To straszne, co mówi ten człowiek.
Jesteśmy zdradzeni przez wszystkich, jesteśmy sami i nieliczni.
Żadnego kapelana tam nie ma, a może nawet to i lepiej, bo zacząłby namawiać do zdrady i prowadził do zwątpienia.
Red. Gazeta Warszawska
archiwum
Chłopaki proszą o pomoc, w szambie niczego nie ma, nic nie mòwią, przemilczają te tematy
https://twitter.com/i/status/1757141656552329398 |
Awantura w Sejmie o ceny zbóż, dopłaty i kredyty. "Nie róbcie z rolników żebraków" Kilkudziesięciu rolników z całego kraju pojawiło się na piątkowym posiedzeniu sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które zostało poświęcone trudnej sytuacji w rolnictwie. Galeria
Podczas trzygodzinnej dyskusji padło szereg merytorycznych argumentów, ale jak to bywa w parlamencie – przez większość czasu dominowała polityka. Warto wyjaśnić, że posiedzenie zwołano na wniosek grupy posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy podkreślali, że "w tej chwili sytuacja w rolnictwie jest chyba jedną z najtrudniejszych od dziesiątków lat". – Szczególnie mam tu na myśli rynek zbóż. Skoro minister rolnictwa nie znajduje forum, żeby na ten temat porozmawiać z rolnikami, spotykamy się w Sejmie – oświadczył poseł PiS Robert Telus, były minister rolnictwa. Przez kilkanaście minut zarzucał resortowi rolnictwa opieszałość i wyliczał porażki. Jednocześnie przypominał, że za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy wydano miliardy złotych, aby wspomóc polskie gospodarstwa. "Mieliśmy świadomość, że na tym nie zbudujemy rolnictwa"– My w tej chwili słyszymy od ministra tylko jakieś cząstkowe propozycje, tak naprawdę to słyszymy, że chce dać kredyty i pożyczki, a żadnej konkretnej pomocy nie zaproponował. Pszenica w tej chwili jest w granicach 700 zł, to przepaść w porównaniu do czasów, kiedy odpowiedzialność za Polskę i za polską wieś miało Prawo i Sprawiedliwość. Wtedy pszenica kosztowała ok. 1000 zł i dopłata była ok. 400 zł – wyliczał Telus. Chwalił się, że za czasów Zjednoczonej Prawicy były dopłata niemal do wszystkiego – od wsparcia do budowy silosów, przez suszowe, aż po preferencyjne kredyty. – W sumie ta pomoc to było ok. 15 mld zł. A nawet może i więcej, gdyby to wszystko zsumować, bo przypomnę, że było także wsparcie do skupu malin, i do jabłek, do wszystkiego, co było wówczas potrzebne – mówił z dumą Telus. Nawoływał rządzących, aby ci brali przykład z PiS i jednocześnie przyznawał: "mieliśmy świadomość, że na tym nie zbudujemy rolnictwa". – Ale w trudnych sytuacjach państwo musi interweniować, żeby pomóc przetrwać rolnikom, bo tu chodzi o bezpieczeństwo żywnościowe – argumentował Telus. Na koniec dodał, że "polskie rolnictwo idzie w bardzo złym kierunku". – I jeżeli tak będziecie dalej robić jako rząd, to polskie rolnictwo zostanie zlikwidowane – zaznaczył. Mamy więcej zboża niż kiedykolwiek wcześniejW odpowiedzi wiceminister rolnictwa Jacek Czerniak (Lewica) przyznał, że większość słów byłego szefa MRiRW to czysta polityka, a nie merytoryczne argumenty. Wytknął poprzednikom zgodę na import ukraińskiego zboża technicznego, a także brak kontroli nad importem wielu innych produktów rolnych z Ukrainy. Podkreślał, że właśnie te błędy doprowadziły do konieczności wypłaty rolnikom miliardowych dopłat z budżetu państwa. Czerniak zwrócił uwagę, że w Polsce mamy do czynienia z nadprodukcją zbóż i stąd biorą się problemy. – Ceny skupu zbóż są dyktowane przez rynki krajowe, unijne i światowe. Nie żyjemy w próżni i nie możemy regulować cen tak jak się nam to podoba. Nie zapominajmy, że jesteśmy członkiem UE i tak funkcjonuje gospodarka rynkowa – zauważył. Wracając do nadwyżki, Czerniak przyznał, że w tym roku zanotujemy rekord na poziomie ok. 10 mln ton. – Zbiory ogółem, łącznie z kukurydzą, szacujemy na poziomie 37 mln t, w tym pszenicy – 14,5 mln t, kukurydzy na ziarno – 9,4 mln t, rzepaku –3,6 mln t. To są dane i fakty, które dzisiaj na rynku funkcjonują – oświadczył wiceminister. Kredyty i pożyczki dobiją polskiego rolnika?Prezentując konkretne rozwiązania Jacek Czerniak poinformował, że 25 września podczas obrad Komitetu Rady Ministrów podjęto uchwałę w sprawie zmiany w PROW 2014-2020. Chodzi o zwiększenie instrumentów finansowych do 38 mln euro, które zostaną przeznaczone na wsparcie dotyczące kredytów i pożyczek. – Ja wiem, że za chwilę usłyszę, że kredyty i pożyczki trzeba spłacać. Ktoś inny powie, że rolnik nie ma zdolności kredytowej, bo banki będą prześwietlały wszystko. Ministerstwo rolnictwa będzie gwarantowało 80% zdolności kredytowej, to będzie po naszej stronie. Ten kredyt będzie na preferencyjnych warunkach. Jeżeli w komercyjnym banku oprocentowanie kredyt wynosi 10-11%, to tego ze wsparciem ministerstwa będzie wynosiło od 1,5% do 2% – tłumaczył. Preferencyjne wsparcie w zakresie kredytu obrotowego będzie możliwe od 1 października 2025 r. Dopłaty do oprocentowania to będzie 7% rocznie przez okres 24 miesięcy, licząc od dnia uruchomienia kredytu. Maksymalna kwota kredytu obrotowego wyniesie 200 tys. euro. – Maksymalnie ten kredyt będzie udzielany na 4 lata – wyjaśnił. – Możecie państwo dyskutować, czy to jest pomoc dobra, czy też nie. Warunki zostały przedstawione, one są inne od tych komercyjnych – zaznaczył Czerniak i dodał, że w przypadku pożyczek 2% okres spłaty to nawet 15 lat. Te pożyczki mają być dostępne od października do grudnia br. – Kwota udzielonych producentowi rolnemu pożyczek nie może przekroczyć kwoty zobowiązań cywilnoprawnych lub publicznoprawnych tego producenta i wynosi nie więcej niż 3 mln zł – podkreślił wiceminister. Poseł Robert Telus wyśmiał te propozycje, pytając, ile to jest 38 mln euro? – To całe nic, kropla w morzu potrzeb. Komu to niby ma wystarczyć? – dopytywał. Zarzucił resortowi rolnictwa brak wsparcia ze strony premiera Donlada Tuska. – Nie macie wsparcia premiera, nie ma pieniędzy w budżecie i taka jest prawda – zaznaczył poseł i po chwili dodał: – Nie przedstawił pan (Jacek Czerniak – red.) żadnych konkretnych propozycji. Kolejne kredyty i pożyczki tylko dobiją polskiego rolnika, dlatego konieczne są dopłaty do zbóż. Wulgarne wypowiedzi czy blokowanie dyskusji?Rolnicy obecni na sali nie kryli swojego rozczarowania brakiem dopłat do zbóż. – Czy naprawdę chcecie zlikwidować polskie rolnictwo? – pytał jeden z gospodarzy, który twierdził, że proponowane ceny w skupach nie pokrywają nawet połowy kosztów, jakie poniósł. – I teraz mam jeszcze wziąć jeszcze kredyt? – dopytywał. – Dopłaty do zbóż to absolutna konieczność. Apeluję, aby jak najszybciej zapadły konkretne decyzje – grzmiał Edward Kosmal, rolnik z woj. zachodniopomorskiego, członek Rady Krajowej NSZZ RI "Solidarność". Karol Rytel, działacz Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych Orka zapytał wprost: czy ktoś jeszcze panuje nad tym domem publicznym, jakim jest ministerstwo rolnictwa? – To może i mocne stwierdzenie, ale uzasadnione – tłumaczył. Natychmiast przerwał mu poseł Piotr Głowski (KO) i zaapelował o to, aby nie używać porównań czy słów uznawanych za wulgarne. – Podobne stwierdzenia są obraźliwe – oświadczył i ostrzegł, że nie będzie tolerancji dla tego typu wypowiedzi w Sejmie. Rytel nie zgodził się z takim stawianiem sprawy i oskarżył parlamentarzystę, że ten próbuje blokować dyskusję publiczną. Po słownej utarczce dokończył jednak wypowiedź, w której skupił się na krytyce MRiRW. – Minister musi mieć możliwość, aby za pośrednictwem solidnych danych obserwować to, co dzieje się na rynku zbóż, a także przewidywać, co się wydarzy w przyszłości. Czy są prowadzone na ten temat prace, czy zostały to wdrożone? – dopytywał. Przyznał, że w jego ocenie minister Stefan Krajewski zajął się polityką kadrową. – Naprawdę ręce opadają, bo mamy tysiące większych problemów w rolnictwie i to tak nie może być, żeby w ten sposób to funkcjonowało. Jak to ma działać? Jest ograniczenie strony społecznej również w dyskusji z ministrem. Dzisiejsza komisja zebrała się ze względu na rynek zbóż, ale to nie jest tylko rynek zbóż. Problem jest z owocami, z warzywami – argumentował. Dzisiaj praktycznie nic się nie opłacaTomasz Jurzyk ze Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych Orka zwrócił uwagę, że Polska traci bezpieczeństwo żywnościowe ze względu na wygaszanie produkcji zwierzęcej. – Od 10 lat stopniowo tracimy zdolność produkcyjną w przypadku świń, a za chwilę zaczniemy tracić zdolność w przypadku krów, ponieważ ludzie rezygnują z produkcji bydła – przyznał Jurzyk. W jego ocenie, w produkcji roślinnej nie ma ani jednej rośliny poza rzepakiem, która w tym roku pozwoliłaby rolnikom zarobić. – Albo chociaż, żeby wyjść na zero z kosztami – mówił z żalem. Zgodził się z nim Stanisław Barna, rolnik z woj. zachodniopomorskiego, działacz NSZZ RI "Solidarność", a także Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników. Z przeprowadzonej przez niego kalkulacji wynika, że z czterech podstawowych roślin uprawnych wszystkie przyniosły ujemny wynik finansowy. – Są to rośliny wiodące w Polsce i każda z nich znalazła się pod grubą kreską. Sytuacja jest bardzo ciężka i natychmiast powinny zostać podjęte zdecydowane kroki – apelował. – Co wy macie zamiar zrobić z polskim rolnictwem? Jak ma wyglądać nasze rolnictwo? Czy my mamy się zamykać i kończyć, a może mamy gospodarować dalej? Jeżeli tak, dajcie nam szansę, bo my tej szansy dzisiaj nie mamy. W takich cenach skupu my nie potrafimy funkcjonować. Co państwo ma zamiar zrobić z kosztami produkcji? W jaki sposób zamierza nam pomóc? Bo to, co słyszymy od pana ministra Krajewskiego, że kredytów obrotowych starczy dla dwóch, trzech osób w gminie, to jest chyba tylko dla wybranych, dla kolegów. Jeśli ma być ten kredyt, to powinien być dla wszystkich – zaznaczył. "Nie żądamy jałmużny, żądamy należnej pomocy"Krzysztof Piech, rolnik z woj. opolskiego, członek Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników w odpowiedzi na słowa wiceministra Czerniaka powiedział, że nie mamy wolnego rynku i mówienie o tym jest niedorzecznością. – Mamy gospodarkę regulowaną, nie ma mowy o wolnym rynku. Natomiast wolny rynek jest czymś w rodzaju pretekstu, na który się powołuje wtedy, kiedy jest wygodnie. Mamy do czynienia z rozregulowanym rynkiem, który jest nieumiejętnie subwencjonowany, nieumiejętnie reglamentowany – wyjaśnił rolnik. W jego ocenie o wolnym rynku można mówić wtedy, kiedy mamy równą konkurencję, kiedy mamy równe warunki produkcji. – Tego dziś nie mamy, bo w Europie produkujemy w ramach wielu obostrzeń, wielu obwarowań, natomiast w pozostałej części globu nie ma tych ograniczeń. Tam są stosowane substancje chemiczne, które są tańsze, tam jest dostęp do tańszych nawozów – powiedział. Nadprodukcja też jest pozorna, ponieważ mamy problem z odpowiednią, proporcjonalną redystrybucją wyprodukowanej żywności. Dowód? Ciągle na świecie jest głód, co w obecnej sytuacji nie powinno mieć miejsca. Krzysztof Piech zwrócił uwagę, że gospodarstwa rodzinne do 300 ha mają dziś największy problem, ponieważ właśnie na ich barki zrzucono wiele obowiązków, które są kosztowne. Jeżeli dodamy do tego jeszcze gwałtowny wzrost kosztów produkcji (nawozy, środki ochrony roślin, paliwo, materiał siewny), to szybko okaże się, że niewiele zostaje. Dochodzą do tego drożejące kredyty, coraz kosztowniejsza dzierżawa gruntów i wiele innych kosztów, które są konieczne, aby produkować. – Proszę, żeby z rolnictwa nie robić żebraka. Nie róbcie z nas żebraków! My nie prosimy o żadną jałmużnę, ponieważ rolnicy są także dawcą koniunktury – stwierdził. – My kupując maszyny, napędzamy koniunkturę w przemyśle. Kupując nawozy czy paliwa również napędzamy koniunkturę. Nie żądamy jałmużny, my żądamy należnej pomocy. Ministerstwo rolnictwa, poza tym, że jest składową Rady Ministrów, powinno jednak dbać także o nas, bo jest naszym reprezentantem. Powinno dbać o rolnika, nawet ponad cele rządowe – zaznaczył. Wybić dziki, odbudować pogłowie świńPodczas obrad komisji pojawiło się wiele argumentów dotyczących pilnej konieczności odbudowy pogłowia trzody chlewnej w Polsce. Hubert Ojdana, rolnik z powiatu hajnowskiego w woj. podlaskim zwracał uwagę, że nie byłoby problemu ze zbożem, gdybyśmy mieli hodowle jak przed laty. Wtedy wszystko można było zagospodarować, a dziś pojawia się problem. Żeby jednak osiągnąć sukces w tym zakresie, niezbędne jest wygranie z ASF. – Nie uda się tego zrobić bez wdrożenia radykalnych działań – zastrzegł rolnik. Chodzi zwłaszcza o masowy odstrzał dzików, które są kluczowym wektorem rozprzestrzeniania wirusa. Komisja niespodziewanie odrzuciła informację rząduKońcowym akcentem obrad komisji okazało się wystąpienie posła Roberta Telusa, który zarzucił resortowi rolnictwa brak pomysłu na poradzenie sobie z kryzysem. Przyznał, że on zawsze mógł liczyć na wsparcie ze strony premiera Mateusza Morawieckiego. Zupełnie inaczej, niż ma to miejsce obecnie, gdy premier Donald Tusk nie słucha argumentów ministra Stefana Krajewskiego. W związku z tym złożył formalny wniosek o odrzucenie informacji resortu rolnictwa. Poseł Mirosław Maliszewski (PSL), przewodniczący komisji natychmiast zarządził głosowanie w tym zakresie i... informacja zastała odrzucona. W głosowaniu wzięło udział 27 posłów. 14 było za jej odrzuceniem, a przeciw 13. Retransmisję posiedzenia komisji można obejrzeć tutaj. Krzysztof Zacharuk https://www.topagrar.pl/articles/polityka-rolna/awantura-w-sejmie-o-ceny-zboz-doplaty-i-kredyty-nie-robcie-z-rolnikow-zebrakow-2538849 |