fałszywem oświetleniu, lecz pogłębił, zaszczepione przez Rosję w społeczeństwie ruskiem, ideały nieetyczne Kozaczy- zny i bajdamaczyzny, gloryfikując je jako bohaterstwo naro¬dowe. Ażeby jednak narodowi ruskiemu nadać więcej cech odrębności, historję swoją nazwał „Historją Ukrainy—Rusi", a naród „ukraińskim". W krótkim bardzo czasie Ruś za naśladowców i uczniów Hruszewskiego odpadła, pozostała tylko „Ukraina" i „naród ukraiński". Nikt*by się tem nowatorstwem nie interesował, gdyby Austro-Węgry, pod wpływem polityki berlińskiej, nie zama¬rzyły o wojnie z Rosją i o możliwości posunięcia swojej gra¬nicy do Dniepru lub nawet przyłączenia do państwa Habsbur¬gów całej południowej Rusi. Była to woda na młyn nowych prowodyrów ruskiego społeczeństwa w Galicji Wschodniej. KoMCtyzoa ukraiona. 2 18 W interesie Prus leżało osłabić wpływy polskie w Au- stro-Węgrzecb, które usiłowały paraliżować berlińską politykę w Wiedniu, a do tego doskonale prowadziła droga wywołania wewnętrznych niepokojów w Galicji. Rosja była także w okre¬sie marzeń nowego „Objedinieója" i oto na tem tle odnowiła się i zaostrzyła kwestja oderwania Chełmszczyzny i Galicji Wschodniej. Oderwanie Galicji Wschodniej budziło śród lud¬ności miejscowej duży ferment, ale wiedeńscy politycy nie¬mieckiej idei panowania w Europie, tak byli pewni zwycię¬stwa, że na ten ferment nie zwracali uwagi zgoła, bujając w obłokach marzeń o możliwości posunięcia granicy za Zbrucz. Do propagandy w tym celu wynajęli się, może nawet nie¬świadomie, prowodyrowie ruskiej polityki, rozmaici Łozińscy, Lewiccy, Petruszewicze, Kolesy, Barany et tutti quanti. Łudzili oni Austro-Węgry swoją sympatją dla idei panger- mańskiej i łatwością zjednania dla niej ludności ruskiej za Zbruczem. Pod tem hasłem prowadzili oni agitację anti- rosyjską i antipolską, będącą bardzo na rękę Prusom i Au- strji. Wówczas to kwestja ruska w Galicji wstąpiła w stan ostrego napięcia. Rząd wiedeński nie mógł jawnie wystąpić przeciwko Polakom, którzy reprezentowali wielką siłę pań-stwową, ale podtrzymywał dążenia Rusinów i ruskie preten¬sje do Polaków za pomocą znanej swojej dwoistej dyplo¬macji. W tym też czasie drogą nacisku na urzędową Radę szkolną krajową, poczęły pojawiać się podręczniki geografji i historji ruskiej, w których znikła zupełnie Ruś i naród ru¬ski, a narodziła się Ukraina i naród ukraiński. Im bliżej wojny, tem arogancja polityczna przewódzców Rusinów gali¬cyjskich stawała się większą. Rząd austrjacki skonfiskował staro-ruskie t. zw. moskalofilskie bogate instytucje kultu¬ralne i finansowe i oddał je „Ukraińcom", ukrainizm stał się modnym w Wiedniu. Różne arcyksiężniczki popisywały się na ulicy „wyszywankami" huculskiemi. Doszło nareszcie do tego, że rząd wiedeński tajemnym okólnikiem polecił wszyst¬kim urzędom i władzom posługiwanie się w stosunkach urzę¬dowych z Rusinami wyrazami „Ukraina" i „naród ukraiński". Niedługo trwała ta zobopólna przyjaźń. Nie należy do nas zastanawiać się w tem miejscu nad wzmaganiem się i wzmacnianiem tej przyjaźni, aż do chwili, gdy obie strony 19 przekonały się o wzajemnych złudzeniach, zaostrzyła ona jednak do wysokiego stopnia żale i pretensje historyczne i najnowsze Rusinów do Polaków, posuwając ekspansję na¬rodową pod nowym sztandarem—Ukraina i naród ukraiński do granic niemożliwości, jak tego dowiódł krótkotrwały traktat Brzeski. Agitacja dla utrwalenia nowej nomenkla¬tury zapomocą szkoły i prasy ruskiej, której do pomocy i nasza stanęła, przybrała rozmiary swawoli państwowej, bo nowe nazwy stały się synonimami walki z państwem, wpro¬wadzając w społeczeństwo ruskie na Wołyniu rozstrój i nie¬pokój pod hasłem „krzywd narodowych-. Im ciemniejsza kulturalnie jest ludność, tern mniej po¬siada umiarkowania w sądach politycznych o rzeczywistości, tern mniejszą posiada skalę porównawczą. Tolerowanie za¬tem neologizmów, mających świadomie polityczne zabarwie¬nie, kryje w sobie płomień zaburzeń i niepokojów. Mamy przykład na Galicji, gdzie wyrazy Ukraina i naród ukraiński w łonie samego społeczeństwa wytworzyły dwa obozy wal¬czące ze sobą. Za Zbruczem z nazwą Ukraina oswoiło się jako-tako ucho Rusinów ze względu, że gub. Kijowską nazywano po¬wszechnie Ukrainą, ale nazwa „naród ukraiński" nieznaną była przed wojną ludności ani w Kijowszczyznie, ani na Po¬dolu, ani tembardziej na Wołyniu lub Chełmszczyznie, do¬kąd przenikać poczęła z literatury, polityki i prasy. Jeśli zatem w ciągu pracy niniejszej znajdzie czytelnik nazwę „Ukraina", to jest ona użyta albo w znaczeniu histo- rycznem, albo odnosi się wyłącznie do Kijowszczyzny *). •i Ś. p. Aleksander Jabłonowski, a równocześnie z nim sutor tej pracy występowali gorąco zarówno przeciw neologizmom historycznym jak i nieograniczonemu pędowi do nowatorstwa, które nosiło cechę nie- tylko naginania historji do celów agitacji szowinistycznej, ale politycz¬nemu pretensjami wnosiło niepokój wewnętrzny w sferę najpierw Inte¬resów polskich, a teraz już państwa polskiego. Rusini, stworzywszy so¬bie fikcyjną „Ukrainę" jako niby całość etnograficzną, mają teraz czte¬ry „Ukrainy": .wielką* sowiecką, „małą* czyli zachodnią, a fabrykoją już na nnszych oczach .Ukrainę* w Chełmszczyznie i na Wołyniu. Zni¬kła już z prasy prastara Ruś, a zjawiła się hałaśliwa 1 niespokojna, jakaś neokuzAcka .Ukraina", jako nomenklatora agitacyjna. Ze względu na niebezpieczną przyszłość należałoby raz temu koniec położyć. |